jeżeli wierzyć można, że to i miłość sprawować może, tośmy też do miłości, do małżeństwa obowiązani. Lecz, mówiłam: zdałeś mi się WMPan zawsze od pierwszego poznania, barzo bezróżnym ku płci naszej; Skądże to, że teraz miłość pochwalasz? Proszę, mówił, nie mieszaj WMPani skromności z bezróżnością. Wiem, że się drugim tak można naprzykrzać miłością, jak nienawiścią, i z tej przyczyny jestem zawsze ostróżnym, lecz nigdy nie bezróżnym dla Damy. Wiem pewnąosobę, rzekłam, która WMPana kocha, i nie rozumiem, żeby się WMPanu podobać nie miała. Przecież jeszcze nie wiem, jeżeli jest właśnie ta,
ieżeli wierzyć można, że to i miłość sprawować może, tośmy też do miłości, do małżeństwa obowiązani. Lecz, mowiłam: zdałeś mi śię WMPan zawsze od pierwszego poznania, barzo bezrożnym ku płći naszey; Zkądże to, że teraz miłość pochwalasz? Proszę, mowił, nie mieszay WMPani skromnośći z bezrożnośćią. Wiem, że śię drugim tak można naprzykrzać miłością, iak nienawiśćią, i z tey przyczyny iestem zawsze ostrożnym, lecz nigdy nie bezrożnym dla Damy. Wiem pewnąosobę, rzekłam, ktora WMPana kocha, i nie rozumiem, żeby śię WMPanu podobać nie miała. Przecież ieszcze nie wiem, ieżeli iest właśnie ta,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 40
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
za złe mieć może. Jej wadą była zawiść Małżeńska, która widzi się naszej płci być przyrodzoną. Przypominam sobie, że Marianna przyszła raz z płaczem do mojej izby. Z żałości mówić nie mogła. Mnie bojaźń zdięła, żebym się od niej o największym nie dowiedziała nieszczęściu. Lecz cóż tedy było? Wzdychała nad bezróżnością swego męża, i mało dostawało, żeby go niewiernym nie była osądziła. Pytałam się o przyczynę. J dowiedziałam się następujących fraszków. Ze jej mąż krótko przedtym listy pisał, a ona przyszła do niego do stolika, i że go kilka razy barzo mile i pieszczotliwie pocałowała, on zaś ani wzajemnym pocałowaniem,
za złe mieć może. Jey wadą była zawiść Małżeńska, ktora widzi się naszey płći bydź przyrodzoną. Przypominam sobie, że Maryanna przyszła raz z płaczem do moiey izby. Z żałości mowić nie mogła. Mnie boiazń zdięła, żebym śię od niey o naywiększym nie dowiedziała nieszczęśćiu. Lecz coż tedy było? Wzdychała nad bezrożnośćią swego męża, i mało dostawało, żeby go niewiernym nie była osądziła. Pytałam śię o przyczynę. J dowiedziałam śię następuiących fraszkow. Ze iey mąż krotko przedtym listy pisał, a ona przyszła do niego do stolika, i że go kilka razy barzo mile i pieszczotliwie pocałowała, on zaś ani wzajemnym pocałowaniem,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 64
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755