; będzie mu się śniło, Że na śmierć siedzi i zwątpi o życiu W ciemnej katuszy i smętnym pobyciu.
Ale to snadź my, cośmy się palili Dymnym wzdychaniem, ten rękaw skopcili, I stąd się to stał, a nie zwykłym czynem, Koleński rękaw serc naszych kominem. DO IGŁY
Jakoż cię zaraz, bezrozumna igło, Karanie z nieba lotne nie przyścigło,
Żeś śmiała palce tak udatne zranić, Którym tokarnia nie może przyganić, Które wyroki szczęścia mego przędą, Gdy mi przyrzeką w rękę, że me będą. Nie wiesz, że ona, chociażeś to z stali, Łacno cię swoich oczu ogniem spali? Nie wiesz
; będzie mu się śniło, Że na śmierć siedzi i zwątpi o życiu W ciemnej katuszy i smętnym pobyciu.
Ale to snadź my, cośmy się palili Dymnym wzdychaniem, ten rękaw skopcili, I stąd się to stał, a nie zwykłym czynem, Koleński rękaw serc naszych kominem. DO IGŁY
Jakoż cię zaraz, bezrozumna igło, Karanie z nieba lotne nie przyścigło,
Żeś śmiała palce tak udatne zranić, Którym tokarnia nie może przyganić, Które wyroki szczęścia mego przędą, Gdy mi przyrzeką w rękę, że me będą. Nie wiesz, że ona, chociażeś to z stali, Łacno cię swoich oczu ogniem spali? Nie wiesz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 44
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
niechcą się zakręcić około niej: ani też chorzy żadnych lekarstw zażywać niechcą/ uprządszy u siebie w głowie i w rozumie/ drugi prawie kołtun jako i na wierzchu głowy/ że żadnych lekarstw ta choroba nie potrzebuje/ i Doktorów się nie boi; ale raczej baby mogą leczyć te choroby/ a nie Medycy. Bezrozumna mowa jest tych ludży/ którzy tak niebacznie i głupie mówią: bo jeśliż nieuleczona jest choroba/ toć jej nikt uleczyć nie może: toć ani baba: gdyż nieuleczone choroby i my Mydycy/ kiedy tak o której rozumiemy/ puszczamy na samę naturę/ która/ trafia się to podczas/ sama więc zwycięża/
niechcą się zákręćić około niey: áni też chorzy żadnych lekarstw zażywáć niechcą/ vprządszy v śiebie w głowie y w rozumie/ drugi práwie kołtun iáko y ná wierzchu głowy/ że żadnych lekarstw tá chorobá nie potrzebuie/ y Doktorow się nie boi; ále rácżey báby mogą lecżyć te choroby/ a nie Medycy. Bezrozumna mowá iest tych ludżi/ ktorzy tak niebácżnie y głupie mowią: bo iesliż nievlecżona iest chorobá/ toć iey nikt vlecżyć nie może: toć ani babá: gdyż nievlecżone choroby y my Mydycy/ kiedy ták o ktorey rozumiemy/ puszcżamy ná samę náturę/ ktora/ trafia się to podcżás/ sámá więc zwyćięża/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 100.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
. Słowa też dotrzymują, kiedy obiecają Zarwać co, bez pochyby zawsze zarwać mają. Jako magnes żelazem, grosze nimi władną, Desperaci okrutni, upiwszy się, kradną. Nie tak się ich panowie przecię prędko zwadzą Z cudzą rzeczy, owszem swej własnej pokój dadzą. Ciura to, wisieć, mówi, moja głupia ręka Bezrozumna, pociąga lada co do człeka. Potyczki Kozaków Lisowskich.
Szczęśliwyś jest Lisowski, ty Józefie, mówię, Który na śrot puściwszy dla ojczyzny zdrowie, Nie litowałeś dusze twej wylać przez rany, Bijąc po wszystkich stronach waleczne pogany. Tyżeś naprzód wywiódszy garstkę małą ludzi Z ziemie, w której Tatarzyn trwogę co
. Słowa też dotrzymują, kiedy obiecają Zarwać co, bez pochyby zawsze zarwać mają. Jako magnes żelazem, grosze nimi władną, Desperaci okrutni, upiwszy sie, kradną. Nie tak sie ich panowie przecię prędko zwadzą Z cudzą rzeczy, owszem swej własnej pokój dadzą. Ciura to, wisieć, mówi, moja głupia ręka Bezrozumna, pociąga lada co do człeka. Potyczki Kozaków Lisowskich.
Sczęśliwyś jest Lisowski, ty Józefie, mówię, Który na śrot puściwszy dla ojczyzny zdrowie, Nie litowałeś dusze twej wylać przez rany, Bijąc po wszystkich stronach waleczne pogany. Tyżeś naprzód wywiódszy garstkę małą ludzi Z ziemie, w której Tatarzyn trwogę co
Skrót tekstu: ZimBLisBad
Strona: 216
Tytuł:
Żywot Kozaków lisowskich
Autor:
Bartłomiej Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
/ aby żadnego w dom nie przyjmowano/ do potomstwa/ do rodziców/ do żon nie puszczano/ któryby się przez nieprzyjaciela dwakroć nie przebił. Gdy się to podobało wszytkim/ i sprzysięgli się/ nazajutrz ich na trzy części rozdzielił/ dwie się ze Duma Wercyngetoryksowa. Księgi VII. o wojnie Francuskiej. Śmiałość ale bezrozumna.
dwu rogów ukazały/ trzecia pieszych najezdżała/ iść nie dopuszczała. Co usłyszawszy Cezar/ swojemu też konnnemu do nich trzema ufami kazał. I była bitwa wszędy/ stanęło wojsko/ zawady w pośrzodek zastępów zabrano/ jeśli kędy naszym było ciężko/ i barzo nieprzyjaciel szkodził/ tam się z chorągwiami obrócić wszytkim rozkazował/
/ áby żadnego w dom nie prziymowano/ do potomstwá/ do rodźicow/ do żon nie puszczano/ ktoryby sie przez nieprzyiaćielá dwákroć nie przebił. Gdy sie to podobáło wszytkim/ y sprzyśięgli sie/ názáiutrz ich ná trzy częśći rozdźielił/ dwie sie ze Dumá Wercyngetoryxowá. Kśiegi VII. o woynie Fráncuskiey. Śmiáłość ále bezrozumna.
dwu rogow vkazáły/ trzećia pieszych náiezdżáłá/ iśdź nie dopuszczáłá. Co vsłyszawszy Cezár/ swoiemu też konnnemu do nich trzemá vfámi kazał. Y byłá bitwá wszędy/ stánęło woysko/ zawády w pośrzodek zástępow zábrano/ ieśli kędy naszym było ćięszko/ y bárzo nieprzyiaćiel szkodźił/ tám sie z chorągwiámi obroćić wszytkim roskázował/
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 193.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608