że Król na Sali, przęto się nie skryje. Bystry wzrok posłał wszędzie,wszystko mu przypadło Do gustu, urodziwe i miłe widziadło.
Tylko oto gra chodzi, wiedzieć czy to z Miasta, Czy ze wsi, czy z Pałacu, tak ładna Niewiasta? Tu się DAWID daleko od BOGA odsunął, Czart mu w bezwstydne oczy, szpetną flegmą plunął. Ze przejrzeć nie potrafi, lubo słońce świeci, Ciemnością go obtoczył, w grube nagnał sieci. Już niecierpliwy woła którego z sług raźnych, Każe mu być słuchaczem rozkazów wyraźnych; A ukazawszy z Sali Panią przy sadzawce, Idź do niej, rzecze, póki siedzi na tej ławce. Spytaj
że Krol ná Sali, przęto się nie skryie. Bystry wzrok posłał wszędzie,wszystko mu przypadło Do gustu, urodziwe y miłe widziadło.
Tylko oto gra chodzi, wiedzieć czy to z Miasta, Czy ze wsi, czy z Páłacu, ták łádna Niewiasta? Tu się DAWID dáleko od BOGA odsunął, Czárt mu w bezwstydne oczy, szpetną flegmą plunął. Ze przeyrzeć nie potrafi, lubo słońce świeci, Ciemnością go obtoczył, w grube nágnał sieci. Już niecierpliwy wołá ktorego z sług raźnych, Każe mu bydź słuchaczem roskázow wyraźnych; A ukázawszy z Sali Panią przy sadzawce, Jdź do niey, rzecze, poki siedzi ná tey łáwce. Spytay
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 94
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
dojrzałe, A ta w wonność i pozór kwiaty okazałe.
Ale się tak nie dzieje, jak gmin pospolity Wroży, bo to jest sekret od wszytkich zakryty: Dokąd ci ludzie jadą i czy ustrojona Podrożno jest radziecka czy gościowa żona? Która dla ogorzeli od wiatru przy skwarze Słonecznym w aksamitnej siedzący maszkarze, Zasłaniała wachlarzem bezwstydne źrzenice Przez okazały rynek i długie ulice. Zaś z miasta wyjachawszy w pole, gdzie dobytki Mlekopłynne w wymionach dźwigając pożytki Pasły się po odłogach zapuszczonych trawą — A pasterz — krzewistego pod drzewa łaskawą Umbrę upałom gwoli słonecznym przy lecie Schroniwszy się — pasterce na wierzbowem flecie I grał i przyśpiewywał pod jałowcu krzakiem Głaszcząc powolne wiatry tekstem
dojrzałe, A ta w wonność i pozor kwiaty okazałe.
Ale sie tak nie dzieje, jak gmin pospolity Wroży, bo to jest sekret od wszytkich zakryty: Dokąd ci ludzie jadą i czy ustrojona Podrożno jest radziecka czy gościowa żona? Ktora dla ogorzeli od wiatru przy skwarze Słonecznym w aksamitnej siedzący maszkarze, Zasłaniała wachlarzem bezwstydne źrzenice Przez okazały rynek i długie ulice. Zaś z miasta wyjachawszy w pole, gdzie dobytki Mlekopłynne w wymionach dźwigając pożytki Pasły się po odłogach zapuszczonych trawą — A pasterz — krzewistego pod drzewa łaskawą Umbrę upałom gwoli słonecznym przy lecie Schroniwszy się — pasterce na wierzbowem flecie I grał i przyśpiewywał pod jałowcu krzakiem Głaszcząc powolne wiatry tekstem
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 100
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
Afryki także z rot Sekstiusowych Trzech; zwabiono dwie; pułk dany Staroście Afrykańskiemu, fakcyj Senatowych Lubo na wojnach pod Cezarem zroście I w podejrzeniu mieli mieć takowych; Ale ich nowi tak zmieszają goście Iż niechcąc ligi z Antonem; Cesarza; Z Decymusem go Senat współ nań sparza. CLVIII. Ale ów widząc bezwstydne niestatki, Drażnił Wojskowych że już nie tylko mnie Krzywdzą samego, wydając na jatki Lecz i was, choć się sprawujecie skromnie: Oto na nowe skazaniście zwadki Niewziąwszy jeszcze że wam tu przypomnie Czerwonych złotych pięckroć stu tysięcy Czemuż w tym Posłów nie ślecie, co pręcy. CLIX. Owi gdy po to wyprawią
Afryki także z rot Sextiusowych Trzech; zwabiono dwie; pułk dany Staroscie Afrykanskiemu, fakcyi Senatowych Lubo na woynach pod Caezarem zroscie I w podeyrzeniu mieli mieć takowych; Ale ich nowi tak zmieszaią goscie Iż niechcąc ligi z Antonem; Cesarza; Z Decymusem go Senat wspoł nań sparza. CLVIII. Ale ow widząc bezwstydne niestatki, Draznił Woyskowych że iusz nie tylko mnie Krzywdzą samego, wydaiąc na iatki Lecz y was, choć się sprawuiecie skromnie: Oto na nowe skazaniscie zwadki Niewziąwszy iesżcze że wam tu przypomnie Czerwonych złotych pięckroć stu tysięcy Czemusz w tym Posłow nie slecie, co pręcy. CLIX. Owi gdy po to wyprawią
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 145
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693