Jużże cnotliwy koniu niechaj tam po Krymie I po dzikich Nahajach dzielność twoja słynie A ja cię nie zapomnię, bo póki żyć będę, Już podobno równego tobie nie osiędę. 710 Lament w zakochaniu.
Czemu mię srogi i nieubłagany Kupido trapisz? przecz okrutne rany Sercu zadajesz? Czemu za cel nowy Stawiasz je oczom pięknej białejgłowy, Z których postrzały na mię wymierzone Tam się wracają, skąd są wypuszczone I czynią cudem dotąd nieznajomym, Że wraz zwyciężca pada zwyciężonym. Czemu mię wdawszy w okowy miłości Wszytkie zagradzasz drogi do wolności? Czemu mi dajesz i bierzesz nadzieje? To wiatr pogodny, to przeciwny wieje. Trujesz a wszytkie odcinasz sposoby Wyjścia z
Jużże cnotliwy koniu niechaj tam po Krymie I po dzikich Nahajach dzielność twoja słynie A ja cię nie zapomnię, bo poki żyć będę, Już podobno rownego tobie nie osiędę. 710 Lament w zakochaniu.
Czemu mię srogi i nieubłagany Kupido trapisz? przecz okrutne rany Sercu zadajesz? Czemu za cel nowy Stawiasz je oczom pięknej białejgłowy, Z ktorych postrzały na mię wymierzone Tam się wracają, skąd są wypuszczone I czynią cudem dotąd nieznajomym, Że wraz zwyciężca pada zwyciężonym. Czemu mię wdawszy w okowy miłości Wszytkie zagradzasz drogi do wolności? Czemu mi dajesz i bierzesz nadzieje? To wiatr pogodny, to przeciwny wieje. Trujesz a wszytkie odcinasz sposoby Wyszcia z
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 455
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
jak ze smyczy: „Ty psie — rzecze — pogański, źle cię matka ćwiczy! Wiesz, co czynią takiemu, kto matki nie słucha.” I zaraz się ku niemu sunie do obucha. Patrzy ten: „Mości panie, jakom żyw i zdrowy, I matki nie mam, i tej nie znam białejgłowy; A co na mnie powieda, nieprawda to szczera.” Tu baba: „Dobrodzieju, wej się mnie zapiera Ten zły człowiek; tak zawsze, kiedy mu co rzekę, Wysforuje niegodną na matkę paszczękę.” Rozjadszy się jak siarka: „Dawno twoje sprawki Dochodzą mnie; hajducy, postronków i ławki!”
jak ze smyczy: „Ty psie — rzecze — pogański, źle cię matka ćwiczy! Wiesz, co czynią takiemu, kto matki nie słucha.” I zaraz się ku niemu sunie do obucha. Patrzy ten: „Mości panie, jakom żyw i zdrowy, I matki nie mam, i tej nie znam białejgłowy; A co na mnie powieda, nieprawda to szczera.” Tu baba: „Dobrodzieju, wej się mnie zapiera Ten zły człowiek; tak zawsze, kiedy mu co rzekę, Wysforuje niegodną na matkę paszczekę.” Rozjadszy się jak siarka: „Dawno twoje sprawki Dochodzą mnie; hajducy, postronków i ławki!”
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 269
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dać płci białej, Długo myśli, bo i te kolędy czekały.
Toż: „A wam z której konia wyprowadzę stajnie? Tylko nań wsiadać trzeba barzo obyczajnie, Albo łęku przedniego, albo się jąć grzywy. Acz i dawne, i świeże przeczytawszy dziwy, Prócz starych Amazonek nie widzę, fabuły, Na koniu białejgłowy; wozy albo muły Naszały je, ale dziś inaczej u świata, Tak pani jako żołnierz wsiądzie na bachmata. Na ośle do Egiptu Maryja, choć potem Orlim się, jako piszą, w niebo niosła lotem; Na wielbłądzie Rebeka, a Hele na kozie, Z której, kiedy się zlękła, spadła na przewozie;
dać płci białej, Długo myśli, bo i te kolędy czekały.
Toż: „A wam z której konia wyprowadzę stajnie? Tylko nań wsiadać trzeba barzo obyczajnie, Albo łęku przedniego, albo się jąć grzywy. Acz i dawne, i świeże przeczytawszy dziwy, Prócz starych Amazonek nie widzę, fabuły, Na koniu białejgłowy; wozy albo muły Naszały je, ale dziś inaczej u świata, Tak pani jako żołnierz wsiądzie na bachmata. Na ośle do Egiptu Maryja, choć potem Orlim się, jako piszą, w niebo niosła lotem; Na wielbłądzie Rebeka, a Hele na kozie, Z której, kiedy się zlękła, spadła na przewozie;
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 272
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
aż go do żywota: Niechże wprzód o moję tarcz nadweręzi grota.” I dokazała swego, bo gdy przyszło w pole, Kazanowski nie stanie, Radziwił nie kole. 400 (N). WOJNA, KTO JEJ NIE SKOSZTUJE, SŁODKA
Jeden młodzieniec stary, bogaty i zdrowy, Do lat trzydziestu kilku nie znał białejgłowy. Więc chcąc oddać, czego się zadłużył Wenerze, Koniecznie się do stanu małżeńskiego bierze I tej pauzy wetując, żadną żywą miarą Nie pojmie żony, tylko żeby miała parą. Już lat mija czterdzieści; choć go sobie życzy Każda, ale cóż, jednę, żadna dwu nie liczy. Niedaleki mu sąsiad miał grzeczną dziewczynę
aż go do żywota: Niechże wprzód o moję tarcz nadweręzi grota.” I dokazała swego, bo gdy przyszło w pole, Kazanowski nie stanie, Radziwił nie kole. 400 (N). WOJNA, KTO JEJ NIE SKOSZTUJE, SŁODKA
Jeden młodzieniec stary, bogaty i zdrowy, Do lat trzydziestu kilku nie znał białejgłowy. Więc chcąc oddać, czego się zadłużył Wenerze, Koniecznie się do stanu małżeńskiego bierze I tej pauzy wetując, żadną żywą miarą Nie pojmie żony, tylko żeby miała parą. Już lat mija czterdzieści; choć go sobie życzy Każda, ale cóż, jednę, żadna dwu nie liczy. Niedaleki mu sąsiad miał grzeczną dziewczynę
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 357
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. 28. O garbarzu.
Mówią ludzie, że kozieł twardy do jedzenia, Powiem ja wam trudniejszą powieść do wierzenia. Doił tu garbarz wołu okapłonionego, Nazbierał (jawno ludziom) nie mało dobrego. Naostatek mało go nie obłupił z skóry, By był ciołek nie uciekł na wysokie góry. 29. Do jednej białejgłowy w łaźni.
Użyj więtszej litości nademną strapionym, Niż Diana bogini w źródle ulubionym Użyła nad nieszczęsnym Akteonem, który Zoczywszy ją w krynicy z wyniesionej góry, A ta członki pieszczone rozkosznego ciała Z swymi rówieniczkami społem umywała. Zniewolony widzenim, przystąpił bezpiecznie, A że nagą obaczył, zginął zaraz wiecznie: Bo go zaraz
. 28. O garbarzu.
Mówią ludzie, że kozieł twardy do jedzenia, Powiem ja wam trudniejszą powieść do wierzenia. Doił tu garbarz wołu okapłonionego, Nazbierał (jawno ludziom) nie mało dobrego. Naostatek mało go nie obłupił z skóry, By był ciołek nie uciekł na wysokie góry. 29. Do jednej białejgłowy w łaźni.
Użyj więtszej litości nademną strapionym, Niż Dyana bogini w źródle ulubionym Użyła nad nieszczęsnym Akteonem, który Zoczywszy ją w krynicy z wyniesionej góry, A ta członki pieszczone rozkosznego ciała Z swymi rówieniczkami społem umywała. Zniewolony widzenim, przystąpił bezpiecznie, A że nagą obaczył, zginął zaraz wiecznie: Bo go zaraz
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 24
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
naszych bywało: i własnym wnętrznościom swoim nie przepuści/ własne dzieci swoje jedząc/ jako było w Jeruzalem/ czasu oblężenia od Rzymian/ i dawniej przedtym w Samaryjej/ oblężonej od Syryiczyków/ gdy się dwie białegłowy swarzyły przed królem Izraelskim Jo- ramem/ iż obie ziadszy dziecię jednej dzisia/ jutro miały jeść z sobą dziecię drugiej białejgłowy. Quae abscondit filium suum. A przetoż ktokolwiek jeno człowiekowi/ w niedostatku jego da chleba hojnie/ on zaraz pójdzie za nim/ i tak się go będzie trzymał/ jako ona cudzołożnica miłośników swoich/ o której Ozeasz Prorok napisał/ iż opuszczoną będąc od męża swojego/ gdy nie miała czymby się sustentowała na
nászych bywáło: y własnym wnętrznośćiom swoim nie przepuśći/ własne dźieći swoie iedząc/ iáko było w Ieruzalem/ czásu oblężenia od Rzymian/ y dawniey przedtym w Sámáryiey/ oblężoney od Syryiczykow/ gdy się dwie białegłowy swárzyły przed krolem Izráelskim Io- rámem/ iż obie ziadszy dźiećię iedney dźiśia/ iutro miáły ieść z sobą dźiećię drugiey białeygłowy. Quae abscondit filium suum. A przetoż ktokolwiek ieno człowiekowi/ w niedostátku iego da chlebá hoynie/ on záraz poydźie zá nim/ y ták się go będźie trzymał/ iáko oná cudzołożnicá miłośnikow swoich/ o ktorey Ozeasz Prorok nápisał/ iż opuszczoną będąc od mężá swoiego/ gdy nie miáłá czymby się sustentowáłá ná
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 32
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
chlebie. Do bokowej kości nawiększe schadzają się złości. Sztuka spora boleści, pomnieć o zlej sprawie.
Nasroższego zwierzęcia zrozumiesz naturę, Białejgłowie czart w sercu, drugi wlazł za skórę. Feminae naturam regere, omnino desperare est. Seneca. Zawsze radzę, dla pokus ba i dla obmowy, Każdy się strzeż w rozmowach starej białejgłowy.
Baby dżdżownice chłodzą czyli chłoszczą z szablą Oriona. Picze Helena zmarski w zwierciedle rachując. U rozkosznych białychgłów pan zawsze na leży.
Baron. An. Christi 1034. n. 4. Zoe, będąc ąoną Romana, cesarza pobożnego, rozmiłowała się Michała Złotniczka i, z nim grzesząc, męża otruła i zamordowała;
chlebie. Do bokowej kości nawiększe schadzają się złości. Sztuka spora boleści, pomnieć o zlej sprawie.
Nasroższego zwierzęcia zrozumiesz naturę, Białejgłowie czart w sercu, drugi wlazł za skórę. Feminae naturam regere, omnino desperare est. Seneca. Zawsze radzę, dla pokus ba i dla obmowy, Każdy się strzeż w rozmowach starej białejgłowy.
Baby dżdżownice chłodzą czyli chłoszczą z szablą Oriona. Picze Helena zmarski w zwierciedle rachując. U rozkosznych białychgłów pan zawsze na lezy.
Baron. An. Christi 1034. n. 4. Zoe, będąc ąoną Romana, cesarza pobożnego, rozmiłowała się Michała Złotniczka i, z nim grzesząc, męża otruła i zamordowała;
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 189
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
aby wyznanie Wiary każdy według zdania swego odmienił, i ułożył Na co Biskupi niepozwalali. Mszę Z. i Modlitwy do sprawowania Sakramentów zniosła, Modlitwy Angielskim językiem na wzór Lutrów, aby czynione były postanowiła; że zaś bez buntów jak w Francyj, i w Belgium, tak łatwo te ustawy przyjęli Anglicy, na perswazjąjednej Białejgłowy, ta jest pierwsza racja, iż tych co w Niższym zasiadają Par O Schizmie Angielskiej.
lamencie, alias Szlachta i Posłowie od Miast i Pospólstwa dobierała tych, którzy sobie nowej Wiary życzyli: w Wyższym zaś Parlamencie, gdzie Biskupi i Książęta, Senatorowie, a co większa świeżo przysięgający Maryj na Wiarę Katolicką, i Stolicy
aby wyznanie Wiary każdy według zdania swego odmienił, y ułożył Na co Biskupi niepozwalali. Mszę S. y Modlitwy do sprawowania Sakramentow zniosłà, Modlitwy Angielskim ięzykiem na wzor Lutrow, aby czynione były postanowiła; że zaś bez buntow iak w Francyi, y w Belgium, tak łatwo te ustawy przyieli Anglicy, na perswazyąiedney Białeygłowy, ta iest pierwsza racya, iż tych co w Niższym zasiadaią Par O Schizmie Angielskiey.
lamencie, alias Szlachta y Posłowie od Miast y Pospolstwa dobierała tych, ktorzy sobie nowey Wiary życzyli: w Wyższym zaś Parlamencie, gdzie Biskupi y Xiążęta, Senatorowie, a co większa swieżo przysięgaiący Maryi na Wiarę Katolicką, y Stolicy
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 108
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
tak posielili/ jako jest pigwa/ abo jabłko pieczone z mastiksem/ cynamonem/ i koralami przyprawnymi posypawszy/ i trochą małmazji abo wina dobrego polawszy. Zraz też pieczeni przepiekłej z wyższemi prochami/ abo małmazją/ i z winem dobry: abo grząnkę chlebową winem polaną z prochem kwiatu muszkatowego/ cynamonem/ gozdzikami posypaną/ białejgłowy rumiano białej/ ręka namazana/ olejkiem niedoyźrzałej rożej i de styrace/ abo też worek pełen Angeliki/ gozdżyków/ mastiksu/ koralów/ kwiatu muszkatowego/ i tym podobne/ abo maść comitissae, abo z olejku mirthino: masticino: z prochem boli armeni, i koralów co na krzyż i pod pępek przyłożyć plastr z wyższych
ták pośielili/ iáko iest pigwá/ ábo iábłko pieczone z mástixem/ cynámonem/ y korálámi przypráwnymi posypawszy/ y trochą máłmázyey ábo winá dobrego polawszy. Zraz też pieczeni przepiekłey z wyższemi prochámi/ ábo máłmázyą/ y z winem dobry: ábo grząnkę chlebową winem polaną z prochem kwiátu muszkátowego/ cynámonem/ gozdźikámi posypáną/ białeygłowy rumiáno białey/ ręká námázána/ oleykiem niedoyźrzáłey rożey y de styráce/ ábo też worek pełen Angeliki/ gozdżikow/ mastixu/ koralow/ kwiátu muszkátowego/ y tym podobne/ ábo máść comitissae, ábo z oleyku mirthino: masticino: z prochem boli armeni, y koralow co ná krzyż y pod pępek przyłożyć plastr z wyższych
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: H2
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
jeden pytał/ co lepszego człowieku? odpowiedział: dobre sumnienie. Jeszcze/ co nagorszego człowieku może być? rzekł: drugi człowiek. Pytan jeszcze był/ kto jest prawie bogatym? odpowiedział: kto nic nie żąda. Zasie/ kto jest nauboższy?: odpowiedział: człowiek łakomy. Takież/ co za posag najwiętszy białejgłowy? odpowiedział: czystość a wstyd. Pytan która jest nastateczniejsza niewiasta? rzekł: o której źle mówić każdy się wstyda. Zasię/ poczym poznać mądrego? odpowiedział: który nie szkodzi chociażby mógł. A szalonego po tym poznać/ któryby chciał szkodzić/ a nie może temu dosyć uczynić. Księgi pierwsze.
Domysły
ieden pytał/ co lepszego cżłowieku? odpowiedźiał: dobre sumnienie. Ieszcże/ co nagorszego cżłowieku może być? rzekł: drugi cżłowiek. Pytan ieszcże był/ kto iest práwie bogátym? odpowiedźiał: kto nic nie żąda. Záśie/ kto iest nauboższy?: odpowiedźiał: cżłowiek łákomy. Tákież/ co zá posag naywiętszy białeygłowy? odpowiedźiał: cżystość á wstyd. Pytan ktora iest nastátecżnieysza niewiástá? rzekł: o ktorey źle mowić káżdy się wstyda. Záśię/ pocżym poznáć mądrego? odpowiedźiał: ktory nie szkodźi choćiażby mogł. A szalonego po tym poznáć/ ktoryby chćiał szkodźić/ á nie może temu dosyć vcżynić. Kśięgi pierwsze.
Domysły
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 75
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614