złoto oprawne, których No 8.
Guzików koralowych, w karczoch, No 28.
Guzików aspisowych, białych, nabijanych, No 4.
Guzików zielonych, aspisowych, No 15.
Guziczków kamiennych, szaro biniących, 38.
Guzików koralowych 6 i pętelek złotych 2.
Guziczków złotych 24 i zaponka złota.
Zaponka złota z białem szmelcem i pętelek 6.
Guzików małych, koralowych, w granie, No 26.
Skrzyneczka chyńska, w której pierścionków 2 i trzeci z Ewangelią.
Łańcuszków złotych, do kontusza, sztuk 2.
Puszka złota, w której talismany różne, z haczykiem, i pierścionek filigranowy, złoty.
Puszka Pudełko bursztynowe, w którym
złoto oprawne, których No 8.
Guzików koralowych, w karczoch, No 28.
Guzików aspisowych, białych, nabijanych, No 4.
Guzików zielonych, aspisowych, No 15.
Guziczków kamiennych, szaro biniących, 38.
Guzików koralowych 6 i pętelek złotych 2.
Guziczków złotych 24 i zaponka złota.
Zaponka złota z białem szmelcem i pętelek 6.
Guzików małych, koralowych, w granie, No 26.
Skrzyneczka chyńska, w której pierścionków 2 i trzeci z Ewangelią.
Łańcuszków złotych, do kontusza, sztuk 2.
Puszka złota, w której talismany różne, z haczykiem, i pierścionek filigranowy, złoty.
Puszka Pudełko bursztynowe, w którym
Skrót tekstu: InwSkarbWarGęb
Strona: 151
Tytuł:
Inwentarz prywatnego skarbca króla Jana III na zamku w Warszawie z 1696 r.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
chciał, że się na on czas od Mamugi w mili I Martan i Akwilant na drodze trafili; Martan jachał bogato i strojno ubrany, Dar przed sobą w gonitwie niosąc otrzymany. PIEŚŃ XVIII.
LXXVIII.
Rozumiał tak Akwilant na pierwszem potkaniu, Że Martan beł brat jego, a beł w tem mniemaniu Białą zbroją i białem strojem oszukany Gryfonowem, jak Martan w on czas beł ubrany, I „Witajże!” z radością rzecze i wesoły, Jako więc zwykło bywać między przyjacioły; Ale obaczywszy się, że nie ten, postawę Odmienia i inakszą mieć z niem chce rozprawę.
LXXIX.
A bojąc się, aby on nie zabił Gryfona
chciał, że się na on czas od Mamugi w mili I Martan i Akwilant na drodze trafili; Martan jachał bogato i strojno ubrany, Dar przed sobą w gonitwie niosąc otrzymany. PIEŚŃ XVIII.
LXXVIII.
Rozumiał tak Akwilant na pierwszem potkaniu, Że Martan beł brat jego, a beł w tem mniemaniu Białą zbroją i białem strojem oszukany Gryfonowem, jak Martan w on czas beł ubrany, I „Witajże!” z radością rzecze i wesoły, Jako więc zwykło bywać między przyjacioły; Ale obaczywszy się, że nie ten, postawę Odmienia i inakszą mieć z niem chce rozprawę.
LXXIX.
A bojąc się, aby on nie zabił Gryfona
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 56
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
lwi i tygrysowie Bez towarzystwa, sami chodzą i latają, Bo niczyjej pomocy potrzeby nie mają.
CIV.
Ale inszy rycerze na tem nie przestali, Aby się z towarzystwa beli rozjachali, I tak samej Marfizie jednej w one czasy Przyszło jachać przez puszcze, przez góry, przez lasy. Bitszem się obrócili gościńcem z Gryfonem Białem czarny Akwilant, Sansonet z Gwidonem, Aż do jednego zamku nazajutrz przybyli, W którem chętnie przyjęci do noclegu byli.
CV.
Chętnie, ile znać beło po zwierzchniej postawie, Ale w sercu niechętnie i zbyt niełaskawie, Bo pan onego zamku, co jem chęć pokazał, Zmyślał wszytko i skutkiem inaczej ukazał; Od którego
lwi i tygrysowie Bez towarzystwa, sami chodzą i latają, Bo niczyjej pomocy potrzeby nie mają.
CIV.
Ale inszy rycerze na tem nie przestali, Aby się z towarzystwa beli rozjachali, I tak samej Marfizie jednej w one czasy Przyszło jachać przez puszcze, przez góry, przez lasy. Bitszem się obrócili gościńcem z Gryfonem Białem czarny Akwilant, Sansonet z Gwidonem, Aż do jednego zamku nazajutrz przybyli, W którem chętnie przyjęci do noclegu byli.
CV.
Chętnie, ile znać beło po zwierzchniej postawie, Ale w sercu niechętnie i zbyt niełaskawie, Bo pan onego zamku, co jem chęć pokazał, Zmyślał wszytko i skutkiem inaczej ukazał; Od którego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 139
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
będzie i co jej wygodzi. Tem czasem cyrulicy wszyscy powiadają, Iż Rugiera uzdrowić niezadługo mają. PIEŚŃ XXX.
LXXIV
Którego w swoje bierze Agramant namioty, We dnie i w nocy cieszy, dodaje ochoty; Sam barwierzów, by go w skok leczyli, pilnuje, Mandrykardowę nad niem zbroję rozkazuje Zawiesić i tarcz, orłem białem naznaczoną, Którą on krwią uczynił tatarską skropioną, Więc i inszy rynsztunek oprócz Duryndany, Bo tę z chęcią królowi daje z Serykany.
LXXV.
Wszystkę przy namocniejszej korzyść bierze zbroi I konia, co niezmiernej dla cnót sumy stoi, Konia, którego Orland, w las wszedszy zgęściony, Porzucił, gdy z rozumu już beł
będzie i co jej wygodzi. Tem czasem cyrulicy wszyscy powiadają, Iż Rugiera uzdrowić niezadługo mają. PIEŚŃ XXX.
LXXIV
Którego w swoje bierze Agramant namioty, We dnie i w nocy cieszy, dodaje ochoty; Sam barwierzów, by go w skok leczyli, pilnuje, Mandrykardowę nad niem zbroję rozkazuje Zawiesić i tarcz, orłem białem naznaczoną, Którą on krwią uczynił tatarską skropioną, Więc i inszy rynsztunek oprócz Duryndany, Bo tę z chęcią królowi daje z Serykany.
LXXV.
Wszystkę przy namocniejszej korzyść bierze zbroi I konia, co niezmiernej dla cnót sumy stoi, Konia, którego Orland, w las wszedszy zgęściony, Porzucił, gdy z rozumu już beł
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 422
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
złej rady, ad absolutum dominium ciągnącej, zaciągasz, albo z strony praktyk, czego z żadnego dokumentu i podobieństwem dowieść nie mogłeś, i cokolwiek dalej ku uszczerbkowi dobrej sławy i egzystymacjej mojej wnosisz, wszetecznie, kłamliwie, niewstydliwie i fałszywie to czynisz, a żeby tym lepszy kłamliwym swym ustom dał obrok, plotki, białem głowom ledwie nierządnym przystojne, wnosisz, jakobym ja stan szlachecki nieważyć i zelżyć i barziej psa włoskiego, niż dziesięć szlachciców ważyć miał, to jest jako niepodobne, tako niewstydijwe kłamstwo i żaden cnotliwy, abym to mówić kiedy miał, nie dowiedzie. I samem się szlachcicem polskim w starożytnym domu urodzieł i nad
złej rady, ad absolutum dominium ciągnącej, zaciągasz, albo z strony praktyk, czego z żadnego dokumentu i podobieństwem dowieść nie mogłeś, i cokolwiek dalej ku uszczerbkowi dobrej sławy i egzystymacyej mojej wnosisz, wszetecznie, kłamliwie, niewstydliwie i fałszywie to czynisz, a żeby tym lepszy kłamliwym swym ustom dał obrok, plotki, białem głowom ledwie nierządnym przystojne, wnosisz, jakobym ja stan ślachecki nieważyć i zelżyć i barziej psa włoskiego, niż dziesięć ślachciców ważyć miał, to jest jako niepodobne, tako niewstydiiwe kłamstwo i żaden cnotliwy, abym to mówić kiedy miał, nie dowiedzie. I samem się ślachcicem polskim w starożytnym domu urodzieł i nad
Skrót tekstu: ZebrzMyszkZatargCz_II
Strona: 203
Tytuł:
Zatarg Zebrzydowskiego z Myszkowskim
Autor:
Mikołaj Zebrzydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Co wiary, co i wstydu mocno uroniła, Przedawszy drogą czystość, czystość ulubioną, Czystość nad wszystkie złota, perły wyniesioną, Zamyka ją na miejscu pustem, osobliwem, Aby w życiu kwitnęła niewinnem, cnotliwem; I ten pałac budowny, wyniosły, bogaty Diabłom postawić kazał dla niej bez swej straty.
X
Samę zaś białem głowom zlecił podstarzałem, Które z pilnością wielką, z kłopotem niemałem Młode dziewczę ćwiczyły i wychowywały, Z żadnem mężczyzną rozmów mieć nie pozwalały. Więc przykład ustawiczny aby w oczach miała Uczciwych pań i torem cnoty iść umiała, Różne obrazy, różne dał wyryć figury, Które się zakrywają pod temi marmury,
X
Nie tylko tych
Co wiary, co i wstydu mocno uroniła, Przedawszy drogą czystość, czystość ulubioną, Czystość nad wszystkie złota, perły wyniesioną, Zamyka ją na miejscu pustem, osobliwem, Aby w życiu kwitnęła niewinnem, cnotliwem; I ten pałac budowny, wyniosły, bogaty Djabłom postawić kazał dla niej bez swej straty.
X
Samę zaś białem głowom zlecił podstarzałem, Które z pilnością wielką, z kłopotem niemałem Młode dziewczę ćwiczyły i wychowywały, Z żadnem mężczyzną rozmów mieć nie pozwalały. Więc przykład ustawiczny aby w oczach miała Uczciwych pań i torem cnoty iść umiała, Różne obrazy, różne dał wyryć figury, Które się zakrywają pod temi marmury,
X
Nie tylko tych
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 283
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
słoneczna zgrzewa przysłuszyła. Na zwykłe miejsce przyszli: tamże przez szept słaby Nastarzywszy się sobie/ uchwalili aby Uszedszy straż/ furtą się wymknąc naważyli/ A wymknąwszy/ i z miastazaraz ustąpiły. Nużby w polu nie błądzić/ przy Ninowym grobie Zostać/ i pod drzewem się czekać/ rzekli sobie. Drzewo tam było z białem owocem morwowe Rosłe/ a tudzież przy nim źrzodło kryształowe. Rzecz na tym. dzień ich zdaniem długi/ późno kryje Głowę w wodach/ noc późno z tychże się wód wije. Stuczna Tysbe omacnie zawiaz obróciwszy/ Uszła foremnie strażą: i lice zawiwszy; Przyszła do grobu/ i pod zmownych drzewem siadła Śmiałą sprawiła
słoneczna zgrzewá przysłuszyłá. Ná zwykłe mieysce przyszli: támże przez szept słáby Nástárzywszy się sobie/ vchwalili áby Vszedszy straż/ furtą się wymknąc náwáżyli/ A wymknąwszy/ y z miástázáráz vstąpiły. Nużby w polu nie błądźić/ przy Ninowym grobie Zostáć/ y pod drzewem się czekáć/ rzekli sobie. Drzewo tám było z białem owocem morwowe Rosłe/ á tudźiesz przy nim źrzodło krzyształowe. Rzecz ná tym. dźien ich zdániem długi/ pozno kryie Głowę w wodách/ noc pozno z tychże się wod wiie. Stuczna Tysbe omácnie zawiaz obroćiwszy/ Vszłá foremnie strażą: y lice záwiwszy; Przyszłá do grobu/ y pod zmownych drzewem śiádłá Smiáłą spráwiłá
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 81
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
dokładając że nie wszytkich/ ale tych tylko których tu na karanie gardłẽ odsyłano. stądże Przodki naszem mieszy inszemi tytułami też niegdy i od karania/ zwano Karałami abo Corallami Ze tedy tu wszystek świat rozkwilony ukwilano stąd Scytyą naszę Królewską nazwano Ukwila, z którego słowa cudzy uczynili Aquilo. A iż się ta Ukwila nasza jedynym białem na świecie Orłem Polachowym szczyci i pieczętuje/ z tąd Łacinnicy Orla Aquilą przezwali. Korona tedy Polska abo Scytia Regia jest Aquilo, i cokolwiek mamy w Piśmie Z. a pełno o Królach Aquilońskich/ to wszystko trzeba rozumieć o Polskich/ przed któremi i sławnym ich Tronem/ drżrzały niegdy Azja/ Afryka/ i Europa:
dokłádáiąc że nie wszytkich/ ále tych tylko ktorych tu ná karánie gárdłẽ odsyłano. ztądże Przodki nászem mieszy inszemi tytułámi też niegdy y od karánia/ zwano Kárałámi ábo Corallámi Ze tedy tu wszystek świát rozkwilony vkwilano ztąd Scythyą nászę Krolewską názwano Vkwila, z ktorego słowá cudzy vczynili Aquilo. A iż się tá Vkwilá nászá iedynym białem ná świećie Orłem Poláchowym sczyći y pieczętuie/ z tąd Lácinnicy Orlá Aquilą przezwáli. Koroná tedy Polska ábo Scythia Regia iest Aquilo, y cokolwiek mamy w Pismie S. á pełno o Krolách Aquilońskich/ to wszystko trzebá rozumieć o Polskich/ przed ktoremi y sławnym ich Thronem/ drżrzáły niegdy Azya/ Aphryká/ y Europá:
Skrót tekstu: DembWyw
Strona: 86
Tytuł:
Wywód jedynowłasnego państwa świata
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
języki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
nie godzi Ognia/ dla ognia/ ktoszkolwiek przychodzi.
Z Anakreonta. O Niobie wieść ta słynie; Gdzie pod Troją rzeka płynie/ Ze się z człowieczej natury/ W zimne zmieniła marmury. Pandyonowa zaś Cora/ Wdziawszy w się Jaskółcze pióra/ Wzleciała w powietrze śliskie/ Opuściwszy ziemie niskie. Niech się i ja stanę białem/ Takąsz odmianą kryształem/ Byś mię w swym pokoju miała/ A we mnie się przezierała. Niech się stanę Rąbkiem jakim/ Niech i suknią/ abym takim I słonił twe członki cieniem/ I przyodziewał odzieniem. Niech się przemienię w kryniczne Wody piękne/ bym twe śliczne Członki kąpał/ niech i samem
nie godźi Ognia/ dla ognia/ ktoszkolwiek przychodźi.
Z Anakreonta. O Niobie wieść tá słynie; Gdźie pod Troią rzeká płynie/ Ze się z człowieczey nátury/ W źimne zmieniłá mármury. Pándyonowa záś Corá/ Wdźiawszy w się Iáskołcze piorá/ Wzlećiáłá w powietrze śliskie/ Opuśćiwszy źiemie niskie. Niech się y ia stánę białem/ Takąsz odmiáną krzyształem/ Byś mię w swym pokoiu miáłá/ A we mnie się przeźieráłá. Niech się stánę Rąbkiem iákim/ Niech y suknią/ ábym tákim I słonił twe członki ćieniem/ I przyodźiewał odźieniem. Niech się przemienię w kryniczne Wody piękne/ bym twe śliczne Członki kąpał/ niech y sámem
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 24
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664