ścienie A na kopiej jak na własnej grzędzie Kokosz usiądzie.
Prawdać, że żywot zda się być przystojny Służyć żołnierską i pilnować wojny, Miłej ojczyźnie z własnej krwie ofiary Przynosić w dary.
Ale to jabłko sodomskiej krainy Z wierzchu pozorne, a zewnątrz perzyny I szczery popiół, że kto go skosztuje. Każdy wypluje.
Minąwszy biedy rozliczne, ach i te I z serc kamiennych czasem łzy obfite Toczą, klnie drugi, że go kiedy mila Matka zrodziła.
Gdyć się być przyda w ciężkim oblężeniu A już na wszytkim zejdzieć pożywieniu, Zjesz mysz, zjesz kotkę, zjesz z głodu ciężkiego I psa zdechłego.
Często i w polu bywa, że
ścienie A na kopiej jak na własnej grzędzie Kokosz usiędzie.
Prawdać, że żywot zda się być przystojny Służyć żołnierską i pilnować wojny, Miłej ojczyźnie z własnej krwie ofiary Przynosić w dary.
Ale to jabłko sodomskiej krainy Z wierzchu pozorne, a zewnątrz perzyny I szczery popioł, że kto go skosztuje. Każdy wypluje.
Minąwszy biedy rozliczne, ach i te I z serc kamiennych czasem łzy obfite Toczą, klnie drugi, że go kiedy mila Matka zrodziła.
Gdyć się być przyda w ciężkim oblężeniu A już na wszytkim zejdzieć pożywieniu, Zjesz mysz, zjesz kotkę, zjesz z głodu ciężkiego I psa zdechłego.
Często i w polu bywa, że
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 342
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, zaraz nie żyje. Fortuna zaś, choć kogo ubogaci szczodrze, Ani sam wie, kiedy go aż do naga odrze. To się już nic nie znajdzie na tym świecie niskiem, Co by człowieka mogło cieszyć jakim zyskiem? To dobra nie masz? Ani spodziewać się godzi, Żeby go zażył, kto się na biedy urodzi? To nas już te dwie panie zabrały w zdobyczy, I gdzie tylko chcą, wszystkich wiodą jak na smyczy? Nic z tego! Jest tu dobro, jest klejnot tak drogi, Który ani Fortunie, ani śmierci srogiej Nie podlega, żadnej się bynajmniej nie boi, Jak one zbudzi, tak z nich komedią
, zaraz nie żyje. Fortuna zaś, choć kogo ubogaci szczodrze, Ani sam wie, kiedy go aż do naga odrze. To się już nic nie znajdzie na tym świecie niskiem, Co by człowieka mogło cieszyć jakim zyskiem? To dobra nie masz? Ani spodziewać się godzi, Żeby go zażył, kto się na biedy urodzi? To nas już te dwie panie zabrały w zdobyczy, I gdzie tylko chcą, wszystkich wiodą jak na smyczy? Nic z tego! Jest tu dobro, jest klejnot tak drogi, Który ani Fortunie, ani śmierci srogiéj Nie podlega, żadnej się bynajmniej nie boi, Jak one zbudzi, tak z nich komedyją
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 112
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i w pierworódnej niewinności stworzywszy/ od śmierci i od wszelkiej przykrości ochroniwszy/ w uciesznym owym wesołym raju osadził. Cóż? zgwałcili przykazanie Boskie/ do zakazanego owocu się rzucili/ zgrzeszyli dla tak lichego na pozór przestępstwa/ ale ciężkiego ile się tykało obrazy Boskiej/ i sami z raju naszyje wypchnieni w rozmaite troski i długie biedy wpadli; i na wszytkich swych potomków gniew Boski/ potępienie/ i niezliczone nieszczęścia zwalili. Ten ich grzech zrzodłem i początkie jest wszystkiego na tym świecie złego. Ten grzech zawarte i samym tylko czartom zgotowane piekło paratum Diabolo et Angelis eius, otworzył. Z tego grzechu choroby/ głody/ mory/ wojny/ jako z
y w pierworodney niewinnośći stworzywszy/ od śmierći y od wszelkiey przykrośći ochroniwszy/ w ućiesznym owym wesołym raiu osadźił. Coż? zgwałćili przykázanie Boskie/ do zakázanego owocu się rzućili/ zgrzeszyli dlá ták lichego ná pozor przestępstwa/ ale ćięszkiego ile się tykało obrazy Boskiey/ y sami z raiu nászyie wypchnieni w rozmaite troski y długie biedy wpadli; y ná wszytkich swych potomkow gniew Boski/ potępienie/ y niezliczone nieszczęśćia zwalili. Ten ich grzech zrzodłem y początkié iest wszystkiego ná tym świećie złego. Ten grzech zawarte y samym tylko czartom zgotowane piekło paratum Diabolo et Angelis eius, otworzył. Z tego grzechu choroby/ głody/ mory/ woyny/ iako z
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 37
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
triumfem do Raju prowadzeni będą/ dziś jako jakich potępieńców (by też jeden grzech powszedni nie wypłacony mieli) tak ostro smaga. 3. To po śmierci i potym. Lecz nim do tych przyszłych strachów przyjdzie/ i na tym świecie na ukaranie powszedniego grzechu Bóg przepuszcza choroby/ straty/ prześladowania/ ognie pogromy i inne biedy na ciało przypadające. Na duszę zaś daleko cięższe i czulsze pokusy wnętrzne niepokoje/ trwożliwe postrachy sumienia/ dusze zaćmienia/ serca opuściałość oschłość etc. Odwraca słodką owę swą Boską przytomność i wdzięczne spokojnego sumienia pociechy. A co większa/ i straszniejsza zagradza drogę dobroczynnościom Boskim/ przeszkadza łaskom i pomocom jego/ bez których niemożemy
tryumfem do Raiu prowadzeni będą/ dźiś iáko iákich potępieńcow (by też ieden grzech powszedni nie wypłacony mieli) ták ostro smága. 3. To po śmierći y potym. Lecz nim do tych przyszłych stráchow przyidźie/ y ná tym świećie ná ukaránie powszedniego grzechu Bog przepuszczá choroby/ stráty/ prześladowania/ ognie pogromy y inne biedy ná ćiáło przypadaiące. Ná duszę zaś daleko ćięższe y czulsze pokusy wnętrzne niepokoie/ trwożliwe postrachy sumieniá/ dusze záćmieniá/ sercá opuśćiałość oschłość etc. Odwráca słodką owę swą Boską przytomność y wdźięczne spokoynego sumieniá poćiechy. A co większa/ y strásznieysza zagrádza drogę dobroczynnośćiom Boskim/ przeszkádza łáskom y pomocom iego/ bez ktorych niemożemy
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 48
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
znają, ptebeium być powiadają, który trzyma od KiMci beneficium iuris patronatus regni, opactwo jędrzejowskie. Którym zamilczeniem tych rzeczy Wiśliczanie rychlejby mogli być rozumiani za te, co prawa i przywileje duchowne wzruszają według onej dawnej reguły: Qui tacet, consentire videtur. W sprawach duchownych u sądu trybunalskiego z tymi deputatami duchownymi jakie biedy mamy, kto nie wie? Który jeden drugiego mocno się trzymając, by tylko którego świeckiego przeciągnęli, to zaraz pluralitatem po sobie mają i tym samym sprawy niepodobne wygrawają; więc też wprawdzie nie mogą inaczej. Widziałem kilka lat temu kopią listu IchM. księżej biskupów, do nich z Warszawy pisanego w roku 1596 dnia
znają, ptebeium być powiadają, który trzyma od KJMci beneficium iuris patronatus regni, opactwo jędrzejowskie. Którym zamilczeniem tych rzeczy Wiśliczanie rychlejby mogli być rozumiani za te, co prawa i przywileje duchowne wzruszają według onej dawnej reguły: Qui tacet, consentire videtur. W sprawach duchownych u sądu trybunalskiego z tymi deputatami duchownymi jakie biedy mamy, kto nie wie? Który jeden drugiego mocno się trzymając, by tylko którego świeckiego przeciągnęli, to zaraz pluralitatem po sobie mają i tym samym sprawy niepodobne wygrawają; więc też wprawdzie nie mogą inaczej. Widziałem kilka lat temu kopią listu IchMM. księżej biskupów, do nich z Warszawy pisanego w roku 1596 dnia
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 228
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
człek się w klasztorze biedzi; Ani maska ani sera Nie przyszłe — znać manijera Jest u niego maślana.
Gąski, kurki karmić woli Tym, co zebrał z naszej roli, Lecz życzyłbym z mojej strony Karmić mu młode kapłony, Bo się potem przydadzą.
Nie dziwuje-ż ja się tedy, Że scholastyk — takie biedy Przeczuwając — tak oporem Jak wół idzie, gdy z toporem Rzeźnik nad nim wywija.
Otóż za to scholastyków Słuszna mieć za męczenników Już tu czyściec wytrzymali, Ale bracia będą brali Na przedpieklu digneris.
Tu ci by nie było z drogi. Gdyby w purpurowe togi Scholastyków obwijano
Zmarłych, jak kiedyś widziano W niebie Urowieckiego.
człek się w klasztorze biedzi; Ani maska ani sera Nie przyszłe — znać manijera Jest u niego maślana.
Gąski, kurki karmić woli Tym, co zebrał z naszej roli, Lecz życzyłbym z mojej strony Karmić mu młode kapłony, Bo się potem przydadzą.
Nie dziwuje-ż ja się tedy, Że scholastyk — takie biedy Przeczuwając — tak oporem Jak wół idzie, gdy z toporem Rzeźnik nad nim wywija.
Otóż za to scholastyków Słuszna mieć za męczenników Już tu czyściec wytrzymali, Ale bracia będą brali Na przedpieklu digneris.
Tu ci by nie było z drogi. Gdyby w purpurowe togi Scholastyków obwijano
Zmarłych, jak kiedyś widziano W niebie Urowieckiego.
Skrót tekstu: MelScholBar_II
Strona: 762
Tytuł:
Dystrakcja w swoich ciężkościach melancholii scholastycznej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
między 1701 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
szkody, smutki! w tych ci zawsze pętach, W tych strachu śmierci, chorób człek biega praszczętach. Cóż mróz, par, sucho, mokro, wiatr, grad ze złej chmury, Grom i piorun, powietrzne krzywdy od natury! Ale któż wszytkie, bo ich niż włosów na głowie Więcej, ludzkie przygody i biedy wypowie? A w kim złe strachem piekła sumnienie rozpacza, Jako w beczce ćwieczkami natknionej się tacza. 170. ZE ZŁYCH OBYCZAJÓW DOBRE SIĘ PRAWA RODZĄ NA TOŻ PIĄTY RAZ
Szukał stary po świecie swemu Rzym praw miastu, Które potem na tablic zawiesił dwunastu. Czy nie dosycze było, z grzechów pierwszych miarę Wziąwszy,
szkody, smutki! w tych ci zawsze pętach, W tych strachu śmierci, chorób człek biega praszczętach. Cóż mróz, par, sucho, mokro, wiatr, grad ze złej chmury, Grom i piorun, powietrzne krzywdy od natury! Ale któż wszytkie, bo ich niż włosów na głowie Więcej, ludzkie przygody i biedy wypowie? A w kim złe strachem piekła sumnienie rozpacza, Jako w beczce ćwieczkami natknionej się tacza. 170. ZE ZŁYCH OBYCZAJÓW DOBRE SIĘ PRAWA RODZĄ NA TOŻ PIĄTY RAZ
Szukał stary po świecie swemu Rzym praw miastu, Które potem na tablic zawiesił dwunastu. Czy nie dosyćże było, z grzechów pierwszych miarę Wziąwszy,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 101
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sześć kroć, albo i milionie całym miewające w sobie ludzi, ledwo po kilkunastu reszty w nich zostało; Prowincje, Peruańska, Meksykańska niezliczone mnóstwa ludzi w sobie miały, a potym jako z nieba zrzuconym ogniem przez tych kilkuset ludzi, do szczętu wyniszczone zostały.
Cóż tedy na te klęski i utrapienia rzeczesz? możesz że biedy nasze do nich przyrównać? uznaj zatym miłosierdzie nad nami Boskie, a niecierpliwość swoję potępiaj, że małej kary za występki wielkie cierpliwie, i jak należy znieść nie umiemy. Rozdział XII. ROZDZIAŁ XII. Opisuje się dawna powietrza i głodu ciężkość, podatków także i zdzierstwa nieznośne ciężary wyrażają się.
ŻEbym się w obietnicy
sześć kroć, albo i milionie całym miewaiące w sobie ludzi, ledwo po kilkunastu reszty w nich zostało; Prowincye, Peruańska, Mexykańska niezliczone mnóstwa ludzi w sobie miały, á potym iako z nieba zrzuconym ogniem przez tych kilkuset ludzi, do szczętu wyniszczone zostały.
Coż tedy na te klęski i utrapienia rzeczesz? możesz że biedy nasze do nich przyrównać? uznay zatym miłosierdzie nad nami Boskie, á niecierpliwość swoię potępiay, że małey kary za występki wielkie cierpliwie, i iak należy znieść nie umiemy. Rozdział XII. ROZDZIAŁ XII. Opisuie się dawna powietrza i głodu cięszkość, podatkow także i zdzierstwa nieznośne ciężary wyrażaią się.
ZEbym się w obietnicy
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 222
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
, Uwijają się, jako złodzieje w targ, z miechem. A już też u rotmistrza w lepszym zawsze względzie, Chociaż poczet błazeński, co więcej zdobędzie. Lecz na cóż karkiem miotać, kto go w jarzmo wprzęże?” „Byle być w niebie, chociaż i furmanem, księże, Chociażby przez niewczasy, przez biedy!” „O to mniej; Cóż, gdy cię, niż Bóg, w biedzie, częściej diabeł wspomni, Czyż jeżelibym, wedle spowiedników, grzeszył, Żeby mi zaś kapice na tamten świat nie szył.” 18. NA ŁYSEGO
Wielce natura tego ukrzywdziła golca, Co u ludzi na głowie, dawszy
, Uwijają się, jako złodzieje w targ, z miechem. A już też u rotmistrza w lepszym zawsze względzie, Chociaż poczet błazeński, co więcej zdobędzie. Lecz na cóż karkiem miotać, kto go w jarzmo wprzęże?” „Byle być w niebie, chociaż i furmanem, księże, Chociażby przez niewczasy, przez biedy!” „O to mniej; Cóż, gdy cię, niż Bóg, w biedzie, częściej diabeł wspomni, Czyż jeżelibym, wedle spowiedników, grzeszył, Żeby mi zaś kapice na tamten świat nie szył.” 18. NA ŁYSEGO
Wielce natura tego ukrzywdziła golca, Co u ludzi na głowie, dawszy
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 241
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nory. Niewiadom Kadm/ by z córką wnuk/ szli w morskie bogi Więc dziwami jakich się napatrzył nie mało: Pan swe pomiata miasto: jakby gopsowało Miejsca nieszczęście/ nie swe/ i po błędliwości Długiej/ osiadła z żoną w Iliryckiej włości. Tam złym/ i laty ciężcy/ gdy wrogi wzbaczają Domowe/ i biedy swe sobie rozczytają: Czy ono wąż był święty/ mym drzewem zbodziony? Kadm prawi: jakom naprzód uszedszy z Sydony Nowym strzelał/ klów smoczych/ nasieniem po niwie. Tego/ mści li się piecza boska tak żarliwie: Bogdajżem w długi smoczy kałdun się przesunął. Rzekł: i natychmiast jak smok w kałdun długi
nory. Niewiádom Kádm/ by z corką wnuk/ szli w morskie bogi Więc dźiwámi iákich się nápátrzył nie máło: Pan swe pomiáta miasto: iákby gopsowáło Mieyscá nieszczęście/ nie swe/ y po błędliwośći Długiey/ ośiádła z żoną w Illiryckiey włośći. Tám złym/ y láty ćiężcy/ gdy wrogi wzbaczáią Domowe/ y biedy swe sobie rozczytáią: Czy ono wąż był święty/ mym drzewem zbodźiony? Kádm práwi: iákom naprzod vszedszy z Sydony Nowym strzelał/ klow smoczych/ náśieniem po niwie. Tego/ mśći li się piecza boska ták żárliwie: Bogdayżem w długi smoczy káłdun się przesunął. Rzekł: y nátychmiast iák smok w káłdun długi
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 96
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636