, z drugiej pagórki, na których miasteczka i wsie między lasami rozmaitych rodzajnych sadów, i doliny równiusieńkie, na których winnice i oliwne drzewa; na cześć Najświętszej Pannie milę szedłem pieszą. Stałem w austerii al orso d'oro, gdzie gości było nie mało, zwłaszcza niemieckiej szlachty z pod Wiednia; miałem trochę biedy z weturynami, ale nas gubernator pomiarkował i zganił bezpieczeństwo chłopów. Znalazłem tam gracją u zawiadujących Loretem Najświętszej Panny, że mię z mojemi ludźmi jednego wpuszczono extra altare, gdzie komin święty Najświętszej Panny; po obiedzie prezentowano mi wszystkie splendory w tej kaplicy zostające, jako to: miseczkę N. Panny z której jadała,
, z drugiéj pagórki, na których miasteczka i wsie między lasami rozmaitych rodzajnych sadów, i doliny równiusieńkie, na których winnice i oliwne drzewa; na cześć Najświętszéj Pannie milę szedłem pieszą. Stałem w austeryi al orso d'oro, gdzie gości było nie mało, zwłaszcza niemieckiéj szlachty z pod Wiednia; miałem trochę biedy z weturynami, ale nas gubernator pomiarkował i zganił bezpieczeństwo chłopów. Znalazłem tam gracyą u zawiadujących Loretem Najświętszéj Panny, że mię z mojemi ludźmi jednego wpuszczono extra altare, gdzie komin święty Najświętszéj Panny; po obiedzie prezentowano mi wszystkie splendory w téj kaplicy zostające, jako to: miseczkę N. Panny z któréj jadała,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 86
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
generałem Mernerem 6,000.
Król szwedzki biegając na koniu, szwankował z niego i nogę złamał; fama po całej Polsce stąd, śmierci jego, ale w niedziel pięć ozdrowiał, siódmego tygodnia siedział na koniu. Z Krakowa ruszył się ku Warszawie. Zaczem król polski z Warszawy uciekał do Torunia.
Nie dosyć jednej biedy na Polskę, więcej się ich przymnożyło; kozacy których hersztem Samuś, od Kijowa i Dniepru wastował Wołyń: Niemirów, Winnicę, Międzyboż, Berdyczów, i t. d. wycięli, haniebne męki gubernatorom, ekonomom pańskim, księżom, szlachcie, których złapali zadając, i prawie nieludzkiemi mąk sposobami męczyli. Koronne chorągwie pod
generałem Mernerem 6,000.
Król szwedzki biegając na koniu, szwankował z niego i nogę złamał; fama po całéj Polsce ztąd, śmierci jego, ale w niedziel pięć ozdrowiał, siódmego tygodnia siedział na koniu. Z Krakowa ruszył się ku Warszawie. Zaczém król polski z Warszawy uciekał do Torunia.
Nie dosyć jednéj biedy na Polskę, więcéj się ich przymnożyło; kozacy których hersztem Samuś, od Kijowa i Dniepru wastował Wołyń: Niemirów, Winnicę, Międzyboż, Berdyczow, i t. d. wycięli, haniebne męki gubernatorom, ekonomom pańskim, księżom, szlachcie, których złapali zadając, i prawie nieludzkiemi mąk sposobami męczyli. Koronne chorągwie pod
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 217
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
mówicie? Albo ona krowa?” Śmieją się wszyscy i ja, ale myślę cicho: I wrony na cię kraczą, nieszczęśliwa pycho. 385 (F). CUM DURO NON FACIUNT MURUM
Ani się tak kamienie z sobą, ani cegły, Żeby miały bez wapna mur stanowić, zległy: Wapna trzeba koniecznie, od biedy choć błota; Kto składa twarde z twardym, daremna robota. Tak, jeśli w stadle jedno drugiemu nie złoży, Wywróci dom swój z gruntu, nie tylko zuboży. Wapna trzeba, bo chociaż miłość na mech sadzą, Zawsze się przeczą, nigdy z sobą się nie zdadzą. 386 (N). MĄŻ NAGI
mówicie? Albo ona krowa?” Śmieją się wszyscy i ja, ale myślę cicho: I wrony na cię kraczą, nieszczęśliwa pycho. 385 (F). CUM DURO NON FACIUNT MURUM
Ani się tak kamienie z sobą, ani cegły, Żeby miały bez wapna mur stanowić, zległy: Wapna trzeba koniecznie, od biedy choć błota; Kto składa twarde z twardym, daremna robota. Tak, jeśli w stadle jedno drugiemu nie złoży, Wywróci dom swój z gruntu, nie tylko zuboży. Wapna trzeba, bo chociaż miłość na mech sadzą, Zawsze się przeczą, nigdy z sobą się nie zdadzą. 386 (N). MĄŻ NAGI
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 164
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ ba i uczy/ tego sam nie umie: Tak się to niepodobna rzecz być zda/ jak gdyby kto człowieka bez dusze żywym być twierdził: abo wprzeciw żywego umarły Ale że to co mówię i podobna jest rzecz/ i prawdziwa/ jaśnie i dowodnie tobie to pokażę/ gdyć ukażę/ żem ja więcej biedy i herezje/ niżli prawdziwą ze Wschodą do nas zawitałą wiarę P. Chrystusową wierzył: tej nauczałem/ tę i przepowiadałem. A boję się przezacny narodzie/ żebyś i ty wszytek od nóg do głowy (przebacz mi) w tej zemną chorobie nie był. O by to zdarzył był P. Bóg
/ bá y vczy/ tego sam nie vmie: Ták sie to niepodobna rzecż bydź zda/ iák gdyby kto cżłowieká bez dusze żywym bydź twierdźił: ábo wprzećiw żywego vmárły Ale że to co mowię y podobna iest rzecz/ y prawdźiwa/ iásnie y dowodnie tobie to pokażę/ gdyć vkażę/ żem ia więcey biedy y haerezye/ niżli prawdźiwą ze Wschodą do nas záwitáłą wiárę P. Christusową wierzył: tey náucżałem/ tę y przepowiadałem. A boię sie przezacny narodźie/ żebyś y ty wszytek od nog do głowy (przebacz mi) w tey zemną chorobie nie był. O by to zdárzył był P. Bog
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 11
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
przez te mną przełożone. Zyzaniów naszych błędy i Herezje od Ewangelskiej prawdy ustronili. Uważmy jak słusznie dla tych oto Różności przyczyn/ od rodzonej Braci rozłączylismy się/ i przeklętej Schismy hańbę w każdym trzecim słówku od nich ponosimy. Jeśli jest za co i majętności zbywac/ i dobrej sławy odstradywać/ i urzędów odpadywać/ i biedy cierpieć/ i umierać/ trzymajmy się za wszytko to/ jak za zbawienia naszego śrzodki. Jeśliż niemasz za co/ i halerza na to nie ważny. Marnego to zaiste człowiekapłochy rozum/ nie wiedzieć na czym swoję dobrą sławę/ Honor/ majętność/ i zdrowie/ ba i zbawienie sadzić. Już to lat
przez te mną przełożone. Zyzániow nászych błędy y Hęrezye od Ewángelskiey prawdy vstronili. Vważmy iák słusznie dla tych oto Rożnośći przyczyn/ od rodzoney Bráći rozłącżylismy sie/ y przeklętey Schismy hańbę w káżdym trzećim słowku od nich ponośimy. Ieśli iest zá co y máiętnośći zbywác/ y dobrey sławy odstrádywáć/ y vrzędow odpádywáć/ y biedy ćierpieć/ y vmieráć/ trzymaymy sie zá wszytko to/ iák zá zbáwienia nászego śrzodki. Ieśliż nimász zá co/ y hálerzá ná to nie ważny. Márnego to záiste człowiekápłochy rozum/ nie wiedźieć ná cżym swoię dobrą słáwę/ Honor/ máiętność/ y zdrowie/ bá y zbáwienie sadźić. Iuż to lat
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 176
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
za obronę Boga, Największa straszna nie może być trwoga.
W największym grzecznej młodzieży orszaku Memu lubemu nie najdziesz równego, Przetoć go kocham i tęsknię do niego.
Myśliwych pole, a twoja pijaku Wino i lutnia; nasza zaś zabawa Praca, tak na nas fortuna łaskawa.
Prędzejbyś zliczył największy wór maku Niż biedy nasze, a przecię nadzieje Nie tracim, że je dobry wiatr rozwieje.
Ksiądz na parepie, żołnierz na łoszaku, Baba na diable jeździ, a my mamy Stępę za konia, co ją osiadamy.
Jeślić od stępy dane jest stępaku Przezwisko, toć też podobną tej mową Nas stępaczkami od stępy nazową.
Gdyby
za obronę Boga, Największa straszna nie może być trwoga.
W największym grzecznej młodzieży orszaku Memu lubemu nie najdziesz rownego, Przetoć go kocham i tęsknię do niego.
Myśliwych pole, a twoja pijaku Wino i lutnia; nasza zaś zabawa Praca, tak na nas fortuna łaskawa.
Prędzejbyś zliczył największy wor maku Niż biedy nasze, a przecię nadzieje Nie tracim, że je dobry wiatr rozwieje.
Ksiądz na parepie, żołnierz na łoszaku, Baba na djable jeździ, a my mamy Stępę za konia, co ją osiadamy.
Jeślić od stępy dane jest stępaku Przezwisko, toć też podobną tej mową Nas stępaczkami od stępy nazową.
Gdyby
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 366
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
śpiewanie. Alem się zaś bał, by się nie gniewały, Że się z niektórych sekretów wydały.
Bo długo potym, jak śpiewać przestały, Ale nie powiem, o czym rozmawiały. 668. Druga duma samegoż autora pod tenże czas oblężenia krakowskiego, gdy był u Szwedów więźniem
.
Ja śpiewam, chociaż biedy Zgoła mizernego Ogarnęły mię wszędy Więźnia ubogiego, Choć nieszczęśliwy I ledwom żywy.
Śpiewam ci, ale moje Serce bez przestania Ciężkie ma niepokoje, Gdy częste wzdychania Trapiąc mą duszę Wylewać muszę.
Ja śpiewam, choć ojczyzna Matka utrapiona. Ona tak kiedyś żyzna, Tak niezwyciężona, I z nią jej czyny Idą w
śpiewanie. Alem się zaś bał, by się nie gniewały, Że się z niektorych sekretow wydały.
Bo długo potym, jak śpiewać przestały, Ale nie powiem, o czym rozmawiały. 668. Druga duma samegoż autora pod tenże czas oblężenia krakowskiego, gdy był u Szwedow więźniem
.
Ja śpiewam, chociaż biedy Zgoła mizernego Ogarnęły mię wszędy Więźnia ubogiego, Choć nieszczęśliwy I ledwom żywy.
Śpiewam ci, ale moje Serce bez przestania Ciężkie ma niepokoje, Gdy częste wzdychania Trapiąc mą duszę Wylewać muszę.
Ja śpiewam, choć ojczyzna Matka utrapiona. Ona tak kiedyś żyzna, Tak niezwyciężona, I z nią jej czyny Idą w
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 370
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
cierpię a wargi łakome Oszukiwają owoce znikome. Zlituj się proszę, czasie pożądany, Lekarzu serca, a okrutne rany Nielitościwą zadane mi chęcią, Jeżeli można, ulecz niepamięcią. 711. Epitalamium pewnym osobom.
Moje kochane, moje drogie siostry, O jakożeście przyszły na hak ostry! On wasz panieński piękny stan wesoły W niewieście biedy, kłopoty, fasoły Przemieniłyście; a zabawy wasze Będą niedługo dzieciom warzyć kasze. Co przedtym wonne zdobiło was ziele, Powlecze się sieć niekształtna po czele. I sameć kształtne i tak wcięte w pasy Prędko będziecie jak kapustne fasy. Rozumiem, że wam tej krasy ubędzie, Kiedy w rząd druga swój zagon osiędzie.
cierpię a wargi łakome Oszukiwają owoce znikome. Zlituj się proszę, czasie pożądany, Lekarzu serca, a okrutne rany Nielitościwą zadane mi chęcią, Jeżeli można, ulecz niepamięcią. 711. Epithalamium pewnym osobom.
Moje kochane, moje drogie siostry, O jakożeście przyszły na hak ostry! On wasz panieński piękny stan wesoły W niewieście biedy, kłopoty, fasoły Przemieniłyście; a zabawy wasze Będą niedługo dzieciom warzyć kasze. Co przedtym wonne zdobiło was ziele, Powlecze się sieć niekształtna po czele. I sameć kształtne i tak wcięte w pasy Prędko będziecie jak kapustne fasy. Rozumiem, że wam tej krasy ubędzie, Kiedy w rząd druga swoj zagon osiędzie.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 456
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
jako lutnie, Wszytkoby jadły a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się swarzy. Druga zaś państwo okradszy uciecze, Tak się za jedną druga bieda wlecze. Aż pan małżonek: a jamci szalony! Zachciało mi się w takie czasy żony. At kiedy człowiek biedy sobie szuka, Lepiej było gdzie służyć za hajduka I krwawie robić na tę sztukę chleba A mniej by było jednemu potrzeba. A kiebym jeszcze miał też pomoc jaką Z tej miłej żony, ale pluchą taką Zarażono mię. Abom ja pisała Do ciebie, abom po cię posyłała? Jejmość się ozwie; świat
jako lutnie, Wszytkoby jadły a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się swarzy. Druga zaś państwo okradszy uciecze, Tak się za jedną druga bieda wlecze. Aż pan małżonek: a jamci szalony! Zachciało mi się w takie czasy żony. At kiedy człowiek biedy sobie szuka, Lepiej było gdzie służyć za hajduka I krwawie robić na tę sztukę chleba A mniej by było jednemu potrzeba. A kiebym jeszcze miał też pomoc jaką Z tej miłej żony, ale pluchą taką Zarażono mię. Abom ja pisała Do ciebie, abom po cię posyłała? Jejmość się ozwie; świat
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
kruchcie stało, A w kościele też co się będzie działo?
Czy zajrzem? Hola! Niech złe nie tentuje! Pan tam darować afront przykazuje, Wszyscy tam równi, kto chce iść do nieba, Czasem i gęby nadstawić mu trzeba. A tenże biesik nie bywa tam kiedy? Tak powiedają, my nie budźmy biedy.
Nie wchodząc dalej pódźmy od kościoła, Zajrzyjmy jeszcze do Krzywego Koła, Ale patrzaj no, zgiełk jakiś na rynku, Przekupka beszta dziewicę od szynku. „Coś ty jest? — mówi — Jam przekupka sobie, Jam sobie pani, a zaś zasię tobie.” Szynkarka wzajem rzeźwiej powiedziała I całować
kruchcie stało, A w kościele też co się będzie działo?
Czy zajrzem? Hola! Niech złe nie tentuje! Pan tam darować afront przykazuje, Wszyscy tam równi, kto chce iść do nieba, Czasem i gęby nadstawić mu trzeba. A tenże biesik nie bywa tam kiedy? Tak powiedają, my nie budźmy biedy.
Nie wchodząc dalej pódźmy od kościoła, Zajrzyjmy jeszcze do Krzywego Koła, Ale patrzaj no, zgiełk jakiś na rynku, Przekupka beszta dziewicę od szynku. „Coś ty jest? — mówi — Jam przekupka sobie, Jam sobie pani, a zaś zasię tobie.” Szynkarka wzajem rzeźwiej powiedziała I całować
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 483
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965