ją niebieski żywota pozbawił, Ale postrzegszy, co niechcący sprawił, Zawył lamenty trąbą swą do góry I za żałobę przywdział czarne chmury. Płakał jej pokój i łóżka płakały, Płakał i ciepły komin owdowiały: Płacze i łzami kosztownymi ani Da się utulić nad nią moja pani. Sam się śnieg śmieje, bo za tym pogrzebem Bielszego nadeń nie masz nic pod niebem. CHŁÓD DAREMNY
Kiedy się słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W powszechnym świata znoju i spaleniu Szukałem, gdzie by głowę skłonić w cieniu. Raz się przechodzę do bliskiego gaju I żebrzę łaski zielonego maju; Tam mię wspomaga dąb chaoński cieniem I grab twardością zrównany
ją niebieski żywota pozbawił, Ale postrzegszy, co niechcący sprawił, Zawył lamenty trąbą swą do góry I za żałobę przywdział czarne chmury. Płakał jej pokój i łóżka płakały, Płakał i ciepły komin owdowiały: Płacze i łzami kosztownymi ani Da się utulić nad nią moja pani. Sam się śnieg śmieje, bo za tym pogrzebem Bielszego nadeń nie masz nic pod niebem. CHŁÓD DAREMNY
Kiedy się słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W powszechnym świata znoju i spaleniu Szukałem, gdzie by głowę skłonić w cieniu. Raz się przechodzę do bliskiego gaju I żebrzę łaski zielonego maju; Tam mię wspomaga dąb chaoński cieniem I grab twardością zrównany
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 158
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
rozpoczęli, która u człowieka Nigdy w myśli nie była podobna od wieka. PIEŚŃ XVII.
CX.
Konia i świetną zbroję i szyszak i szaty, Z których się rozebrał, spać wszedszy do komnaty, Umyślił wziąć niecnota Martan Gryfonowi I za niego się udać w nich Norandynowi. Wykonał zaraz swą myśl i konia dzielnego, Bielszego, niżli mleko, wziął Gryfonowego; I nasuwień i szyszak, tarcz jego i zbroję, Włożył na się w gospodzie, porzuciwszy swoję.
CXI.
Z giermkami, z Orygillą swoją, okazały, Przyjachał na plac, gdzie beł lud jeszcze niemały, I trafił właśnie w ten czas, gdy już przestawali Gonić i już
rozpoczęli, która u człowieka Nigdy w myśli nie była podobna od wieka. PIEŚŃ XVII.
CX.
Konia i świetną zbroję i szyszak i szaty, Z których się rozebrał, spać wszedszy do komnaty, Umyślił wziąć niecnota Martan Gryfonowi I za niego się udać w nich Norandynowi. Wykonał zaraz swą myśl i konia dzielnego, Bielszego, niżli mleko, wziął Gryfonowego; I nasuwień i szyszak, tarcz jego i zbroję, Włożył na się w gospodzie, porzuciwszy swoję.
CXI.
Z giermkami, z Orygillą swoją, okazały, Przyjachał na plac, gdzie beł lud jeszcze niemały, I trafił właśnie w ten czas, gdy już przestawali Gonić i już
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 29
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
eś zaraz potym tańcu piekielnym odmienił koszulę, a przecię mieni się cera Wmści, czy nie daćby parę jajec świeżych, które są barzo zdrowe, i potrzebne po spracowaniu. B. Połknąłem ja dziś w perducie parę jajeć świeżych które zniesła Lada zostawszy brzemienną z Jowisza, przemienionego się w Jowisza, nad śnieg bielszego, lecz mej niesposobności, wszytkich Aptek, wszystkie lekarstwa wydołać nie mogą, bo miłość i Fortuna swój mi wypowiedziały fawor. Idę tedy w puste kraje, gdzie ściśle wiek i dni mojej kończyć będę. T. Panie mój, żadną inszą rzeczą, chyba cierpliwością możesz Wmść odnieść triumf z fortuny, której zwyczaj i nałóg
eś záraz potym táńcu piekielnym odmienił koszulę, á przećię mieni się cerá Wmśći, czy nie dáćby parę iáiec świeżych, ktore są bárzo zdrowe, y potrzebne po sprácowániu. B. Połknąłem ia dźiś w perdućie parę iáieć świeżych ktore zniesłá Ledá zostawszy brzęmienną z Iowiszá, przemienionego się w Iowiszá, nád śnieg bielszego, lecz mey niesposobnośći, wszytkich Aptek, wszystkie lekárstwá wydołáć nie mogą, bo miłość y Fortuná swoy mi wypowiedźiáły fawor. Idę tedy w puste kráie, gdźie śćiśle wiek y dni moiey kończyć będę. T. Pánie moy, żadną inszą rzeczą, chybá ćierpliwośćią możesz Wmść odnieść tryumph z fortuny, ktorey zwyczay y nałog
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 101
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695