się też swojej w ostatniej chorobie nie zawiódł. Co mówię w chorobie? We wszystkich przeciwnościach dawał próbę wiary i miłości pan cierpliwy, „charitas patiens est” miłość cierpliwa jest (1 List św. Pawła do Koryntian, 13, 4,), i we wszystkich słabościach takiej sędziwości zwyczajnej, jaką pokryty był ten bieluchny Łabędź, nadzieją wsparty. Jedną prawie z Żółkiewskim hetmanem piosenkę sobie nucił: „Szczęścia każdy dopomoże, ale w złym razie tylko Ty sam, Boże.”
Cóż mówić o innych człowiekowi chrześcijańskiemu przyzwoitych cnotach, którym w tym panu wiara na kształt primi mobilis wzbudzająca próżnować nigdy nie dopuszczała. Ubodzy, którzy chleb od niego
się też swojej w ostatniej chorobie nie zawiódł. Co mówię w chorobie? We wszystkich przeciwnościach dawał próbę wiary i miłości pan cierpliwy, „charitas patiens est” miłość cierpliwa jest (1 List św. Pawła do Koryntian, 13, 4,), i we wszystkich słabościach takiej sędziwości zwyczajnej, jaką pokryty był ten bieluchny Łabędź, nadzieją wsparty. Jedną prawie z Żółkiewskim hetmanem piosenkę sobie nucił: „Szczęścia każdy dopomoże, ale w złym razie tylko Ty sam, Boże.”
Cóż mówić o innych człowiekowi chrześcijańskiemu przyzwoitych cnotach, którym w tym panu wiara na kształt primi mobilis wzbudzająca próżnować nigdy nie dopuszczała. Ubodzy, którzy chleb od niego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 488
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Nuż zatyczki, — cud powiedzieć, Z wielkim kosztem, trzeba wiedzieć; Łańcuchy, drogie noszenia, Pierścień godzien uproszenia; Binda z szmelcem, z rubinami, A kapelusz z faworami, Z drogich pereł opasanie — Zwyczajne ich ukasanie. Kiedy idzie przez ulicę, Trzyma rękami spódnicę, Żebyś widział niższe rzeczy, Bieluchny trzewiczek grzeczy; Komużby się nie zachciało Służyć, widząc piękne ciało? A gdy co zoczą nowego,
Jedna od drugiej owego Napiera się, pięknie prosi, Małżonka pod niebo wznosi. Ów nieborak, choć mu czasem Przychodzi z wielkim niewczasem, Co rozkaże, to kupuje; Owa rada, on sprawuje. Nie kup
. Nuż zatyczki, — cud powiedzieć, Z wielkim kosztem, trzeba wiedzieć; Łańcuchy, drogie noszenia, Pierścień godzien uproszenia; Binda z szmelcem, z rubinami, A kapelusz z faworami, Z drogich pereł opasanie — Zwyczajne ich ukasanie. Kiedy idzie przez ulicę, Trzyma rękami spódnicę, Żebyś widział niższe rzeczy, Bieluchny trzewiczek grzeczy; Komużby się nie zachciało Służyć, widząc piękne ciało? A gdy co zoczą nowego,
Jedna od drugiej owego Napiera się, pięknie prosi, Małżonka pod niebo wznosi. Ów nieborak, choć mu czasem Przychodzi z wielkim niewczasem, Co rozkaże, to kupuje; Owa rada, on sprawuje. Nie kup
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 18
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
zstawszy się człowiekiem, jaki się zda być w oczach Twoich Tobie? bo, widzim, barzo kochata się w sobie. Powiedz co o tej Dziecineczce małej, Panno i Matko, okraso płci białej: jako to sobie Dzieciątko szacujesz, co Go dziś karmisz, całujesz, piastujesz? IX
. MATKA DO ANIOŁÓW
Kochanek mój bieluchny i rumieniuchny, wybrany z tysiąców (Tamże)
Vultis caelicolae aestimationem
Skrzydlasty poczcie Króla niebieskiego, chcesz wiedzieć jako ważę Syna mego: tak wiedzcie, nadeń nie mam nic milszego, to skarb, to serca pociecha mojego, bo wszystek śliczny i wszystek rumiany by śnieg z szarłatną farbą pomieszany abo jak wonny kwiat różej czerwony
zstawszy się człowiekiem, jaki się zda być w oczach Twoich Tobie? bo, widzim, barzo kochata się w sobie. Powiedz co o tej Dziecineczce małej, Panno i Matko, okraso płci białej: jako to sobie Dzieciątko szacujesz, co Go dziś karmisz, całujesz, piastujesz? IX
. MATKA DO ANIOŁÓW
Kochanek mój bieluchny i rumieniuchny, wybrany z tysiąców (Tamże)
Vultis caelicolae aestimationem
Skrzydlasty poczcie Króla niebieskiego, chcesz wiedzieć jako ważę Syna mego: tak wiedzcie, nadeń nie mam nic milszego, to skarb, to serca pociecha mojego, bo wszystek śliczny i wszystek rumiany by śnieg z szarłatną farbą pomieszany abo jak wonny kwiat różej czerwony
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 26
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
żeby od wszytkich najazdów bezpiecznie było/ i żeby jaki zwierz dziki onego nie pożerał? która posługa wierę najpotrzebniejsza kwiateczkowi Jezusowi najzacniejszemu/ najpiękniejszemu nad wszytkie kwiecia. Jakby go ten płot cierniowy okrążył nie trzebaby si obawiać żadnego niebezpieczeństwa/ nie ważyłby się żaden dziki zwierz przystąpić. Godzien zaiste rumiany kwiatek/ godzien zaiste społem bieluchny kwiatek wszelkiej obrony/ a zwłaszcza w takiej swej subtelności/ kiedy dopiero z ziemie Błogosławionej MARIEJ Panny się pokazał/ która nigdy ciernia/ nigdy ostu wydawać nie miała/ ale z niej wyborny kwiatek nigdy na ziemi niewidany miał wyniknąć. Godzien aby swą piękność i ozdobę w takiej ochronie zatrzymał/ boś wierę pieluszki nie ochronią
żeby od wszytkich naiázdow bespiecznie było/ y żeby iaki źwierz dźiki onego nie pożerał? ktora posługá wierę naypotrzebnieysza kwiateczkowi Iezusowi nayzacnieyszemu/ naypięknieyszemu nad wszytkie kwiećia. Iákby go ten płot ćierniowy okrążył nie trzebáby si obawiáć żadnego niebespieczeństwá/ nie ważyłby się żaden dźiki źwierz przystąpić. Godźien záiste rumiány kwiatek/ godźien záiste społem bieluchny kwiatek wszelkiey obrony/ á zwłaszczá w tákiey swey subtelnośći/ kiedy dopiero z źiemie Błogosłáwioney MARYEY Pánny się pokazał/ ktora nigdy ćiernia/ nigdy ostu wydáwáć nie miáłá/ ále z niey wyborny kwiatek nigdy ná źiemi niewidany miał wyniknąć. Godźien áby swą piękność y ozdobę w tákiey ochronie zátrzymał/ boś wierę pieluszki nie ochronią
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 255
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
wierzeniu niepochopna/ propter humorem phlegmaticum occupantem extrema, gdzie nawiętszej mocy potrzeba. Widane bywają różnie i dziwnie pomieszane sierści zwłaszcza u koni podlejszych/ ale o tym rozbierać długo/ czas tracić próżno. Jam też widział jenochodnika stada książęcia de Bisogniano, z królestwa Neapolitańskiego/ wielce dziwnej maści i różnej/ bo sam z natury bieluchny był jako śnieg najczystszy/ po bokach/ czeluściach i nogach miał ku widzeniu znacznie włosy czerwone/ błękitne/ cisawe/ gniade i zielone prawie/ a pilnym przypatrowaniem gdzieżkolowiek te plamy po nim szły/ nie inaczej jako na wdzięczną Tęczę niebieską pojźrzeć było. Przypatrowałem się często (gdyż i ten w stajni królewskiej w
wierzeniu niepochopna/ propter humorem phlegmaticum occupantem extrema, gdźie nawiętszey mocy potrzebá. Widáne bywáią rożnie y dźiwnie pomieszáne śierśći zwłaszczá v koni podleyszych/ ále o tym rozbieráć długo/ czás tráćić prożno. Iam też widźiał ienochodniká stádá kśiążęćiá de Bisogniano, z krolestwá Neápolitáńskiego/ wielce dźiwney máśći y rożney/ bo sam z nátury bieluchny był iáko śnieg nayczystszy/ po bokách/ czeluśćiách y nogách miał ku widzeniu znácznie włosy czerwone/ błękitne/ ćisáwe/ gniáde y źielone práwie/ á pilnym przypátrowániem gdźieżkolowiek te plámy po nim szły/ nie ináczey iáko ná wdźięczną Tęczę niebieską poyźrzeć było. Przypátrowałem się często (gdyż y ten w stáyni krolewskiey w
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Bijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603