ty w takiem głodzie/ O pierwszej życia zamyslasz swobodzie.
Leć znieść trzeba SOBKV Dość mając w zarobku.
Jeżeli zdrowie wróci się statecznie To mając: vale; miej Rakowie wiecznie. Pieśń XV. Daremny zawód P. CENTUMAEVA UNMAŃSKIEGO Starego Zakonu Setnika.
JEszcze raz rzekę Darmo się wlekę/ Nieuidę sromoty Do pieknej Jagi Stare biesagi/ Prowadząc w zaloty. Jest chęć/ i serce Rydwan/ kobierce Poszosne/ Muzyka/ Dziadek pieniężny Wiek niedołężny Wzgardzą niewdzięcznika. Jej piekność czoła: Przeszła Anioła/ I Helenę w chwale Lice bieluskie Oko czerniuskie/ Wargi jak korale. Już nazbyt szczodry Szafuje dobry Wszytko dając Jagnie/ A ona duszka: Datku Staruszka Takiego
ty w tákiem głodźie/ O pierwszey żyćia zámyslász swobodźie.
Leć znieść trzebá SOBKV Dość máiąc w zarobku.
Iezeli zdrowie wroći się státecznie To máiąc: vale; miey Rákowie wiecznie. PIESN XV. Dáremny zawod P. CENTVMAEVA VNMANSKIEGO Stárego Zakonu Setniká.
IEscze raz rzekę Dármo się wlekę/ Nieuidę sromoty Do piekney Iági Stáre biesági/ Prowádząc w zaloty. Iest chęć/ y serce Rydwąn/ kobierce Poszosne/ Muzyká/ Dźiádek pięniężny Wiek niedołężny Wzgárdzą niewdźięczniká. Iey piekność czołá: Przeszłá Aniołá/ Y Helenę w chwale Lice bieluskie Oko czerniuskie/ Wárgi iák korale. Iuż názbyt szczodry Száfuie dobry Wszytko daiąc Iágnie/ A oná duszká: Datku Stáruszká Tákiego
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 171
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
potem jacysi pobożni ludzie, krzyż przed nimi, w carnych sukniach, a nawięcej w burych, workami głowy okrywsy; między tkorymi byli cy ludzie, cy tez nie ludzie, ni ocu, ni głowy nie znać; domyślam się przecię, ze to z cudzej ziemie przyśli. Za nimi wsyscy w kosulach długich, biesagi przez się rozłozywsy, głównie z ciasta żółtego ugniecione, rozpalone trzymają. Rozumiałem, ze sca już wciornastko miastecko Spalić — a ludu, ludu za nimi nieprzelicona gromada, było pod sezdziesiat. Jak się tez jus nałazili i nogi ich zabolały, zwrócili się do Bożego domu, w tkorych ja tes pierwej bozych dud nasłuchał
potem jacysi pobozni ludzie, krzyz przed nimi, w carnych sukniach, a nawięcej w burych, workami głowy okrywsy; między tkorymi byli cy ludzie, cy tez nie ludzie, ni ocu, ni głowy nie znać; domyślam się przecię, ze to z cudzej ziemie przyśli. Za nimi wsyscy w kosulach długich, biesagi przes się rozłozywsy, głownie z ciasta zołtego ugniecione, rozpalone trzymają. Rozumiałem, ze sca już wciornastko miastecko Spalic — a ludu, ludu za nimi nieprzelicona gromada, było pod sezdziesiat. Jak sie tez jus nałazili i nogi ich zabolały, zwrocili się do Bozego domu, w tkorych ja tes pierwej bozych dud nasłuchał
Skrót tekstu: BarMazBad
Strona: 277
Tytuł:
Prawdziwa jazda Bartosza Mazura
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950