m Ci w całej został obietnicy, Którąm uczynił przy świętej chrzcielnicy. Jam tak siódmy dzień święcił i niedziele, Żem rzadko bywał i w te dni w kościele; Poprzestałem-ci powszedniej roboty, Alem się puścił na większe niecnoty: Wtenczas i tańce, i tłustsze obiady Odprawowałem, zbytki i biesiady, Jakby ten dzień był od roboty pusty Dlatego, abym miał czas do rozpusty. Jam i rodzicom nie tak był powolny, Żeby im miał być żywot mój swawolny
Zawsze do smaku, jednak wiesz, o Panie, Że szanować ich pilne-m miał staranie; Ale starszego, któregoś czcić kazał, Nie zawszem
m Ci w całej został obietnicy, Którąm uczynił przy świętej chrzcielnicy. Jam tak siódmy dzień święcił i niedziele, Żem rzadko bywał i w te dni w kościele; Poprzestałem-ci powszedniej roboty, Alem się puścił na większe niecnoty: Wtenczas i tańce, i tłustsze obiady Odprawowałem, zbytki i biesiady, Jakby ten dzień był od roboty pusty Dlatego, abym miał czas do rozpusty. Jam i rodzicom nie tak był powolny, Żeby im miał być żywot mój swawolny
Zawsze do smaku, jednak wiesz, o Panie, Że szanować ich pilne-m miał staranie; Ale starszego, któregoś czcić kazał, Nie zawszem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 222
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Teraz im leją piekielne likwory, smołę ognistą na uschłe ozory, jadem śmiertelnym dobrze przyprawioną i okraszoną. Biada złoczyńcom, biada okrutnikom, biada niewstydom, biada wszetecznikom! Ach, na co przyszły tańce i radości, ciała lubości! W płomieniach teraz nieszczęsni tańcują z czarty, którzy im gorzko przyśpiewują. O, jakby radzi biesiady przestali, lecz grają dalij! Drudzy jak cegła w piecu ułożeni, w hucie piekielnej zostają paleni; płomienia coraz nowego przybywa, co ich okrywa. Drudzy na łoża ogniste włożeni płacą rozkoszy ciała przymuszeni, gadziną jakby pierzyną odziani leżą związani. Drugich w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami
Teraz im leją piekielne likwory, smołę ognistą na uschłe ozory, jadem śmiertelnym dobrze przyprawioną i okraszoną. Biada złoczyńcom, biada okrutnikom, biada niewstydom, biada wszetecznikom! Ach, na co przyszły tańce i radości, ciała lubości! W płomieniach teraz nieszczęśni tańcują z czarty, którzy im gorzko przyśpiewują. O, jakby radzi biesiady przestali, lecz grają dalij! Drudzy jak cegła w piecu ułożeni, w hucie piekielnej zostają paleni; płomienia coraz nowego przybywa, co ich okrywa. Drudzy na łoża ogniste włożeni płacą rozkoszy ciała przymuszeni, gadziną jakby pierzyną odziani leżą związani. Drugich w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 72
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
. Sameście sobie winny, niebogi, w tej mierze, Boście wy w Palladzinym były fraucymerze I miedzy przedniejszymi pannami was miała, I śpiewania, i wszelkich muzyk nauczała. Aleście wy darów jej zażyć nie umiały, Boście się przed lada kim sławić nimi chciały. I to was z satyrami wprawiło w biesiady, To was w zgubę przywiodło i w ich chytre zdrady. Bo gdy się od paniej swej nocą ukradacie, Gdy do nich na dobrą myśl i tańce biegacie, Potkało to was od nich, co zwykło potykać Młode od młodych, gdy się śmią do nich przymykać. Z dobrymi dobrym będziesz; gdzie się ze złym
. Sameście sobie winny, niebogi, w tej mierze, Boście wy w Palladzinym były fraucymerze I miedzy przedniejszymi pannami was miała, I śpiewania, i wszelkich muzyk nauczała. Aleście wy darów jej zażyć nie umiały, Boście się przed leda kim sławić nimi chciały. I to was z satyrami wprawiło w biesiady, To was w zgubę przywiodło i w ich chytre zdrady. Bo gdy się od paniej swej nocą ukradacie, Gdy do nich na dobrą myśl i tańce biegacie, Potkało to was od nich, co zwykło potykać Młode od młodych, gdy się śmią do nich przymykać. Z dobrymi dobrym będziesz; gdzie się ze złym
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 81
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
wierzyć/ ale to przecię drugim imo uszy pójdzie: bo wszytkoby to być mogło i może/ gdyby białegłowy/ abo już mówię i żony nasze bez mężczyzn były/ a z nimi żadnych zgoła spraw nie mieli: Ale wszak to jest rzecz dosyć jawna/ że białegłowy są barzo ludzkie i niestałe/ uwierzą rychło/ biesiady/ tańce rady widzą/ i czego im bronią/ na to są barzo chciwe. A rzecz pewna/ że z trudnościąby jednę naleźć któraby dary/ namowami ustawicznemi/ częstym bywaniem z młodzieńcami/ nie dała się zwieść. A nawet Panie miły Wincenty/ choć tak barzo żonę swą nad inne wynosicie/ śmiałby
wierzyć/ ále to przećię drugim imo vszy poydźie: bo wszytkoby to być mogło y może/ gdyby białegłowy/ ábo iuż mowię y żony násze bez mężcżyzn były/ á z nimi żadnych zgołá spráw nie mieli: Ale wszák to iest rzecż dosyć iáwna/ że białegłowy są bárzo ludzkie y niestáłe/ vwierzą rychło/ bieśiády/ táńce rády widzą/ y cżego im bronią/ ná to są bárzo chćiwe. A rzecż pewna/ że z trudnośćiąby iednę náleść ktoraby dáry/ námowámi vstáwicżnemi/ cżęstym bywániem z młodźieńcámi/ nie dáłá się zwieść. A náwet Pánie miły Wincenty/ choć ták bárzo żonę swą nád inne wynośićie/ śmiałby
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 157
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
nie ustępowała. Teraz osierociałą (taka Jowiszowa Wola była:) zostaje. Na cóż ta pomowa Na co ten grzech nieszczęsna na Jowisza kładę? Jam cię Córką zgubiła, jam sama tę radę Zbójcy dała, kiedym cię jednę zostawiła W Sycylij, i dłużej w Frygijskiej bawiła Niż potrzeba krainie, patrząc na biesiady Wesołe, gdy cię zbójca porywał szkarady. Bierz za to które teraz słuszne zierpię bole, Bicie piersi, przy gorzkim krwawych łez rosole. Kędyż cię mam strapiona, w której szukać stronie? Kto mi droge pokaże? gdzie zbójce dogonię? Kto nim jest skąd się dowie? czy on w morzu pływa? Czy pod
nie ustępowáłá. Teraz ośieroćiáłą (taka Iowiszowá Wola byłá:) zostáie. Ná coż tá pomowá Ná co ten grzech nieszczęśna ná Iowiszá kłádę? Iam ćię Corką zgubiłá, iam samá tę rádę Zboycy dáłá, kiedym ćię iednę zostáwiłá W Sycylij, y dłużey w Frygiyskiey báwiłá Niż potrzebá kráinie, pátrząc ná bieśiády Wesołe, gdy ćię zboycá porywał szkárády. Bierz zá to ktore teraz słuszne źierpię bole, Bićie pierśi, przy gorzkim krwáwych łez rosole. Kędyż ćię mam strapiona, w ktorey szukać stronie? Kto mi droge pokaże? gdźie zboyce dogonię? Kto nim iest zkąd się dowie? czy on w morzu pływa? Czy pod
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 45
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Nauczy się wyć kto z wilki przestaje, Kto ze psy lega, ten ze pchłami wstaje. Uczerni ręce, kto się tyka mazi, Zła kompania obyczaje kazi.
Te nieprzystojne kompanie/ podejrzane konwersacje/ biesiady częste/ prędko do złego zwiodą/ ile młode Panie/ nie darmo Włoska jest przypowieść.
Kto żonę śle w biesiady, konia w biegu poi, Z żony urwę, a z konia kalikę wystroi.. Któż winien jeśli nie mąż/ kiedy w domatorskim stanie (bo u Dworu insza) do stroju/ do bryzowania tylko przyuczy żonę/ w próżnuwaniu/ nie wprawując jej do przystojnych zabaw/ albo gospodarstwa albo robot pieknych.
Włochowi tak
Náuczy się wyć kto z wilki przestáie, Kto ze psy lega, ten ze pchłámi wstáie. Vczerni ręce, kto się tyka máźi, Zła kompánia obyczáie káźi.
Te nieprzystoyne kompánie/ podeyrzáne konwersacye/ bieśiády częste/ prętko do złego zwiodą/ ile młode Pánie/ nie dármo Włoska iest przypowieść.
Kto żonę śle w bieśiády, koniá w biegu poi, Z żony urwę, á z koniá kálikę wystroi.. Ktosz winien ieśli nie mąż/ kiedy w domatorskim stanie (bo u Dworu insza) do stroiu/ do bryzowánia tylko przyuczy żonę/ w prożnuwaniu/ nie wpráwuiąc iey do przystoynych zábaw/ álbo gospodárstwá álbo robot pieknych.
Włochowi ták
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 88
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
coś wie po cichu i sam skarży na się. Jeśli prawdę mówiącym nie wzgardzicie starcem, Prawcie, kto ściął, kto złapał poganina harcem. Niech ściga chart, niech ogar za zającem skoli; O wojnie szlachcie mówić, nie o psiech i roli. We lwy się dziś zające obróciły chartom: I wojny, i biesiady nasze równe żartom; Wżdy jako na zające, jako ze psy w pole, Jeździmy do obozu co rok na Podole. Nie ten u mnie szlachcicem, kto się nim urodził, Lecz który urodzenia odwagą dowodził. Niech z barbaryjskiej klacze Akwilinem będzie Dorodny koń, jeżeli jeździec nań nie wsiądzie, Z osłami li przy
coś wie po cichu i sam skarży na się. Jeśli prawdę mówiącym nie wzgardzicie starcem, Prawcie, kto ściął, kto złapał poganina harcem. Niech ściga chart, niech ogar za zającem skoli; O wojnie szlachcie mówić, nie o psiech i roli. We lwy się dziś zające obróciły chartom: I wojny, i biesiady nasze równe żartom; Wżdy jako na zające, jako ze psy w pole, Jeździmy do obozu co rok na Podole. Nie ten u mnie szlachcicem, kto się nim urodził, Lecz który urodzenia odwagą dowodził. Niech z barbaryjskiej klacze Akwilinem będzie Dorodny koń, jeżeli jeździec nań nie wsiędzie, Z osłami li przy
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 620
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zwyczaj chytrszymi i złośliwymi. Pilnują barzo wieżdżbiarstwa/ czarów/ zaklinania. Nie radzi robią/ ale raczej wolą próżnować/ przechadzać się/ igrać/ biesiadować. Podejmują się wojen nie dla rozszerzenia granic/ ale dla czci/ kiedy zrozumieją iż ich sąsiedzi lekce poważają. Których na wojnie pojmają/ jedzą ich/ i czynią sobie biesiady Zapustne. Nie karzą inszych występków/ tylko mężobójstwo. W języku swym nie używają nic miasto liter F. L. R. Domy swe z drzewa budują/ a pokrywają je liściem. Mieszka wiele Familij pod jednym dachem: sypiają/ bojąc się zwierząt szkodliwych wysoko od ziemie na pewnych sieciach. Żyją nie przemyślając o przyszłym
zwyczay chytrszymi y zlośliwymi. Pilnuią bárzo wieżdżbiárstwá/ czárow/ záklinánia. Nie radźi robią/ ále ráczey wolą proznowáć/ przechádzáć się/ igráć/ bieśiádowáć. Podeymuią się woien nie dla rozszerzenia gránic/ ále dla czći/ kiedy zrozumieią iż ich sąśiedźi lekce poważáią. Ktorych ná woynie poimáią/ iedzą ich/ y czynią sobie bieśiady Zapustne. Nie karzą inszych występkow/ tylko mężoboystwo. W ięzyku swym nie vżywáią nic miásto liter F. L. R. Domy swe z drzewá buduią/ á pokrywáią ie liśćiem. Mieszka wiele Fámiliy pod iednym dáchem: sypiáią/ boiąc się źwierząt szkodliwych wysoko od źiemie na pewnych śiećiách. Zyią nie przemyśláiąc o przyszłym
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 300
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
i są przyczyną/ iż ta winnica nie mogła być przystojnie sprawowana. Abowiem w Litwie i w Żmudzi/ pokazują się jeszcze na wielu miejscach ostatki balwochwalstwa. W niektórych kątach chwalą tam bożki domowe/ których nazywają Dymnypan/ to jest/ Pan dymu/ abo pieca: i ofiarują mu po parze kurcząt: sprawują też dostateczne biesiady ku czci jego. Cztery mile od Wilna/ w jednej wsi królewskiej/ rzeczonej Lawanyszki/ chwalono jeszcze i dziś węże. Zmudź chowają po różnych miejscach/ niejakie węże czarne o czterech nogach/ i dziwują się im z wielkimi zabobonami/ iż wychodzą z domu/ i potym się wracają: a jeśli się im co nie
y są przyczyną/ iż tá winnicá nie mogłá bydź przystoynie spráwowána. Abowiem w Litwie y w Zmudźi/ pokázuią się iescze ná wielu mieyscách ostátki bálwochwálstwá. W niektorych kątách chwalą tám bożki domowe/ ktorych názywáią Dymnypan/ to iest/ Pán dymu/ ábo piecá: y ofiáruią mu po parze kurcząt: spráwuią też dostáteczne bieśiády ku czći iego. Cztery mile od Wilná/ w iedney wśi krolewskiey/ rzeczoney Láwányszki/ chwalono iescze y dźiś węże. Zmudź chowáią po roznych mieyscách/ nieiákie węże czarne o czterech nogách/ y dźiwuią się im z wielkimi zabobonámi/ iż wychodzą z domu/ y potym się wrácáią: á iesli się im co nie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 117
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Rozdział Piewszy. Kwestia. Jeśli czarownice rzeczą samą pioruny i grady sprawować mogą? Rozdział Wtóry. Jeśli czarownice za pomocą sztańską dziatkom małym i ludziom szkodzić mogą i choroby w nich sprawować także niepotężność w małżeństwie czynić? Rozdział Trzeci. Jeśli czarownice twarzy ludzkie mogą w inszą postać odmieniać? Rozdział Czwarty. Jeśli czarownice jeżdżą na biesiady na ożogach namazanych maścią, abo na wilku, bądź też na inszym zwierzęciu, i jeśli z miejsca na miejsce dla tych biesiad bywają przenaszane: gdzie jadają, pijają, i cieleśnie z sobą obcują? Rozdział Piąty. Jeśli szatan w osobie ludzkiej może się pokazać, i z takimi przeklętemi czarownicami cieleśnie obcować? Rozdział Szósty
Rozdział Piewszy. Questia. Iesli czárownice rzeczą samą pioruny y grady spráwowáć mogą? Rozdział Wtory. Iesli czárownice zá pomocą sztáńską dziatkom máłym y ludziom szkodzić mogą y choroby w nich spráwowáć także niepotężność w małżeństwie czynic? Rozdział Trzeci. Iesli czárownice twarzy ludzkie mogą w inszą postáć odmieniáć? Rozdział Czwarty. Iesli czárownice ieżdżą ná bieśiády ná ożogách námázánych máśćią, ábo ná wilku, bądż też ná inszym zwierzęćiu, y iesli z mieyscá ná mieysce dla tych bieśiad bywáią przenaszáne: gdzie iadáią, piiáią, y cieleśnie z sobą obcuią? Rozdział Piąty. Iesli szátan w osobie ludzkiey może się pokázáć, y z tákimi przeklętemi czárownicámi cieleśnie obcowáć? Rozdział Szosty
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 26
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614