em do Mińska na sejmik przedsejmowy. Stanąłem tam pro die tertia Novembris. Sejmik przedsejmowy był 7ma praesentis, zerwany od ip. Rdułtowskiego in fundamento nierychłych innotescencji.
Podczas tego sejmiku był trybunał, marszałkiem był ip. Lubecki, który wprzódy mi wizytę oddał i był u mnie na obiedzie. Ten dzień strawiliśmy na biesiadzie. Nazajutrz ja wizytowałem z rana i tamże zaproszony na bankiet jadłem.
13 Novembris. Z Mińska byłem z iks. Juriewiczem kanonikiem wileńskim u ip. Oborskiej w Baksztach, bo natenczas arendą jejm. Bakszty trzymała; uczty zażyliśmy dobrej.
15^go^ z Bakszt jechałem do Czeczerska, zażyłem arcy złej
em do Mińska na sejmik przedsejmowy. Stanąłem tam pro die tertia Novembris. Sejmik przedsejmowy był 7ma praesentis, zerwany od jp. Rdułtowskiego in fundamento nierychłych innotescencji.
Podczas tego sejmiku był trybunał, marszałkiem był jp. Lubecki, który wprzódy mi wizytę oddał i był u mnie na obiedzie. Ten dzień strawiliśmy na biesiadzie. Nazajutrz ja wizytowałem z rana i tamże zaproszony na bankiet jadłem.
13 Novembris. Z Mińska byłem z jks. Juriewiczem kanonikiem wileńskim u jp. Oborskiéj w Baksztach, bo natenczas arendą jejm. Bakszty trzymała; uczty zażyliśmy dobrej.
15^go^ z Bakszt jechałem do Czeczerska, zażyłem arcy złéj
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 35
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
cię potka, Bo chwyta diabeł słówka, choć rzeczone żartem; Stąd mówią pospolicie: szczęście za bękartem Niźli za poczciwego synem chodzi łoża. Ale to szczyre kłamstwo; za kim wola boża. 46. OGIEŃ WE ŚNIE WESELE ZNACZY
Kto ogień widzi przez sen, niech na jawi kładzie Być gdzie na dobrej myśli albo na biesiadzie. Snem wszytkie ludzkie sprawy mogę nazwać śmiele; Cóż dobrą myśl, biesiadę i świeckie wesele? Dlatego, kto się często takimi sny bawi, Niech piekielnego ognia boi się na jawi. Bo zwyczajnie wszytkie sny ludzkie chodzą kołem: Ogień w łóżku widzimy, wyśnił się za stołem. Patrzaj, żebyś z zastola
cię potka, Bo chwyta diabeł słówka, choć rzeczone żartem; Stąd mówią pospolicie: szczęście za bękartem Niźli za poczciwego synem chodzi łoża. Ale to szczyre kłamstwo; za kim wola boża. 46. OGIEŃ WE ŚNIE WESELE ZNACZY
Kto ogień widzi przez sen, niech na jawi kładzie Być gdzie na dobrej myśli albo na biesiadzie. Snem wszytkie ludzkie sprawy mogę nazwać śmiele; Cóż dobrą myśl, biesiadę i świeckie wesele? Dlatego, kto się często takimi sny bawi, Niech piekielnego ognia boi się na jawi. Bo zwyczajnie wszytkie sny ludzkie chodzą kołem: Ogień w łóżku widzimy, wyśnił się za stołem. Patrzaj, żebyś z zastola
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 545
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ob casum novissimum z jakiejsiś rebelijej wojska W.Ks.L. Po otrąbieniu bowiem hasła i obwieszczeniu do ruszenia się nazajutrz w obozie litewskim przyszła kupa towarzystwa W.Ks.L. do imp. wileńskiego deklarując, że nie
pójdą, bo nie mają o czym. Trwało do długo w noc szemranie przy nocnej biesiadzie. Rano nazajutrz, gdy się koronne wojsko rusza i imp. wileński similiter na koń wsiada, towarzystwo ani wodzom ruszać się nie dopuszczają, ani sami na konie wsiadać chcą. Z imp. wileńskim poszła chorągiew jego usarska i pancerna imp. wojewody połockiego, imp. strażnika i imp. koniuszego lit. chorągwie. Przednia
ob casum novissimum z jakiejsiś rebelijej wojska W.Ks.L. Po otrąbieniu bowiem hasła i obwieszczeniu do ruszenia się nazajutrz w obozie litewskim przyszła kupa towarzystwa W.Ks.L. do jmp. wileńskiego deklarując, że nie
pójdą, bo nie mają o czym. Trwało do długo w noc szemranie przy nocnej biesiadzie. Rano nazajutrz, gdy się koronne wojsko rusza i jmp. wileński similiter na koń wsiada, towarzystwo ani wodzom ruszać się nie dopuszczają, ani sami na konie wsiadać chcą. Z jmp. wileńskim poszła chorągiew jego usarska i pancerna jmp. wojewody połockiego, jmp. strażnika i jmp. koniuszego lit. chorągwie. Przednia
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 384
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
spokojnie koniowi nie da jeść i słomy. Wypychają żołnierzów z stajen do obory, Miejsca i zakupując przed nimi honory Flisowie; nie wstydzi się drugi prosto z szkuty, Usiadszy w krześle, pisać na sejmie statuty. Jakie też? Bogu jawno. Lecz prędzej, niż w radzie, Osła widzieć u żłobu, flisa na biesiadzie, Gdzie starszych i godniejszych od siebie posiada, Choć ni o czym prócz Gdańska przy stole nie gada. Jest jeszcze inszy rodzaj próżnych straw w Koronie, Co od żłobów robocze odkęsują konie; Ani jarzma, ani szle, ani znają siodła, Jedna ich spólna wszytkim profesyja: modła. Ledwie mogą przed sadłem tłustym zdołać
spokojnie koniowi nie da jeść i słomy. Wypychają żołnierzów z stajen do obory, Miejsca i zakupując przed nimi honory Flisowie; nie wstydzi się drugi prosto z szkuty, Usiadszy w krześle, pisać na sejmie statuty. Jakie też? Bogu jawno. Lecz prędzej, niż w radzie, Osła widzieć u żłobu, flisa na biesiadzie, Gdzie starszych i godniejszych od siebie posiada, Choć ni o czym prócz Gdańska przy stole nie gada. Jest jeszcze inszy rodzaj próżnych straw w Koronie, Co od żłobów robocze odkęsują konie; Ani jarzma, ani szle, ani znają siodła, Jedna ich spólna wszytkim profesyja: modła. Ledwie mogą przed sadłem tłustym zdołać
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 325
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
teraz trzeba/ coby robił cuda/ Abo ludzi pomamił by jaka obłuda. A to Dworstwo kto komu sztucznie złość wyrządził/ A między Rzemieślniki/ teraz trudno błaznić/ Wnet za włosy wycudzą/ szkoda ich i drażnić. Abo mu pod Ratuszem nocleg nagotują/ Aż ty sobie rozmyślisz/ wieręć nie zatrują. Zartowac przybiesiadzie/ to tylko nie wadzi/ I to potrzeba patrzyć/ jeśli temu radzi. Ja teraz z swym frantostwem/ musze się w kąt schować/ Kiepstwo omnie/ niechce się czasem i błaznować. Choć też komu co zrobisz i dłużysz uczciwie/ I tak trudno co wskórać/ płaczą niecnotliwie. Ale jednak iżebym daremnie
teraz trzebá/ coby robił cudá/ Abo ludzi pomamił by iáká obłudá. A to Dworstwo kto komu sztucznie złość wyrządźił/ A między Rzemieślniki/ teraz trudno błaznić/ Wnet zá włosy wycudzą/ szkodá ich y draźnić. Abo mu pod Ratuszem nocleg nágotuią/ Aż ty sobie rozmyślysz/ wieręć nie zátruią. Zártowác przybieśiádzie/ to tylko nie wádźi/ Y to potrzebá pátrzyć/ ieśli temu rádzi. Ia teraz z swym frántostwem/ musze się w kąt schowáć/ Kiepstwo omnie/ niechce się czásem y błaznowáć. Choć też komu co zrobisz y dłużysz vczciwie/ Y ták trudno co wskoráć/ płaczą niecnotliwie. Ale iednák iżebym daremnie
Skrót tekstu: NowSow
Strona: B
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Którego do prac iż nikt nie przymusza, Zaledwie że się przed tłustością rusza. Przeto kto sobie gwoli żyje, błądzi, Gdyż żądza jego i nałóg go rządzi. Poswarek tego, który tą książkę złożył, z towarzyszem swoim także derwiszem.
Trafiłem na jednego, nazwiskiem tylko a nie rzeczą samą derwisza, przy jednej biesiadzie spół zemną siedzącego, wiele złego mówiącego, i zaporę ust swoich ladajako otwierającego, a księgi skarg swoich na ludzi zacne i bogate (ladajako ich wspominając) czytającego, i zgoła nieuczciwie ich wspominającego. Naostatek do tego przyszło, że rzekł: — „Tego wieku ręce ubogich nędzą związane są, a bogatych
Którego do prac iż nikt nie przymusza, Zaledwie że się przed tłustością rusza. Przeto kto sobie gwoli żyje, błądzi, Gdyż żądza jego i nałóg go rządzi. Poswarek tego, który tą książkę złożył, z towarzyszem swoim także derwiszem.
Trafiłem na jednego, nazwiskiem tylko a nie rzeczą samą derwisza, przy jednéj biesiadzie spół zemną siedzącego, wiele złego mówiącego, i zaporę ust swoich ledajako otwierającego, a księgi skarg swoich na ludzi zacne i bogate (ledajako ich wspominając) czytającego, i zgoła nieuczciwie ich wspominającego. Naostatek do tego przyszło, że rzekł: — „Tego wieku ręce ubogich nędzą związane są, a bogatych
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 216
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
: wprawdzie do obozu siła ich wyjechało było. Przednie osoby tak w wojsku jako i u dworu na osobnej karcie spiszą się. Na noc byliśmy w Niveles mieście, gdzie królewicza imć miasto witało: jam im respons dawał. Po wieczerzy z książęciem Areszkot, z Croym i naszym przystawem, byliśmy na foremnej biesiadzie, i na tańcach u kanoniczek. Są miejsca pewne w Niderlandzie na te kanoniczki fundowane, gdzie ludzie zacni córki swe, zwłaszcza kiedy ich siła mają, kanoniczkami czynią, tak jednak, że stamtąd ćwiczenie jedno i wychowanie swe mają, ale ad votum castitatis nie obligują się, i owszem ordinarie niemal za mąż stamtąd idą
: wprawdzie do obozu siła ich wyjechało było. Przednie osoby tak w wojsku jako i u dworu na osobnéj karcie spiszą się. Na noc byliśmy w Niveles mieście, gdzie królewica jmć miasto witało: jam im respons dawał. Po wieczerzy z książęciem Areszkot, z Croym i naszym przystawem, byliśmy na foremnéj biesiadzie, i na tańcach u kanoniczek. Są miejsca pewne w Niderlandzie na te kanoniczki fundowane, gdzie ludzie zacni córki swe, zwłaszcza kiedy ich siła mają, kanoniczkami czynią, tak jednak, że ztamtąd ćwiczenie jedno i wychowanie swe mają, ale ad votum castitatis nie obligują się, i owszem ordinarie niemal za mąż stamtąd idą
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 75
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854