on obiad, obiecuję mu go Odwdzięczyć; prowadzi mnie na ostatnie wschody. Zbieram nogi co prędzej do swojej gospody;
Już czeladź po obiedzie: „Złodzieje, czemuście Zjedli?” „Jeszcze została słonina w kapuście, Jest i bigos cielęcy.” A ja krzyknę głosem: „Dawaj po włoskiej uczcie kapustę z bigosem!” Walę łyżką oboje; toż wysławszy boki, Wypiwszy garniec wina, przysięgę, że póki Włoszy w Krakowie i ja póki żywy będę, Do włoskiego bankietu na czczo nie usiądę. Nazajutrz każę chłopcu, żeby miał nóż myty: „Pójdę znowu do Włocha, pójdziesz ze mną i ty.” Dopieroż
on obiad, obiecuję mu go Odwdzięczyć; prowadzi mnie na ostatnie wschody. Zbieram nogi co prędzej do swojej gospody;
Już czeladź po obiedzie: „Złodzieje, czemuście Zjedli?” „Jeszcze została słonina w kapuście, Jest i bigos cielęcy.” A ja krzyknę głosem: „Dawaj po włoskiej uczcie kapustę z bigosem!” Walę łyżką oboje; toż wysławszy boki, Wypiwszy garniec wina, przysięgę, że poki Włoszy w Krakowie i ja póki żywy będę, Do włoskiego bankietu na czczo nie usiędę. Nazajutrz każę chłopcu, żeby miał nóż myty: „Pójdę znowu do Włocha, pójdziesz ze mną i ty.” Dopieroż
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 35
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
masz lewego, wyłupiszli sobie Prawe, jako kazano, cóż w niebie po tobie, Gdzie największa zapłata: Boga widzieć, cnocie, A bez oczu jakoż nań patrzyć masz w ślepocie? 102 (F). POLSKIE BLOMUZIE
Opiwszy się jak Świnia, i gębą, i nosem Rzygnie na stół usarski towarzysz bigosem. Aż Francuz: Nie to u nas, w Paryżu, blomuzie. Przyjmcie w Polsce, jakie są, mój panie Francuzie. 103 (F). DO GOSPODARZA ŁYSEGO
Długom myślił, nie mogłszy pojąć tajemnice, Skąd by łysy rzeczony; aż od łyskawice, Gdyż się nie tylko lecie, ale łyska zimie,
masz lewego, wyłupiszli sobie Prawe, jako kazano, cóż w niebie po tobie, Gdzie największa zapłata: Boga widzieć, cnocie, A bez oczu jakoż nań patrzyć masz w ślepocie? 102 (F). POLSKIE BLOMUZIE
Opiwszy się jak Świnia, i gębą, i nosem Rzygnie na stół usarski towarzysz bigosem. Aż Francuz: Nie to u nas, w Paryżu, blomuzie. Przyjmcie w Polszczę, jakie są, mój panie Francuzie. 103 (F). DO GOSPODARZA ŁYSEGO
Długom myślił, nie mógszy pojąć tajemnice, Skąd by łysy rzeczony; aż od łyskawice, Gdyż się nie tylko lecie, ale łyska zimie,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 52
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Który do panieńskiego zaszedszy alkierza, Usnął na miękkim łożu. Gdy go panny budzą, Żeby szedł na swą, że tu zaległ pościel cudzą, Ledwie strudzonej głowy od poduszki dźwignie, Obiednym, z nabranego brzucha, winem rzygnie, Wszytko, co jadł i co pił, i gębą, i nosem Wyrzuciwszy na łóżko jedwabne bigosem. Pełno plugastwa, pełno w całym domu smrodu, Choć z drugim końcem panny wypchną do wychodu.
Toż zebrawszy drobiankę owę na przystawkę, Gotują nowomodną na zimno potrawkę, Wsuwszy cukru, rozynków i coś cynamonu. Skoro ów, przetrzeźwiony, uprasza perdonu: Że nie on, wino winno, że pijane błędy Respekty
Który do panieńskiego zaszedszy alkierza, Usnął na miękkim łożu. Gdy go panny budzą, Żeby szedł na swą, że tu zaległ pościel cudzą, Ledwie strudzonej głowy od poduszki dźwignie, Obiednym, z nabranego brzucha, winem rzygnie, Wszytko, co jadł i co pił, i gębą, i nosem Wyrzuciwszy na łóżko jedwabne bigosem. Pełno plugastwa, pełno w całym domu smrodu, Choć z drugim końcem panny wypchną do wychodu.
Toż zebrawszy drobiankę owę na przystawkę, Gotują nowomodną na zimno potrawkę, Wsuwszy cukru, rozynków i coś cynamonu. Skoro ów, przetrzeźwiony, uprasza perdonu: Że nie on, wino winno, że pijane błędy Respekty
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 162
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Ponieważ mu ten koncept barzo zganią, Chce się nieborak w swym błędzie poprawić: „O, małyż to nos! mógłby go nadstawić. Subtelniejszego niepodobna członka; Wymaluj, diable, młodego kapłonka.” Znowu szlachcic w gniew, znowu błazna biorą, Znowu mu udy potężnie opiorą. Więc tak niestrawnym znudzony bigosem, Myśli, co dalej czynić ma z tym nosem. Źle, gdy go wielkim, źle, gdy małym mieni: O to oboje brał korbaczem w sieni. Toż przed szlachcicem stanąwszy raz trzeci: „Nie wiem, jako mam dogodzić Waszeci. Przyznaję teraz, że mnie słusznie bito, Bowiem ani to wielki
, Ponieważ mu ten koncept barzo zganią, Chce się nieborak w swym błędzie poprawić: „O, małyż to nos! mógłby go nadstawić. Subtelniejszego niepodobna członka; Wymaluj, diable, młodego kapłonka.” Znowu szlachcic w gniew, znowu błazna biorą, Znowu mu udy potężnie opiorą. Więc tak niestrawnym znudzony bigosem, Myśli, co dalej czynić ma z tym nosem. Źle, gdy go wielkim, źle, gdy małym mieni: O to oboje brał korbaczem w sieni. Toż przed szlachcicem stanąwszy raz trzeci: „Nie wiem, jako mam dogodzić Waszeci. Przyznaję teraz, że mnie słusznie bito, Bowiem ani to wielki
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 383
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ociec, nim szlachcicem został, robił dymem. Szewców dziś, nie Ormianów (cóż skóra do juchtu) Nakładziono w szlachectwo; więc tego abuchtu Chcąc zażyć, czytam pilnie one miłe wiersze. Aż ten, w stronę puściwszy swe rzemiesło pierwsze, Dwu wielkich domów (niech to będzie za przeprosem) Starodawne klejnoty położył bigosem, I nie wierszem, bo pewnie zostałby na zadzie, Ale je grubym piórem opisze po składzie. Odpuść, proszę drugi raz, drogi mój Krzysztofie: Nie tak o Lubomirskim piszą i Denhofie. Żarty, fraszki — to nasza pozwala nam cera. Ma Eneasz Marona, Achilles Homera, Ci Rzekę Lubomirskich z głową
ociec, nim szlachcicem został, robił dymem. Szewców dziś, nie Ormianów (cóż skóra do juchtu) Nakładziono w szlachectwo; więc tego abuchtu Chcąc zażyć, czytam pilnie one miłe wiersze. Aż ten, w stronę puściwszy swe rzemiesło pierwsze, Dwu wielkich domów (niech to będzie za przeprosem) Starodawne klejnoty położył bigosem, I nie wierszem, bo pewnie zostałby na zadzie, Ale je grubym piórem opisze po składzie. Odpuść, proszę drugi raz, drogi mój Krzysztofie: Nie tak o Lubomirskim piszą i Denhofie. Żarty, fraszki — to nasza pozwala nam cera. Ma Eneasz Marona, Achilles Homera, Ci Rzekę Lubomirskich z głową
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 430
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zdesperowany Wiedeń pod nim bodzie. Mało mu hańbę Polską okryć, że gdy szumi Najbardziej Turczyn w Niemczech, pychę jego tłumi. 4. ORZEŁ PROMETEUSZÓW ...
Ten ci to, cna sarmacka młodzi, Orzeł, który Nad waszą się białymi Polską wiesza pióry, Wspaniałe nieśmiertelnej sławy serca nosem Kluje drobnym do czynów rycerskich bigosem. Ten wielkich bohaterów, przodków waszych prace Wystawując, na serca szlachetne kołace, Żebyście, których oni, nie bez krwawych potów Nabywczy, wam oddali, marsowych klejnotów Poprawili, żadna rzecz bo tu nie wiekuje, Wszytko niszczy, wszytko czas długi z światem psuje. Świat się co rok odmładza, orzeł pędzi pierze
zdesperowany Wiedeń pod nim bodzie. Mało mu hańbę Polską okryć, że gdy szumi Najbardziej Turczyn w Niemczech, pychę jego tłumi. 4. ORZEŁ PROMETEUSZÓW ...
Ten ci to, cna sarmacka młodzi, Orzeł, który Nad waszą się białymi Polską wiesza pióry, Wspaniałe nieśmiertelnej sławy serca nosem Kluje drobnym do czynów rycerskich bigosem. Ten wielkich bohaterów, przodków waszych prace Wystawując, na serca szlachetne kołace, Żebyście, których oni, nie bez krwawych potów Nabywczy, wam oddali, marsowych klejnotów Poprawili, żadna rzecz bo tu nie wiekuje, Wszytko niszczy, wszytko czas długi z światem psuje. Świat się co rok odmładza, orzeł pędzi pierze
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 389
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to ze krwią na poły, Dałbym te, za pieczenią, pardwy i kwiczoły; Pytam krajczego: co to, bekas? To potazie. Wina dosyć, krzyk, wrzawa, we łbie, jak na jazie. Toż, skorom palcem trunku w garle dosiągł usty, Mknę do gospody zażyć z bigosem kapusty. Nazajutrz wstanę rano, chcąc uprzedzić gości. Jedni mówią: śpi; drudzy: nie masz jegomości. Już to, widzę, wczorajszy obiad interesem, Bodaj nie miał nikt sprawy cnotliwy z komesem. Tak z żadną kilka niedziel strawiwszy otuchą, Pojechałem do domu, gdy się, jak przed muchą Pies,
to ze krwią na poły, Dałbym te, za pieczenią, pardwy i kwiczoły; Pytam krajczego: co to, bekas? To potazie. Wina dosyć, krzyk, wrzawa, we łbie, jak na jazie. Toż, skorom palcem trunku w garle dosiągł usty, Mknę do gospody zażyć z bigosem kapusty. Nazajutrz wstanę rano, chcąc uprzedzić gości. Jedni mówią: śpi; drudzy: nie masz jegomości. Już to, widzę, wczorajszy obiad interesem, Bodaj nie miał nikt sprawy cnotliwy z komesem. Tak z żadną kilka niedziel strawiwszy otuchą, Pojechałem do domu, gdy się, jak przed muchą Pies,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 310
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987