Te rzeczy wszystkie jeśliby już tak uporny był/ żeby mu niechciały pomoc/ tak postąpić masz: Niech pale dwa jeden od drugiego na różnych miejscach/ a drugie zaś dwa pale przeciw nim wbić/ jedno para od pary na pięćdziesiąt sążeni albo i choć krócej być ma/ i dwa tak wysokie/ jako do biodry Konia/ a drugie dwa przeciw onym jako jeźdźcowi na Koniu w pas/ bo na tych wyższych mają ku gorze/ jako osi do koł okrągło wyrzezane być do onej miary/ jako owo krótsze podle wzwyż i na nie zwierchu/ jako na osi wpuścić jakiekolwiek od wozu koła. Potym wziąwszy linę mocną/ albo postronek
Te rzeczy wszystkie iesliby iuż ták vporny był/ żeby mu niechćiáły pomoc/ ták postąpić masz: Niech pale dwá ieden od drugiego ná rożnych mieyscách/ á drugie záś dwá pale przećiw nim wbić/ iedno pará od pary ná pięćdźieśiąt sążęni álbo y choć krocey bydź ma/ y dwá ták wysokie/ iáko do biodry Koniá/ á drugie dwá przećiw onym iáko ieźdźcowi ná Końiu w pás/ bo ná tych wyższych máią ku gorze/ iáko ośi do koł okrągło wyrzezáne bydź do oney miáry/ iáko owo krotsze podle wzwysz y ná nie zwierchu/ iáko ná ośi wpuśćić iákiekolwiek od wozu kołá. Potym wźiąwszy linę mocną/ álbo postronek
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 18
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Janie, gdzie już sto lat blisko, Aż dotąd stare trzyma Drużyna rzeczysko; Aza zdarzy mocny Bóg, że za twoim rządem, Wylawszy z brzegów, w nowy honor pójdzie prądem. Pójdzie, bowiem jej żadne nie hamują wstręty,
Do morza wiecznej sławy, kędy wiekiem zdjęty, Osadziwszy latorośl, da Bóg, swojej biodry, Z morza cię na firmament przeprowadzi modry. Wjeżdżaj, cny Lipski, domu zacnego korono! Oto życzliwych braci prowadzi cię grono: Onić to bracia, którzy afektem jednakiem Lat dwadzieścia pod twoim zostawali znakiem, Świadkowie odwag, kosztów, trudów i niewczasów Podczas dawnych i świeższych w Koronie hałasów. Tym, jako żaden
Janie, gdzie już sto lat blisko, Aż dotąd stare trzyma Drużyna rzeczysko; Aza zdarzy mocny Bóg, że za twoim rządem, Wylawszy z brzegów, w nowy honor pójdzie prądem. Pójdzie, bowiem jej żadne nie hamują wstręty,
Do morza wiecznej sławy, kędy wiekiem zdjęty, Osadziwszy latorośl, da Bóg, swojej biodry, Z morza cię na firmament przeprowadzi modry. Wjeżdżaj, cny Lipski, domu zacnego korono! Oto życzliwych braci prowadzi cię grono: Onić to bracia, którzy afektem jednakiem Lat dwadzieścia pod twoim zostawali znakiem, Świadkowie odwag, kosztów, trudów i niewczasów Podczas dawnych i świeższych w Koronie hałasów. Tym, jako żaden
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 119
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swoich/ i przeszedł przez bród Jabok. 23. A wziąwszy je/ przeprawił je przez tęż rzekę/ i przeprowadził wszystko co miał. 24. A tylko sam Jakub został. 25.
A Oto biedził się z nim mąż aż do weścia zorze: Który widząc że go nie mógł przemoc/ Uderzył Jakoba w staw biodry jego/ i wytrąciła się z stawu biodra Jakobowa/ gdy się z nim mocował. 26. I rzekł/ Puść mię bo już wschodzi zorza: i odpowiedział/ Nie puszczę cię aż mi będziesz błogosławił. 27. Tedy mu rzekł/ Co za imię twoje? I odpowiedział: Jakub. 28. I rzekł/
swojch/ y przeszedł przez brod Iábok. 23. A wźiąwszy je/ przepráwił je przez tęż rzekę/ y przeprowádźił wszystko co miał. 24. A tylko sam Iákob został. 25.
A Oto biedźił śię z nim mąż áż do weśćia zorze: Ktory widząc że go nie mogł przemoc/ Uderzył Iákobá w staw biodry jego/ y wytrąćiłá śię z stáwu biodrá Iákobowá/ gdy śię z nim mocował. 26. Y rzekł/ Puść mię bo już wschodźi zorza: y odpowiedźiał/ Nie puszczę ćię áż mi będźiesz błogosłáwił. 27. Tedy mu rzekł/ Co zá imię twoje? Y odpowiedźiał: Iákob. 28. Y rzekł/
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 34
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
błogosławił. 30. Tedy nazwał Jakub imię miejsca onego Famiel: mówiąc, yżem widział Boga twarzą w twarz/ a zachowana jest dusza moja. 31. I weszło mu słońce kiedy minął miejsce Fanuel: a on uchramował na biodrę swoję. 32. Przetoż nie jadają Synowie Izraelscy żyły skurczonej/ która jest przy stawie biodry/ aż do dnia tego/ iż był uderzył w staw biodry Jakobowej/ i w żyłę skurczoną. Rozdział XXXIII. Jakub się wita z bratem swym Ezawem, 8 daje mu podarek, 18 prowadzi się do Miasta Sychem, i tam ku- Rozd. XXXIII. I. Mojżeszowe. Rozd. XXXIV. piwszy rolą,
błogosłáwił. 30. Tedy názwał Iákob imię miejscá onego Fámiel: mowiąc, yżem widźiał Bogá twarzą w twarz/ á záchowána jest duszá mojá. 31. Y weszło mu słońce kiedy minął miejsce Fánuel: á on uchrámował ná biodrę swoję. 32. Przetoż nie jadáją Synowie Izráelscy żyły skurczoney/ ktora jest przy stáwie biodry/ áż do dniá tego/ iż był uderzył w staw biodry Iákobowey/ y w żyłę skurczoną. ROZDZIAL XXXIII. Iákob śię wita z brátem swym Ezawem, 8 daje mu podárek, 18 prowádźi śię do Miastá Sychem, y tam ku- Rozd. XXXIII. I. Mojzeszowe. Rozd. XXXIV. piwszy rolą,
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 34
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
mówiąc, yżem widział Boga twarzą w twarz/ a zachowana jest dusza moja. 31. I weszło mu słońce kiedy minął miejsce Fanuel: a on uchramował na biodrę swoję. 32. Przetoż nie jadają Synowie Izraelscy żyły skurczonej/ która jest przy stawie biodry/ aż do dnia tego/ iż był uderzył w staw biodry Jakobowej/ i w żyłę skurczoną. Rozdział XXXIII. Jakub się wita z bratem swym Ezawem, 8 daje mu podarek, 18 prowadzi się do Miasta Sychem, i tam ku- Rozd. XXXIII. I. Mojżeszowe. Rozd. XXXIV. piwszy rolą, przed Miastem namiot swój rozbija. 1.
A Podniósłszy Jakub oczy
mowiąc, yżem widźiał Bogá twarzą w twarz/ á záchowána jest duszá mojá. 31. Y weszło mu słońce kiedy minął miejsce Fánuel: á on uchrámował ná biodrę swoję. 32. Przetoż nie jadáją Synowie Izráelscy żyły skurczoney/ ktora jest przy stáwie biodry/ áż do dniá tego/ iż był uderzył w staw biodry Iákobowey/ y w żyłę skurczoną. ROZDZIAL XXXIII. Iákob śię wita z brátem swym Ezawem, 8 daje mu podárek, 18 prowádźi śię do Miastá Sychem, y tam ku- Rozd. XXXIII. I. Mojzeszowe. Rozd. XXXIV. piwszy rolą, przed Miástem namiot swoj rozbijá. 1.
A Podnioższy Iákob oczy
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 34
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
/ (bo go był złupił Aaron na zelżenie przed Nieprzyjaciółmi ich). 26. Stanął Mojżesz w bramie Obozu/ i rzekł: kto Pański/ przystąp do mnie. I zebrali się do niego wszyscy Synowie Lewiego. 27. I rzekł do nich: Tak mówi PAN/ Bóg Izraelski: Przypasz każdy miecz swój do biodry swojej/przychodźcie a wracajcie się/ od bramy do bramy w Obożye: a zabijajcie/ każdy brata swego/ i każdy przyjaciela swego/ i każdy bliźniego swego: 28. I uczynili Synowie Lewiego/ według słowa Mojżeszowego: i poległo z ludu dnia onego/ około trzech tysięcy mężów. 29. Bo był rzekł Mojżesz
/ (bo go był złupił Aáron ná zelżenie przed Nieprzyjáćiołmi ich). 26. Stánął Mojzesz w brámie Obozu/ y rzekł: kto Páński/ przystąp do mnie. Y zebráli śię do niego wszyscy Synowie Lewiego. 27. Y rzekł do nich: Ták mowi PAN/ Bog Izráelski: Przypász káżdy miecz swoj do biodry swojej/przychodźćie á wracajćie śię/ od bramy do bramy w Obożie: á zábijajćie/ káżdy brátá swego/ y káżdy przyjaćielá swego/ y káżdy bliźniego swego: 28. Y uczynili Synowie Lewiego/ według słowá Mojzeszowego: y poległo z ludu dniá onego/ około trzech tyśięcy mężow. 29. Bo był rzekł Mojzesz
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 90
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
przesypia w południe, A ów z flaszą do studnie; Ten w mokrze, ten na suszy. Żołnierz kopiją kruszy.
Cieszy się ociec, kiedy do niego się zleci Grono kochanych dzieci: Jedni spod znaków Marsa i Bellony krwawej, Drudzy z szkolnej zabawy; Wszytkich z kupy rozsuła Niemądra kanikuła.
Różą głowę, a biodry bylicą opasze: Synowie, dzisia nasze! Niechaj prosto z piwnice przyniosą dzban wina! Pociecha, kto ma syna, Byle grzecznego — przydam — Bo się głupiego wstydam.
Ale ja, nieszczęśliwy, opak to tłumaczę, Gdy syna swego płaczę. Nie noś wina, nie daj mi najlepszego trunku W niezmiernym frasunku. Wszyscy
przesypia w południe, A ów z flaszą do studnie; Ten w mokrze, ten na suszy. Żołnierz kopiją kruszy.
Cieszy się ociec, kiedy do niego się zleci Grono kochanych dzieci: Jedni spod znaków Marsa i Bellony krwawej, Drudzy z szkolnej zabawy; Wszytkich z kupy rozsuła Niemądra kanikuła.
Różą głowę, a biodry bylicą opasze: Synowie, dzisia nasze! Niechaj prosto z piwnice przyniosą dzban wina! Pociecha, kto ma syna, Byle grzecznego — przydam — Bo się głupiego wstydam.
Ale ja, nieszczęśliwy, opak to tłumaczę, Gdy syna swego płaczę. Nie noś wina, nie daj mi najlepszego trunku W niezmiernym frasunku. Wszyscy
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 525
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żywot przez rok. Ale gdyżeśmy już przypomnieli o pokucie tych ludzi/ powiedzmy jeszcze dwie słowie/ żeby się obaczyło jako to jest ciężkie jarzmo szatańskie. Księża tamci odprawiwszy o pułnocy kadzenie bałwanowi/ schadzali wszyscy na jednę salę: tam zasiadszy porządkiem/ przebijali sobie tarniem ostrym abo czym inszym podobnym/ nogę nie daleko biodry/ i mazali sobie krwią skronie/ a potym wtykali one instrumenta których do tego używali w pewne snopy słomiane na widoku wszytkich: żeby widzieli ostrość pokuty/ którą oni odprawowali za ludzie: paszczali po 4. i po 5. dni przed święty niektóremi swych bałwanów. Czystość tak ostro chowali; iż wiele ich aby jej
żywot przez rok. Ale gdyżesmy iuż przypomnieli o pokućie tych ludźi/ powiedzmy iescze dwie słowie/ żeby się obaczyło iáko to iest ćięszkie iárzmo szátáńskie. Kśięża támći odpráwiwszy o pułnocy kádzenie báłwanowi/ schadzáli wszyscy ná iednę salę: tám záśiadszy porządkiem/ przebiiáli sobie tarniem ostrym ábo czym inszym podobnym/ nogę nie dáleko biodry/ y mázáli sobie krwią skronie/ á potym wtykáli one instrumentá ktorych do tego vżywáli w pewne snopy słomiáne ná widoku wszytkich: żeby widźieli ostrość pokuty/ ktorą oni odpráwowáli zá ludźie: pasczáli po 4. y po 5. dni przed święty niektoremi swych báłwanow. Czystość ták ostro chowáli; iż wiele ich áby iey
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 9
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
w liniej stanęli. Kto miał rątszego, jeden z drugiem łożył, A na plac kilka czerwonych położył. Więc tedy hasło dawszy sobie słowem: Nu, bracia, dalej! — dopier skoczą społem Jak wicher lecąc. A zatym srokaty Koń, który biegać zwykł dobrze przed laty, Naprzód się wymknie — a tego się biodry Niemniej donajczyk w swoim biegu szczodry Ścigając trzyma. Po niem bachmat bieży, Aż mu się grzywa z obydwu stron jeży Świszcząc po wietrze. Wołoszyn folguje Zrazu swym nogom i tyłu pilnuje, Bo tak sam pan chciał. A tak gdy parują, A już pół kresu konie się być czują, Bachmat — trząsnąwszy mocno swoją
w linijej stanęli. Kto miał rątszego, jeden z drugiem łożył, A na plac kilka czerwonych położył. Więc tedy hasło dawszy sobie słowem: Nu, bracia, dalej! — dopier skoczą społem Jak wicher lecąc. A zatym srokaty Koń, który biegać zwykł dobrze przed laty, Naprzód się wymknie — a tego się biodry Niemniej donajczyk w swoim biegu szczodry Ścigając trzyma. Po niem bachmat bieży, Aż mu się grzywa z obydwu stron jeży Świszcząc po wietrze. Wołoszyn folguje Zrazu swym nogom i tyłu pilnuje, Bo tak sam pan chciał. A tak gdy parują, A już pół kresu konie się być czują, Bachmat — trząsnąwszy mocno swoją
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 164
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
sirotą pod ziemię, Idę, niosąc na karku ciężkie żalu brzemię; Chyba ten król, co wziąwszy żywot ludziom wraca, Niech odpuściwszy winy płacz z żywotem skraca. 68. ŻART DO HERBOWNEGO MŁODZIEŃCA
Rzekszy prawdę, nazbyt był twój pan ociec szczodry (A to jako?), kiedyć dał pięć nóg z jednej biodry: U ciała dwie, w herbie trzy; a jeszcze to mało, Bo skoro się z żeninym w jedno zejdziesz ciało, Siedm ich będziesz miał, ni rak, za czasem, mój drogi. Będą się w domu waszym rodziły stonogi. DUB 69. DĄB Z TRZCINĄ
Widząc dąb okrzosany i wpółprzeschły prawie W polu
sirotą pod ziemię, Idę, niosąc na karku ciężkie żalu brzemię; Chyba ten król, co wziąwszy żywot ludziom wraca, Niech odpuściwszy winy płacz z żywotem skraca. 68. ŻART DO HERBOWNEGO MŁODZIEŃCA
Rzekszy prawdę, nazbyt był twój pan ociec szczodry (A to jako?), kiedyć dał pięć nóg z jednej biodry: U ciała dwie, w herbie trzy; a jeszcze to mało, Bo skoro się z żeninym w jedno zejdziesz ciało, Siedm ich będziesz miał, ni rak, za czasem, mój drogi. Będą się w domu waszym rodziły stonogi. DUB 69. DĄB Z TRZCINĄ
Widząc dąb okrzosany i wpółprzeschły prawie W polu
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 425
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987