, tym wodzom ludu Bożego łzami obfitować, a łez okazja nadzieje niedopięte, Se ipsum putarat Emmanuelem esse. 7. Z-okazyj tych słów powiada wspomniany Święty Augustyn, że przeto płakał Ezechiasz: iz potomka nie zostawował. Eżechiasz tłumaczy się z-Zydowskiego, Fortitudo Domini Męstwo Pana, a nie nowina to tym ludziom mężnym, bitnym, potomka nie zostawować, i owszem ani stanowić się. Sui generis prosapiam non dereliquit, a potym też tego żałować Fleuit fletu magno. Nieżal Ezechiaszowi że życie z-śmiercią frymarczy, ale że Królem bywszy Syna nie ma. Koronowany płacz, Król bez Syna. Daj Boże miła Ojczyzno, abyś się i
, tym wodzom ludu Bożego łzámi obfitowáć, á łez okázyia nádźieie niedopięte, Se ipsum putarat Emmanuelem esse. 7. Z-okázyi tych słow powiádá wspomniány Swięty Augustyn, że przeto płákáł Ezechiasz: iz potomká nie zostáwował. Eżechiasz tłumáczy się z-Zydowskiego, Fortitudo Domini Męstwo Páná, á nie nowiná to tym ludźiom mężnym, bitnym, potomká nie zostáwowáć, i owszem áni stánowić się. Sui generis prosapiam non dereliquit, á potym też tego żáłowáć Fleuit fletu magno. Nieżal Ezechiaszowi że żyćie z-śmierćią frymárczy, ále że Krolem bywszy Syná nie ma. Koronowány płácz, Krol bez Syná. Day Boże miła Oyczyzno, ábyś się i
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 40
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
potym wytchło tej miłości. Nadobnej Paskwaliny.
I cóż prośba Matczyna jedno rozkazaniem Była Kupidynowi. Skądże nad świtaniem Roturn złoty/ i lekkie Pretekstowe suknie/ Zdjąwszy z siebie/ skrzydełka Anielskie wysmuknie/ I tak jako w Cyterze od niej urodzony Szybko barzo poleci. Tedy zabawiony Mars gdzieś był w Ameryce/ rumując świat nowy Bitnym Portugalczykom. Tam wóz piorunowy/ I siły/ i armaty wszytkie posprowadzał/ A sam z Ingeniery tarany zasadzał Pod Miasta niedobyte/ sam burzył minami/ I między uwiłając szczero się ogniami Brodził we krwi po boki. Gdy Kupido zmierzy Strzałą swoją do niego/ które prócz uderzy W dużą go karacynę/ nic nie obraziwszy/
potym wytchło tey miłości. Nadobney Pasqualiny.
Y coż proźbá Mátczyná iedno roskazániem Byłá Kupidynowi. Zkądże nád świtániem Rothurn złoty/ y lekkie Pretextowe suknie/ Zdiąwszy z siebie/ skrzydełká Anyelskie wysmuknie/ Y ták iáko w Cytherze od niey vrodzony Szybko bárzo poleci. Tedy zábáwiony Márs gdzieś był w Ameryce/ rumuiąc świát nowy Bitnym Portugálczykom. Tám woz piorunowy/ Y siły/ y ármaty wszytkie posprowadzał/ A sam z Ingeniery tárány zásadzał Pod Miástá niedobyte/ sam burzył minámi/ Y między vwiłáiąc szczero się ogniámi Brodził we krwi po boki. Gdy Kupido zmierzy Strzáłą swoią do niego/ ktore procz vderzy W dużą go kárácynę/ nic nie obráziwszy/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 92
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Agryppy, Najmniej Emiliusza nie szpeci, że stypy Na tych ludzi, których świat nie przestanie sławić, Pogrzebie nie było czym dla ubóstwa sprawić, Chociaż ilekroć który z triumfem się wracał, Milionami skarbiec publiczny zbogacał. Ale gdzież mnie to pióro rozpędzone zniesło? Nie moja rzecz zaprawdę, nie moje rzemiesło, Wodzom i bitnym pisać żołnierzom reguły, Wskrzeszać, których już kości w grobie się rozsuły. Polską naszą Bellonę na teatrum świata Sarmackiego prowadzę: teżby jesne lata I czas z ojcy naszymi miał zagrześć pożerny? Nie da Bóg Swej roboty! Otwieraj odźwierny Wrota, gdzie na szerokiej mej Ojczyzny sali Wielcy bohatyrowie będą się pisali! Ale wprzód
Agryppy, Najmniej Emiliusza nie szpeci, że stypy Na tych ludzi, których świat nie przestanie sławić, Pogrzebie nie było czym dla ubóstwa sprawić, Chociaż ilekroć który z tryumfem się wracał, Milionami skarbiec publiczny zbogacał. Ale gdzież mnie to pióro rozpędzone zniesło? Nie moja rzecz zaprawdę, nie moje rzemiesło, Wodzom i bitnym pisać żołnierzom reguły, Wskrzeszać, których już kości w grobie się rozsuły. Polską naszą Bellonę na teatrum świata Sarmackiego prowadzę: teżby jesne lata I czas z ojcy naszymi miał zagrześć pożerny? Nie da Bóg Swej roboty! Otwieraj odźwierny Wrota, gdzie na szerokiej mej Ojczyzny sali Wielcy bohatyrowie będą się pisali! Ale wprzód
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 11
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924