złotej I już nie dumę, którą po swym synie Grając, tęskliwe uśmierzał kłopoty, Ale te, które przy niebieskim winie
Tak wesołemu służyły czasowi Grał wdzięczne pieśni. Wenus choć jej chromy Pilnuje, coraz przecię ku Marsowi, On wzajem ku niej mają wzrok skłoniony.
Już nie posępny jak zwykł i surowy Okrutny dyskurs o bitwach prowadzi, Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze jako zła z nim zwada, Milczy, choć mu się przymyka do żony.
I Jowisz nawet swe dawne amory, Dla których w rożne
złotej I już nie dumę, ktorą po swym synie Grając, teskliwe uśmierzał kłopoty, Ale te, ktore przy niebieskim winie
Tak wesołemu służyły czasowi Grał wdzięczne pieśni. Wenus choć jej chromy Pilnuje, coraz przecię ku Marsowi, On wzajem ku niej mają wzrok skłoniony.
Już nie posępny jak zwykł i surowy Okrutny dyskurs o bitwach prowadzi, Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze jako zła z nim zwada, Milczy, choć mu się przymyka do żony.
I Jowisz nawet swe dawne amory, Dla ktorych w rożne
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 461
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Nie mógł ojczyźnie służyć w słabym zdrowiu, Lecz tam od niego mężne ręce były. Co Turków biły.
Tymci się niemal najlepiej dostało, Ich oficierów i ludzi niemało Sławnym za zdrowie ojczyzny okupem Padło tam trupem.
Jego zaś ręka, co teraz pogonią Władnie, z młodszych lat co czyniła bronią, Widziała w walnych bitwach Hiszpania I Holandia.
Morsztyn, podskarbi wielki, gdy gotuje To, czym się wojsko rado posiłkuje, Chorągiew jego w tę krwawą rozprawę Robi na sławę.
Taż wojewodę lubelskiego Reja Nagrody, sławy przywiodła nadzieja, Że swej dragoniej na tę okazią Dał kompanią.
A referendarz koronny przy boku Pańskim w ostatnim życia jego
, Nie mogł ojczyźnie służyć w słabym zdrowiu, Lecz tam od niego mężne ręce były. Co Turkow biły.
Tymci się niemal najlepiej dostało, Ich oficierow i ludzi niemało Sławnym za zdrowie ojczyzny okupem Padło tam trupem.
Jego zaś ręka, co teraz pogonią Władnie, z młodszych lat co czyniła bronią, Widziała w walnych bitwach Hiszpania I Hollandia.
Morsztyn, podskarbi wielki, gdy gotuje To, czym się wojsko rado posiłkuje, Chorągiew jego w tę krwawą rozprawę Robi na sławę.
Taż wojewodę lubelskiego Reja Nagrody, sławy przywiodła nadzieja, Że swej dragoniej na tę okkazią Dał kompanią.
A referendarz koronny przy boku Pańskim w ostatnim życia jego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 499
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze wypuścili I uciesznymi bankiet gadkami słodzili. Tam Minerwa panieńskiej niemało złożyła Surowości i igrać z sobą dozwoliła; Ceres zgubionej córki więcej nie żałuje; Mars się bardziej Wenerze gładkiej przypatruje, Niźli o bitwach myśli; Wenus przy bankiecie, Jakby męża ostrego nie miała na świecie, Oczyma wkoło strzyże, a Wulkan kulawy Wolałby widzieć Marsa gdzie blisko buławy Hetmańskiej, niż gdy mu się przysiada ku żenie; Bakchus rydzy, wsparszy się na gnuśnym Sylenie, Leje po pawimencie swymi podarkami; Apollo, złote gęśle wziąwszy, to
zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze wypuścili I uciesznymi bankiet gadkami słodzili. Tam Minerwa panieńskiej niemało złożyła Surowości i igrać z sobą dozwoliła; Ceres zgubionej córki więcej nie żałuje; Mars się bardziej Wenerze gładkiej przypatruje, Niźli o bitwach myśli; Wenus przy bankiecie, Jakby męża ostrego nie miała na świecie, Oczyma wkoło strzyże, a Wulkan kulawy Wolałby widzieć Marsa gdzie blisko buławy Hetmańskiej, niż gdy mu się przysiada ku żenie; Bakchus rydzy, wsparszy się na gnuśnym Sylenie, Leje po pawimencie swymi podarkami; Apollo, złote gęśle wziąwszy, to
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 128
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wpuszcza, Agramant ludzie swoje do szturmu przypuszcza. AlegORIE. Ta czternasta pieśń kładzie nam przed oczy w osobie cesarza Karła żywy i doskonały obraz mądrego i dzielnego pana, starającego się o całość i bezpieczeństwo ludu swojego, i jako Bóg miłosierny nikogo nie opuszcza, kto się całem sercem do niego udaje.
SKŁAD PIERWSZY.
W bitwach i w bojach, które miedzy Hiszpanią I Afryką bywały a miedzy Francją, Niezliczoną z obu stron liczbę powiadali Tych, co na pokarm wilkom i krukom zostali. A chocia Francuzowie barziej się trapili, Którzy pole straciwszy, w miastach się bronili, Więcej zasię poganie przedniejszych żołnierzów, Książąt, panów i wielkich stracili rycerzów.
wpuszcza, Agramant ludzie swoje do szturmu przypuszcza. ALLEGORYE. Ta czternasta pieśń kładzie nam przed oczy w osobie cesarza Karła żywy i doskonały obraz mądrego i dzielnego pana, starającego się o całość i bezpieczeństwo ludu swojego, i jako Bóg miłosierny nikogo nie opuszcza, kto się całem sercem do niego udaje.
SKŁAD PIERWSZY.
W bitwach i w bojach, które miedzy Hiszpanią I Afryką bywały a miedzy Francyą, Niezliczoną z obu stron liczbę powiadali Tych, co na pokarm wilkom i krukom zostali. A chocia Francuzowie barziej się trapili, Którzy pole straciwszy, w miastach się bronili, Więcej zasię poganie przedniejszych żołnierzów, Książąt, panów i wielkich stracili rycerzów.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 295
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
miał. E Ty wesołe z męstwa Hetmany zdobić będziesz. W onże czas Foebus postanowił, aby Cesarz i Hetmani Rzymscy, po zwycięstwach otrzymanych, triumfów swoich, i wjazdów wesołych do Kapitolium, Zamku Rzymskiego, nie odprawowali bez wieńców Wawrzynowych. F I gdy głos zwycięstwa ich radosny śpiewać będzie. Bo gdy po wygranych bitwach wjeżdżali Hetmani do Rzymu, śpiewania bywały rozmaite. G I gdy Zamki cudne Rzymskie/ zdziwują się widząc swe zdobyczy ludne. Mieli ten zwyczaj Rzymianie, że po zwycięstwach otrzymanych, na woziech Trymfalnych wjeżdżali do Rzymu: a za nimi prowadzono wodze pojmane nieprzyjaciół zwyciężonych, i inne więźnie rozmaite, i zdobyczy różne, obrazy wzięte
miał. E Ty wesołe z męstwá Hetmány zdobić będziesz. W onże czás Phoebus postánowił, áby Cesárz y Hetmáni Rzymscy, po zwyćięstwách otrzymánych, tryumphow swoich, y wiázdow wesołych do Capitolium, Zamku Rzymskiego, nie odpráwowáli bez wieńcow Wáwrzynowych. F Y gdy głos zwyćięstwá ich rádosny śpiewáć będźie. Bo gdy po wygranych bitwach wieżdżáli Hetmáni do Rzymu, śpiewánia bywáły rozmáite. G Y gdy Zamki cudne Rzymskie/ zdźiwuią się widząc swe zdobyczy ludne. Mieli ten zwyczay Rzymiánie, że po zwyćięstwách otrzymánych, ná woźiech Trymphálnych wieżdżáli do Rzymu: á zá nimi prowádzono wodze poimáne nieprzyiaćioł zwyćiężonych, y inne więźnie rozmáite, y zdobyczy rożne, obrázy wźięte
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 32
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Prowadząc Niderlandy/ Szwedy Kiryśniki/ Moskwy czterdzieści tysiąc/ chcąc już zmylić szyki
Tym którzy przy panu swym zamku Smoleńskiego Dobywali potężnie/ zdradnie odjętego.
Gdzie nadzieja wątpliwa dla wojska małości Próżno/ tylko pomocy żądać z wysokości.
Na ten czas odstąpiwszy pożytku własnego/ Ni zatym co mogło być dla kogo inszego:
Po srogo krwawych bitwach/po zamkach zburzonych/ Po tak sławnych Triumfach/ Moskalów zwątlonych
Przybyliście we zły raz/ z swej wrodzonej chęci/ Ojczyznę/ Króla Pana/ mając na pamięci.
Gdzie wiecznej sławy męstwo wszyscy narodowie Przyznali wam/ i sławić będą potomkowie.
Wam się Duńczyk ukłonił/ i Szwed uzbrojony/ Niedostał placu Pontus/
Prowádząc Niderlándy/ Szwedy Kiriśniki/ Moskwy czterdźieśći tysiąc/ chcąc iuż zmylić szyki
Tym ktorzy przy pánu swym zamku Smoleńskiego Dobywáli potężnie/ zdrádnie odiętego.
Gdźie nádżieiá wątpliwa dla woyská máłośći Prożno/ tylko pomocy żądáć z wysokośći.
Ná ten czás odstąpiwszy pożytku własnego/ Ni zatym co mogło bydź dla kogo inszego:
Po srogo krwáwych bitwách/po zamkách zburzonych/ Po ták sławnych Tryumphách/ Moskalow zwątlonych
Przybyliśćie we zły raz/ z swey wrodzoney chęći/ Oyczyznę/ Krolá Páná/ máiąc ná pámięći.
Gdźie wieczney sławy męstwo wszyscy narodowie Przyználi wam/ y sławić będą potomkowie.
Wam sie Duńczyk vkłonił/ y Szwed vzbroiony/ Niedostał plácu Pontus/
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Aij
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
.
Brat FABIAN BIRKOVVSKI, z Zakonu Dominika ś. Kaznodziejskiego/ błogosławieństwa wiecznego/ W. Z. etc. Plenie starych Polaków, którego na wojnach używali, parą Kazań wyłożone, odsyłam do ciebie Cny KAWALERZE Maltański. Bogarodzicą zowiemy, od słowa pierwszego, od którego początek swój bierze. Straszny to był głos kiedyś w bitwach, który wychodził z ust Polskich, gdy Pogaństwo gromili mężni oni Chrześcijanie: straszny i podziśdzień, lub to on w namieciech samych przy Kapłanach zostaje Obozowych. Wielka otucha zwycięstwa, gdy ten okrzyk zagrzmi w uszach żołnierza Chrześcijańskiego; gdy się nie wstydą starej wiary, która ze świętymi obyczajami weszła była do Polski, zaraz tą
.
Brát FABIAN BIRKOVVSKI, z Zakonu Dominiká ś. Káznodźieyskiego/ błogosłáwieństwá wiecznego/ W. Z. etc. Plenie stárych Polakow, którego na woynách vżywali, parą Kazań wyłożone, odsyłam do ćiebie Cny KAWALERZE Máltáński. Bogárodźicą zowiemy, od słowá pierwszego, od ktorego początek swoy bierze. Strászny to był głos kiedyś w bitwách, który wychodził z vst Polskich, gdy Pogáństwo gromili mężni oni Chrześćiánie: strászny y podziśdzień, lub to on w namiećiech sámych przy Kápłanách zostáie Obozowych. Wielka otuchá zwyćięstwá, gdy ten okrzyk zágrzmi w vszach żołnierzá Chrześćiáńskiego; gdy się nie wstydą stárey wiáry, która ze świętymi obyczáiámi weszłá byłá do Polski, záraz tą
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 3
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
boleć; ma się raczej weselić/ że dla dostojeństwa Pana swego/ dla sławy Narodu Polskiego/ ranę odniósł? O by jeszcze Możajsk był wzięty tą raną! Morskie twoje bitwy z Turkiem, Czaty twoje na brzegach Afrykańskich, a zwłaszcza pod Algerem, opowiedzą drudzy. Wspomnią zacne rany twoje na piersiach, któreś podjął w bitwach Francuskich za Wiarę i Religią Katolicką. Jam nie miał milczeć wielkich dzieł twoich, na którem oczyma tymi patrzał, w Oboziech Moskiewskich, gdym kwiaty Wielmożnej Cnoty, jako pszczoła niejaka, na polach wojennych zbierał. Jest druga rzecz, której się wszyscy w tobie dziwujemy, a barziej jeszcze dziwować się będzie wiek potomny
boleć; ma się ráczey weselić/ że dla dostoieństwá Páná swego/ dla sławy Narodu Polskiego/ ránę odniosł? O by ieszcze Możáysk był wźięty tą raną! Morskie twoie bitwy z Turkiem, Czáty twoie ná brzegách Afrykáńskich, á zwłaszczá pod Algerem, opowiedzą drudzy. Wspomnią zacne rány twoie ná pierśiách, ktoreś podiął w bitwách Fráncuskich zá Wiárę y Religią Cátholicką. Iam nie miał milczeć wielkich dzieł twoich, ná ktorem oczymá tymi pátrzał, w Oboziech Moskiewskich, gdym kwiáty Wielmożney Cnoty, iáko pszczołá nieiáka, ná polách woiennych zbierał. Iest druga rzecz, ktorey się wszyscy w tobie dziwuiemy, á bárziey ieszcze dziwować się będzie wiek potomny
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 51
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tedy pode Lwów gościem pożądanym Przybył i wojsku i panu własnemu, Spół z Korybutem i wojskiem kwarcianem W sześci tysięcy, kędy tatarskiemu Wojsku był wodzem wnet potem przydanym, Nam na posiłek przybywającemu: Za którem swojem dziełem kawalerskiem, Był wojewódzctwem uczczon sendomierskiem.
Od tegoż czasu nieustawającym Był wojennikiem przeciwko Szwedowi, W różnych go bitwach potężnie gromiącym: Tak pod Warszawą, gdzie przeciw ogniowi Srogiemu chadzał w zamieszaniu wrzącem Z wielką odwagą; tak ku Toruniowi, I gdziekolwiek się w Prusiech plac podawał, Z rycerstwem swojem wszędzie mężnie stawał.
Ale i przedtem, kiedy od Warszawy Szwed najprzód ciągnął z swemi ku Krakowu, W marsowe się z nim pod Opocznem
Tedy pode Lwów gościem pożądanym Przybył i wojsku i panu własnemu, Spół z Korybutem i wojskiem kwarcianém W sześci tysięcy, kędy tatarskiemu Wojsku był wodzem wnet potém przydanym, Nam na posiłek przybywającemu: Za którém swojém dziełem kawalerskiém, Był wojewódzctwem uczczon sendomierskiém.
Od tegoż czasu nieustawającym Był wojennikiem przeciwko Szwedowi, W różnych go bitwach potężnie gromiącym: Tak pod Warszawą, gdzie przeciw ogniowi Srogiemu chadzał w zamieszaniu wrzącém Z wielką odwagą; tak ku Toruniowi, I gdziekolwiek się w Prusiech plac podawał, Z rycerstwem swojém wszędzie mężnie stawał.
Ale i przedtém, kiedy od Warszawy Szwed najprzód ciągnął z swemi ku Krakowu, W marsowe się z nim pod Opocznem
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 352
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
stan pobożnością I obyczajów zdobił układnością.
Wiary powszechnej miłośnik żarliwy, Dla której niemniej, jako dla całości Ojczyzny, zdrowie pokładać był chciwy: Stąd nie tylko sług, ale też i gości Takich nielubił, których więc złośliwy Od katolickiej rozdzielał jedności Upór i którzy w ciemne wpadszy błędy, Zwykli kościelne znieważać obrzędy.
W bitwach imane Turki i Tatary, Mahometańskie niewierne pogany Do katolickiej przysposabiał wiary, I pobożne z nich czyniąc chrześcijany, Bogu przyjemne oddawał ofiary. Nie jeden także przezeń pozyskany Do społeczności kościoła świętego, Jadem kacerstwa zarażony złego.
W duchownym stanie kapłany żyjące Czcił jako prawe boskie służebniki, I w dobrowolnem ubóstwie żyjące, Pod posłuszeństwem
stan pobożnością I obyczajów zdobił układnością.
Wiary powszechnej miłośnik żarliwy, Dla której niemniej, jako dla całości Ojczyzny, zdrowie pokładać był chciwy: Ztąd nie tylko sług, ale też i gości Takich nielubił, których więc złośliwy Od katolickiej rozdzielał jedności Upór i którzy w ciemne wpadszy błędy, Zwykli kościelne znieważać obrzędy.
W bitwach imane Turki i Tatary, Mahometańskie niewierne pogany Do katolickiej przysposabiał wiary, I pobożne z nich czyniąc chrześciany, Bogu przyjemne oddawał ofiary. Nie jeden także przezeń pozyskany Do społeczności kościoła świętego, Jadem kacerstwa zarażony złego.
W duchownym stanie kapłany żyjące Czcił jako prawe boskie służebniki, I w dobrowolnem ubóstwie żyjące, Pod posłuszeństwem
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 353
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842