, żem cię zapuścił tak młodo, Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem przyda, Tobą ją konfunduje, tobą każdy wstyda. Twój statek jej na oczy wyrzucają i twą Powagę, że gdybym miał cyrulika z brzytwą, Nabrałabyś się czasem z swoim statkiem strachu, Podobno bym z przedniego odkrył piersi blachu. Cierpi gęba dla ciebie; przyjdzie czas bez mała, Że i ty będziesz kiedyś dla gęby cierpiała. 209 (F). MAŁABERT BARBACKI
Chciałbyś podobno, guzie, długością swej brody Umknionej od natury nadstawić urody; Ale próżno, nieboże, bo do twego lica Tak przypadła, jako więc do guza pętlica
, żem cię zapuścił tak młodo, Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem przyda, Tobą ją konfunduje, tobą każdy wstyda. Twój statek jej na oczy wyrzucają i twą Powagę, że gdybym miał cyrulika z brzytwą, Nabrałabyś się czasem z swoim statkiem strachu, Podobno bym z przedniego odkrył piersi blachu. Cierpi gęba dla ciebie; przyjdzie czas bez mała, Że i ty będziesz kiedyś dla gęby cierpiała. 209 (F). MAŁABERT BARBACKI
Chciałbyś podobno, guzie, długością swej brody Umknionej od natury nadstawić urody; Ale próżno, nieboże, bo do twego lica Tak przypadła, jako więc do guza pętlica
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 97
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
włości, Godniejszy, aby stryczek gardziel niecnotliwy Ścisnął mu, ciało krukom dał w pokarm brzydliwy. Zastarzały Marfiza uraz przypomniała, Zaczem uczynić pomstę zaraz obiecała; Skarać chce zdrady, figle i fortele jego: Tkwią troski, co ją gryzły dla miecza wziętego.
LXXXVIII.
Wnet od giermka kochaną przyłbicę porwała, Bo żelaznego blachu nigdy nie składała Od tego dnia, jako mu kształtne członki swoje Przyzwyczaiła; ledwie z dziesięć dni bez zbroje Widziano ją: tak żywot rycerski ważyła, Tak wszytkie w nim rozkoszy swoje położyła. Wziąwszy szyszak, biegła tam, gdzie miedzy pierwszemi Beł Brunel, na bój patrząc oczyma bystremi.
LXXXIX.
W chytre piersi zarazem
włości, Godniejszy, aby stryczek gardziel niecnotliwy Ścisnął mu, ciało krukom dał w pokarm brzydliwy. Zastarzały Marfiza uraz przypomniała, Zaczem uczynić pomstę zaraz obiecała; Skarać chce zdrady, figle i fortele jego: Tkwią troski, co ją gryzły dla miecza wziętego.
LXXXVIII.
Wnet od giermka kochaną przyłbicę porwała, Bo żelaznego blachu nigdy nie składała Od tego dnia, jako mu kształtne członki swoje Przyzwyczaiła; ledwie z dziesięć dni bez zbroje Widziano ją: tak żywot rycerski ważyła, Tak wszytkie w nim rozkoszy swoje położyła. Wziąwszy szyszak, biegła tam, gdzie miedzy pierwszemi Beł Brunel, na bój patrząc oczyma bystremi.
LXXXIX.
W chytre piersi zarazem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 342
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, zapomniawszy się, kark na siodło chyli; I by beł hełmu nie miał nad podziw twardszego, Ostatni pewnie on dzień bełby życia jego.
LIX
Poprawuje się Rugier i na koniu swojem Skoczywszy, Tatarzyna uderzeniem trojem W bok prawy, do wściekłości przywodząc, przemaga. Mało najwyborniejsza stal z miedzią pomaga, Sztuki przedniego blachu lecą, gdzie zawadzi, Tarcz, siedmioraką łuszczką spięta, nic nie wadzi, Bo tak skutecznie jest broń sczarowana jego, Iż zbroja liściem się zda Hektora mężnego.
LX.
Tak wiele kruszy zbroje, jak szabla zajęła: Krew z boku tatarskiego potokiem lunęła, Który niebo przeklina z jadu ostatniego, Burzy się na kształt
, zapomniawszy się, kark na siodło chyli; I by beł hełmu nie miał nad podziw twardszego, Ostatni pewnie on dzień bełby życia jego.
LIX
Poprawuje się Rugier i na koniu swojem Skoczywszy, Tatarzyna uderzeniem trojem W bok prawy, do wściekłości przywodząc, przemaga. Mało najwyborniejsza stal z miedzią pomaga, Sztuki przedniego blachu lecą, gdzie zawadzi, Tarcz, siedmioraką łuszczką spięta, nic nie wadzi, Bo tak skutecznie jest broń sczarowana jego, Iż zbroja liściem się zda Hektora mężnego.
LX.
Tak wiele kruszy zbroje, jak szabla zajęła: Krew z boku tatarskiego potokiem lunęła, Który niebo przeklina z jadu ostatniego, Burzy się na kształt
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 418
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
to każdy przyzna każdy wytłąmaczy ze Zwierz straszny odważny serdeczny i Męsny Do potkania i bitwy nad inne potężny I natego przymioty kto się zapatruje Pewnie szyków zdaleka nigdy nielustruje Ale pnie się naczoło Frontem się nadstawi krwią się pasie, krew toczy i Marsem się bawi Grzbietem się niezakłada i nigdy nie nosi Zadniego Blachu Ostro o ordynans prosi In Pugna stataria odważnym się zstanie w Plecy (: zato szlubuję rany Nie dostanie. Anibal gdy po Bitwie Rannych Cenzorował Nigdy godnością datkiem tych Niekontentował którzy mu w tyle szwanki swe prezentowali Lecz Adverso pectore Rany przyjmowali Mówiąc że rana tylna bywa podejrzana Zawsze zaś kawalerska wprzodzie otrzymana Przyjmuje Męsny Grzecznym
to kozdy przyzna kozdy wytłąmaczy ze Zwierz straszny odwazny serdeczny y Męzny Do potkania y bitwy nad inne potęzny I natego przymioty kto się zapatruie Pewnie szykow zdaleka nigdy nielustruie Ale pnie się naczoło Frontem się nadstawi krwią się pasie, krew toczy y Marsem się bawi Grzbietem się niezakłada y nigdy nie nosi Zadniego Blachu Ostro o ordynans prosi In Pugna stataria odwaznym się zstanie w Plecy (: zato szlubuię rany Nie dostanie. Anibal gdy po Bitwie Rannych Censorował Nigdy godnoscią datkiem tych Niekontentował ktorzy mu w tyle szwanki swe prezentowali Lecz Adverso pectore Rany przyimowali Mowiąc że rana tylna bywa podeyrzana Zawsze zas kawalerska wprzodzie otrzymana Przyimuie Męzny Grzecznym
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 270
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, a obiad wiego diabeł kiedy będzie gotowy, wolę zraz pieczeni, a niżeli tę waszę Ilionę, o której oznajmując wczora Virgiliusz do mnie tak napisać raczył, Praterea Sceptrum Ilione quod asserat olim maxima naturam Priami. B. A nie rad słyszysz o zalotach, mowmysz o krwawych Ekspedytiach, w których przedtym odważni Kawalerowie, blachu tylko przedniego zażywali, pokazując tym Nieprzyjacielom, iż mu tyłu nie podadzą. T. Wódz uciekający przyczyną jest zawsze przegranej. B. Nadzieja zwycięstwa wielu oraz zabitą okryła śmiercią, ponieważ żaden nie idzie do boju, chyba spodziewając się zwycięstwa. B. Ci którzy się zwykli trwożyć w boju, z sobą samemi wojują.
, á obiad wiego diabeł kiedy będźie gotowy, wolę zraz pieczeni, á niżeli tę wászę Ilionę, o ktorey oznaymuiąc wczorá Virgiliusz do mnie ták nápisáć raczył, Praterea Sceptrum Ilione quod asserat olim maxima naturam Priami. B. A nie rad słyszysz o zalotách, mowmysz o krwáwych Expeditiách, w ktorych przedtym odważni Káwálerowie, bláchu tylko przedniego záżywáli, pokázuiąc tym Nieprzyiaćielom, iż mu tyłu nie podádzą. T. Wodz vćiekáiący przyczyną iest záwsze przegráney. B. Nádźieiá zwyćięstwá wielu oraz zábitą okryłá śmierćią, poniewasz żaden nie idźie do boiu, chyba spodżiewáiąc się zwyćięstwá. B. Ci ktorzy się zwykli trwożyć w boiu, z sobą sámemi woiuią.
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 26
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
zaraz w niem zgasiły, A miłość samę tylko w piersiach zostawiły. Myśli, jeśli mu wyniść, czy z sławą niecałą Zostawszy, na inszy dzień bitwę zwlec wspaniałą.
X
Na ten czas i Marfiza niedaleko stała, Która do pojedynku chciwość wielką miała, W zupełnej zbroi według zwyczaju dawnego, Bo i sypiała rzadko bez blachu przedniego. Widząc, że się wybiera Rugier, żartko skoczy, Chcąc z nowem bohatyrem swej probować mocy; Tuszy, iżby ją chwała zwycięstwa chybiła, Gdyby Rugierowi iść pierwej dopuściła.
XVII.
Na konia, jak szalona, wpadła i bojcami Zwiera, prosto tam lecąc, kędy za murami Amonowa nadobna rycerka czekała, A
zaraz w niem zgasiły, A miłość samę tylko w piersiach zostawiły. Myśli, jeśli mu wyniść, czy z sławą niecałą Zostawszy, na inszy dzień bitwę zwlec wspaniałą.
X
Na ten czas i Marfiza niedaleko stała, Która do pojedynku chciwość wielką miała, W zupełnej zbroi według zwyczaju dawnego, Bo i sypiała rzadko bez blachu przedniego. Widząc, że się wybiera Rugier, żartko skoczy, Chcąc z nowem bohatyrem swej probować mocy; Tuszy, iżby ją chwała zwycięstwa chybiła, Gdyby Rugierowi iść pierwej dopuściła.
XVII.
Na konia, jak szalona, wpadła i bojcami Zwiera, prosto tam lecąc, kędy za murami Amonowa nadobna rycerka czekała, A
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 110
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Iż obie aż do gałek, jako lód, skruszyli.
CIX.
Drzewo pogańskie w tarczy sam śrzodek trafiło, Ale najmniejszej szkody w niej nie uczyniło, Bo miedź, co ją czterykroć Mulcyber ćwiczony Dla Hektora wypławił, grot zniosła stalony. Rugier także w kraj trafił puklerza twardego, Który wskróś przepędziwszy, kęs blachu przedniego Zdziurawił i szerokich piersi jednem razem Dosiągł srogiej kopiej hartownem żelazem.
CX.
Z tak gwałtownego razu doliny zadrżały I przyległejsze lasy okropny dźwięk dały. Kopia się w drobniuchne trzaski zdruzgotała I na kształt mniejszych ptasząt pod niebo leciała. Jak jem nogi podrąbił, wraz obadwa konie Na wymierzone padły z wielkiem grzmotem błonie. Lecz
, Iż obie aż do gałek, jako lód, skruszyli.
CIX.
Drzewo pogańskie w tarczy sam śrzodek trafiło, Ale najmniejszej szkody w niej nie uczyniło, Bo miedź, co ją czterykroć Mulcyber ćwiczony Dla Hektora wypławił, grot zniosła stalony. Rugier także w kraj trafił puklerza twardego, Który wskróś przepędziwszy, kęs blachu przedniego Zdziurawił i szerokich piersi jednem razem Dosiągł srogiej kopiej hartownem żelazem.
CX.
Z tak gwałtownego razu doliny zadrżały I przyległejsze lasy okropny dźwięk dały. Kopia się w drobniuchne trzaski zdruzgotała I na kształt mniejszych ptasząt pod niebo leciała. Jak jem nogi podrąbił, wraz obadwa konie Na wymierzone padły z wielkiem grzmotem błonie. Lecz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 391
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
co dla przeszkadzającego Proporca/ uczynić nie łatwo. Na ostatek/ w Proporcach jest koszt daremny/ gdyby oraz Husarza wiele/ w nagłej Rzeczypospolitej potrzebie/ zaciągać przyszło. Kopija ma być, na pułdziewięta łokcia wzdłuż.
W Kozackim Rynsztunku dojrzeć potrzeba/ aby (gdy nie może być Pancerzów) lekkiej zbrojki/ albo samego przedniego blachu/ zażywano/ albo przeszywanego miąższo kaftana płóciennego/ lubo przyamniej kałkanu/ jako staroświeckie Pahyże bywały/ bo go na którą chcesz stronę/ łatwo przerzucić możesz/ według potrzeby/ czym samym Przodkowie nasi/ nad Wojskami Tatarskiemi/ w polu/ górę zawsze mieli/ i na harcach/ czego staropolskie dzieje nas uczą. Miasto zaś
co dla przeszkadzáiącego Proporcá/ vczynić nie łátwo. Ná ostátek/ w Proporcách iest koszt dáremny/ gdyby oraz Husárzá wiele/ w nagłey Rzeczypospolitey potrzebie/ záciągáć przyszło. Kopiiá ma być, ná pułdziewiętá łokćiá wzdłuż.
W Kozáckim Rynsztunku doyrzeć potrzebá/ áby (gdy nie może być Páncerzow) lekkiey zbroyki/ álbo sámego przedniego bláchu/ záżywáno/ álbo przeszywanego miąższo káftáná płoćiennego/ lubo przyamniey kałkanu/ iáko stároświeckie Páhyże bywáły/ bo go ná ktorą chcesz stronę/ łátwo przerzućić możesz/ według potrzeby/ czym samym Przodkowie náśi/ nád Woyskámi Tátárskiemi/ w polu/ gorę záwsze mieli/ y ná hárcách/ czego stáropolskie dźieie nás vczą. Miásto záś
Skrót tekstu: FredKon
Strona: 35
Tytuł:
Potrzebne konsyderacje około porządku wojennego
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Franciszek Glinka
Miejsce wydania:
Słuck
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Możny w niewoli, w ubóstwie bogaty, sługa, choć pańskie ma na sobie szaty».
28 Ten u mnie królem, ten jest u mnie panem, który na sercu nigdy nie zna strachu ani afektów swoich jest poddanem, ani się lęka Fortuny zamachu, cnota mu mieczem, powaga kałkanem, a sprawiedliwość mocniejsza od blachu; przy tych obronach śmiele sobie tuszy, że go niechybnie i śmierć nie poruszy.
29 Pytam na koniec, co mi po koronie, jeżeli ją zdjąć ma poganin z głowy. Jeśli pół Polski, jako chce, zazionie, nie trzeba króla, hołdownik gotowy. Wolę się pierwej z niem rozeprzeć o nią, niźli
Możny w niewoli, w ubóstwie bogaty, sługa, choć pańskie ma na sobie szaty».
28 Ten u mnie królem, ten jest u mnie panem, który na sercu nigdy nie zna strachu ani afektów swoich jest poddanem, ani się lęka Fortuny zamachu, cnota mu mieczem, powaga kałkanem, a sprawiedliwość mocniejsza od blachu; przy tych obronach śmiele sobie tuszy, że go niechybnie i śmierć nie poruszy.
29 Pytam na koniec, co mi po koronie, jeżeli ją zdjąć ma poganin z głowy. Jeśli pół Polski, jako chce, zazionie, nie trzeba króla, hołdownik gotowy. Wolę się pierwej z niem rozeprzeć o nię, niźli
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 21
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996