obrok, brzydkiej foce zgotowany, bierze, Zbawiając jej rozkosznej i smacznej wieczerze. Rugier na hypogryfie lecąc, nie próżnuje, Angelikę to w piersi, to w oczy całuje.
CXIII.
Chciał beł wprzód Hiszpanią nakoło objechać; Teraz się już namyślił drogi tej zaniechać I tam, gdzie Brytania mniejsza w morze wchodzi, Do bliskich brzegów konia wodzami nawodzi, Gdzie beł las napiękniejszy w tamtej okolicy; W którem we dnie i w nocy śpiewali słowicy, W śrzodku beł zdrój i przy niem piękny smug zielony, Okryty pustą górą z tej i z owej strony.
CXIV.
Tu dopiero zatrzymał Rugier zwierzę rącze I zsiadł z niego i stanął na wesołej
obrok, brzydkiej foce zgotowany, bierze, Zbawiając jej rozkosznej i smacznej wieczerze. Rugier na hypogryfie lecąc, nie próżnuje, Angelikę to w piersi, to w oczy całuje.
CXIII.
Chciał beł wprzód Hiszpanią nakoło objechać; Teraz się już namyślił drogi tej zaniechać I tam, gdzie Brytania mniejsza w morze wchodzi, Do blizkich brzegów konia wodzami nawodzi, Gdzie beł las napiękniejszy w tamtej okolicy; W którem we dnie i w nocy śpiewali słowicy, W śrzodku beł zdrój i przy niem piękny smug zielony, Okryty pustą górą z tej i z owej strony.
CXIV.
Tu dopiero zatrzymał Rugier źwierzę rącze I zsiadł z niego i stanął na wesołej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 224
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
na Orlanda nagle obracają I cięte mu i kłóte razy zadawają; Ale tych beło więcej, którzy nań strzelali I co go pierzystemi bełtami sięgali.
LXXVII.
Z jakim hukiem zwierzęta, ubrane w szczeciny, Zbiegają się do kupy z gór albo równiny, Kiedy wilk srogi z jamy skrytej, przemorzony, Albo niedźwiedź z bliskich gór, głodem przymuszony, Porwie i w las unosi nazimca młodego, Kwiczącego i stado zwoływającego, Z takiem się w on czas zgraja pogańska zbiegała I „Bij! bij!” na Orlanda mężnego wołała.
LXXVIII.
Razem tysiąc strzał, mieczów, grotów zbroja miała, Tyle drugie także tarcz na sobie trzymała. Ci
na Orlanda nagle obracają I cięte mu i kłóte razy zadawają; Ale tych beło więcej, którzy nań strzelali I co go pierzystemi bełtami sięgali.
LXXVII.
Z jakiem hukiem źwierzęta, ubrane w szczeciny, Zbiegają się do kupy z gór albo równiny, Kiedy wilk srogi z jamy skrytej, przemorzony, Albo niedźwiedź z blizkich gór, głodem przymuszony, Porwie i w las unosi nazimca młodego, Kwiczącego i stado zwoływającego, Z takiem się w on czas zgraja pogańska zbiegała I „Bij! bij!” na Orlanda mężnego wołała.
LXXVIII.
Razem tysiąc strzał, mieczów, grotów zbroja miała, Tyle drugie także tarcz na sobie trzymała. Ci
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 267
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nasze zakochały, W on dzieńby beł niebieski zastęp za onemi Strachy wszytkie obrazy złote miał na ziemi.
CI.
Słyszeć było, że starzy smętni narzekali, Że się nędze i onych złych dni doczekali, Nazywając szczęśliwych i błogosławionych Przed wielą lat w ojczystych grobach położonych; Ale młodzi i którzy zdrową siłę mają, Którzy bliskich swoich szkód nie tak uważają, Narzekania i skargi ich za nic nie mieli I ochotnie tam i sam na mury bieżeli.
CII.
Tam byli cni rycerze i wojewodowie, Grabiowie i książęta i wielcy królowie, I swoi i z cudzych ziem żołnierze zwiedzeni, Dla Chrystusa i swej czci na śmierć odważeni, Którzy się na
nasze zakochały, W on dzieńby beł niebieski zastęp za onemi Strachy wszytkie obrazy złote miał na ziemi.
CI.
Słyszeć było, że starzy smętni narzekali, Że się nędze i onych złych dni doczekali, Nazywając szczęśliwych i błogosławionych Przed wielą lat w ojczystych grobach położonych; Ale młodzi i którzy zdrową siłę mają, Którzy blizkich swoich szkód nie tak uważają, Narzekania i skargi ich za nic nie mieli I ochotnie tam i sam na mury bieżeli.
CII.
Tam byli cni rycerze i wojewodowie, Grabiowie i książęta i wielcy królowie, I swoi i z cudzych ziem żołnierze zwiedzeni, Dla Chrystusa i swej czci na śmierć odważeni, Którzy się na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 320
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
I niewiadome dotąd drogi odkrywają; Drudzy krążą Afrykę i bez żadnych tropów Tak długo naśladują ziemię Etiopów, Aż miną kres, skąd słońce do nas wóz kieruje, Kiedy koziorożcowe znaki zostawuje.
XXII.
I najdują już koniec cugu tak długiego, Przez który się dwie morza różne z omylnego Mniemania zdadzą, wszytkie wyspy przebiegają I bliskich wysep perskich, arabskich sięgają. Drudzy brzeg zostawują i lewy i prawy, Które się dwiema stały z Alcydowej sprawy, I okrągłego biegu słońca naśladują I nowy świat i nowe królestwa najdują.
XXIII.
Widzę świetny krzyż święty, widzę na zielone Brzegi wielkie cesarskie herby wystawione, Widzę jednych na straży okrętów stłuczonych, Drugich na
I niewiadome dotąd drogi odkrywają; Drudzy krążą Afrykę i bez żadnych tropów Tak długo naśladują ziemię Etyopów, Aż miną kres, skąd słońce do nas wóz kieruje, Kiedy koziorożcowe znaki zostawuje.
XXII.
I najdują już koniec cugu tak długiego, Przez który się dwie morza różne z omylnego Mniemania zdadzą, wszytkie wyspy przebiegają I blizkich wysep perskich, arabskich sięgają. Drudzy brzeg zostawują i lewy i prawy, Które się dwiema stały z Alcydowej sprawy, I okrągłego biegu słońca naśladują I nowy świat i nowe królestwa najdują.
XXIII.
Widzę świetny krzyż święty, widzę na zielone Brzegi wielkie cesarskie herby wystawione, Widzę jednych na straży okrętów stłuczonych, Drugich na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 336
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, wyrzucać zaczął płomienie: około ujścia rzeki Tybru morze od brzegów odstąpiło, ani w przód do nich, aż po skończonym trzęsieniu powróciło. Ziemia na wielu miejscach otworzyła się. Kurzawy siarczyste powietrze napełniwszy trwały i po trzęsieniu. Nieda leko Rieti dolina jedna, która zawsze była sucha od walającej się ziemi z dwóch gór bliskich obróciła się w bagnisko, w Abruzij po trzęsieniu ziemi słyszane niby strzelania z pistoletu. Miasto Monte Reale z okolicami zalane było na łokieć wodami z ziemi otworzonej lejącemi się. Niedaleko małej rzeki Pizzoli otworżyła się paszczęka na stop 60 dymetru, z której gwałtownie kolumna wody siarczystej, aż do 30 Lutego wytryskała, wysokość wody równała
, wyrzucać zaczął płomienie: około uyścia rzeki Tybru morze od brzegow odstąpiło, ani w przod do nich, aż po skończonym trzęsieniu powrociło. Ziemia na wielu mieyscach otworzyła się. Kurzawy siarczyste powietrze napełniwszy trwały y po trzęsieniu. Nieda leko Rieti dolina iedna, ktora zawsze była sucha od walaiącey się ziemi z dwoch gór bliskich obrociła się w bagnisko, w Abruziy po trzęsieniu ziemi słyszane niby strzelania z pistoletu. Miasto Monte Reale z okolicami zalane było na łokieć wodami z ziemi otworzoney leiącemi się. Niedaleko małey rzeki Pizzoli otworżyła się paszczęka na stop 60 dimetru, z ktorey gwałtownie kolumna wody siarczystey, aż do 30 Lutego wytryskała, wysokość wody równała
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 155
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
octem polewanych przeście, stanął w Włoszech, tym straszniejszy, im nigdy niespodziewany, cale stąd zle sobie ominujących, że pójdą sub iugum tego, który Montium juga łamać o Górach znaczniejszych w Świecie
potrasił. Mają też ALPES swoje różne nazwiska od Krajów po między nie ciągnąc się, jako to MARYTIME ALPES, od brzegów Morskich bliskich; w innych miejscacah: GRAJE, PENNINAE,RHETI[...] E od Recyj Prowincyj, TRIDENTINE, że wiszą nad Trydeńskim Miastem, NORICAE, CARNICAE, PANNONICAE, inaczej IUTIAE. Zatemi Górami leżące Narody, zowią Włosi Transalpinos. Oprócz tego że są Włoskim Murem ALPES, są też Fodynami Kryształu, według Pliniusza, który ex
octem polewanych przeście, stanął w Włoszech, tym strasznieyszy, im nigdy niespodziewany, cale ztąd zle sobie ominuiących, że poydą sub iugum tego, ktory Montium iuga łamać ò Gorach znacznieyszych w Swiecie
potrasił. Maią też ALPES swoie rożne nazwiska od Kraiow po między nie ciągnąc się, iako to MARITIMAE ALPES, od brzegow Morskich bliskich; w innych mieyscacah: GRAIAE, PENNINAE,RHETI[...] AE od Rhecyi Prowincyi, TRIDENTINAE, że wiszą nad Trydeńskim Miastem, NORICAE, CARNICAE, PANNONICAE, inaczey IUTIAE. Zatemi Gorami leżące Narody, zowią Włosi Transalpinos. Oprocz tego że są Włoskim Murem ALPES, są też Fodinami Krzyształu, według Pliniusza, ktory ex
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 544
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
je rozdzielił, które Herkulesowemi nazwano Kolumnami, że się aż tam Męstwem oparł; tam tedy mówię OCEAN wpadłszy, między Europą, Afryką, i Azją, rozlewa się, dlatego od srzodka tych Części Świata, Środko Ziemnym nazwany, a przy weściu jego w te Części Świata, zowie się Fretum Gaditanum, od Insuł Gades bliskich, vulgo Cadix; albo też Fretum Herculeum, że Herkules z Afryki do Hiszpanii tamtym się Ciasnym Morzem przebrał. To Morze MEDITERRANEUM od Krain pobrało Epiteta i swoje Imienia Ibericum, albo Hispanicum od Hiszpanii, Balearium od Insuł Baleares, Narboneńskie od Prowincyj Narbony, Toskańskie od Toskanii, inaczej Tyrrhenum, Infernum, Mare Ligusticum od
ie rozdzielił, ktore Herkulesowemi nazwano Kolumnami, że się aż tam Męstwem oparł; tam tedy mowię OCEAN wpadłszy, między Europą, Afryką, y Azyą, rozlewa się, dlatego od srzodka tych Części Swiata, Srodko Ziemnym nazwany, a przy weściu iego w te Części Swiata, zowie się Fretum Gaditanum, od Insuł Gades bliskich, vulgo Cadix; albo też Fretum Herculeum, że Herkules z Afryki do Hiszpanii tamtym się Ciasnym Morzem przebráł. To Morze MEDITERRANEUM od Krain pobrało Epitheta y swoie Imienia Ibericum, albo Hispanicum od Hiszpanii, Balearium od Insuł Baleares, Narboneńskie od Prowincyi Narbony, Toskańskie od Toskanii, inaczey Tyrrhenum, Infernum, Mare Ligusticum od
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 554
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
nazajutrz na też starostwo w trybunale przysiągł i wjazd na starostwo pro iulio pośpieszył. Zbiegli się zewsząd, jako dla deputata i pisarza trybunalskiego, a przy tym przez grzeczne
i uniżone maniery jego zebrani przyjaciele do Kowna, tak dalece, że w wielkiej frekwencji urzędników i szlachty, tak z powiatu kowieńskiego, jako i z innych bliskich powiatów zgromadzonych, wjazd solenny na starostwo kowieńskie uczynił. Pootrzymywał w trybunale przez swoich przyjaciół siła spraw odesłanych na rozsądzenie do grodu kowieńskiego. Pootrzymywał dla urzędników grodzkich kowieńskich siła z trybunału pozaznaczanych inkwizycji. Słowem mocno się na swojej starościńskiej jurysdykcji co do trybunału ufundował, a Pociej, wojewoda trocki, z synem swoim, naówczas tylko
nazajutrz na też starostwo w trybunale przysiągł i wjazd na starostwo pro iulio pośpieszył. Zbiegli się zewsząd, jako dla deputata i pisarza trybunalskiego, a przy tym przez grzeczne
i uniżone maniery jego zebrani przyjaciele do Kowna, tak dalece, że w wielkiej frekwencji urzędników i szlachty, tak z powiatu kowieńskiego, jako i z innych bliskich powiatów zgromadzonych, wjazd solenny na starostwo kowieńskie uczynił. Pootrzymywał w trybunale przez swoich przyjaciół siła spraw odesłanych na rozsądzenie do grodu kowieńskiego. Pootrzymywał dla urzędników grodzkich kowieńskich siła z trybunału pozaznaczanych inkwizycji. Słowem mocno się na swojej starościńskiej jurysdykcji co do trybunału ufundował, a Pociej, wojewoda trocki, z synem swoim, naówczas tylko
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 193
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nie podobna, aby dwanaście Senatorów (na którą Godność zacnych, znacznych, i wielkich Panów Królowie assumunt) a co więsza owych wieków wielkich, bogatych Panów, mogących wystawić Husaryj Czy potraceni Senatorowie pod Glinianami?
kilka tysięcy, jako patet z kroniki, między Szlachtą, której tam prawie było 50. tysięcy, nie mieli bliskich krewnych, Koligatów, Przyjaciół, którzyby przecie stanęli przy Senatorach i swoim Imieniu, aby tantam nie ponosiło cladem, et ignominiam. Nie byli to ci Panowie jak Melchisedech sine Patre et Matre Hebr: cap. 7. v. 1. ani też Feniksy Arabskie bez Ojca, Matki, Sukcesora? Przecież by jakiś
nie podobna, aby dwanaście Senatoròw (na ktorą Godność zacnych, znacznych, y wielkich Panow Kròlowie assumunt) á co więsza owych wiekow wielkich, bogatych Panow, mogących wystawić Husarii Cży potraceni Senatorowie pod Glinianami?
kilka tysięcy, iako patet z kroniki, między Szlachtą, ktorey tam prawie było 50. tysięcy, nie mieli bliskich krewnych, Kolligatow, Przyiacioł, ktorzyby przecie staneli przy Senatorach y swoim Imieniu, aby tantam nie ponosiło cladem, et ignominiam. Nie byli to ci Panowie iak Melchisedech sine Patre et Matre Hebr: cap. 7. v. 1. ani też Fenixy Arabskie bez Oyca, Matki, Sukcessora? Przecież by iakiś
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 53
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
do sufitu, albo powały: gdyż nazbyt wysokie Pokoje na zimę są zimne, nie napalone, i częstokroć ciemne w gorze, w niskich zaś pokojach oddychania ekshalacje nie mogą iść w górę, zdrowiu szkodzą, i zaduch sprawują, ani się sufity jeśli malowane, albo sztukaterią adornowane wydawać mogą, nie będąc odległe od oczu bliskich; zaczym to pomiarkuj. Jeśli też są wielkie pokoje, powinna być i wysokość proporcjonalnie uważana. Drzwi do pokojów mają być dawane w pośrodku ścian tak akomodowane że z ostatniego pokoju do drugich pokojów wolny jest prospekt. Progi w nich powinny bardzo być niskie, albo cale nieznaczne, aby wchodzącym i wychodzącym nie były okazją do
do suffitu, albo powały: gdyż nazbyt wysokie Pokoie na zimę są zimne, nie napalone, y częstokroć ciemne w gorze, w niskich zaś pokoiach oddychania exhalacye nie mogą iść w gorę, zdrowiu szkodzą, y zaduch sprawuią, ani się suffity iezli malowane, albo sztukateryą adornowane wydawać mogą, nie będąc odległe od oczu bliskich; zaczym to pomiarkuy. Iezli też są wielkie pokoie, powinna bydź y wysokość proporcyonalnie uważana. Drzwi do pokoiow maią bydź dawane w posrodku scian tak akommodowane że z ostátniego pokoiu do drugich pokoiow wolny iest prospekt. Progi w nich powinny bardzo bydź niskie, albo cale nieznaczne, aby wchodzącym y wychodzącym nie były okazyą do
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 353
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754