go obudzi, dosiągnąwszy brody, Miasto skrzynie, z skarbami co prędzej do wody. 391. OMYŁKA
W Lubczu stanął, z Warszawy jechawszy dzień cały, Radziwił, kędy księżna z Dębowską już spały W jednym łóżku; więc cicho rozkazawszy młodzi, W nocnym tylko kożuszku do pokoju wchodzi. Ściśnie rękę Dębowskiej; ta w bliskiej izdebce Czując męża, rozumie, że do niego szepce: „Dlaboga, narobimy zaś jakiegoś cudu, Ocknie się księżna, bowiem o panu ni dudu.” Z łóżka potem na ziemi, jako w stadle bywa, Niechcąc zażyła chleba z inszego pieczywa. Ów wyszedszy, jakoby dopiero zsiadł z sani, Rozruch czyni
go obudzi, dosiągnąwszy brody, Miasto skrzynie, z skarbami co prędzej do wody. 391. OMYŁKA
W Lubczu stanął, z Warszawy jechawszy dzień cały, Radziwił, kędy księżna z Dębowską już spały W jednym łóżku; więc cicho rozkazawszy młodzi, W nocnym tylko kożuszku do pokoju wchodzi. Ściśnie rękę Dębowskiej; ta w bliskiej izdebce Czując męża, rozumie, że do niego szepce: „Dlaboga, narobimy zaś jakiegoś cudu, Ocknie się księżna, bowiem o panu ni dudu.” Z łóżka potem na ziemi, jako w stadle bywa, Niechcąc zażyła chleba z inszego pieczywa. Ów wyszedszy, jakoby dopiero zsiadł z sani, Rozruch czyni
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 354
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tegoż dnia miedzy 9 i 10 z rana jezioro Geneweńskie po trzykroć podnosiło się i opadało w stronie wschodniej z łoskotem podziemnym. Łodź jedna plinąca z Vewej pod żaglem z nagła w tył cosnęła się. Z drugiej strony jeziora nic podobnego niepostrzeżono. Jeziora Toun i Brienc podobnież podnosiły się i opadały: woda w odnodze bliskiej ujścia Rodanu przy Noville wrzała: Jezioro Etaliere w Hrabstwie Neuschatel wzruszone było z szelestem, a jezioro Salzungen w Turyngij po kilkakroć osychałą, i wodą z nowu napełniało się. Woda do tego jeziora wchodzi z przepaści jednej, której dna dosiądź niemożna. Podobne wzruszenia postrzeżone na jeziorach w okolicy Berlina, i w innych Krajach północych
Tegoż dnia miedzy 9 y 10 z rana iezioro Geneweńskie po trzykroć podnosiło się y opadało w stronie wschodniey z łoskotem podziemnym. Łodź iedna plynąca z Vewey pod żaglem z nagła w tył cosnęła się. Z drugiey strony ieziora nic podobnego niepostrzeżono. Jeziora Thoun y Brientz podobnież podnosiły się y opadały: woda w odnodze bliskiey uyścia Rhodanu przy Noville wrzała: Jezioro Etaliere w Hrabstwie Neuschatel wzruszone było z szelestem, á iezioro Salzungen w Thuryngiy po kilkakroć osychałą, y wodą z nowu napełniało się. Woda do tego ieziora wchodzi z przepaści iedney, ktorey dna dosiądz niemożna. Podobne wzruszenia postrzeżone na ieziorach w okolicy Berlina, y w innych Kraiach pułnocnych
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 202
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym śmiertelnym niewczasie, Tusząc poprawić sobie na popasie, Wstać mu potrzeba i
żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym śmiertelnym niewczasie, Tusząc poprawić sobie na popasie, Wstać mu potrzeba i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 206
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Naszego adressowane listy, iż o nierostropności Autora oczewiste dają świadectwa. Lord Chatam i Cambden, jak głoszą, ofiarowane sobie urzędy w Ministerium przyjąć zbraniają się; wszakże być może, iż ta nowina tak jest fałszywa, jak owa rozsiana pogłoska o zabójstwie Pana Wiklesa, który w zupełnym zostaje zdrowiu. Powszechnie tu mówić zaczynają o bliskiej wojnie Korony naszej z Hiszpanią, lubo wieści tej dowody być mogą omylne. Prawda, iż zakaz wszytkim okrętom wojennym przystępu do Portów broniący, Dwór nasz barzo obchodzi; to wszakże umartwienie nie jest tak wielkie, aby wojnę między temi dwóma Koronami wzniecić mogło; zwłaszcza gdy Królowi Hiszpańskiemu w swych krajach własnych rządzić się podług
Naszego adressowane listy, iż o nierostropności Autora oczewiste daią świadectwa. Lord Chatham i Cambden, iak głoszą, ofiarowane sobie urzędy w Ministerium przyiąć zbraniaią się; wszakże być może, iż ta nowina tak iest fałszywa, iak owa rozsiana pogłoska o zabóystwie Pana Wiklesa, który w zupełnym zostaie zdrowiu. Powszechnie tu mówić zaczynaią o bliskiey woynie Korony naszey z Hiszpanią, lubo wieśći tey dowody być mogą omylne. Prawda, iż zakaz wszytkim okrętom woiennym przystępu do Portow broniący, Dwór nasz barzo obchodzi; to wszakże umartwienie nie iest tak wielkie, aby woynę między temi dwóma Koronami wzniecić mogło; zwłaszcza gdy Królowi Hiszpańskiemu w swych kraiach własnych rządzić się podług
Skrót tekstu: GazWil_1771_37
Strona: 7
Tytuł:
Gazety Wileńskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771
Ja kazałem sobie zewleczoną koszulę podać, znalazłem moją szpinkę i tak niewinnie posądzonego sługę obydwa udarowaliśmy.
Także Ogiński, pisarz polny lit., jadąc z Warszawy w piński powiat do dóbr swoich, nocował w Minkowiczach, folwarku ojca
mego, a nie chcąc na drugi dzień Bożego Narodzenia mszy św. słuchać w bliskiej cerkwi, spieszył się. Pan Bóg skarał, bo u młynów trościenickich wywrócili jego pijani woźnice karawan z mostu w wodę, zamoczyli wszystkie bogate suknie. Musiał w karczmie trościenickiej półtora dnia suszyć się i miał szkody na kilka tysięcy czerwonych złotych.
Rok 1749 zwyczajnym był prac moich około biegania w województwie na inkwizycje i egzekucje za
Ja kazałem sobie zewleczoną koszulę podać, znalazłem moją szpinkę i tak niewinnie posądzonego sługę obydwa udarowaliśmy.
Także Ogiński, pisarz polny lit., jadąc z Warszawy w piński powiat do dóbr swoich, nocował w Minkowiczach, folwarku ojca
mego, a nie chcąc na drugi dzień Bożego Narodzenia mszy św. słuchać w bliskiej cerkwi, spieszył się. Pan Bóg skarał, bo u młynów trościenickich wywrócili jego pijani woźnice karawan z mostu w wodę, zamoczyli wszystkie bogate suknie. Musiał w karczmie trościenickiej półtora dnia suszyć się i miał szkody na kilka tysięcy czerwonych złotych.
Rok 1749 zwyczajnym był prac moich około biegania w województwie na inkwizycje i egzekucje za
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 287
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Caelo proxima tuta to jest.
Mieszkaj sercem w wysokości Nie ubodząć przeciwności.
Szóste Symbolum strzała od ziemi do Nieba, wypuszczona, z napisem meta superna placet. Polski Rytm to samo wykłada następujący.
Tam biegi me kieruję, Kędy wieczne szczęście czuję
Siódme Symbolum Jeż na kolce swe jabłek natykawszy, niesie do jamki w skale bliskiej z napisem futurum. Cosię samo tu wykłada:
Człecze w doczesności, Przątaj do wieczności.
Ośme Symbolum, Organy ręką na klawaterze dotknięte cum lemmate. Non clamor sed amor. To samo wierszem wyłożone.
Serce, nie głosy, Lubią Niebiosy,
W podniebieniu albo na suficje tejże Izby była sztuka na płótnie malowana
Caelo proxima tuta to iest.
Mieszkay sercem w wysokości Nie ubodząć przeciwności.
Szoste Symbolum strzała od ziemi do Nieba, wypuszczoná, z napisem meta superna placet. Polski Rytm to samo wykłada następuiący.
Tam biegi me kieruię, Kędy wieczne szcżęście czuię
Siodme Symbolum Ież na kolce swe iabłek natykáwszy, niesie do iamki w skale bliskiey z napisem futurum. Cosię samo tu wykłada:
Człećze w doczesności, Przątay do wieczności.
Osme Symbolum, Organy ręką na klawaterze dotknięte cum lemmate. Non clamor sed amor. To samo wierszem wyłożone.
Serce, nie głosy, Lubią Niebiosy,
W podniebieniu albo na sufficie teyże Izby byłá sztuka na płotnie malowana
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 533
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, jednakową dając władzę wrządach Rzeczypospolitej, na Osobę zaraz Edowarda małego zlewając titulum Capitis Ecclesiae. Był Henryk pięknego składu, ale z wielkiego obżarstwa, tak tłusty, iż miasto krwie same w nim sadło było, aż w drzwi nie mógł się zmieścić, aż go na wschody na krześle windowano. Gdy mu o śmierci bliskiej powiedziano, kazał sobie puhar białego wina podać. i to do jednego z swoich obróciwszy się; rzekł: Wszystkośmy stracili. Umarł Roku 1547 Królował lat 38 Miesięcy 9. dni 6; wiedności z Kościołem lat 20; w odszczepieństwie 14 Żył lat 56. Pochowany bez nadgrobku, bo Groby SS. profanował: ale
, iednakową daiąc władzę wrządach Rzeczypospolitey, na Osobę zaraz Edowarda małego zlewaiąc titulum Capitis Ecclesiae. Był Henryk pięknego skłádu, ale z wielkiego obżarstwa, tak tłusty, iż miasto krwie same w nim sadło było, aż w drzwi nie mogł się zmieścić, aż go na wschody na krześle windowano. Gdy mu o śmierci bliskiey powiedziano, kazał sobie puhar białego wina podać. y to do iednego z swoich obrociwszy się; rzekł: Wszystkośmy stracili. Umarł Roku 1547 Krolował lat 38 Miesięcy 9. dni 6; wiedności z Kościołem lat 20; w odszczepieństwie 14 Zył lat 56. Pochowany bez nadgrobku, bo Groby SS. profanował: ale
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 102
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
aparencje, Karety, ludzi wiele i pokojów pięknie i bogato meubłowanych. Exanetas niejaki Patriota, choć partykularny, miał na 300 kolasek, białemi końmi zaprzężonych. Drugi Antistenes podobnej tamtemu kondycyj na wesele Córki swojej sporządził kolasek 800. Tu masz Miasto Drepanum po Włosku Trapani z Portem i skałą Kolumbarą, Zamkiem na wierzchu ufortyfikowaną na bliskiej Insułce Columbrera zwanej. Powiadają, że tu poznajdowano Ciała owych Starożytnych Cyklopów Wulkana Socjuszów w kowalstwie, olbrzymiej wielkości, bo na łokci 30. W Kraju Sycylijskim Vallis Demona jest Miasto Mesyna, u Łacinników Mesana, Główne tego Powiatu. Ma cztery Kasztele i Arsenał, stoi nad Golfem, alias ciasnym morzem. Na Kościele Mesyńskim
apparencye, Karety, ludzi wiele y pokoiow pięknie y bogato meublowanych. Exanetas nieiaki Patriota, choć partykularny, miał ná 300 kolasek, białemi końmi zaprzężonych. Drugi Antistenes podobney tamtemu kondycyi na wesele Corki swoiey sporządził kolasek 800. Tu masz Miasto Drepanum po Włosku Trapani z Portem y skałą Kolumbarą, Zamkiem na wierzchu ufortyfikowaną na bliskiey Insułce Columbrera zwaney. Powiadaią, że tu poznaydowano Ciała owych Starożytnych Cyklopow Wulkana Socyuszow w kowálstwie, olbrzymiey wielkości, bo na łokci 30. W Kraiu Sycyliyskim Vallis Demona iest Miasto Messyna, u Łacinnikow Messana, Głowne tego Powiátu. Ma cztery Kasztele y Arsenał, stoi nad Golfem, alias ciásnym morzem. Na Kościele Messyńskim
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 231
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
PIATE. KsięgI MojżeszOWE, KtórE ZOWIA DEUTERONOmium, to jest, Powtórzenie Zakonu. Mojżesz przyprowadziwszy Izraelczyki/ aż ku ziemi Chanaan/ na pola Moabskie/ a wiedząc o bliskiej śmierci swej/ z wielką pilnością uczy ich przykazań Bożych: i naprzód wylicza rozliczne dobrodziejstwa Boże/ które im i Ojcom ich przez lat czterdzieści czynił: I pokazuje jako się oni Bogu niewdzięcznymi/ i odpornymi stawiali. Skąd też na puszczy pomrzeć musieli. Potym upomina je/ aby przy Panu statecznie stali/ i przymierza jego
PIATE. KSIEGI MOJZESZOWE, KTORE ZOWIA DEUTERONOmium, to jest, Powtorzenie Zakonu. MOjzesz przyprowádźiwszy Izráelcżyki/ áż ku źiemi Chánáán/ ná polá Moábskie/ á wiedząc o bliskiey śmierći swey/ z wielką pilnośćią ucży jch przykazań Bożych: y naprzod wylicża rozlicżne dobrodźiejstwá Boże/ ktore jm y Ojcom jch przez lat cżterdźieśći czynił: Y pokázuje jáko śię oni Bogu niewdźięcżnymi/ y odpornymi stawiáli. Zkąd też ná puszczy pomrzeć muśieli. Potym upomina je/ áby przy Pánu státecżnie stali/ y przymierza jego
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 183
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
zbawienie. Otoż trzeba i tobie wszytko to odprawić/ Chceszli przed ich oczema tak się czystą stawić/ I cale sprawiedliwą: Bo inaczej zgoła Nie masz do nich przystępu. Więc niż do kościoła Zemną wnidziesz/ i święte przestąpisz te progi/ Według pierwej zwyczaju otrzesz z prochu nogi/ I ciało swe omyjesz w bliskiej tej fontanie/ Żebyś wiedząc w jakim już zostawać masz stanie/ I kontrakcie z Bogami/ wszytkie przeszłe zmyła Swe nałogi/ i nad śnieg ozdobniejszą była.
Którym czasem rozkaże dwiema Nimfomowym Aparaty gotować/ któreby takowym Należały obrzędom. A te się z ochotą Wnet porwawszy/ tuwalnią i międnicę złotą Z nożycami przyniosą.
zbáwienie. Otoż trzebá y tobie wszytko to odpráwić/ Chceszli przed ich oczemá tak się czystą stáwić/ Y cále spráwiedliwą: Bo ináczey zgołá Nie masz do nich przystępu. Więc niż do kościołá Zemną wnidziesz/ y swięte przestąpisz te progi/ Według pierwey zwyczáiu otrzesz z prochu nogi/ Y ciáło swe omyiesz w bliskiey tey fontánie/ Zebyś wiedząc w iákim iuż zostáwáć masz stanie/ Y kontrákcie z Bogámi/ wszytkie przeszłe zmyłá Swe nałogi/ y nád śnieg ozdobnieyszą byłá.
Ktorym czásem roskaże dwiema Nimfomowym Appáraty gotowáć/ ktoreby tákowym Należáły obrzędom. A te się z ochotą Wnet porwáwszy/ tuwálnią y międnicę złotą Z nożycámi przyniosą.
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 114
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701