piekło obiecaną drogę. Ma-li mi ciężeć ziemia, proszę o załogę. 83 (F). Z MŁODĄ MARYNĄ MĄŻ STARY
Omylił się nieborak w ożenieniu stary, Rozumiał, że Maryna, a on wlazł na mary. Bodajże cię Walanty z tak strasznym przezwiskiem! Babę pojąć, kto śmierci czuje się być bliskiem? Równą radzę każdemu do małżeńskiej ligi. Staremu młoda będzie Maryną z Jadwigi. 84 (F). DO JEGOMOŚCI PANA IMPOTENTA
Na cóż się, panie, żenisz, rzekszy bez urazy, Z tak piękną dziewką: żebyś patrzył? Są obrazy. Wolno tobie bez grzechu pojźreć i na cudzą, Bo gdzie dzwony
piekło obiecaną drogę. Ma-li mi ciężeć ziemia, proszę o załogę. 83 (F). Z MŁODĄ MARYNĄ MĄŻ STARY
Omylił się nieborak w ożenieniu stary, Rozumiał, że Maryna, a on wlazł na mary. Bodajże cię Walanty z tak strasznym przezwiskiem! Babę pojąć, kto śmierci czuje się być bliskiem? Równą radzę każdemu do małżeńskiej ligi. Staremu młoda będzie Maryną z Jadwigi. 84 (F). DO JEGOMOŚCI PANA IMPOTENTA
Na cóż się, panie, żenisz, rzekszy bez urazy, Z tak piękną dziewką: żebyś patrzył? Są obrazy. Wolno tobie bez grzechu pojźreć i na cudzą, Bo gdzie dzwony
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 44
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Ja wsiawszy moję tęsknicę i płaczem Skropiwszy, orzę skały twardej Tatry, Wisłę uprawiam i żnę płonę wiatry. NA KLACZ HISZPAŃSKĄ
Nie mają takiej andaluskie stada, Byłaby takiej Asturia rada, Nie pasie takiej napolska murawa, Jaką się klaczą przechwala Warszawa. Hiszpańska-ć wprawdzie chodem i nazwiskiem, Ale się w kraju rodziła nam bliskiem I słusznie Polska będzie tym chełpliwa, Że jej córką jest klacz tak urodziwa. Znaczne w niej kształtu wizerunki wszelkie: Głowa niewielka i uszy niewielkie, Oczy wypukłe, wesołe pojrzenie, I kłus wspaniały, i żywe chodzenie, Pierś — ach, pierś! — piękna i zupełna w mierze, Zad jak ulany i gibkie
Ja wsiawszy moję tęsknicę i płaczem Skropiwszy, orzę skały twardej Tatry, Wisłę uprawiam i żnę płonę wiatry. NA KLACZ HISZPAŃSKĄ
Nie mają takiej andaluskie stada, Byłaby takiej Asturyja rada, Nie pasie takiej napolska murawa, Jaką się klaczą przechwala Warszawa. Hiszpańska-ć wprawdzie chodem i nazwiskiem, Ale się w kraju rodziła nam bliskiem I słusznie Polska będzie tym chełpliwa, Że jej córką jest klacz tak urodziwa. Znaczne w niej kształtu wizerunki wszelkie: Głowa niewielka i uszy niewielkie, Oczy wypukłe, wesołe pojrzenie, I kłus wspaniały, i żywe chodzenie, Pierś — ach, pierś! — piękna i zupełna w mierze, Zad jak ulany i gibkie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 10
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Znają, co kapłon, co kur, co kurzeja. 11 (P). NIE MOGŁEM TOBIE, LEDWIE SOBIE
Żołnierz jeden stracony, chcąc zostać sołtysem, Miał przywilej, tylko że królewskim podpisem Nie stwierdzony; więc długo chodzi, długo zmierza, A nie mając przystępu, odźwiernemu zwierza Onego przywileju, który króla bliskiem, Uprosi, że pod jego podpisze przezwiskiem. O co gdy się nieborak żołnierz w głowę skrobie: „Nie mogłem, bracie, tobie; ledwie — rzecze — sobie.” Toż skoro do pieczęci przyszło i kanclerza, Słusznie nad odźwiernego przełożył żołnierza. 12. NA TOŻ
Ostrożność, jako mówią, potrzebna
Znają, co kapłon, co kur, co kurzeja. 11 (P). NIE MOGŁEM TOBIE, LEDWIE SOBIE
Żołnierz jeden stracony, chcąc zostać sołtysem, Miał przywilej, tylko że królewskim podpisem Nie stwierdzony; więc długo chodzi, długo zmierza, A nie mając przystępu, odźwiernemu zwierza Onego przywileju, który króla bliskiem, Uprosi, że pod jego podpisze przezwiskiem. O co gdy się nieborak żołnierz w głowę skrobie: „Nie mogłem, bracie, tobie; ledwie — rzecze — sobie.” Toż skoro do pieczęci przyszło i kanclerza, Słusznie nad odźwiernego przełożył żołnierza. 12. NA TOŻ
Ostrożność, jako mówią, potrzebna
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 210
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Słysząc, że szedł po rozum: „Kiedyś mnie ty — rzecze — Dziś odrwił, więcej ci go nie trzeba, człowiecze. Na co potrzebniejszego obrócisz te grosze; Po chwili będą Włoszy chodzić na Mazosze.” 245 (N). NIE SZLACHECKA RZECZ WINEM HANDLOWAĆ
Jeden szlachcic podgórski, że był Węgier bliskiem I miał w ręku pieniądze, chciał się wspomóc zyskiem: Wziął wina kilkanaście beczek w Bardyjowie. Czego skoro się sąsiad ograniczny dowie, Że oraz kilka kupi, wprzód do niego pisze; Potem jedzie, przybrawszy sobie towarzysze. Krótce mówiąc, starguje do trzeciego słowa; Ów, że mu na nim niemal przyrośnie połowa,
. Słysząc, że szedł po rozum: „Kiedyś mnie ty — rzecze — Dziś odrwił, więcej ci go nie trzeba, człowiecze. Na co potrzebniejszego obrócisz te grosze; Po chwili będą Włoszy chodzić na Mazosze.” 245 (N). NIE SZLACHECKA RZECZ WINEM HANDLOWAĆ
Jeden szlachcic podgórski, że był Węgier bliskiem I miał w ręku pieniądze, chciał się wspomóc zyskiem: Wziął wina kilkanaście beczek w Bardyjowie. Czego skoro się sąsiad ograniczny dowie, Że oraz kilka kupi, wprzód do niego pisze; Potem jedzie, przybrawszy sobie towarzysze. Krótce mówiąc, starguje do trzeciego słowa; Ów, że mu na nim niemal przyrośnie połowa,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 299
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
obce, na krewne. Rychlej zawsze sąsiedzi, mieszkając za miedzą, Niż gospodarz, co w jego progach dzieje, wiedzą. 305. NA TOŻ DRUGI RAZ
Rodzona to Waszeci, Panie bracie, rzekę, Co, miawszy męża, księdzu dała się w opiekę? Ten, co kradł, nie krewnym li Waszeci był bliskiem, Co go ścięto? bo się zwał takimże przezwiskiem. Zaprzał się ich, przysiągszy, a tym samym wydał, Że mu bliscy oboje, kiedy się zawstydał. Chociażby i tak było, mało, rzekę, na tern: Ani mi kurwa siostrą, ani złodziej bratem. Znowu niedalekiego żałuję sąsiada, Słysząc,
obce, na krewne. Rychlej zawsze sąsiedzi, mieszkając za miedzą, Niż gospodarz, co w jego progach dzieje, wiedzą. 305. NA TOŻ DRUGI RAZ
Rodzona to Waszeci, Panie bracie, rzekę, Co, miawszy męża, księdzu dała się w opiekę? Ten, co kradł, nie krewnym li Waszeci był bliskiem, Co go ścięto? bo się zwał takimże przezwiskiem. Zaprzał się ich, przysiągszy, a tym samym wydał, Że mu bliscy oboje, kiedy się zawstydał. Chociażby i tak było, mało, rzekę, na tern: Ani mi kurwa siostrą, ani złodziej bratem. Znowu niedalekiego żałuję sąsiada, Słysząc,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 176
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bierzcie mię, Znowu wszyscy na nogi dźwignęli się z ziemie; Judasz się też do niego z swą gębeczką wiezie. Nie stój, Piętrzę, a pokaż, co możesz w żelazie!
Wytni paskudną szczękę, psom i krukom żerem, Który Pana ofertem wydaje nieszczyrem! Szczęściem się to twym stało, czegoś już był bliskiem, Żeś nie wisiał, Judaszu, z przejechanym pyskiem. Nie zrozumiał Piotr figla jego w onym czesie, Bo zwykle całowanie dobrą wolą niesie. (110)
Patrzcież na wszytkich zdrajców, na szatana wprzódy, Jako swój jad śmiertelny z wierzchu muszcze miody: Świat uczynił panienką —- ową raczej, ową,
bierzcie mię, Znowu wszyscy na nogi dźwignęli się z ziemie; Judasz się też do niego z swą gębeczką wiezie. Nie stój, Piętrzę, a pokaż, co możesz w żelezie!
Wytni paskudną szczękę, psom i krukom żerem, Który Pana ofertem wydaje nieszczyrem! Szczęściem się to twym stało, czegoś już był bliskiem, Żeś nie wisiał, Judaszu, z przejechanym pyskiem. Nie zrozumiał Piotr figla jego w onym czesie, Bo zwykle całowanie dobrą wolą niesie. (110)
Patrzcież na wszytkich zdrajców, na szatana wprzódy, Jako swój jad śmiertelny z wierzchu muszcze miody: Świat uczynił panienką —- ową raczej, ową,
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 562
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie uszczknął żywota.
Ehej! dość prędko został Irusem ubogiem, Któremu Amaltea wszelkich bogactw rogiem Szafować pozwalała. Już od niego biegi Odwrócił swych strumieni Paktol złotobrzegi. Co największa, o czym by mówić trzeba siła: O taką go ohydę żonka przyprawiła, Iż naprzod u całego świata pośmiewiskiem Został — a potym krajom postronnym i bliskiem. Złotopromienny póki Febus późne lata Swym biegiem mierząc będzie, ten zawsze u świata Włoch jedną będzie bajką. Morskie póki wody Swe nurty robić będą, wszelakie narody. Które ten rozłożysty świat poosiadały, Z jego się oszukania będą naśmiewały.
Już i nazajutrz tego pełno jest po mieście; Gdzie przydziesz, o Polaku mowa i
nie uszczknął żywota.
Ehej! dość prędko został Irusem ubogiem, Ktoremu Amaltea wszelkich bogactw rogiem Szafować pozwalała. Już od niego biegi Odwrocił swych strumieni Paktol złotobrzegi. Co największa, o czym by mowić trzeba siła: O taką go ohydę żonka przyprawiła, Iż naprzod u całego świata pośmiewiskiem Został — a potym krajom postronnym i bliskiem. Złotopromienny poko Febus poźne lata Swym biegiem mierząc będzie, ten zawsze u świata Włoch jedną będzie bajką. Morskie poko wody Swe nurty robić będą, wszelakie narody. Ktore ten rozłożysty świat poosiadały, Z jego się oszukania będą naśmiewały.
Już i nazajutrz tego pełno jest po mieście; Gdzie przydziesz, o Polaku mowa i
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 108
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
odwodzie, Aże pod swoją szablą nasze głowy zliczy I na każdą ustawi pobór niewolniczy; Wam na morze do Malty, kędy go but ciśnie, Nam każe do Persyjej; albo się umyślnie Z którymkolwiek monarchą chrześcijańskim zwadzi, I chrześcijan przeciwko niemu wyprowadzi; I będą krew swoję lać pogaństwu igrzyskiem, Którzy krwie Chrystusowej związkiem jęci bliskiem. Z tem-eśmy tu posłani dziś od królewicza, Który na miejscu swego zostaje rodzica Do was, zacne rycerstwo, żebyście dla świętej Wiary i dla Ojczyzny, roboty zaczętej Nie odbiegali, stokroć szacując to drożej Niż żywot; a cóż? choć się w brzuchu nie dołoży, Opatrzy Bóg swych ludzi; temu
odwodzie, Aże pod swoją szablą nasze głowy zliczy I na każdą ustawi pobór niewolniczy; Wam na morze do Malty, kędy go but ciśnie, Nam każe do Persyjej; albo się umyślnie Z którymkolwiek monarchą chrześcijańskim zwadzi, I chrześcijan przeciwko niemu wyprowadzi; I będą krew swoję lać pogaństwu igrzyskiem, Którzy krwie Chrystusowej związkiem jęci bliskiém. Z tem-eśmy tu posłani dziś od królewica, Który na miejscu swego zostaje rodzica Do was, zacne rycerstwo, żebyście dla świętej Wiary i dla Ojczyzny, roboty zaczętej Nie odbiegali, stokroć szacując to drożéj Niż żywot; a cóż? choć się w brzuchu nie dołoży, Opatrzy Bóg swych ludzi; temu
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 217
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
wprowadził, czy to były sztuki Dość, ze na wszelkie stało zgodne huki. LXXV. Szedł pod tenże świt i Cynna do Zboru Z Senatorami, wziąwszy suknią owę, Co ją wprzód zrzucił z Tyrana rankoru Kilku Rycerstwa pomniąc jego mowę Jak Cezarowi ujmował honoru Któremu oni przysięgli na głowę Co większa, będąc krewnym jego bliskiem Tak go sromotnym zelzył pośmiewiskiem? LXXVI. Skoczą do niego porwawszy kamieni I bez respektu poczną bić i walić Toż wparowawszy do ciasnej go sieni Już z nim budynek gotują się spalić Już drew już dosyć łuczyw do płomieni Ledwie ich może Lepidus oddalić Z wojskiem przybiegszy; i te były lody Cezarianom na dalsze zawody LXXVII. Zaciąznej
wprowadźił, czy to były sztuki Dość, ze na wszelkie stało zgodne huki. LXXV. Szedł pod tenze świt y Cynna do Zboru Z Senatorami, wziąwszy suknią owę, Co ią wprzod zrzućił z Tyranna rankoru Kilku Rycerstwa pomniąc iego mowę Iak Caezarowi uymował honoru Ktoremu oni przyśięgli na głowę Co większa, będąc krewnym iego bliskiem Tak go sromotnym zelzył pośmiewiskiem? LXXVI. Skoczą do niego porwawszy kamieni I bez respektu poczną bić y walić Tosz wparowawszy do ciasney go śieni Iuz z nim budynek gotuią śię spalić Iuz drew iusz dosyć łuczyw do płomieni Ledwie ich moze Lepidus oddalić Z woyskiem przybiegszy; y te były lody Caezaryanom na dalsże zawody LXXVII. Zaćiązney
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 21
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
zgładzą? A przecię na ich stroje i fortuny, Uczynili się oni Opiekuny. XCV. Co naostatek lud im pospolity Zawinił, że go tym okryją ściskiem, Aby swe dobra wydał na ich zbyty, Kontentując się wnich dziesiątym zyskiem; A jeżeliby zbior był gdzie zakryty Jeszcze go za to sądzą kary bliskiem? I odjąwszy mu do życia sposoby Przez rozmaite doświadczają proby? XCVI. Wszytkie te jednak zdzierstwa i drapieży, Choć Senat, Szlachtę, z pospólstwem obarczą; Na to, co Wojsku zapłacić należy, Żadną im pewnie miarą nie wystarczą; My zaś nie z cudzej krzywdy, i rubieży; Przeciwko czemu prawa nasze warczą
zgładzą? A przecię na ich stroie y fortuny, Uczynili się oni Opiekuny. XCV. Co naostatek lud im pospolity Zawinił, że go tym okryią sciskiem, Aby swe dobra wydał na ich zbyty, Kontentuiąc się wnich dziesiątym zyskiem; A ieżeliby zbior był gdzie zakryty Iesżcze go za to sądzą kary bliskiem? I odiąwszy mu do życia sposoby Przez rozmaite doswiadczaią proby? XCVI. Wszytkie te iednak zdzierstwa y drapieży, Choć Senat, Szlachtę, z pospolstwem obarczą; Na to, co Woysku zapłacić należy, Zadną im pewnie miarą nie wystarczą; My zaś nie z cudzey krzywdy, y rubieży; Przeciwko czemu prawa nasze warczą
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 238
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693