. Nuż sziwiec dalej przygarniać: „Jeszczeć źle to i to”. A malarz go w pół: „Dość też z szewca po kopyto!” VIII 125. PRIMA APRILIS
Śle dama pod pieczęcią żywą w pudełeczku Pchłę kawalijerowi. Gdy sfolgował wieczku,
Wymkła. On też jej w zamian (iż w sąmsiedztwie bliskiem) W sam obiad żywcem parę ptaszków pod półmiskiem Śle w skorupkach jaj kurzych, zasklepionych kształtnie — List do niej z komplementem pisząc dość udatnie: Przy pokłonie za pocztę — prosi o wrąb wolny W puszczy, w której przebywał ów jej zwierz swawolny. 126. OSTATECZNIE „BOŻE PROWADŹ!”
Dobrego synka pan mistrz wiedzie
. Nuż sziwiec dalej przygarniać: „Jeszczeć źle to i to”. A malarz go w pół: „Dość też z szewca po kopyto!” VIII 125. PRIMA APRILIS
Śle dama pod pieczęcią żywą w pudełeczku Pchłę kawalijerowi. Gdy sfolgował wieczku,
Wymkła. On też jej w zamian (iż w sąmsiedztwie bliskiem) W sam obiad żywcem parę ptaszków pod półmiskiem Śle w skorupkach jaj kurzych, zasklepionych kształtnie — List do niej z komplementem pisząc dość udatnie: Przy pokłonie za pocztę — prosi o wrąb wolny W puszczy, w której przebywał ów jej zwierz swawolny. 126. OSTATECZNIE „BOŻE PROWADŹ!”
Dobrego synka pan mistrz wiedzie
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 39
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, którego król fryski pojmał.
LXII.
Orland tam przyjechawszy, mówi z nich jednemu, Aby od niego odniósł królowi swojemu, Że go jeden na szablę i drzewo pozywa Rycerz błędny z umową pewną, jako bywa: Jeśli go król zwycięży, da w ręce królowi Pannę, która odjęła żywot Arbantowi, Którą w tak bliskiem miejscu niedaleko chowa, Że, kiedy jej każe przyść, zawżdy jest gotowa;
LXIII.
Ale zaś potrzebuje tego z drugiej strony, Że jeśli król od niego będzie zwyciężony, Książęcia z Zelandii z więzienia wypuści I w swą drogę, gdzie zechce, zarazem go puści. Drab królowi poselstwo odniósł ukwapliwy; Ale on,
, którego król fryski poimał.
LXII.
Orland tam przyjechawszy, mówi z nich jednemu, Aby od niego odniósł królowi swojemu, Że go jeden na szablę i drzewo pozywa Rycerz błędny z umową pewną, jako bywa: Jeśli go król zwycięży, da w ręce królowi Pannę, która odjęła żywot Arbantowi, Którą w tak blizkiem miejscu niedaleko chowa, Że, kiedy jej każe przyść, zawżdy jest gotowa;
LXIII.
Ale zaś potrzebuje tego z drugiej strony, Że jeśli król od niego będzie zwyciężony, Książęcia z Zelandyej z więzienia wypuści I w swą drogę, gdzie zechce, zarazem go puści. Drab królowi poselstwo odniósł ukwapliwy; Ale on,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 187
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wszytkę Grecją, i Infuł zakręty, Mars pobudził do koni, osadził w okręty: Pełne już wszędzie porty wojującej Floty, Która wały na morzu w swoichże ochoty Rwie wioseł podniesione; wody pod nią nagle Giną, i wszytkie wiatry wychodzą na żagle. Najpierwszym była Aulis Greckiej stanowiskiem Flocie, zagięte swoje skały topiąc w bliskiem Łonie morza Eubej: Aulis Greckiej stanowiskiem Flocie, zagięte swoje skały topiąc w bliskiem Łonie morza Eubej: Aulis ukochana Cyntyj; przeciw której Kafareus nazwana Góra w morzu wznosi się; a ta za ujźrzeniem Floty Greckiej, trzy razy ta skały wzruszeniem Jako i nurtów morskich, nieszczęsny znak dała Nocy onej: z którą jej w
wszytkę Grecyą, y Infuł zakręty, Márs pobudźił do koni, osadźił w okręty: Pełne iuż wszędźie porty woiuiącey Floty, Ktora wáły ná morzu w swoichże ochoty Rwie wioseł podnieśione; wody pod nią nagle Giną, y wszytkie wiátry wychodzą ná żagle. Naypierwszym byłá Aulis Greckiey stanowiskiem Floćie, zágięte swoie skáły topiąc w bliskiem Łonie morza Eubey: Aulis Greckiey stanowiskiem Floćie, zágięte swoie skáły topiąc w bliskiem Łonie morza Eubey: Aulis ukochaná Cyntyi; przećiw ktorey Kafareus názwána Gorá w morzu wznośi się; á tá zá uyźrzeniem Floty Greckiey, trzy rázy tá skáły wzruszeniem Iáko y nurtow morskich, nieszczęsny znák dáłá Nocy oney: z ktorą iey w
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 127
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
: Pełne już wszędzie porty wojującej Floty, Która wały na morzu w swoichże ochoty Rwie wioseł podniesione; wody pod nią nagle Giną, i wszytkie wiatry wychodzą na żagle. Najpierwszym była Aulis Greckiej stanowiskiem Flocie, zagięte swoje skały topiąc w bliskiem Łonie morza Eubej: Aulis Greckiej stanowiskiem Flocie, zagięte swoje skały topiąc w bliskiem Łonie morza Eubej: Aulis ukochana Cyntyj; przeciw której Kafareus nazwana Góra w morzu wznosi się; a ta za ujźrzeniem Floty Greckiej, trzy razy ta skały wzruszeniem Jako i nurtów morskich, nieszczęsny znak dała Nocy onej: z którą jej w powrocie czekała. Tam się Wouska na wojnę Trojańską ochotne Spisują, pod przysięgą.
: Pełne iuż wszędźie porty woiuiącey Floty, Ktora wáły ná morzu w swoichże ochoty Rwie wioseł podnieśione; wody pod nią nagle Giną, y wszytkie wiátry wychodzą ná żagle. Naypierwszym byłá Aulis Greckiey stanowiskiem Floćie, zágięte swoie skáły topiąc w bliskiem Łonie morza Eubey: Aulis Greckiey stanowiskiem Floćie, zágięte swoie skáły topiąc w bliskiem Łonie morza Eubey: Aulis ukochaná Cyntyi; przećiw ktorey Kafareus názwána Gorá w morzu wznośi się; á tá zá uyźrzeniem Floty Greckiey, trzy rázy tá skáły wzruszeniem Iáko y nurtow morskich, nieszczęsny znák dáłá Nocy oney: z ktorą iey w powroćie czekáłá. Tám się Wouská ná woynę Troiáńską ochotne Spisuią, pod przyśięgą.
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 127
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
: jedna, że trochę późni niźli ich zwyczaj niesie wyprawieli się, druga, że sława gotowiści ukrainny poszła im w posłuch. Stanął im. p. hetman ledwie nie w oczy nieprzyjacielowi z więtszym sercem niźli wojskiem, poczuli się za obwieszczeniem i napomnieniem przez uniwersały od J. K. M.
wysłane ukrainni obywatele w bliskiem nad sobą niebezpieczeństwie, różnemi pułkami rozciągnione szlaki, ochota we wszytkich strach uczynieła nieprzyjacielowi. Godni wszyscy tameczni ludzie rycerscy od K. J. M. i R. P. wdzięczności, ale godni ludzie przedni, którzy znacznemi swemi posiłkami nie tylko napełnieli, ale i wypełnieli wojsko K. J. M., i
: jedna, że trochę późni niźli ich zwyczaj niesie wyprawieli się, druga, że sława gotowiści ukrainny poszła im w posłuch. Stanął jm. p. hetman ledwie nie w oczy nieprzyjacielowi z więtszym sercem niźli wojskiem, poczuli się za obwieszczeniem i napomnieniem przez uniwersały od J. K. M.
wysłane ukrainni obywatele w bliskiem nad sobą niebezpieczeństwie, różnemi pułkami rozciągnione szlaki, ochota we wszytkich strach uczynieła nieprzyjacielowi. Godni wszyscy tameczni ludzie rycerscy od K. J. M. i R. P. wdzięczności, ale godni ludzie przedni, którzy znacznemi swemi posiłkami nie telko napełnieli, ale i wypełnieli wojsko K. J. M., i
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 450
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
I pociechę swej paniej lub żal ukazuje; Ten na szyszaku, a ten na tarczy znać dawa, Czy łaski, czy srogości w miłości doznawa.
LXXIII.
Syrowie tak się w on czas ubierali w boje, Jako i my, i także używali zbroje I od Francuzów podomno bierali, Zwłaszcza, że z niemi w bliskiem sąsiedztwie mieszkali; Co w on czas święte miasto rządzili lat wiele, Kędy z ludźmi wszechmocny Bóg przebywał w ciele, Które z wielką sromotą panów chrześcijańskich Teraz w ręku widziemy brzydkich psów pogańskich. PIEŚŃ XVII.
LXXIV.
Gdzieby na pomnożenie wiary świętej broni I kopij mieli swoich używać, to oni Wolą się między sobą
I pociechę swej paniej lub żal ukazuje; Ten na szyszaku, a ten na tarczy znać dawa, Czy łaski, czy srogości w miłości doznawa.
LXXIII.
Syrowie tak się w on czas ubierali w boje, Jako i my, i także używali zbroje I od Francuzów podomno bierali, Zwłaszcza, że z niemi w blizkiem sąsiedztwie mieszkali; Co w on czas święte miasto rządzili lat wiele, Kędy z ludźmi wszechmocny Bóg przebywał w ciele, Które z wielką sromotą panów chrześcijańskich Teraz w ręku widziemy brzydkich psów pogańskich. PIEŚŃ XVII.
LXXIV.
Gdzieby na pomnożenie wiary świętej broni I kopij mieli swoich używać, to oni Wolą się między sobą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 19
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
.
LXXV.
Nakoniec nie mógł dalej jachać i mdleć począł I aby sobie wytchnął i trochę odpoczął, Stanął przy jednem zdroju, niedaleko lasu. Izabella, co widzi, że tylko z niewczasu Samego musi umrzeć, żałosna, stroskana, Nie wie, co rzec i co ma czynić upłakana; O żadnem mieście stamtąd bliskiem nie wiedziała, Żeby mu cyrulika jakiego dostała.
LXXVI.
Wzdycha, stęka, łzami się nieboga rozpływa, A nieba niepobożne i srogie nazywa. „Czemum - prawi - niestetyż! nędzna nie zginęła W ten czas, kiedym przez wielki ocean płynęła?” Zerbin, który mdłe oczy i bliskie skonania W
.
LXXV.
Nakoniec nie mógł dalej jachać i mdleć począł I aby sobie wytchnął i trochę odpoczął, Stanął przy jednem zdroju, niedaleko lasu. Izabella, co widzi, że tylko z niewczasu Samego musi umrzeć, żałosna, stroskana, Nie wie, co rzec i co ma czynić upłakana; O żadnem mieście stamtąd blizkiem nie wiedziała, Żeby mu cyrulika jakiego dostała.
LXXVI.
Wzdycha, stęka, łzami się nieboga rozpływa, A nieba niepobożne i srogie nazywa. „Czemum - prawi - niestetyż! nędzna nie zginęła W ten czas, kiedym przez wielki ocean płynęła?” Zerbin, który mdłe oczy i blizkie skonania W
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 249
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Nie sobie gniazda ptacy, twarde jarzma woły, Żeby zboże do ludzkiej rodziło stodoły, Nie sobie owce runa, pczoły miody noszą, Bo tym inszych, czegom ja dziś doznał, panoszą. 222. ZNAMY SIĘ DOMA, ZNAJMYŻ I U LUDZI NA TOŻ DRUGI RAZ
Często u mnie bywając, bo w sąsiedztwie bliskiem, Niepolityczna pani, za każdym półmiskiem, Podając go woźnicy abo hajdukowi: „Znamy się doma, znajmyż i u ludzi” — mówi. Markotno mi szkaradnie na one jej sługi; Raz po stole obrzednim, pojźrę na nią drugi: Już ci, napchawszy brzuchy, ładują kieszeni. Szepcę chłopcu, żeby ich
Nie sobie gniazda ptacy, twarde jarzma woły, Żeby zboże do ludzkiej rodziło stodoły, Nie sobie owce runa, pczoły miody noszą, Bo tym inszych, czegom ja dziś doznał, panoszą. 222. ZNAMY SIĘ DOMA, ZNAJMYŻ I U LUDZI NA TOŻ DRUGI RAZ
Często u mnie bywając, bo w sąsiedztwie bliskiem, Niepolityczna pani, za każdym półmiskiem, Podając go woźnicy abo hajdukowi: „Znamy się doma, znajmyż i u ludzi” — mowi. Markotno mi szkaradnie na one jej sługi; Raz po stole obrzednim, pojźrę na nię drugi: Już ci, napchawszy brzuchy, ładują kieszeni. Szepcę chłopcu, żeby ich
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 130
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
go takie potkają na tym miejscu gody. Weweli odjeżdża od nas WOJNA CHOCIMSKA
Szczodry krwią, lecz nie swoją, radby cudzą łapą Grzebł kasztany z popiołu, malowaną kapą Grzbiet odziawszy; gdy drugich łupią, woli czekać, Patrząc przez perspektywę, jeśli już uciekać. Ale tak, jeśli nie tchórz, tu na bliskiem błoniu, Jeśli chce pieszo, jeśli czekam go, na koniu, Na ostrą-li kopią, na pałasz-li goły, Przy nim brak; wszak z rycerskiej wyzwolony szkoły!” Z tym odjechał Weweli. a Mars jako znowu Przypada do stalnego na ciało okowu. Na cóż darmo czas trawić? I żołnierz zalega
go takie potkają na tym miejscu gody. Weweli odjeżdża od nas WOJNA CHOCIMSKA
Szczodry krwią, lecz nie swoją, radby cudzą łapą Grzebł kasztany z popiołu, malowaną kapą Grzbiet odziawszy; gdy drugich łupią, woli czekać, Patrząc przez perspektywę, jeśli już uciekać. Ale tak, jeśli nie tchórz, tu na bliskiem błoniu, Jeśli chce pieszo, jeśli czekam go, na koniu, Na ostrą-li kopią, na pałasz-li goły, Przy nim brak; wszak z rycerskiej wyzwolony szkoły!” Z tym odjechał Weweli. a Mars jako znowu Przypada do stalnego na ciało okowu. Na cóż darmo czas trawić? I żołnierz zalega
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 184
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924