wyrażoną/ przez samego Boga owę/ O to kładę przed oczy wasze dziś błogosławieństwo i przeklectwo: Błogosławieństwo: jeśli posłuszni będziecie przykazaniu P. Boga waszego, które ja wam dziś przykazuję: Przeklęctwo, jeśli nie będziecie posłuszni mandatom Pana Boga waszego, ale ustąpicie z drogi, którą ja wam teraz ukazuję, i pójdziecie za Bogami cudzymi, których nieznacie. Tę przyczynę obaczcie/ a uważcie/ Przezacny Szlachecki stanie/ jeśli przez te oto Zyzanie/ Filalety/ Ortologi/ Kleryki/ i tym podobne scribenty nasze Ruskie zwiedzieni bywszy/ z prawej drogi wiary naszej Prawosławnej/ którą wam i Przodkom waszym sam Pan Bóg ze Wschodu był podał/ nie spadli
wyráżoną/ przez sámego Bogá owę/ O to kłádę przed oczy wásze dźiś błogosłáwieństwo y przeklectwo: Błogosłáwieństwo: ieśli posłuszni będźiećie przykazaniu P. Bogá wászego, ktore ia wam dziś przykázuię: Przeklęctwo, ieśli nie będźiećie posłuszni mándátom Páná Bogá wászego, ále vstąpićie z drogi, ktorą ia wam teraz vkázuię, y poydźiećie zá Bogámi cudzymi, ktorych nieznaćie. Tę przycżynę obaczćie/ á vważćie/ Przezacny Szláchecki stanie/ ieśli przez te oto Zyzánie/ Philálety/ Ortologi/ Kleriki/ y tym podobne scribenty násze Ruskie zwiedźieni bywszy/ z práwey drogi wiáry nászey Práwosławney/ ktorą wam y Przodkom wászym sam Pan Bog ze Wschodu był podał/ nie spádli
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 124
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
odpoczywa; Kiedy ziemie mrok przykrywa;
Gdy i wojsko niezwalczone, Na czułe straże spuszczone Po ciężkim marsowym dziele, Zażywa spokojnej chwile;
Kiedy i sam świat przestrony Umilkł jakoby uśpiony; Gdy się wszytko uciszyło, I tobieby się godziło,
Ulubiona panno moja, Brać się na wczas do pokoja Śnie, i tyś między bogami, Chociaż oni nie śpią sami.
Gdybyś tylko mieszkał w niebie, Żleby na ziemi bez ciebie. Przez twoje kościane brony Nieraz umysł utrapiony
Własnej zapomniawszy szkody Zażyje miłej pogody. Ty i śpiących na zagonie Sadzasz na królewskim tronie
I przykutych do łopaty Ubierasz w książęce szaty, Czym się więzień nieszczęśliwy Ucieszy czasem jak żywy
odpoczywa; Kiedy ziemie mrok przykrywa;
Gdy i wojsko niezwalczone, Na czułe straże spuszczone Po ciężkim marsowym dziele, Zażywa spokojnej chwile;
Kiedy i sam świat przestrony Umilkł jakoby uśpiony; Gdy się wszytko uciszyło, I tobieby się godziło,
Ulubiona panno moja, Brać się na wczas do pokoja Śnie, i tyś między bogami, Chociaż oni nie śpią sami.
Gdybyś tylko mieszkał w niebie, Żleby na ziemi bez ciebie. Przez twoje kościane brony Nieraz umysł utrapiony
Własnej zapomniawszy szkody Zażyje miłej pogody. Ty i śpiących na zagonie Sadzasz na krolewskim tronie
I przykutych do łopaty Ubierasz w książęce szaty, Czym się więzień nieszczęśliwy Ucieszy czasem jak żywy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 379
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
siecze. Cnota niefarbowana i męstwo wrodzone Świeci się, zasłużoną sławą ozdobione
I tak niewzruszonego zawsze animuszu, Że do baśni pospólstwa nie nakłania uszu. Czy nie piękniejszaż zawsze dzielność i ochota Niżeli próżnowanie gnuśnego żywota? Poty póki świat stoi, męstwo Hektorowe Nie będzie zapomniane i Achillesowe. Tym Alcyd i z Polluksem są między bogami, Takimi wyżej słońca wzbili się piorami. 699. Z tegoż Horatiusza (I, 27).
Panowie, nie wadźcie się i takiego grzmotu Nie czyńcie, nie wojsko to tu.
Świece, kufle, szklenice, trunki co nas chłodzą, O jako daleko chodzą,
Od zbrój krwią popluskanych, od świetnych pancerzów
siecze. Cnota niefarbowana i męstwo wrodzone Świeci się, zasłużoną sławą ozdobione
I tak niewzruszonego zawsze animuszu, Że do baśni pospolstwa nie nakłania uszu. Czy nie piękniejszaż zawsze dzielność i ochota Niżeli prożnowanie gnuśnego żywota? Poty poki świat stoi, męstwo Hektorowe Nie będzie zapomniane i Achillesowe. Tym Alcyd i z Polluksem są między bogami, Takimi wyżej słońca wzbili się piorami. 699. Z tegoż Horatiusza (I, 27).
Panowie, nie wadźcie się i takiego grzmotu Nie czyńcie, nie wojsko to tu.
Świece, kufle, szklenice, trunki co nas chłodzą, O jako daleko chodzą,
Od zbroj krwią popluskanych, od świetnych pancerzow
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 439
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
uczynił; niechaj i Cyntyja Pożyczanego światła w nocy nie rozwija, Póki go łaska moja w niebo nie wprowadzi I nad pisaniem dziejów niebieskich osadzi. A żeby też i ludziom żal ten nie był skryty, Każę mu sam wystawić grób tak znakomity I każę go płakać tak obfitymi łzami, Że obaczą, iż fawor miał między bogami.” Zawoławszy do siebie w tym skrzydłonogiego Merkuryjusza, posła bogów, rzekł do niego: „Leć na dół co najręczej, a gdziekolwiek pióry Zasiężesz, opowiadaj, że żal niesiesz z góry I moje rozkazanie, aby po wszej ziemi Ten człowiek opłakiwan był łzami gorzkiemi. A wszytkie, co ich kiedy wylano,
uczynił; niechaj i Cyntyja Pożyczanego światła w nocy nie rozwija, Póki go łaska moja w niebo nie wprowadzi I nad pisaniem dziejów niebieskich osadzi. A żeby też i ludziom żal ten nie był skryty, Każę mu sam wystawić grób tak znakomity I każę go płakać tak obfitymi łzami, Że obaczą, iż fawor miał między bogami.” Zawoławszy do siebie w tym skrzydłonogiego Merkuryjusza, posła bogów, rzekł do niego: „Leć na dół co najręczej, a gdziekolwiek pióry Zasiężesz, opowiadaj, że żal niesiesz z góry I moje rozkazanie, aby po wszej ziemi Ten człowiek opłakiwan był łzami gorzkiemi. A wszytkie, co ich kiedy wylano,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 129
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
oną ziemią/ przez nich zgromadzoną Gdy leżały okrutne przytłoczone ciała/ D Powiedają że krwią swych synów zwilgotniała Ziemia/ namokszy wielce: i tych co zgubieła Rozgrzaną zaś posokę znowu ożywieła. A żeby swego rodu żadna nie została Pamiątka/ w postać ludzi one zodmieniała. Ale się przecię takie plemię nie nadało/ Abowiem i samymi Bogami wzgardzało; I na srogi mord chciwe i na gwałty beło/ Stąd łatwieś znać mógł/ iże ze krwie się rodzieło. A Olbrzymom w nim królować. Gigantowie abo Olbrzymowie, byli ludzie ogromnej wielkości, którzy ciała na kilkadziesiąt łokci wysokie mieli, dwonodzy, i dworęczni, jako inszy ludzie, z ludzi się też
oną źiemią/ przez nich zgromádzoną Gdy leżáły okrutne przytłoczone ćiáłá/ D Powiedáią że krwią swych synow zwilgotniáłá Ziemiá/ námokszy wielce: y tych co zgubiełá Rozgrzaną záś posokę znowu ożywiełá. A żeby swego rodu żadna nie zostałá Pámiątká/ w postać ludźi one zodmieniáłá. Ale się przećię tákie plemię nie nádáło/ Abowiem y samymi Bogámi wzgárdzáło; Y ná srogi mord chćiwe y ná gwałty beło/ Stąd łátwieś znáć mogł/ iże ze krwie się rodźieło. A Olbrzymom w nim krolowáć. Gigántowie ábo Olbrzymowie, byli ludźie ogromney wielkośći, ktorzy ćiáłá ná kilkádźieśiąt łokći wysokie mieli, dwonodzy, y dworęczni, iáko inszy ludźie, z ludźi się też
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 12
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, gdzie on przez wiele tłumaczów pytany będąc, czymby był? nic nie odpowiedał: tylko z gęby głos podawał, końskiemu rżaniu, abo wrzaskowi koziemu podobny. Potym na rozkazanie Sylle, który był w ten czas naprzedniejszy w Rzymie, był do lasów zaprowadzony. Owych tedy dziwaków leśnych, Pogaństwo grube rozumiało być pół Bogami, i wzywało ich modlitwami na pomoc. Bo wiemy, że i Virgilius wzywał ich in Georgicis. B Nimfy. Nimfas Poetowie, i inszy ludzie, mniemali być osoby Bogiń wodnych, abo ziemskich. C I tobie Auguście nie była mniej wdzięczna. To przystosowanie przydał Poeta dla uciechy Augusta Cesarza; jakoby rzekł: Jako
, gdźie on przez wiele tłumaczow pytány będąc, czymby był? nic nie odpowiedał: tylko z gęby głos podawał, końskiemu rżániu, ábo wrzaskowi koźiemu podobny. Potym ná roskazánie Sylle, ktory był w ten czás naprzednieyszy w Rzymie, był do lasow záprowádzony. Owych tedy dźiwakow leśnych, Pogáństwo grube rozumiáło bydź puł Bogámi, y wzywáło ich modlitwámi na pomoc. Bo wiemy, że y Virgilius wzywał ich in Georgicis. B Nimphy. Nimphas Poetowie, y inszy ludźie, mniemali bydź osoby Bogiń wodnych, abo źiemskich. C Y tobie Auguśćie nie byłá mniey wdźięczna. To przystosowanie przydał Poetá dla vćiechy Augustá Cesárzá; iakoby rzekł: Iako
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 15
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
do onego dawnego i powszechnego Potopu, po którym ośmioro ludzi było zostało, nie dwoje. C Korycjiskie Nimfy czci. Zmyślone osoby Bogiń Morskich, o których rozumiano, że mieszkały w jaskiniej góry Parnassu, którą zwano Corycium. D I Bogi goty onej. Tak Poganie rozumieli, że Apollo Bachus, i Muzy, byli Bogami góry Parnassu: bo tym od Pogan była poświęcona. E I Temin wieszczą. Temis jedna była z sióstr Jowiszowych, której on był uczynił gwałt w Macedoniej, gdy przed nim uciekała. Tę Pogaństwo mieli za Boginią Wieszczą, któraby rozkazowała słusznych rzeczy od Bogów żądać, i która tajemne zamysły Bogów objawiała. F Modrego
do onego dawnego y powszechnego Potopu, po ktorym ośmioro ludźi było zostáło, nie dwoie. C Korycyiskie Nimphy czći. Zmyślone osoby Bogiń Morskich, o ktorych rozumiano, że mieszkáły w iaskiniey gory Párnássu, ktorą zwano Corycium. D Y Bogi goty oney. Tak Pogánie rozumieli, że Apollo Bacchus, y Muzy, byli Bogámi gory Párnássu: bo tym od Pogan byłá poświęconá. E Y Themin wieszczą. Themis iedná byłá z śiostr Iowiszowych, ktorey on był vczynił gwałt w Mácedoniey, gdy przed nim vćiekáłá. Tę Pogáństwo mieli zá Boginią Wieszczą, ktoraby roskázowáłá słusznych rzeczy od Bogow żądáć, y ktora táiemne zamysły Bogow obiáwiáłá. F Modrego
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 22
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
używając w pomoc usługi i całości publicznej. Tron na krzesła, krzesła na tron w wzajemnej ostrożności wzglądały tak dalece, że się w zobopólnej słuchania powadze i uczciwości nigdy przekonać nie mogły, do miary swojej, do miary pańskiej, dystynkcjom i powołaniu dogadzając swobodnie, a nie poniewolnie.
Zygmunt: Toteż podobno dlatego panów dawnych bogami ziemskimi nazywali ludzie i senat w godności swojej nad zamiar górował.
Wacław: Prawda, i od stanów niższych, i od królów w wielkiej bywał uczciwości, lubo nie bywały tak klarowne w używaniu tytuły, energija poszanowania w słowach bywała największa: „panie łaskawy, panie uczciwy, panie zacny”; obyczaj afektu i konfidencji
używając w pomoc usługi i całości publicznej. Tron na krzesła, krzesła na tron w wzajemnej ostrożności wzglądały tak dalece, że się w zobopólnej słuchania powadze i uczciwości nigdy przekonać nie mogły, do miary swojej, do miary pańskiej, dystynkcyjom i powołaniu dogadzając swobodnie, a nie poniewolnie.
Zygmunt: Toteż podobno dlatego panów dawnych bogami ziemskimi nazywali ludzie i senat w godności swojej nad zamiar górował.
Wacław: Prawda, i od stanów niższych, i od królów w wielkiej bywał uczciwości, lubo nie bywały tak klarowne w używaniu tytuły, energija poszanowania w słowach bywała największa: „panie łaskawy, panie uczciwy, panie zacny”; obyczaj afektu i konfidencyi
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 274
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Sakramentem na kolana. Mirifica misericordias tuas, qui faluos facis sperantes in te. Abowiem Odkupicielu mój Tu es Deus qui facis mirabilia solus. A przeto Beatus es tu Israel, quis similis tui popule, qui saluaris in Domino? Błogosławieniście Katolicy moi/ że macie Pana tak na się łaskawego/ który chcący was poczynić Bogami/ karmi was Ciałem i krwią swoją przenadroższą z Bóstwem jego świętym złączoną. Wdzięcznemiż tedy bądźcie tak wielkiej łaski jego/ a oddawajcie mu pokłon powinny na wieki. Neque enim est aut fuit aliquando tàm grandis natio, quae habeat Deos, appropinquantes sibi, sicut adest nobis Deus noster. Któremu z Ojcem i Duchem świętym w
Sákrámentem ná koláná. Mirifica misericordias tuas, qui faluos facis sperantes in te. Abowiem Odkupićielu moy Tu es Deus qui facis mirabilia solus. A przeto Beatus es tu Israel, quis similis tui popule, qui saluaris in Domino? Błogosłáwieniśćie Kátholicy moi/ że maćie Páná ták ná się łáskáwego/ ktory chcący was poczynić Bogámi/ karmi was Ciáłem y krwią swoią przenadroższą z Bostwem iego świętym złączoną. Wdźięcznemiż tedy bądźćie ták wielkiey łáski iego/ á oddawayćie mu pokłon powinny ná wieki. Neque enim est aut fuit aliquando tàm grandis natio, quae habeat Deos, appropinquantes sibi, sicut adest nobis Deus noster. Ktoremu z Oycem y Duchem świętym w
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 40
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
się przygotowywać do Ołtarza Pańskiego.
ZMyśliwszy Salomon budować kościół Panu Bogu z rozkazania Ojca swego Dawida/ wyprawił posły do Hirama króla Tyryiskiego/ prosząc o drzewo i rzemieślniki/ abowiem kościół ten który zamyśliłem budować/ ma być wielki/ dla tego/ że też i Pan Bóg nasz Izraelski jest wielki/ i starszy na wszytkimi Bogami waszymi. Aże nasze serca chciał mieć swoim kościołem Chrystus Jezus/ jako Guerricus Abbas mówi: Nostra corpora voluit esse templa sua, illa ingredi, in illis adesse. uważże Chrześcijański człowiecze/ jako nie daleko ma być ochędożniejsze sumnienie twoje/ niż kościół Salomonów/ który był wszytek zrobiony od złota/ drzewa drogiego/ i
się przygotowywáć do Ołtarzá Páńskiego.
ZMyśliwszy Sálomon budowáć kośćioł Pánu Bogu z rozkázania Oycá swego Dawidá/ wyprawił posły do Hirámá królá Tyryiskiego/ prosząc o drzewo y rzemieślniki/ ábowiem kośćioł ten ktory zámyśliłem budowáć/ ma bydź wielki/ dla tego/ że też y Pan Bog nász Izráelski iest wielki/ y stárszy ná wszytkimi Bogámi wászymi. Aże násze sercá chćiał mieć swoim kośćiołem Chrystus Iezus/ iáko Guerricus Abbas mowi: Nostra corpora voluit esse templa sua, illa ingredi, in illis adesse. vważże Chrześćiáński człowiecze/ iáko nie dáleko ma bydź ochędożnieysze sumnienie twoie/ niż kośćioł Sálomonow/ ktory był wszytek zrobiony od złotá/ drzewá drogiego/ y
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 50
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649