gnoju grzebiący znalazł perły śliczne. Gdybyż mi, rzecze, w ziarna stanęły pszeniczne! Pierwszy to jest apolog mądrego Ezopa,
Że jeden popadią, drugi lubi popa. Nie sam aksamit, nie sam atłas, ani sama Przedajna w najbogatszym leży sklepie lama: Znajdziesz włóczki, sztamety i wielbłądzą przędzę; Znajdziesz rozkosz wesołą i bogatą nędzę. Masz w kramie, co zamyślisz: Mars po szablę siągnie Albo łuk nałożony za ucho wyciągnie; Kryształowe zwierciadło, zwłaszcza kiedy cerze Pochlebi, do razu się udało Wenerze; Kto myśliwy, do trąby; nabożny do księgi; Gospodarz do minucyj; gach zawsze do wstęgi. Znajdzie każdy, do czego natura go
gnoju grzebiący znalazł perły śliczne. Gdybyż mi, rzecze, w ziarna stanęły pszeniczne! Pierwszy to jest apolog mądrego Ezopa,
Że jeden popadyją, drugi lubi popa. Nie sam aksamit, nie sam atłas, ani sama Przedajna w najbogatszym leży sklepie lama: Znajdziesz włóczki, sztamety i wielbłądzą przędzę; Znajdziesz rozkosz wesołą i bogatą nędzę. Masz w kramie, co zamyślisz: Mars po szablę siągnie Albo łuk nałożony za ucho wyciągnie; Krzyształowe zwierciadło, zwłaszcza kiedy cerze Pochlebi, do razu się udało Wenerze; Kto myśliwy, do trąby; nabożny do księgi; Gospodarz do minucyj; gach zawsze do wstęgi. Znajdzie każdy, do czego natura go
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 382
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
okreszone. Za co pełen ojczystej i pańskiej wdzięczności, Siadł na pięknem ustroniu wszystkich majętności, Którekolwiek w tym domu od początku były, Sam dziedzicem; skąd złote wieki otoczyły Rafał Leszczyński wojewoda wprzód brzeski, potem ob incompatibile z radziejewskim starostwem, deposito palatinatu kasztelan srzemski i radziejewski starosta.
Kołem go Saturnowe, skąd i tak bogatą, W oczach naszych Gołuchów ozdobny dziś szatą. A czemby od przodków swych nie był nieszczęśliwszy, Dokwitnął, kasztelanem srzemskim potem bywszy. Z tak wielkiego zarazem ojca powstawają O! jak większy synowie! czego dosięgają, I nasze już pamięci i oczy te były, Które na ich ozdoby i dzieła patrzyły. Jana,
okreszone. Za co pełen ojczystej i pańskiej wdzięczności, Siadł na pięknem ustroniu wszystkich majętności, Którekolwiek w tym domu od początku były, Sam dziedzicem; zkąd złote wieki otoczyły Rafał Leszczyński wojewoda wprzód brzeski, potem ob incompatibile z radziejewskim starostwem, deposito palatinatu kasztelan srzemski i radziejewski starosta.
Kołem go Saturnowe, zkąd i tak bogatą, W oczach naszych Gołuchów ozdobny dziś szatą. A czemby od przodków swych nie był nieszczęśliwszy, Dokwitnął, kasztelanem srzemskim potem bywszy. Z tak wielkiego zarazem ojca powstawają O! jak większy synowie! czego dosięgają, I nasze już pamięci i oczy te były, Które na ich ozdoby i dzieła patrzyły. Jana,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 113
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
zawsze karność chodzi) który albo sprofanował/ albo ruszył Canonicè nie ordynowany cokolwiek z Świętych rzeczy. Widział brzeg Sigejski jak marnie wielki on Pompejus (o którego głowę sentencją ferowali Septimus i Achillas) na czarną śmierci nieużytej godzinę od Persefony naznaczoną był citowany/ a to dlatego/ że Święta Świętych nastajnie obrócił/ i że bogatą Capellę Junony na łup swemu żołnierzowi dał. Jak mizernie Nienców Górnych i teraz giną fortece dumne/ że ci złupiwszy Kościoły/ z Kielichów żony swe czestowali poświęconych; na Patinach opłakane karmili syny swoje. Jak mizernie (imienia nie tknę/ że czasów naszych rzecz była) na Wołyniu kończyła bieg życia swego Pani/ odziauszy się
záwsze kárność chodźi) ktory álbo zprofánował/ álbo ruszył Canonicè nie ordinowány cokolwiek z Swiętych rzeczy. Widźiał brzeg Sigeyski iák márnie wielki on Pompeius (o ktorego głowę sententią ferowáli Septimus y Achillás) ná czarną śmierći nieużytey godźinę od Persephony náznáczoną był citowány/ á to dlatego/ że Swiętá Swiętych nástáynie obroćił/ y że bogatą Cápellę Iunony ná łup swemu żołnierzowi dał. Iák mizernie Niẽcow Gornych y teraz giną fortece dumne/ że ći złupiwszy Kośćioły/ z Kielichow żony swe czestowáli poświęconych; ná Pátinách opłákáne karmili syny swoie. Iák mizernie (imieniá nie tknę/ żę czásow nászych rzecz byłá) ná Wołyniu kończyłá bieg żyćia swego Páni/ odziauszy się
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 131.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
barziej zapala usta wysuszone, Wtąż i konwersacje krótko odprawione Swych pociech żywy obraz sercu wystawiają, Przez co mu większych żalów i tęsknic dodają. I ja lwowskie wspominam gdy konwersacje, Te słowa wyciskają serdeczne pasje: Niech się nie chlubi z swymi damami Francja, Niech i swe domicelle skryje Wenecja, I Anglią w tak piękne bogatą towary, Ruski nasz Lwów bez chyby przechodzi z tej miary. Tu śliczne meluzyny, tu nimfy pieszczone, Tak gęste, jako niebo gwiazdami natknione. Ale zaś jako gwiazdy jedne przed drugimi Przodują i ogniami zdobią noc większymi: Tak zaś między lwowskimi, przyznam to, nimfami Śliczna Resiu, dank bierzesz swymi przymiotami. Nie
barziej zapala usta wysuszone, Wtąż i konwersacje krotko odprawione Swych pociech żywy obraz sercu wystawiają, Przez co mu większych żalow i tęsknic dodają. I ja lwowskie wspominam gdy konwersacje, Te słowa wyciskają serdeczne pasye: Niech się nie chlubi z swymi damami Francya, Niech i swe domicelle skryje Wenecya, I Anglią w tak piękne bogatą towary, Ruski nasz Lwow bez chyby przechodzi z tej miary. Tu śliczne meluzyny, tu nimfy pieszczone, Tak gęste, jako niebo gwiazdami natknione. Ale zaś jako gwiazdy jedne przed drugimi Przodują i ogniami zdobią noc większymi: Tak zaś między lwowskimi, przyznam to, nimfami Śliczna Resiu, dank bierzesz swymi przymiotami. Nie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 269
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
sułtan zamek postawił budowny, Z wielkości i piękności dziwny i cudowny,
LXIV.
Że piętnaście tysięcy zawżdy położonych Żołnierzów, a z chrześcijan wszytkich poturczonych, Na niem zwykł chować z końmi, z dziećmi i z żonami, Wszytkich jednostajnemi nakrytych dachami. Astolf chce widzieć, jako Nil pod Damiatą Daleko w słone morze niesie dań bogatą, Słysząc, że kto się jeno tamtędy udawa, Lubo ginie, zabity, lub więźniem zostawa
LXV.
Dlatego, że tam zbójca mieszkał w mocnej wieży, Która na brzegu, gdzie Nil wpada w morze, leży; Który i swe i obce przychodnie odziera I ledwie się o mury kairskie opiera, Wszytek kraj napełniając
sułtan zamek postawił budowny, Z wielkości i piękności dziwny i cudowny,
LXIV.
Że piętnaście tysięcy zawżdy położonych Żołnierzów, a z chrześcijan wszytkich poturczonych, Na niem zwykł chować z końmi, z dziećmi i z żonami, Wszytkich jednostajnemi nakrytych dachami. Astolf chce widzieć, jako Nil pod Damiatą Daleko w słone morze niesie dań bogatą, Słysząc, że kto się jeno tamtędy udawa, Lubo ginie, zabity, lub więźniem zostawa
LXV.
Dlatego, że tam zbójca mieszkał w mocnej wieży, Która na brzegu, gdzie Nil wpada w morze, leży; Który i swe i obce przychodnie odziera I ledwie się o mury kairskie opiera, Wszytek kraj napełniając
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 346
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
skarbcach dawnych obaczyć może. Tak były drugie od złota bogate, że wziąwszy różni tej część materii, ledwie mógł ręką od ciężaru dźwignąć. Napatrzalichmy się różnego gatunku barzo bogatych materii.
Drożyna na insze wszytkie towary, jeno co od złota, od jedwabiów - te są daleko przystępniejsze niż u nas. Bo lamę, barzo bogatą i grubą jako łub, ut moris weneckich jest, kupi łokieć za lir dwanaście, co uczyni naszych złotych pięć dobrej monety, i taniej ją weźmie. Materii zaś lekszych ze złotemi kwiatkami po taleru łokieć i drożej, jako podług waloru materii. Aksamitu jakiego chcąc koloru łokieć po czerwonemu złotemu, a łokieć tu od naszego
skarbcach dawnych obaczyć może. Tak były drugie od złota bogate, że wziąwszy różni tej część materiej, ledwie mógł ręką od ciężaru dźwignąć. Napatrzalichmy się różnego gatunku barzo bogatych materii.
Drożyna na insze wszytkie towary, jeno co od złota, od jedwabiów - te są daleko przystępniejsze niż u nas. Bo lamę, barzo bogatą i grubą jako łub, ut moris weneckich jest, kupi łokieć za lir dwanaście, co uczyni naszych złotych pięć dobrej monety, i taniej ją weźmie. Materii zaś lekszych ze złotemi kwiatkami po taleru łokieć i drożej, jako podług waloru materiej. Aksamitu jakiego chcąc koloru łokieć po czerwonemu złotemu, a łokieć tu od naszego
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 152
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ć katedrę i tak publice certare rationibus, który vincetur, ten cedere musi.
Po wszytkich nas prowadzono pokojach. Te mają barzo bogate i misterne obrazy, takie, iż się czemu było przypatrzyć.
Jest też w tymże pałacu na kształt cekauzu małego cztery pokoje, piękną dyspozycją ordinatissime, armatą różną napełnione, i bogatą od srebra i od złota. Wszytko powiadali to, iż gdyby jaka insperata na nich irruerat vis, albo intrinseca macbinatio, tedy tam confluunt i tą się armata bronią. Ale nie doskonale jest czemu
wierzać, bo haec arma wiejcej do ozdoby, niż ad defensionem spectant. Wprawdzie varia sunt genera mieczów i
ć katedrę i tak publice certare rationibus, który vincetur, ten cedere musi.
Po wszytkich nas prowadzono pokojach. Te mają barzo bogate i misterne obrazy, takie, iż się czemu było przypatrzyć.
Jest też w tymże pałacu na kształt cekauzu małego cztyry pokoje, piękną dyspozycją ordinatissime, armatą różną napełnione, i bogatą od srebra i od złota. Wszytko powiadali to, iż gdyby jaka insperata na nich irruerat vis, albo intrinseca macbinatio, tedy tam confluunt i tą się armata bronią. Ale nie doskonale jest czemu
wierzać, bo haec arma wiejcej do ozdoby, niż ad defensionem spectant. Wprawdzie varia sunt genera mieczów i
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 157
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Włoskiej BREŚCIA. BREŚCIA.
MIasto Breścia, leży pod jedną Górą/ ludne/ i we wszelaką od potrzeby opatrzome viuandę, w jednym wesołym/ i żyznym położone miejscu/ bogate w urodzaje Zboża/ Wina/ i Oliwę: mając przy tym bogate w Miedź/ i Żelazo Góry. A co większa/ że jest w Bogatą i Rodowitą dostatnie Szlachtę. To Miasto/ Roku 1517. Wenetowie za Franciszka Pierwszego Króla Francuskiego/ pod swoje wzięli moc i władzą. Za Miastem stoi na jednym barzo pięknym Zamek pagórku/ za tym Klasztor Piotra świętego/ dalej zaś Augustyna Z. którego czaskę mają/ i pokazują/ a z tej (Frebrę mający)
Włoskiey BRESCIA. BRESCIA.
MIásto Brescia, leży pod iedną Gorą/ ludne/ y we wszeláką od potrzeby opátrzome viuandę, w iednym wesołym/ y żyznym położone mieyscu/ bogáte w vrodzáie Zboża/ Winá/ y Oliwę: máiąc przy tym bogáte w Miedź/ y Zelázo Gory. A co większa/ że iest w Bogátą y Rodowitą dostátnie Szláchtę. To Miásto/ Roku 1517. Wenetowie zá Fránćiszká Pierwszego Krolá Fráncuskiego/ pod swoie wźięli moc y władzą. Zá Miástem stoi ná iednym bárzo pięknym Zamek págorku/ zá tym Klasztor Piotrá świętego/ dáley záś Augustyná S. ktorego czáskę máią/ y pokázuią/ á z tey (Frebrę máiący)
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 272
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
Kapitolium wyrzucił,[...] Warę Świętą wszędzie kazał opowiadać, Kościoły erygować niewiernych wyganiać in Pagos alias do wsi, stąd Pagani od wsi nazwani, nie w jerzący po Chrześcijańsku. Zakończył życie swoje z racyj otrucia, jako powiadają Annô Domini 337 Hasło jego: Immedicabile Vulnus, ense recidendum. Przy Pałacu swoim w Konstantynopolu wystawił bardzo bogatą Figurę; Żydom, aby Chrżeścianie nie służyli zakazał,
47. Ten KONSTANTINUS zostawił trzech Synów Konstantyna Młodszego, którego Hasło było: Difficilia quae pulchra.
48. Drugiego KONSTANSA mawiającego: Crescente Superbiâ, decrescit Fortuna Series Cesarzów Rzymskich
49. Trzeciego KONSTACIUSZA, który mawiał: Patienś sit Principis Auris. Ci trzej na troje podzieliwszy
Kapitolium wyrzucił,[...] Warę Swiętą wszędżie kazał opowiadać, Kościoły erygować niewiernych wyganiáć in Pagos alias do wsi, ztąd Pagani od wsi nazwani, nie w ierzący po Chrześciańsku. Zakończył życie swoie z racyi otrucia, iako powiadaią Annô Domini 337 Hasło iego: Immedicabile Vulnus, ense recidendum. Prźy Pałacu swoim w Konstantynopolu wystawił bardzo bogatą Figurę; Zydom, aby Chrżeścianie nie służyli zakazał,
47. Ten KONSTANTINUS zostawił trzech Synow Konstantyna Młodsżego, ktorego Hasło było: Difficilia quae pulchra.
48. Drugiego KONSTANSA mawiaiącego: Crescente Superbiâ, decrescit Fortuna Series Cesarzow Rzymskich
49. Trzeciego KONSTACIUSZA, ktory mawiał: Patienś sit Principis Auris. Ci trzey na troie podżieliwszy
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 472
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
lingua venalis, był posłem. Był wtenczas konkurentem
Sadowski stary, starosta Słonimski. Temu był przeciwny Antoni Towiański z takiej okoliczności. Tego starosty Słonimskiego córka była za Brzostowskim, pisarzem wielkim W. Ks. Lit., już podeszłym w leciech wdowcem, a miawszy z nim potomstwo, przeżyła go. Została wdową piękną i bogatą. Miała dosyć zacnych konkurentów, tymczasem, zabrawszy inklinacją do swego koniuszego, tego to Towiańskiego, cale chudego pachołka, mimo inhibicje biskupa wileńskiego, mimo przeszkody familii Brzostowskich, poszła za niego. Naturalnie starosta Słonimski, ociec jej, gniewał się na nią. Towiański szukał sposobów przeproszenia, ale z indygnacją był odrzucony.
Gdy
lingua venalis, był posłem. Był wtenczas konkurentem
Sadowski stary, starosta Słonimski. Temu był przeciwny Antoni Towiański z takiej okoliczności. Tego starosty Słonimskiego córka była za Brzostowskim, pisarzem wielkim W. Ks. Lit., już podeszłym w leciech wdowcem, a miawszy z nim potomstwo, przeżyła go. Została wdową piękną i bogatą. Miała dosyć zacnych konkurentów, tymczasem, zabrawszy inklinacją do swego koniuszego, tego to Towiańskiego, cale chudego pachołka, mimo inhibicje biskupa wileńskiego, mimo przeszkody familii Brzostowskich, poszła za niego. Naturalnie starosta Słonimski, ociec jej, gniewał się na nią. Towiański szukał sposobów przeproszenia, ale z indygnacją był odrzucony.
Gdy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 308
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986