mówić dłużej.” Toż Dorota, skoro jej rodzicy potuszą, Użaliwszy się, białą Marcina łoktuszą Okryje przed katowskim nad szyją orężem: Kiedy Bartek nie żyje, chce go swym mieć mężem. A ten z kozłem: „Jakem się udał jej przed katem! Pogardziłaś mną pierwej, żem nie tak bogatem; Nie chciałaś ty być moją, gdym ja chciał być twoim, Ja cię też teraz nie chcę, idź precz z swym zawojem. Nie chcę żyć z twojej łaski; gdy mi umrzeć święci Przejźreli, umrę, gdyś w mej żyć nie chciała chęci. Stałaby mi uczynność twa kością w pół
mówić dłużej.” Toż Dorota, skoro jej rodzicy potuszą, Użaliwszy się, białą Marcina łoktuszą Okryje przed katowskim nad szyją orężem: Kiedy Bartek nie żyje, chce go swym mieć mężem. A ten z kozłem: „Jakem się udał jej przed katem! Pogardziłaś mną pierwej, żem nie tak bogatem; Nie chciałaś ty być moją, gdym ja chciał być twoim, Ja cię też teraz nie chcę, idź precz z swym zawojem. Nie chcę żyć z twojej łaski; gdy mi umrzeć święci Przejźreli, umrę, gdyś w mej żyć nie chciała chęci. Stałaby mi uczynność twa kością w pół
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 169
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zakradł się dziurą Do świętej tej owczarni. Zaczem oprócz złota, Co waży przy godności zasadzona cnota, Jako ta, i wzgardzona u niego intrata, Wacław Leszczyński referendarz koronny, płocki i łęczycki proboszcz.
Dał na przykład wielkiego tego to prałata: Że go i tym urzędem ozdobił, i zatem Płockiem nadał pospołu probostwen bogatem. Skąd tylko się pogoda tak szczęśliwa wznieci, Prędko górę wybije i jaśniej rozświeci. Piękni bracia! Jeśliże w takiej sforze kiedy Żyli i umierali synowie cnej Ledy! Toż wdzięcznemi parami dwa Władysławowie, Także i dwa usiądą drudzy Rafałowie, Mile poczęstowawszy miejscy się swojemi, Grzeczni wszyscy, i ktoby brakować chciał
zakradł się dziurą Do świętej tej owczarni. Zaczem oprócz złota, Co waży przy godności zasadzona cnota, Jako ta, i wzgardzona u niego intrata, Wacław Leszczyński referendarz koronny, płocki i łęczycki proboszcz.
Dał na przykład wielkiego tego to prałata: Że go i tym urzędem ozdobił, i zatem Płockiem nadał pospołu probostwen bogatem. Zkąd tylko się pogoda tak szczęśliwa wznieci, Prędko górę wybije i jaśniej rozświeci. Piękni bracia! Jeśliże w takiej sforze kiedy Żyli i umierali synowie cnej Ledy! Toż wdzięcznemi parami dwa Władysławowie, Także i dwa usiędą drudzy Rafałowie, Mile poczęstowawszy miejscy się swojemi, Grzeczni wszyscy, i ktoby brakować chciał
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 136
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
precz wyrzuciwszy i buki, i graby, Robił Noe na potop budowne koraby. Aleć i na Śreniawie, wierę, z nią nie szpetnie: Co dalej, to piękniejsza, choć tak długoletnie, Jako naród i orzeł sarmacki jest stary, Pławi w niebo dzieł i cnót rycerskich towary. Takim i teraz handlem ładowna bogatem, Skąd się sączy Sreniawa, pełnym wchodzi batem Do Sącza; aleć w dalszą drogę ma paszporty: Nie tu, nie tu fortuna naznaczyła porty. Nie tak i o Śreniawie, i o jej okręcie Lipowym radzi Neptun, lecz jako w łabęcie Eneaszowe łodzi w pół morza się stały: Gdzie dopłynąć nie mogły,
precz wyrzuciwszy i buki, i graby, Robił Noe na potop budowne koraby. Aleć i na Śreniawie, wierę, z nią nie szpetnie: Co dalej, to piękniejsza, choć tak długoletnie, Jako naród i orzeł sarmacki jest stary, Pławi w niebo dzieł i cnót rycerskich towary. Takim i teraz handlem ładowna bogatem, Skąd się sączy Sreniawa, pełnym wchodzi batem Do Sącza; aleć w dalszą drogę ma paszporty: Nie tu, nie tu fortuna naznaczyła porty. Nie tak i o Śreniawie, i o jej okręcie Lipowym radzi Neptun, lecz jako w łabęcie Eneaszowe łodzi w pół morza się stały: Gdzie dopłynąć nie mogły,
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 116
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Sobie czyń wieczną chwałę, abowiem prócz Ciebie Nie masz Pana na ziemi, nie masz Boga w niebie. I ziemskie, i niebieskie przed Twoim imieniem Gasną zwierzchności: tamte prochem są, te cieniem; Tyś sam jest doskonały, Ty sam rządzisz światem, Tyś wszechmocnym, Tyś wiecznym, mądrym i bogatem. Ty sam sceptra rozdajesz i którym chcesz zgoła, Złote kładziesz korony na dostojne czoła;
Tyś stróżem dobrych królów, a choć karzesz, Panie, Za grzechy, krótki twój gniew, ojcowskie karanie. Tobie chwałę niesiemy zniewoloną chęcią, Twe sprawy wiekopomną głosimy pamięcią; Dziwne są sprawy twoje i godne twej ręki,
, Sobie czyń wieczną chwałę, abowiem prócz Ciebie Nie masz Pana na ziemi, nie masz Boga w niebie. I ziemskie, i niebieskie przed Twoim imieniem Gasną zwierzchności: tamte prochem są, te cieniem; Tyś sam jest doskonały, Ty sam rządzisz światem, Tyś wszechmocnym, Tyś wiecznym, mądrym i bogatem. Ty sam sceptra rozdajesz i którym chcesz zgoła, Złote kładziesz korony na dostojne czoła;
Tyś stróżem dobrych królów, a choć karzesz, Panie, Za grzechy, krótki twój gniew, ojcowskie karanie. Tobie chwałę niesiemy zniewoloną chęcią, Twe sprawy wiekopomną głosimy pamięcią; Dziwne są sprawy twoje i godne twej ręki,
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 478
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kołu, darował Pokoj, i Światu całemu. O BARLAAMIE I JOZAFAĆIE ŚŚ. Isaiae 53. Rom: 5. Ioan: 20. Hebr: 1. Psal: 61.
Po tej czterdziestego dnia do Nieba Potrzebie Wstąpił, i po Prawicy BOGA OJCA w Niebie Siedzi, a stamtąd znowu na ten świat z bogatem Dworem sług swych, i z wielkim przyjdzie Majestatem Sądzić Żywych i Zmarłych; aby dał każdemu Nagrodę według czynów, dobremu, i złemu. Po Wniebowstąpieniu zaś, siedząc po Prawicy, Zesłał DUCHA Świętego według obietnicy. Na Ucznie swoje Święte w ognistych językach, Który to razem sprawił w Świętych Zwolennikach, Ze różnemi poczęli językami
Kołu, dárował Pokoy, y Swiátu cáłemu. O BARLAAMIE Y IOZAFAĆIE ŚŚ. Isaiae 53. Rom: 5. Ioan: 20. Hebr: 1. Psal: 61.
Po tey czterdźiestego dnia do Niebá Potrzebie Wstąpił, y po Práwicy BOGA OYCA w Niebie Siedźi, á ztámtąd znowu ná ten świát z bogátem Dworem sług swych, y z wielkim prziydźie Máiestatem Sądźić Zywych y Zmárłych; áby dał káżdemu Nagrodę według czynow, dobremu, y złemu. Po Wniebowstąpieniu záś, śiedząc po Práwicy, Zesłał DVCHA Swiętego według obietnicy. Ná Vcznie swoie Swięte w ognistych ięzykách, Ktory to rázem spráwił w Swiętych Zwolennikách, Ze rożnemi poczęli iężykámi
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 49
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Z. JANA DAMASCENA, Eccl: 5. 1. Ioan: 2.
Bo kogo dziś nakarmi smacznemi potrawy, Jutro nieprzyjaciołom da go na kieł zwawy. Kogo dziś na Królewski majestat posadzi, Tego jutro w niewolą miżerną w prowadzi. Kogo dziś kwitnącego fortuną przywita, Jutro za niewolnika nędżnęgo poczyta. Dzisia go pokazuje bogatem Krezusem, A nażajutrz uczyni ubogim Irusem. Dziś ozdobną koronę na głowę mu kładzie, Jutro twarz jego tarza po błota gromadzie. Kto dziś będzie łańcuchem złotem przepasany, Tenże jutro twardemi skrępowan kajdany. Dziś na mały czas jedna przyjaźń, potym zawiść Wzbudziwszy, zaprawuje u wszytkich w nienawiść. Dziś prowadzi do rozkosz na
S. IANA DAMASCENA, Eccl: 5. 1. Ioan: 2.
Bo kogo dźiś nákarmi smácznemi potráwy, Iutro nieprzyiaciołom da go ná kieł zwáwy. Kogo dźiś ná Krolewski máiestat posádźi, Tego iutro w niewolą miżerną w prowádźi. Kogo dźiś kwitnącego fortuną przywitá, Iutro zá niewolniká nędżnęgo poczyta. Dźiśia go pokazuie bogátem Krezusem, A náżáiutrz vczyni vbogim Irusem. Dźiś ozdobną koronę ná głowę mu kłádźie, Iutro twarz iego tarza po błotá gromádźie. Kto dźiś będźie łáncuchem złotem przepasány, Tenże iutro twárdemi skrępowan káydány. Dźiś ná máły czás iedna przyiaźń, potym záwiść Wzbudźiwszy, zápráwuie v wszytkich w nienawiść. Dźiś prowádźi do roskosz ná
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 92
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
trybut oceanu. A za te ochotne twych poddanych roboty, Na siebie złoto biorąc, im tylko blask złoty Rzucasz w oczy; i mówisz, że o nich staranie Masz, a ty wieczne onym gotujesz karanie, A naprzód sobie; bo dość masz, jak mniemam, na tem, Ażebyś w światowe był dostatki bogatem, Które są równe błotu, i niebaczysz tego, Ze miast światła w ciemnocie trwasz świata nędznego. Ej powstań z twardego snu, a otwórz powieki, Ujrzysz Boga naszego chwały niedaleki Promień siejący światło każdemu przyjemne Łask niebieskich; a porzuć to życie nikczemne. Bo mówi pismo: Miejcie ludzie głupi tedy Rozum a nierostropni
trybut oceánu. A zá te ochotne twych poddánych roboty, Ná śiebie złoto biorąc, im tylko blásk złoty Rzucasz w oczy; y mowisz, że o nich stáránie Masz, á ty wieczne onym gotuiesz karánie, A naprzod sobie; bo dość masz, iák mniemam, ná tem, Ażebyś w świátowe był dostátki bogátem, Ktore są rowne błotu, y niebaczysz tego, Ze miast świátłá w ćiemnoćie trwasz świátá nędznego. Ey powstań z twárdego snu, á otworz powieki, Vyrzysz Bogá nászego chwały niedáleki Promień śieiący świátło káżdemu przyiemne Łask niebieskich; á porzuć to żyćie nikczemne. Bo mowi pismo: Mieyćie ludźie głupi tedy Rozum á nierostropni
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 167
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
się z grymasem słabiusieńkim zdrowiem. „Szlacheckie zdrowie — rzekę — pańska jest choroba; I mnieć też zbytek wadzi, pijmyż piwo oba.” 84. KTO OCHOTNIE DAJE, DWA RAZY DAJE
Stargowawszy wieś między Dunajcem a między Wisłą, niedostało mi do kupna pieniędzy, Więc proszę przyjaciela, co był w nie bogatem, Żeby mi chciał do roku pożyczyć za płatem. Obieca. Posyłam raz, drugi, trzeci, czwarty, Daję zapis grodowy, daję ręczne karty. Zwłóczy ode dnia do dnia: to się tym, to owem Wymawiając. Rzeczą nic, gołym karmi słowem. Aż skoro czas mojego upłynął zawodu, Wieś kto inszy
się z grymasem słabiusieńkim zdrowiem. „Szlacheckie zdrowie — rzekę — pańska jest choroba; I mnieć też zbytek wadzi, pijmyż piwo oba.” 84. KTO OCHOTNIE DAJE, DWA RAZY DAJE
Stargowawszy wieś między Dunajcem a między Wisłą, niedostało mi do kupna pieniędzy, Więc proszę przyjaciela, co był w nie bogatem, Żeby mi chciał do roku pożyczyć za płatem. Obieca. Posyłam raz, drugi, trzeci, czwarty, Daję zapis grodowy, daję ręczne karty. Zwłóczy ode dnia do dnia: to się tym, to owem Wymawiając. Rzeczą nic, gołym karmi słowem. Aż skoro czas mojego upłynął zawodu, Wieś kto inszy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 55
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gotów za wszelkie łaski od niej wyświadczone — Dopiero się rozeszli każde w swoje stronę. Nim Włoch od sądów przyszedł, przez chłopca przestrzega Włoszkę Polak, że idzie do morskiego brzega Starając się o miejsce przejazdu w okręcie. »Niechaj jedzie — tak rzekła — żeby przedsięwzięcie Fortunnie terminował. Ja niektóre zatem Rzeczy poukładawszy z splendorem bogatem Będę na pogotowiu«. — Z tą deklaracją Pojachał kończyć dawno zaczętą fakcją, Bo byli miedzy sobą tak wzajemnie rzekli, Żeby z sobą pospołu za morze uciekli.
Tam gdy zastał takowych okrętów bez miary, Co złożywszy zamorskie nowemi towary Wzad się biorąc na głowę ładują — tak żenię Owej jako i sobie niemniej na
Gotow za wszelkie łaski od niej wyświadczone — Dopiero sie rozeszli kożde w swoje stronę. Nim Włoch od sądow przyszedł, przez chłopca przestrzega Włoszkę Polak, że idzie do morskiego brzega Starając się o miejsce przejazdu w okręcie. »Niechaj jedzie — tak rzekła — żeby przedsięwzięcie Fortunnie terminował. Ja niektore zatem Rzeczy poukładawszy z splendorem bogatem Będę na pogotowiu«. — Z tą deklaracyą Pojachał kończyć dawno zaczętą fakcyą, Bo byli miedzy sobą tak wzajemnie rzekli, Żeby z sobą pospołu za morze uciekli.
Tam gdy zastał takowych okrętow bez miary, Co złożywszy zamorskie nowemi towary Wzad sie biorąc na głowę ładują — tak żenię Owej jako i sobie niemniej na
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 91
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
porohy: nigdy tego echa Dniepr nie wyda skalisty, nie wyda go szumna, Co zagłusza szeroką Narbonę, Garumna. Jaki dźwięk wiecznej sławy, z tak niewielkiej strugi Napełniwszy świat cały, rozrywa frambugi Prześwietnych sfer niebieskich, ani jej zatłumi Fala morska, gdy swoich bohatyrów szumi. Niechajże się wschód słońca Nilem, niech bogatem Jego górne narody chlubią Eufratem, Gdy co rok w letne susze, przelawszy swe tamy, Tamten Egipt panoszy, ten Mezopotamy. Niechaj Ganges dwudziestą żeglownych rzek wsparty, Potym na półsiodma sta strumyków podarty, (W takie go Cyrus kęsy rozgniewany drapie, Za śmierć końską, za jedno utopienie szkapie); Niechaj z nim
porohy: nigdy tego echa Dniepr nie wyda skalisty, nie wyda go szumna, Co zagłusza szeroką Narbonę, Garumna. Jaki dźwięk wiecznej sławy, z tak niewielkiej strugi Napełniwszy świat cały, rozrywa frambugi Prześwietnych sfer niebieskich, ani jej zatłumi Fala morska, gdy swoich bohatyrów szumi. Niechajże się wschód słońca Nilem, niech bogatém Jego górne narody chlubią Eufratem, Gdy co rok w letne susze, przelawszy swe tamy, Tamten Egipt panoszy, ten Mezopotamy. Niechaj Ganges dwudziestą żeglownych rzek wsparty, Potym na półsiodma sta strumyków podarty, (W takie go Cyrus kęsy rozgniewany drapie, Za śmierć końską, za jedno utopienie szkapie); Niechaj z nim
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 347
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924