więc pierwsze ptaki żywo zachowywa I na szpary albo je obraca na waby, Aby drudzy spadali na znane powaby: Taki beł król Cimoskus na on czas z swojemi. Ale zasię nie chciał być Orland między temi, Co się wprzód wziąć dawają, i niósł śmiałe czoło Na zdrajcę i rozerwał uczynione koło.
LXVIII.
Dawszy bojcem koniowi w bok, na zgromadzone, Gdzie ich było nawięcej, niósł drzewo złożone I napierwej jednego, potem i drugiego I więcej inszych na nie wdział aż do szóstego. Tak wszytkich sześciu drzewo na sobie dźwigało, Bo się ich na niem zmieścić trudno więcej miało; Siódmego puścił, który trochę dosiężony Z tej rany potem
więc pierwsze ptaki żywo zachowywa I na spary albo je obraca na waby, Aby drudzy spadali na znane powaby: Taki beł król Cimoskus na on czas z swojemi. Ale zasię nie chciał być Orland między temi, Co się wprzód wziąć dawają, i niósł śmiałe czoło Na zdrajcę i rozerwał uczynione koło.
LXVIII.
Dawszy bojcem koniowi w bok, na zgromadzone, Gdzie ich było nawięcej, niósł drzewo złożone I napierwej jednego, potem i drugiego I więcej inszych na nie wdział aż do szóstego. Tak wszytkich sześciu drzewo na sobie dźwigało, Bo się ich na niem zmieścić trudno więcej miało; Siódmego puścił, który trochę dosiężony Z tej rany potem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 188
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
może mieć tej sławy wielki Oktawiusz, Ani co się z nim spiera o świat, Antoniusz; Bo oni swoje wielkie dzieła oszpecili Tem, że gwałtu na swoję ojczyznę użyli.
XXXIV.
I ci i inszy wszyscy niechaj się sromają, Co zniewolić ojczyzny wolne zamyślają, I gdzie jeno Jędrzeja Dorię mianują, Niech tknione skrytem bojcem sumnienia poczują. Widzę cesarza, że mu nagrody przydawa, Bo krom tej, którą równą z inszemi mu dawa, Dał mu miasto, co będzie początkiem wielkości Normandów w Apuliej i ich potężności.
XXXV.
Nie tylko wielką łaskę tak zasłużonemu Cesarz pokaże temu wodzowi swojemu, Ale widzę, że więcej cny pan się raduje
może mieć tej sławy wielki Oktawiusz, Ani co się z nim spiera o świat, Antoniusz; Bo oni swoje wielkie dzieła oszpecili Tem, że gwałtu na swoję ojczyznę użyli.
XXXIV.
I ci i inszy wszyscy niechaj się sromają, Co zniewolić ojczyzny wolne zamyślają, I gdzie jeno Jędrzeja Doryę mianują, Niech tknione skrytem bojcem sumnienia poczują. Widzę cesarza, że mu nagrody przydawa, Bo krom tej, którą równą z inszemi mu dawa, Dał mu miasto, co będzie początkiem wielkości Normandów w Apuliej i ich potężności.
XXXV.
Nie tylko wielką łaskę tak zasłużonemu Cesarz pokaże temu wodzowi swojemu, Ale widzę, że więcej cny pan się raduje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 339
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kopią z Frontyna zrzuciła, Co go jej przeszłych czasów panna utraciła, I w Arli go posyła Rugierowi swemu, Aby ku pojedynku gotów beł przyszłemu. On się nie wiedząc, kto go wyzywa, dziwuje; Ta męstwo nad inszemi zwykłe ukazuje. AlegORIE. W tej trzydziestej piątej pieśni przez osobę Rodomontowę honor, który jest bojcem wspaniałych animuszów, widzieć się znacznie daje; bo lubo to on poganinem będąc, wzgardzicielem wiary i Boga, wszystko na świecie lekceważył sobie, nie chce jednak Bradamancie rycerskiem obiecanej słowem nie dotrzymać wiary. W Bradamancie, która konie wysadzonych z siodeł rycerzów ludzko na zad wracała, widzisz jawny wizerunk serdecznych bohatyrów, którem tak przystoi
kopią z Frontyna zrzuciła, Co go jej przeszłych czasów panna utraciła, I w Arli go posyła Rugierowi swemu, Aby ku pojedynku gotów beł przyszłemu. On się nie wiedząc, kto go wyzywa, dziwuje; Ta męstwo nad inszemi zwykłe ukazuje. ALLEGORYE. W tej trzydziestej piątej pieśni przez osobę Rodomontowę honor, który jest bojcem wspaniałych animuszów, widzieć się znacznie daje; bo lubo to on poganinem będąc, wzgardzicielem wiary i Boga, wszystko na świecie lekceważył sobie, nie chce jednak Bradamancie rycerskiem obiecanej słowem nie dotrzymać wiary. W Bradamancie, która konie wysadzonych z siodeł rycerzów ludzko na zad wracała, widzisz jawny wizerunk serdecznych bohatyrów, którem tak przystoi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 85
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zuchwały; Bo jeszcze zrazu spólnie tak postanowili, Aby go tysiącem mąk różnych nakarmili.
C
Obnażonego tedy w pół wnet porywają I słusznem zjętej gniewem znowu starce dają, Wprzód krętemi związawszy dużo powrozami, Iż najmniejszemi ruszyć nie zdołał członkami. Tak sługa Druzyllina, zajątrzona srodze, Wodzi skrępowanego po rynkowej drodze, Wodzi, a bojcem, który z drzewa kończatego Uczyniła, krwawi brzuch, piersi, boki jego.
CVII.
Ulania też z swemi we społek pannami Miedzy ciskaniem błota, miedzy kamieniami Bieży, ręce do góry wzniesione trzymając I dotkliwemi z niego słowy przeszydzając. „Gdzie teraz twoja srogość - woła - gdzie sierdzite Zamysły, gdzie panieńskiej krwie serce
zuchwały; Bo jeszcze zrazu spólnie tak postanowili, Aby go tysiącem mąk różnych nakarmili.
C
Obnażonego tedy w pół wnet porywają I słusznem zjętej gniewem znowu starce dają, Wprzód krętemi związawszy dużo powrozami, Iż najmniejszemi ruszyć nie zdołał członkami. Tak sługa Druzyllina, zajątrzona srodze, Wodzi skrępowanego po rynkowej drodze, Wodzi, a bojcem, który z drzewa kończatego Uczyniła, krwawi brzuch, piersi, boki jego.
CVII.
Ulania też z swemi we społek pannami Miedzy ciskaniem błota, miedzy kamieniami Bieży, ręce do góry wzniesione trzymając I dotkliwemi z niego słowy przeszydzając. „Gdzie teraz twoja srogość - woła - gdzie sierdzite Zamysły, gdzie panieńskiej krwie serce
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 155
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
sprawiwszy, ukazać miejsce każą sobie, Gdzie Druzylline ciało w sprosnem leży grobie. To biorą, splugawione, z jej mężem pospołu I do jednego kładą w jednej trunnie dołu Z takiem dostatkiem, z taką pompą i żałością, Jaka za małą czasu mogła być krótkością. Tem czasem starka biedna Marganora swego Trapi i dojmuje mu bojcem do żywego.
CX
Potem wspaniałe dziewki przy jednem kościele Słup widzą, co pismo niósł, wyryte na czele Prawa, które sam tyran stanowił bezecny, Gdy obchód Tanakrowi czynił ostateczny. Na tem Marfiza dobra tarcz, hełm, zbroję jego Zawiesiwszy, znak dała triumfu wielkiego I wydrożyć kazała z wierzchu literami Żywot srogi, bezbożny
sprawiwszy, ukazać miejsce każą sobie, Gdzie Druzylline ciało w sprosnem leży grobie. To biorą, splugawione, z jej mężem pospołu I do jednego kładą w jednej trunnie dołu Z takiem dostatkiem, z taką pompą i żałością, Jaka za małą czasu mogła być krótkością. Tem czasem starka biedna Marganora swego Trapi i dojmuje mu bojcem do żywego.
CX
Potem wspaniałe dziewki przy jednem kościele Słup widzą, co pismo niósł, wyryte na czele Prawa, które sam tyran stanowił bezecny, Gdy obchód Tanakrowi czynił ostateczny. Na tem Marfiza dobra tarcz, hełm, zbroję jego Zawiesiwszy, znak dała tryumfu wielkiego I wydrożyć kazała z wierzchu literami Żywot srogi, bezbożny
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 157
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dużością.
LXVIII.
Tak konia grabinego piersiami swojemi Trącił, iż się rozciągnął, upadszy, na ziemi Ani się mógł pokrzepić więcej od tęgiego Razu, choć się dobywał z piasku chropawego. Po trzy, po cztery razy bohatyr surowy To mu do pochylonej sięga pięścią głowy, To zaś bez cierpliwości, bez namniejszej zwłoki Ostrem bojcem obadwa juszy mocno boki.
LXIX.
Próżno robi, wyskoczyć musi z siodła swego, Chyżo szable dobywszy od boku dużego. Z Oliwierem Agramant wraz w się uderzyli I równem męstwem tarcze obiedwie przeszyli. Lecz Sobryna Brandymart tak za pierwszem razem Ugodził, iż go z strzemion wysadził zarazem: Lub to końska lub jego pomniejszych sił
dużością.
LXVIII.
Tak konia grabinego piersiami swojemi Trącił, iż się rozciągnął, upadszy, na ziemi Ani się mógł pokrzepić więcej od tęgiego Razu, choć się dobywał z piasku chropawego. Po trzy, po cztery razy bohatyr surowy To mu do pochylonej sięga pięścią głowy, To zaś bez cierpliwości, bez namniejszej zwłoki Ostrem bojcem obadwa juszy mocno boki.
LXIX.
Próżno robi, wyskoczyć musi z siodła swego, Chyżo szable dobywszy od boku dużego. Z Oliwierem Agramant wraz w się uderzyli I równem męstwem tarcze obiedwie przeszyli. Lecz Sobryna Brandymart tak za pierwszem razem Ugodził, iż go z strzemion wysadził zarazem: Lub to końska lub jego pomniejszych sił
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 244
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
odpoczynku nie chce swemu dać koniowi Aż szyję, jak umyślił, utnie Leonowi.
XC
Tysiąc mil dla tej samej ujechał przyczyny, Ta jedna chęć gnała go tu, nie zamysł inny. To rzekszy, odbiega ich i konia prostuje Na ślad, gdzie pierzchliwy tył Leon ukazuje, I leci, co ma siły, często bojcem swego Zwiera, choć dziwnie żartki, Frontyna dzielnego. Daleko już, daleko po zad zostawuje Giermka, a przecię o to nic się nie frasuje.
XCVII.
Lecz nieleniwszy Leon śpieszy ku domowi, Ani zmordowanemu folguje koniowi. Przebiegszy most, który mu wolną drogę daje, Zrzuca go, a w ojczyste sam uchodzi kraje
odpoczynku nie chce swemu dać koniowi Aż szyję, jak umyślił, utnie Leonowi.
XC
Tysiąc mil dla tej samej ujechał przyczyny, Ta jedna chęć gnała go tu, nie zamysł iny. To rzekszy, odbiega ich i konia prostuje Na ślad, gdzie pierzchliwy tył Leon ukazuje, I leci, co ma siły, często bojcem swego Zwiera, choć dziwnie żartki, Frontyna dzielnego. Daleko już, daleko po zad zostawuje Giermka, a przecię o to nic się nie frasuje.
XCVII.
Lecz nieleniwszy Leon śpieszy ku domowi, Ani zmordowanemu folguje koniowi. Przebiegszy most, który mu wolną drogę daje, Zrzuca go, a w ojczyste sam uchodzi kraje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 333
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Atalancie, dziczy. Dał garło; nie masz wuja, nie masz kuma, brata; Gorzej zazdrość od dzika i niedźwiedzia płata, Obcych wołaj na pomoc, chyba jeśli tu ma Interes, wtenczas znajdziesz wuja, brata, kuma. Nie frasuj, miły synu: mając Boga ojcem, Możesz jednym ponękać tę bestyją bojcem. 424. NA KLEPACZE
Bijąc ktoś w Rzymie sługę o zgubione klucze, Tymże mu kijem w mieszku pieniądze potłucze, Na których że cesarską osobę znieważył, Oskarżony, kłopotu na ratuszu zażył. Czegóż dzisia nie robią z Kaźmierzową twarzą, Przecie o to nikogo w Krakowie nie karzą; Widziałem, a własnemu trzeba
, Atalancie, dziczy. Dał garło; nie masz wuja, nie masz kuma, brata; Gorzej zazdrość od dzika i niedźwiedzia płata, Obcych wołaj na pomoc, chyba jeśli tu ma Interes, wtenczas znajdziesz wuja, brata, kuma. Nie frasuj, miły synu: mając Boga ojcem, Możesz jednym ponękać tę bestyją bojcem. 424. NA KLEPACZE
Bijąc ktoś w Rzymie sługę o zgubione klucze, Tymże mu kijem w mieszku pieniądze potłucze, Na których że cesarską osobę znieważył, Oskarżony, kłopotu na ratuszu zażył. Czegóż dzisia nie robią z Kaźmierzową twarzą, Przecie o to nikogo w Krakowie nie karzą; Widziałem, a własnemu trzeba
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 436
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987