Bowiem ci będą znośniejsze praszczęta. Tam tylko boli raz w przeciągłym rzędzie, A tu i boleć, i śmierdzieć ci będzie, Gdy cię, jakoby po żałobnej stypie, W grobie różny gad i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże,
Bowiem ci będą znośniejsze praszczęta. Tam tylko boli raz w przeciągłym rzędzie, A tu i boleć, i śmierdzieć ci będzie, Gdy cię, jakoby po żałobnej stypie, W grobie różny gad i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 205
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kopią, A z głowy wybić sobie tem melancholią.
XX.
Od najtęższego razu Marfiza musiała Stłuc się gwałtownie, z konia gdy przykro zleciała; A iż jej, jako żywo, tak się nie przydało, Ledwie ciężkie od żalu serce nie szalało. Jeno ziemie dopadła, zaraz w mgnieniu oka Najostrzejszej dobywa swej szable od boka. Krzyczy druga: „Co czynisz? Stój! Darmo szermujesz: Więźniem mojem jesteś już, tem się nie ratujesz.
XXI.
Bo choć zwykłej zażywam z inszemi ludzkości, Z tobą nie chcę: twoje mię odwodzą hardości I grube obyczaje, com o nich słychała Częstokroć, pókim sama ciebie nie poznała”
kopią, A z głowy wybić sobie tem melankolią.
XX.
Od najtęższego razu Marfiza musiała Stłuc się gwałtownie, z konia gdy przykro zleciała; A iż jej, jako żywo, tak się nie przydało, Ledwie ciężkie od żalu serce nie szalało. Jeno ziemie dopadła, zaraz w mgnieniu oka Najostrzejszej dobywa swej szable od boka. Krzyczy druga: „Co czynisz? Stój! Darmo szermujesz: Więźniem mojem jesteś już, tem się nie ratujesz.
XXI.
Bo choć zwykłej zażywam z inszemi ludzkości, Z tobą nie chcę: twoje mię odwodzą hardości I grube obyczaje, com o nich słychała Częstokroć, pókim sama ciebie nie poznała”
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 111
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wiarę wyrzucała,
XX
„Chwalę twą cnotę - mówiąc - że nie zdradzasz żony, Choć o jej wstydzie jesteś mniej uwiadomiony. Lecz jeśli ona wierna temże kształtem tobie, Jako próbujesz, w którem dowodzisz sposobie? Mniejsza rzecz, iż swojego z niej nie spuszczasz oka, Mniejsza rzecz, iż ją jakaś podle twego boka Wiąże miłość, bo nigdy mężczyzny żadnego Nie widzi z wolej twojej, z rozkazania twego. II.
XX
Odjedź jeno na mały czas, a głos puść taki, Iż cię z domu gwałt pędzi, gwałt nieladajaki Ważnych spraw, niech się o tem wsi, miasta dowiedzą, Co o bliższą granicę z grunty twemi siedzą
wiarę wyrzucała,
XX
„Chwalę twą cnotę - mówiąc - że nie zdradzasz żony, Choć o jej wstydzie jesteś mniej uwiadomiony. Lecz jeśli ona wierna temże kształtem tobie, Jako próbujesz, w którem dowodzisz sposobie? Mniejsza rzecz, iż swojego z niej nie spuszczasz oka, Mniejsza rzecz, iż ją jakaś podle twego boka Wiąże miłość, bo nigdy mężczyzny żadnego Nie widzi z wolej twojej, z rozkazania twego. II.
XX
Odjedź jeno na mały czas, a głos puść taki, Iż cię z domu gwałt pędzi, gwałt nieladajaki Ważnych spraw, niech się o tem wsi, miasta dowiedzą, Co o bliższą granicę z grunty twemi siedzą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 285
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ubrany i broń przednia. Z którego świże na stacji tam będący wziąwszy konie, ledwie o dużym stanąłem w mieście Mariszostrau zmroku. Przezwisko tegoż musiało z dziwnej powstać awantury, a takiej, że ktoś salve venia Mari się osrać musiał, lecz Boże odpuść jako i mowie tutejszego kraju, z której każdym gęby otwarciem boka rwać trzeba. To miasto dopiro zaczyna być piękne, mając jeszcze dawnego, że było drewniane, w sobie znaki, ile gdy w samym rynku połowa jest onych. Wsie tutejsze wielce z swym ludem do naszych podobne i mosty przy bezbożnych drogach. Co znakiem najdowodniejszym, że Górny z Dolnym Śląskiem i Morawa należeli dawniej do
ubrany i broń przednia. Z którego świże na stacji tam będący wziąwszy konie, ledwie o dużym stanąłem w mieście Mariszostrau zmroku. Przezwisko tegoż musiało z dziwnej powstać awantury, a takiej, że ktoś salve venia Mari się osrać musiał, lecz Boże odpuść jako i mowie tutejszego kraju, z której kóżdym gęby otwarciem boka rwać trzeba. To miasto dopiro zaczyna być piękne, mając jeszcze dawnego, że było drewniane, w sobie znaki, ile gdy w samym rynku połowa jest onych. Wsie tutejsze wielce z swym ludem do naszych podobne i mosty przy bezbożnych drogach. Co znakiem najdowodniejszym, że Górny z Dolnym Szląskiem i Morawa należeli dawniej do
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 161
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak