dla żony w koralu Nożenki wybijaną robotą z blachmalu (Wstydzi-ć się na bankiecie bawolego rogu) — Na cóż człowiek pracuje, porwon swój koszt Bogu. Sobie potem obuszek, żenie kupię trzcinę. Obaczywszy grzebieniarz, i tego nie minę, Potrzebny jest i ścianę w pokoju ozdobi. Sługa płaci, a mieszek już bokami robi. Więc rzymskie rękawiczki i pończoszki żenie, Nuż dzieciom to i owo, co tylko na ścienie, Wszytkiego mi potrzeba, widzę i na stole, A Francuz prezentuje, chwali, ile zdole. Na ostatek kapelusz kupiwszy i bindę, Wydam wszytko i z kramu bez pieniędzy wyńdę. Wtem deszcz. „Opończe
dla żony w koralu Nożenki wybijaną robotą z blachmalu (Wstydzi-ć się na bankiecie bawolego rogu) — Na cóż człowiek pracuje, porwon swój koszt Bogu. Sobie potem obuszek, żenie kupię trzcinę. Obaczywszy grzebieniarz, i tego nie minę, Potrzebny jest i ścianę w pokoju ozdobi. Sługa płaci, a mieszek już bokami robi. Więc rzymskie rękawiczki i pończoszki żenie, Nuż dzieciom to i owo, co tylko na ścienie, Wszytkiego mi potrzeba, widzę i na stole, A Francuz prezentuje, chwali, ile zdole. Na ostatek kapelusz kupiwszy i bindę, Wydam wszytko i z kramu bez pieniędzy wyńdę. Wtem deszcz. „Opończe
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 95
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; mogą mieć do wygody taflę wielką szklaną w ramę oprawioną. Wutach, szklanych snadno, je robią, sklenice wielkie przestrzygując. Sposób. Zrysowawszy jeden dukt DE, na twojej karcie nieznacznie, przenieś z punktu D, mapy oryginalnej długość linii DE.) (2. Wziąwszy KNPT, kartę papieru tęgiego i równego z bokami prostymi, obciętymi, pod linią stolarską, z jakimiżkolwiek angułami podobnymi krzyżowym: przystaw ścianę jednę KN, karty do ściany DE mapy Oryginalnej, tak żeby słusznie wyszła za anguł E Mapy, ku N.) (Na karcie KNPT tak ustawionej, naznacz punkt jeden E, przy samym angule E Mapy Oryginalnej: a drugi
; mogą mieć do wygody taflę wielką skláną w ramę opráwioną. Wvtách, sklánych snádno, ie robią, sklenicé wielkie przestrzyguiąc. Sposob. Zrysowawszy ieden dukt DE, ná twoiey kárćie nieznácznie, przenieś z punktu D, máppy oryginálney długość linii DE.) (2. Wźiąwszy KNPT, kártę pápieru tęgiego y rownego z bokámi prostymi, obćiętymi, pod liniią stolárską, z iákimiżkolwiek ángułámi podobnymi krzyżowym: przystaw śćiánę iednę KN, kárty do śćiány DE máppy Oryginálney, ták żeby słusznie wyszłá zá ánguł E Máppy, ku N.) (Ná kárćie KNPT ták vstáwioney, náznácz punkt ieden E, przy sámym ángule E Máppy Oryginálney: á drugi
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 129
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
na wyspie twardem snem zmorzona, Skąd zaś była od zbójców morskich uniesiona. To mówiąc, obraca się, jako więc rzezaną Z marmuru Latonównę albo malowaną Widziemy, gdy kąpiąc się w rzece, natrafiona Od myśliwego nagle była Akteona.
LIX.
Ile może, brzuch kryje z pełnemi piersiami, A coraz się obraca do niego bokami. Orland okrętu swego z daleka wygląda I żeby wszedł do portu, co napręcej żąda, Chcąc ją, z mocnych łańcuchów pierwej rozwiązaną, Przyodziać jaką szatą, w okręcie dostaną; Wtem Obert, król irlandzki, przypadł w prędkiem biegu, Słysząc, że już morski dziw zdechły beł na brzegu,
LX.
I
na wyspie twardem snem zmorzona, Skąd zaś była od zbójców morskich uniesiona. To mówiąc, obraca się, jako więc rzezaną Z marmuru Latonównę albo malowaną Widziemy, gdy kąpiąc się w rzece, natrafiona Od myśliwego nagle była Akteona.
LIX.
Ile może, brzuch kryje z pełnemi piersiami, A coraz się obraca do niego bokami. Orland okrętu swego z daleka wygląda I żeby wszedł do portu, co napręcej żąda, Chcąc ją, z mocnych łańcuchów pierwej rozwiązaną, Przyodziać jaką szatą, w okręcie dostaną; Wtem Obert, król irlandzki, przypadł w prętkiem biegu, Słysząc, że już morski dziw zdechły beł na brzegu,
LX.
I
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 241
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się dobywa WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ W Bracławską Ukrainę idzie.
Jakoby się w-tym cieniu, i wszytkich rozpaczy Słońce wrócić zgubione zdało, nie inaczy: Albo gdy w-rozgniewaniu Oceańskim pływa Morski Okret, a już nań mokra się dobywa Śmierć samopas: Maszt upadł, i już bez nadzieje, I tam i sam miotany bokami się chwieje: Jednoż mu się o Rafe, abo gdzie krzemienny Rozbić Szkopuł. Tym czasem na niebie zbawienny Polluks wznidzie aż zaraz burzą, te ukróci, I już zdesyerowane zdrowie drugim wróci. Tak się i nam widziało cośmy w-tej tam kniei Nie podobni żywota byli już nadziei; Ze on jeden przynamniej, gdy
się dobywa WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY W Bracławską Ukráinę idzie.
Iakoby sie w-tym ćieniu, i wszytkich rozpaczy Słonce wroćić zgubione zdało, nie inaczy: Albo gdy w-rozgniewaniu Oceanskim pływa Morski Okret, á iuż náń mokra sie dobywa Smierć samopas: Maszt upadł, i iuz bez nadźieie, I tam i sam miotany bokami sie chwieie: Iednoż mu sie o Ráfe, abo gdźie krzemienny Rozbić Szkopuł. Tym czasem ná niebie zbawienny Pollux wznidźie áż zaraz burzą, te ukroći, I iuż zdesyerowáne zdrowie drugim wroći. Ták sie i nam widźiáło cośmy w-tey tam kniei Nie podobni żywotá byli iuż nadźiei; Ze on ieden przynámniey, gdy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 16
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
mniemasz się schronić przed wodą/ tym dopiero nalepszą trafisz łaźnią. Żadnemu tam nieprzepuszczą niech będzie jaki chce Potentat/ jakoż tam siła znacznych Książąt/ i inszych Panów im równych było i bywa. Tamże przejdziesz na lewą stronę/ do jedni Grota nazwany Sybilla, gdzie siła od Alabastru i marmuru/ kosztownych Statuj/ bokami od białych i czerwonych przybrane korali/ jednak niewiele obaczysz/ puki się wprzód dobrze nie zmoczysz/ albowiem pełno wszedzie skrytych/ i potajemnych wodnych kunsztów. Na prawy Ręce jest Laźnia Książęcia/ w który jest wanna że ślicznego gładkiego Alabastru. Tuż zaraz jest drugi Sklep/ do chłodzenia się lecie/ dla wielkiego gorąca/ w
mniemasz się zchronić przed wodą/ tym dopiero nálepszą tráfisz łaźnią. Zadnemu tám nieprzepuszczą niech będźie iáki chce Potentat/ iákoż tám śiłá znácznych Xiążąt/ y inszych Pánow im rownych było y bywa. Támże przeydźiesz ná lewą stronę/ do iedny Grota názwány Sybilla, gdźie śiłá od Alábástru y mármuru/ kosztownych Státuy/ bokámi od białych y czerwonych przybráne korali/ iednák niewiele obaczysz/ puki się wprzod dobrze nie zmoczysz/ álbowiem pełno wszedźie skrytych/ y potáiemnych wodnych kunsztow. Ná práwy Ręce iest Láźniá Xiążęćia/ w ktory iest wánná że ślicznego głátkiego Alábástru. Tuż záraz iest drugi Sklep/ do chłodzenia się lećie/ dla wielkiego gorącá/ w
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 63
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
szeleszem/ jakby strzelał z Muszkietów/ a co większa/ że woda tak kunsztownie/ nakształt dymu wyskakuje wgórę że człowiek na to patrzący/ od strachu wzdrygać się musi. Potym do Sybille Grotta nazwiskiem przyszedszy/ gdzie pełno stoi starożytnych/ jednak kosztownych Statuj/ od drogich kamieni/ korali/ Perłowy Macice sadzonych/ bokami różnie: przytym tak ze ze wszytkich prawie stron/ z siebie skryte wydających wody. Trochę dalej/ obaczysz/ wrowninie jednej/ Miasto Rzym/ co od Najznaczniejszych budynków/ i Starożytnych Grobów/ albo Grobowców/ w pośrzodku/ nad siedmią Pagórków/ siedzącą Boginię Rzymską/ którą jedna marmurowa wyraża Statua/ nakształt jedni
szeleszem/ iákby strzelał z Muszkietow/ á co większa/ że wodá ták kunsztownie/ nákształt dymu wyskákuie wgorę że człowiek ná to pátrzący/ od stráchu wzdrygáć się muśi. Potym do Sybille Grottá názwiskiem przyszedszy/ gdźie pełno stoi stárożytnych/ iednák kosztownych Státuy/ od drogich kámieni/ korali/ Perłowy Máćice sádzonych/ bokámi rożnie: przytym ták ze ze wszytkich práwie stron/ z śiebie skryte wydáiących wody. Trochę dáley/ obaczysz/ wrowninie iedney/ Miásto Rzym/ co od Nayznácznieyszych budynkow/ y Stárożytnych Grobow/ álbo Grobowcow/ w pośrzodku/ nád śiedmią Págorkow/ śiedzącą Boginię Rzymską/ ktorą iedná mármurowá wyraza Státua/ nákształt iedny
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 186
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
dwie ją części dzieląc morze. Teraz wyspa troistym w morzu leży bokiem, A naprzód Jońskiego Pachiński szerokiem Morza wałom zastwia, Afryce pozorem Lilibeu przegraża; Tyrrenom Pelorem. Środkiem Etna siarczyste w górę rzuca dymy, Encelada mogiła, co na rozłożystym Górę karku dźwigając, ogniem tchnie siarczystym, A gdy ciężar chcąc złożyć, poruszy bokami: Drzy ziemia, Miasta z swemi trzęsą się wieżami. Na wierzch Etny wzrok tylko obrócić się godzi, Wniść trudno; środek góry rozmaite rodzi Drzewa ta się raz wewnątrz bystrym wiatrem burzy. Raz ognie w niebo miecąc, czarnym dymem kurzy. Jednak lubo ognistym pali się waporem, Śniegu przecie nie traci, sekretnym humorem
dwie ią częśći dźieląc morze. Teraz wyspá troistym w morzu leży bokiem, A naprzod Iońskiego Páchiński szerokiem Morzá wáłom zástwia, Afryce pozorem Lilibeu przegraża; Tyrrenom Pelorem. Srodkiem Etná śiárczyste w gorę rzuca dymy, Enceládá mogiłá, co ná rozłożystym Gorę kárku dźwigaiąc, ogniem tchnie śiárczystym, A gdy ćiężar chcąc złożyć, poruszy bokámi: Drzy żiemiá, Miástá z swemi trzęsą sie wieżámi. Ná wierzch Etny wzrok tylko obroćić sie godźi, Wniść trudno; środek gory rozmáite rodźi Drzewá tá się raz wewnątrz bystrym wiátrem burzy. Raz ognie w niebo miecąc, czarnym dymem kurzy. Iednák lubo ognistym páli sie waporem, Sniegu przećie nie traći, sekretnym humorem
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 8
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
ten czas, gdyby Pan BÓG (tak jako naszych Rodziców teraźniejsi Kaznodzieje) o ten grzech ich był śniestrofował, zapewnieby byli wbawełnę obwijali swoję akcją, i owe sieroctwo swoje, na złe czasy składali, ile że oni też zrywając zakazane jabłko, chcieli jak świece jaśnieć w Niebie Ertis sicut Dij, a oni bokami w Raju świecić musieli. A żeby zaś ta materia do Duchownych nienależała, to odsełam do Paragrafu 10. Folijo 72. (w którym się doczytać można) bo jeżeli za czasu przestępstwa w Raju na oko grzech wytknął Adamowi i Kainowi. Więc że teraz Namiestników Boskich znajduje się tak wiele, należy im, ujmować
ten czas, gdyby Pan BOG (tak iako naszych Rodzicow teraźnieysi Kaznodzieie) o ten grzech ich był sniestrofowáł, zapewnieby byli wbawełnę obwiiali swoię akcyą, y owe sieroctwo swoie, na złe czasy składali, ile że oni też zrywaiąc zakazane iabłko, chcieli iak świece iaśnieć w Niebie Ertis sicut Dij, á oni bokami w Raiu świecić musieli. A żeby zaś ta materya do Duchownych nienależała, to odsełam do Paragrafu 10. Foliio 72. (w ktorym się doczytać można) bo ieżeli za czasu przestępstwa w Raiu na oko grzech wytknął Adamowi y Kainowi. Więc że teraz Namiestnikow Boskich znayduie się tak wiele, należy im, uymować
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 180
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
poczciwy/ a najwyższe dobro z niego pochodzące. Srzodek dwojaki. Roztropności jest własność obierać śrzodek własnej rzeczy. Przyczyny cnoty cztery. Jeśli Cnota w środku jest położona. Do 7. Rozdziału przynależy
ZDa się być rzecz wątpliwa/ aby cnota miała zasieść w śrzodku. 1. Naprzód/ iż sprawiedliwość nie jest miedzy dwiema pobokami występnemi/ ale jej tylko jeden pobok jest/ Niesprawiedliwość. 2. Iż Panieństwo jest cnota do wstrzymawałości przynależąca/ która nie jest miarkowaniem namiętności/ ale wykorzenieniem żądze. 3. Spaniałość i wielmożność w nawiętszych dygnitarstwach/ i w nawiętszych nakładziech należą: tedyc nie są w śrzodku/ nie są w mierności położone. Nawet cnota
poczćiwy/ á naywyższe dobro z niego pochodzące. Srzodek dwoiáki. Rostropnośći iest własność obieráć śrzodek własney rzeczy. Przyczyny cnoty cztery. Iesli Cnotá w środku iest położoná. Do 7. Rozdziału przynależy
ZDa się być rzecz wątpliwa/ áby cnotá miáłá záśieść w śrzodku. 1. Naprzod/ iż spráwiedliwość nie iest miedzy dwiemá pobokámi występnemi/ ále iey tylko ieden pobok iest/ Niesprawiedliwość. 2. Iż Pánieństwo iest cnotá do wstrzymawałośći przynależąca/ ktora nie iest miárkowániem namiętnośći/ ále wykorzenieniem żądze. 3. Spaniáłość y wielmożność w nawiętszych dygnitárstwách/ y w nawiętszych nakłádźiech należą: tedyc nie są w śrzodku/ nie są w miernośći położone. Náwet cnotá
Skrót tekstu: PetrSEt
Strona: 145
Tytuł:
Etyki Arystotelesowej [...] pierwsza część
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
filozofia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
łęku wysadziła, A sama, choć tak często z rycerzmi się bodła, Dopiero ten pierwszy raz dziś wypadła z siodła. Nie tylko się dziwiła nieszczęściu wielkiemu, Ale beła podobna jakiemu głupiemu. Ale i rycerz czarny niemniej się dziwował, Bo nie tak łatwie spadał i w tej grze szwankował.
XCVI.
A ledwie co bokami ziemię uderzyli, Jako znowu, wstawszy z niej, do siebie skoczyli; Cięte razy i sztychy sobie zadawają, To się mieczmi, to wzajem tarczami składają. Brzmią i straszny puszczają dźwięk twarde żelaza, Od mieczów i gęstego uderzone raza; Ich zbroje, ich szyszaki ogromne z tarczami Z twardemi równać każdy mógł nakowalniami.
łęku wysadziła, A sama, choć tak często z rycerzmi się bodła, Dopiero ten pierwszy raz dziś wypadła z siodła. Nie tylko się dziwiła nieszczęściu wielkiemu, Ale beła podobna jakiemu głupiemu. Ale i rycerz czarny niemniej się dziwował, Bo nie tak łatwie spadał i w tej grze szwankował.
XCVI.
A ledwie co bokami ziemię uderzyli, Jako znowu, wstawszy z niej, do siebie skoczyli; Cięte razy i sztychy sobie zadawają, To się mieczmi, to wzajem tarczami składają. Brzmią i straszny puszczają dźwięk twarde żelaza, Od mieczów i gęstego uderzone raza; Ich zbroje, ich szyszaki ogromne z tarczami Z twardemi równać każdy mógł nakowalniami.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 109
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905