mocy, Ustawnie służą i we dnie i w nocy; Którego państwa słońce nie graniczy; Który na niebie i ziemi dziedziczy; Którego groźne słowa uciszały Ogromne morza burzliwego wały; Przed którym piekło i czarci przeklęci Drżą, siłą jego w twardą klubę wzięci. On lew wspaniały, ach patrz jako cichy, Na uszczypliwe i bolesne sztychy Ciężkich potwarzy, brzydkie szkalowania, Na pośmiewiska, na świętą twarz plwania,
Na srogie bicia, na okrutne męki Wściekłej, zajadłej przeciwników ręki. Jako baranek ust swych nie otwiera, Modląc się za nie na krzyżu umiera. O niezrownana i dziwna miłości, Czy nie przenikniesz serc, nerek i kości Ostatnich szpików?
mocy, Ustawnie służą i we dnie i w nocy; Ktorego państwa słońce nie graniczy; Ktory na niebie i ziemi dziedziczy; Ktorego groźne słowa uciszały Ogromne morza burzliwego wały; Przed ktorym piekło i czarci przeklęci Drżą, siłą jego w twardą klubę wzięci. On lew wspaniały, ach patrz jako cichy, Na uszczypliwe i bolesne sztychy Ciężkich potwarzy, brzydkie szkalowania, Na pośmiewiska, na świętą twarz plwania,
Na srogie bicia, na okrutne męki Wściekłej, zajadłej przeciwnikow ręki. Jako baranek ust swych nie otwiera, Modląc się za nie na krzyżu umiera. O niezrownana i dziwna miłości, Czy nie przenikniesz serc, nyrek i kości Ostatnich szpikow?
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 395
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
nie osądzi/ że żywot nic inszego nie jest/ jedno niewola: Ześ nie Monarcha/ boli cię: żeś nie Senator/ frasujesz się: żeś nie Pan/ przykroć; a jeszcze jako Kmieć Panu swemu/ i Król/ i Pan/ i ubogi/ zarównie wszyscy/ że żyjemy/ bolesne czyńsze płacić musimy. Abowiem exilium, luctus, dolor, tributa, sunt ista viuendi. Zaprawdę z weselemby umierać/ a z płaczem się rodzić! Dobrze Trakowie/ gdy się człowiek rodził/ żałosnie płakali: gdy umierał/ bankiety/ wesela/ sprawowali; ponieważ śmierć utrapienia/ boleści/ i wszytkich złych rzeczy/
nie osądzi/ że żywot nic inszego nie iest/ iedno niewola: Ześ nie Monárchá/ boli ćię: żeś nie Senator/ frásuiesz się: żeś nie Pan/ przykroć; á iescze iáko Kmieć Pánu swemu/ y Krol/ y Pan/ y vbogi/ zárownie wszyscy/ że żyiemy/ bolesne czyńsze płáćić muśimy. Abowiem exilium, luctus, dolor, tributa, sunt ista viuendi. Záprawdę z weselemby vmieráć/ á z płáczem się rodzić! Dobrze Trákowie/ gdy się człowiek rodził/ żáłosnie płákáli: gdy vmierał/ bánkiety/ wesela/ spráwowáli; ponieważ śmierć vtrapienia/ boleśći/ y wszytkich złych rzeczy/
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: Iv
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
słuchających.
Niechby kto nieprzyzwyczajony wszedł na miejsce obrad naszich; czi mógłby sobie pomyślić, że tam agitur de forte królestwa; nie widząc ani powagi, którą mieć powinno tak zacne zgromadzenie, ani uwagi, na rozsądne i poziteczne zdania, ani konsyderacyj na niebezpiecźne przypadki, które zewsżąd premunt, lubo Ojczyzna prezentuje swoje bolesne rany, które bardziej drażniemy niż leczimy, tak dalece że może słusznie narzekać na nas i wymawiac nam: Heu patior telis vulnera facta meis.
Nie schodzi nam na tym, żebyśmy nie czuli, co nas boli, wszystek bowiem czas impendimus na wylicżaniu calamitatum, pobudzamy się do wspolnej kompasyj nad nieszczęściem Rzeczypospolitej, żadnej
słuchaiących.
Niechby kto nieprzyzwyczaiony wszedł na mieysce obrad nasźych; cźy mogłby sobie pomyślić, źe tam agitur de forte krolestwa; nie widząc ańi powagi, ktorą mieć powinno tak zacne zgromadzenie, ańi uwagi, na rozsądne y poźyteczne zdańia, ańi konsyderacyi na ńiebespiecźne przypadki, ktore zewsźąd premunt, lubo Oycźyzna prezentuie swoie bolesne rany, ktore bardźiey draźniemy niź lecźymy, tak dalece źe moźe słusznie narzekać na nas y wymawiac nam: Heu patior telis vulnera facta meis.
Nie schodźi nam na tym, źebyśmy nie cźuli, co nas boli, wszystek bowiem cźas impendimus na wylicźaniu calamitatum, pobudzamy się do wspolney kompassyi nad nieszczęśćiem Rzeczypospolitey, źadney
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 67
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
jest Ciało moje/ To jest Krew moja. V. Jakoż czcić mamy ten Sakrament? M. Czcią którą Bogu wyrządzamy. V. Toć dobrze jest postanowione święto Bożego Ciała? M. I prawie/ naprzód abyśmy powierzchownym poszanowaniem oświadczyli wiarę naszę. Powtóre/ abyśmy na pamięć sobie przypominali/ bolesne drogi/ pod czas Męki jego/ i chwalebne zwycięstwo. Po trzecie/ abyśmy tu naśladowali niebo/ w którym uroczystość Baranka/ na wieki obchodzić będziemy. V. Kto ma zażywać tego Sakramentu? M. Chrystus przykazał wiernym swoim/ w onych słowach; Jeżeli kto nie będzie pozywał Ciała mego/ i nie będzie
iest Ciáło moie/ To iest Krew moiá. V. Iákoż czćić mamy ten Sákráment? M. Czćią ktorą Bogu wyrządzamy. V. Toć dobrze iest postánowione święto Bożego Ciáłá? M. Y práwie/ naprzod ábysmy powierzchownym poszánowániem oświádczyli wiárę nászę. Powtore/ ábysmy ná pámięć sobie przypomináli/ bolesne drogi/ pod czás Męki iego/ y chwalebne zwyćięstwo. Po trzećie/ ábysmy tu náśládowáli niebo/ w ktorym vroczystość Báránká/ ná wieki obchodźić będźiemy. V. Kto ma záżywáć tego Sákrámentu? M. Chrystus przykazał wiernym swoim/ w onych słowách; Ieżeli kto nie będźie pozywał Ciáłá mego/ y nie będźie
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 44
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Pańskiej.
Dosyć już o tym: Bogdaj ta skrucha serdeczna I ta pokuta jego (a pokuta wieczna. Bo ilekroć usłyszał potym kurów pianie/ Płaczem gorzkim do śmierci uprzedzał świtanie) Bogdaj/ mówię/ nam zawsze wizerunkiem była: Nam którzy nieznośniejszych grzechów mamy siła. Zatym do Kaifasza z Panem się gotujmy. W jego bolesne drogi, z płaczem postępujmy.
Tu zmówić 5. pacierzy/ i 5. Zdrowych Maryj. Trzecia droga Pańska od Annasza do Kaifasza.
Et misit eum Annas ligatum ad Caipham pontificem. Ioan: 18.
Wprzód/ komu niewiadomo/ to wiedzieć przystoi; Przecz tu na dwie personie Biskupstwo się dwoi: I Annasz się
Páńskiey.
Dosyć iuż o tym: Bogday tá skruchá serdeczna I tá pokuta iego (á pokutá wieczna. Bo ilekroć vsłyszał potym kurow pianie/ Płáczem gorzkim do śmierći vprzedzał świtánie) Bogday/ mowię/ nam záwsze wizerunkiem byłá: Nam ktorzy nieznośnieyszych grzechow mamy śiłá. Zatym do Káiphaszá z Pánem się gotuymy. W iego bolesne drogi, z płáczem postępuymy.
Tu zmowić 5. paćierzy/ y 5. Zdrowych Máriy. Trzećia drogá Páńska od Annaszá do Káiphaszá.
Et misit eum Annas ligatum ad Caipham pontificem. Ioan: 18.
Wprzod/ komu niewiádomo/ to wiedźieć przystoi; Przecz tu ná dwie personie Biskupstwo się dwoi: I Annasz się
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 23.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
zachodzieły, już to częścią w egzorbitancjach na sejmie przeszłym od koła poselskiego proponowanych, częścią w instrukcji zjazdu lubelskiego do K. J. M. danej, częścią w punktach i artykułach rokoszowych jest wszystkiemu światu odkryto i pokazano, a zatym pogotowiu wmciom żadną miarą tajno być nie może, jako też rokoszowy zjazd, który te bolesne rzeczy leczyć miał, stanął, co sprawił i do czego przyszło, wiedzieć wm. bezpochybnie i uważać raczycie i pewniśmy tego, że postępek przeszły i nazamydleńsze oczy przepłókał, a pomógł nie lada jako do obaczenia nędznego, żałosnego a mizernego postanowienia ojczyzny naszej mieły, odkrył obłudę i nieszczerość, zniósł potwarzy, nauczył co
zachodzieły, już to częścią w egzorbitancyjach na sejmie przeszłym od koła poselskiego proponowanych, częścią w instrukcyi zjazdu lubelskiego do K. J. M. danej, częścią w punktach i artykułach rokoszowych jest wszystkiemu światu odkryto i pokazano, a zatym pogotowiu wmciom żadną miarą tajno być nie może, jako też rokoszowy zjazd, który te bolesne rzeczy leczyć miał, stanął, co sprawił i do czego przyszło, wiedzieć wm. bezpochybnie i uważać raczycie i pewniśmy tego, że postępek przeszły i nazamydleńsze oczy przepłókał, a pomógł nie lada jako do obaczenia nędznego, żałosnego a mizernego postanowienia ojczyzny naszej mieły, odkrył obłudę i nieszczerość, zniósł potwarzy, nauczył co
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 335
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
świat/ zaczyna Jezus Plęsy. A ty co? czy nie porwiesz się do wesołej kompanijej? nie masz się czego wzdrygać wszak to wesele niebieskich mieszkanców/ wstydby był z takimi nie tańcować/ i po tak wdzięcznej muzyce. Słowem ja rzekę/ trzeba mieć uciechę w krzyżu/ miłować uciski/ choroby/ kłopoty/ bolesne języki/ nieprzyjazne/ szczypiące mowy/ etc. etc. choćby i od namilszych potykać miały. A gdy się pokażą/ ani kolić/ do nich przyskoczyć/ miłe obłapić/ głowę przytulić/ choć często z wielką pracą przyjdzie/ i bez wnętrznego przysmaku. Takie są niebieskich ludzi na ziemi plęsy. Aniołowie nie przy krzyżu
świát/ záczyna Iezus Plęsy. A ty co? czy nie porwiesz się do wesołey kompániey? nie masz się czego wzdrygáć wszak to wesele niebieskich mieszkáncow/ wstydby był z tákimi nie táńcowáć/ y po ták wdźięczney muzyce. Słowem ia rzekę/ trzeba mieć vćiechę w krzyżu/ miłowáć vćiski/ choroby/ kłopoty/ bolesne ięzyki/ nieprzyiázne/ szczypiące mowy/ etc. etc. choćby y od namilszych potykáć miały. A gdy się pokażą/ áni kolić/ do nich przyskoczyć/ miłe obłápić/ głowę przytulić/ choć często z wielką pracą przyidźie/ y bez wnętrznego przysmaku. Tákie są niebieskich ludźi ná źiemi plęsy. Anyołowie nie przy krzyżu
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 659
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
złej fortuny razu Nikt się nie ubezpieczał; jeśli czas przetwarza W dzieciach afekt, a któż się na obcym nie sparza? Bóg w sercu, grosz w szkatule, jako ktoś wspomina, To ściana, to przyjaciel, dalej krewka trzcina, Na której, im bezpieczniej głupi się człek wspiera, Tym głębiej z ciała trzaski bolesne wybiera. Tę ostatnią — na skrzynią pokazawszy — resztę Prace mojej chowałem na lata podeszte, O której, gdybym po was tego traktamentu Doznał, jakiegom godzien, aże z testamentu Mego mieliście wiedzieć; na tom samo godził, Żebym ku sobie miłość po śmierci osłodził, Jako i za żywota, ale
złej fortuny razu Nikt się nie ubezpieczał; jeśli czas przetwarza W dzieciach afekt, a któż się na obcym nie sparza? Bóg w sercu, grosz w szkatule, jako ktoś wspomina, To ściana, to przyjaciel, dalej krewka trzcina, Na której, im bezpieczniej głupi się człek wspiera, Tym głębiej z ciała trzaski bolesne wybiera. Tę ostatnią — na skrzynią pokazawszy — resztę Prace mojej chowałem na lata podeszte, O której, gdybym po was tego traktamentu Doznał, jakiegom godzien, aże z testamentu Mego mieliście wiedzieć; na tom samo godził, Żebym ku sobie miłość po śmierci osłodził, Jako i za żywota, ale
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 493
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. I tegoż oto Gabbata sądzi, co niebem wielkim, co piekłem rządzi, którego wyrok w dzień pałający cnotę z gromady złości wyłączy? O, wiecznej godne pamięci progi, gdzie Jego święte stanęły nogi, pod cierzniem stoi niebieska głowa, haniebnej śmierci przyjmując słowa. Okrutnym zbójcom Pan porównany ukazał niebu bolesne rany, kat je odnawia, kat gdy przewłóczy. A zatym oto krzyż Jezus włóczy zelżywie, własnym drzewo ramieniem, bo ten herb księstwa Jego znamieniem. Kto drogę onę gorzkich łez godną i procesyją tak niepogodną, kto, kto zranioną utarty nogą gościniec mową trafi ubogą?
Tędy li niósł drwa na młodym grzbiecie w obcym
. I tegoż oto Gabbata sądzi, co niebem wielkim, co piekłem rządzi, którego wyrok w dzień pałający cnotę z gromady złości wyłączy? O, wiecznej godne pamięci progi, gdzie Jego święte stanęły nogi, pod cierzniem stoi niebieska głowa, haniebnej śmierci przymując słowa. Okrutnym zbójcom Pan porównany ukazał niebu bolesne rany, kat je odnawia, kat gdy przewłóczy. A zatym oto krzyż Jezus włóczy zelżywie, własnym drzewo ramieniem, bo ten herb księstwa Jego znamieniem. Kto drogę onę gorzkich łez godną i processyją tak niepogodną, kto, kto zranioną utarty nogą gościniec mową trafi ubogą?
Tędy li niósł drwa na młodym grzbiecie w obcym
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 83
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
łez wycedził niż ta mleka kapka, Którąm ssał, w którejem dziś niewinnie otruty. A śmierć: Pódź ty do grobu, bo nie czas dysputy. 18. DZIECIĘCIU W ODRZE
Rozumiałem, że wszytko, com miał od natury, Moje było na świecie; gdy odarszy z skóry, Wyzuwszy mnie gorączką przez bolesne strupy Z mej krasy, wrzuciła śmierć między martwe trupy. Jeśli na mnie poznała jakie rzeczy swoje, Mogła odrzeć, nie zabić, nie karać we dwoje. Tym się jednak sam cieszę i rodziców tulę, Że mi ze lnu na niebie gotują koszulę, Którą gdy Bóg odzieje moje nagie biodry, Już się w niej
łez wycedził niż ta mleka kapka, Którąm ssał, w którejem dziś niewinnie otruty. A śmierć: Pódź ty do grobu, bo nie czas dysputy. 18. DZIECIĘCIU W ODRZE
Rozumiałem, że wszytko, com miał od natury, Moje było na świecie; gdy odarszy z skóry, Wyzuwszy mnie gorączką przez bolesne strupy Z mej krasy, wrzuciła śmierć między martwe trupy. Jeśli na mnie poznała jakie rzeczy swoje, Mogła odrzeć, nie zabić, nie karać we dwoje. Tym się jednak sam cieszę i rodziców tulę, Że mi ze lnu na niebie gotują koszulę, Którą gdy Bóg odzieje moje nagie biodry, Już się w niej
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 439
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987