wdowy i mężatki Ukazują i piersi, i nagie łopatki. Nazajutrz mając tegoż księdza pani w domu: Ojcze, więcej ci, rzecze, z gołych nóg soromu. Głowy tylko przykrywać, choć piersi obnażą, W kościele święte pisma białymgłowom każą; A gdy ewangelią apostoli niosą Na świat, zakazał im Pan chodzić nogą bosą. Ponęta li do grzechu trzewik jest sudanny, Cóż, gdyby gołe nogi ukazały panny. A czemuż wy chodzicie boso, pytam, księże? Najciężej oku począć, dalej myśl dosięże. Nie wiecie, że tak ludzi natura mieć chciała, Że to męska białej płci, co męskiej jest biała. Jako nogi i
wdowy i mężatki Ukazują i piersi, i nagie łopatki. Nazajutrz mając tegoż księdza pani w domu: Ojcze, więcej ci, rzecze, z gołych nóg soromu. Głowy tylko przykrywać, choć piersi obnażą, W kościele święte pisma białymgłowom każą; A gdy ewangeliją apostoli niosą Na świat, zakazał im Pan chodzić nogą bosą. Ponęta li do grzechu trzewik jest sudanny, Cóż, gdyby gołe nogi ukazały panny. A czemuż wy chodzicie boso, pytam, księże? Najciężej oku począć, dalej myśl dosięże. Nie wiecie, że tak ludzi natura mieć chciała, Że to męska białej płci, co męskiej jest biała. Jako nogi i
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 646
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uczynić, a przecie Dam wolna wolą żyjacym na świecie. Tyźli ugruntował głębokość morza? Które, gdzie wschodzi, gdzie zapada zorża, Gdzie Słońce stawa na Merydianie, Gdzie pułnoc ziębi; masą swe otchłanie? Po ich przepaściach niedoszłych, i po dnie Gdzie grunt ich, oraz fundamenta spodnie Chodziłżeś kiedy, jak ja nogą bosą Nie omoczywszy swoich stop ich rosą? Widziałliś śmierci otworzone bramy? I drzwi ciemności, i piekielne jamy? Na którym trakcie światłość ma swe składy, I kędy miejsce oćmy jest szkarady? Mógłżeś przeniknąć szerokość ziemie, Jaki ma pozór, jaki kształt jej brzemie? Powiedź mi, jeźliś takim był badaczem, Żebyś
uczynić, á przećie Dam wolna wolą żyiacym ná świećie. Tyźli ugruntował głębokość morża? Ktore, gdźie wschodźi, gdźie zapáda zorża, Gdźie Słońce stáwa ná Merydyánie, Gdźie pułnoc ziębi; masą swe otchłanie? Po ich przepaśćiách niedoszłych, i po dńie Gdźie grunt ich, oraz fundámenta spodńie Chodźiłżeś kiedy, iák ia nogą bosą Nie omoczywszy swoich stop ich rosą? Widźiałliś śmierći otworzone bramy? I drźwi ćiemnośći, i piekielne iamy? Ná ktorym trakcie świátłość ma swe składy, I kędy mieysce oćmy iest szkarady? Mogłżeś przeniknąć szerokość źiemie, Iáki ma pozor, iáki kształt iey brżemie? Powiedź mi, ieźliś tákim był badaczem, Zebyś
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 149
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Ostatek najłakomsze morze połykało, Głuche morze, smutnych próśb co przyjąć nie chciało. Już skarg więcej nie słychać, usta spracowane Musiały pić przez dzięki wody rozgniewane.
XX.
Ten w głębokości morskiej bez dusze zostaje, Ten rękę, aby mógł mieć ratunek, podaje; Ten kilkakroć ukazał głowę z ramionami, Ten jedną nogą bosą robi pod wodami. Rugier, jak skoczył, gdy już tonąć miała, z łodzi, Na wszystkie strony wzrok wzniósł przez one powodzi I zaraz się udaje, bo najbliżej była, Do skały, kędy okręt nawałność pędziła.
XXI.
I z mocy, na jaką się mógł zdobyć, pracuje, Wały nieubłagane ramionmi przejmuje
Ostatek najłakomsze morze połykało, Głuche morze, smutnych próśb co przyjąć nie chciało. Już skarg więcej nie słychać, usta spracowane Musiały pić przez dzięki wody rozgniewane.
XX.
Ten w głębokości morskiej bez dusze zostaje, Ten rękę, aby mógł mieć ratunek, podaje; Ten kilkakroć ukazał głowę z ramionami, Ten jedną nogą bosą robi pod wodami. Rugier, jak skoczył, gdy już tonąć miała, z łodzi, Na wszystkie strony wzrok wzniósł przez one powodzi I zaraz się udaje, bo najbliżej była, Do skały, kędy okręt nawałność pędziła.
XXI.
I z mocy, na jaką się mógł zdobyć, pracuje, Wały nieubłagane ramionmi przejmuje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 232
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kuszę/ Swym przemysłem/ nie laty twemi/ się obruszę Odmłodzić wiek teściowski; byle nas wspomogła/ I dziełwielkich/ trzykształtna Bogini pomogła. Trzy było nocy wytrwać/ by się postykały Rogi/ i krąncem zeszły. jako błysnął cały I ziemię/ pełny księżyc oglądał/ poddaną: Pójdzie z domu/ przywdziawszy szatę rozpasoną. Bosą nogą/ włos nagi puściwszy po sobie; I błąka się samopas/ o północnej dobie. głęboki upokoił sen/ zwierz/ ptastwo/ ludzi/ Najliższa szemranina nikogo nie budzi. Po drzewach list nie trzuśnie: od wiatrów w pokoje. Tylko że się gwiazdy skrzą. k tyże ręce swoje Ściągnąwszy/ po trzykroć się
kuszę/ Swym przemysłem/ nie láty twemi/ się obruszę Odmłodźić wiek teśćiowski; byle nas wspomogłá/ Y dźiełwielkich/ trzykształtna Bogini pomogłá. Trzy było nocy wytrwać/ by się postykały Rogi/ y krąncem zeszły. iako błysnął cáły Y źiemię/ pełny kśięzyc oglądał/ poddáną: Poydźie z domu/ przywdźiawszy szátę rospasoną. Bosą nogą/ włos nági puśćiwszy po sobie; Y błąka się samopas/ o połnocney dobie. głęboki vpokoił sen/ źwierz/ ptastwo/ ludźi/ Nayliższa szemrániná nikogo nie budźi. Po drzewách list nie trzuśnie: od wiatrow w pokoie. Tylko że się gwiazdy skrzą. k tyże ręce swoie Sćiągnąwszy/ po trzykroć się
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 166
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
słone z wiatrem wały, tak ich tam gęste o niego przewagi nie ruszyły w nim statku i powagi.
Przy tych opoce Ojczyzna łódź miała, gdy niepogoda żagle jej targała, tu krzywą kotew zapuściła do dna, kiedy ratunków inszych była głodna. A w tym mu zła śmierć podcięła wiek kosą, podeptawszy kwiat Lechów nogą bosą ani żal było włożyć jej na mary wielkiego męża z tak wielkimi dary. Okrutna, jakoś wszystka nie zadrżała, gdyś umarłego przed sobą ujźrzała? Godzien był, by nie twe harde wyroki, żyć dla Ojczyzny Nestorowe roki, godne szedziwe jego w Polsce włosy, żeby był zbierał po swym pługu kłosy w domowej
słone z wiatrem wały, tak ich tam gęste o niego przewagi nie ruszyły w nim statku i powagi.
Przy tych opoce Ojczyzna łódź miała, gdy niepogoda żagle jej targała, tu krzywą kotew zapuściła do dna, kiedy ratunków inszych była głodna. A w tym mu zła śmierć podcięła wiek kosą, podeptawszy kwiat Lechów nogą bosą ani żal było włożyć jej na mary wielkiego męża z tak wielkimi dary. Okrutna, jakoś wszystka nie zadrżała, gdyś umarłego przed sobą ujźrzała? Godzien był, by nie twe harde wyroki, żyć dla Ojczyzny Nestorowe roki, godne szedziwe jego w Polszcze włosy, żeby był zbierał po swym pługu kłosy w domowej
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 299
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
Kasztelanem Inowrocławskim, a w roku 1687. już Wojewodą, Marszałkiem Trybunału Koronnego. Młodsze lata swoje rycerskiemi dziełami polerował w różnych osobliwie z Tatarami okazjach, w dalszych zdrową radą tę Ojczyznę ratował. Złączył się był dożywotnie raz z Zofią Daniłowiczowną Podczaszanką Koronną, pozostałą wdową po Cetnerze Staroście Lwowskim, która potym za jego przyzwoleniem Karmelitką Bosą umarła. Drugi raz z Jadwigą Górską herbu Łodzia, córki jego były dwie jedna Marcjanna Katarzyna Jakuba Działyńskiego, Wojewodzica Kaliskiego, druga Teressa Jana Łąckiego Kasztelanica Kaliskiego małżonki, Synów zaś piąciu Jan, Jędrzej, Wojciech, Piotr i Paweł. Z tych.
Jan Kasztelan Wojnicki, z Sejmu 1703. Komisarz do rewizyj skarbu Koronnego
Kásztelanem Jnowrocławskim, á w roku 1687. iuż Woiewodą, Marszałkiem Tribunału Koronnego. Młodsze láta swoie rycerskiemi dziełámi polerował w rożnych osobliwie z Tatarami okázyach, w dalszych zdrową rádą tę Oyczyznę ratował. Złączył się był dożywotnie raz z Zofią Daniłowiczowną Podczaszanką Koronną, pozostáłą wdową po Cetnerze Stároście Lwowskim, ktora potym za iego przyzwoleniem Kármelitką Bosą umárła. Drugi raz z Jadwigą Gorską herbu Łodzia, corki iego były dwie iedna Márcyanna Kátárzyna Jakuba Działyńskiego, Woiewodzica Kaliskiego, druga Teressa Jana Łąckiego Kasztelanica Káliskiego małżonki, Synow zaś piąciu Jan, Jędrzey, Woyćiech, Piotr y Paweł. Z tych.
Jan Kasztelan Woynicki, z Seymu 1703. Kommissarz do rewizyi skárbu Koronnego
Skrót tekstu: NiesKor_II
Strona: 11
Tytuł:
Korona polska, t. II
Autor:
Kasper Niesiecki
Drukarnia:
Collegium lwowskiego Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
herbarze
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1738
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1738
słowa przerywane/ Łzy a łykanie/ tylko słyszeć było: Jako więc czynią którzy sfrasowane Serca swe mają/ i zaraz jem miło. Pieśń trzecia.
Taki dźwięk czynią lasy rozdymane Od wolnych wiatrów/ i kiedy ruszyło Znienagła morze ciche wałów słonych/ O skałę albo o brzeg odtrąconych. 7. Pierwszy wodzowie idą nogą bosą/ Co widząc drudzy/ także też czynili: I kit/ i pierza/ u czapek nie noszą/ Jedwab/ i świetne stroje porzucili. O odpuszczenie grzechów Boga proszą/ Serca i myśli gurne poniżyli. A jeśli z płaczu które słowo gwałtem Mogą przemówić/ mówią takiem kształtem: 8. Tuś na tem miejscu
słowá przerywáne/ Lzy á łykánie/ tylko słyszeć było: Iáko więc czynią ktorzy sfrásowáne Sercá swe máią/ y záraz iem miło. Pieśń trzećia.
Táki dźwięk czynią lásy rozdymáne Od wolnych wiátrow/ y kiedy ruszyło Znienagłá morze ćiche wáłow słonych/ O skáłę álbo o brzeg odtrąconych. 7. Pierwszy wodzowie idą nogą bosą/ Co widząc drudzy/ tákże też czynili: Y kit/ y pierza/ v czapek nie noszą/ Iedwab/ y świetne stroie porzućili. O odpuszczenie grzechow Bogá proszą/ Sercá y myśli gurne poniżyli. A iesli z płáczu ktore słowo gwałtem Mogą przemowić/ mowią tákiem kształtem: 8. Tuś ná tem mieyscu
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 57
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618