szyki Niech Urbanowicz wpisuje w kroniki: Ow to wasz mędrzec, który na popisie Siedział na mule w zupełnym kirysie. Temuć najlepiej, zna się z Tatarami, Zjadł pół kobyły pod Gołogorami. Co mi też świeżo przywieziono z Rygi, Pstrągi, łososie, minogi, ostrygi: Z ubogiej, ale uprzejmej ochoty Posyłam lubej braciej na suchoty. 708. Kostyrowie wojskowi.
Usiadszy raz w namiecie na hetmańskiej warcie Trzej towarzystwa, chcieli szukać szczęścia w karcie. Tak przestawszy już gęby moczyć w wielkiej czarze, Zacięli się polskiego pasza po talarze. Zaraz jeden: Dawajcie; wino się święciło, Wszak wiecie, że mi zawsze przyjacielem było. Aż drugi
szyki Niech Urbanowicz wpisuje w kroniki: Ow to wasz mędrzec, ktory na popisie Siedział na mule w zupełnym kirysie. Temuć najlepiej, zna się z Tatarami, Zjadł poł kobyły pod Gołogorami. Co mi też świeżo przywieziono z Rygi, Pstrągi, łososie, minogi, ostrygi: Z ubogiej, ale uprzejmej ochoty Posyłam lubej braciej na suchoty. 708. Kostyrowie wojskowi.
Usiadszy raz w namiecie na hetmańskiej warcie Trzej towarzystwa, chcieli szukać szczęścia w karcie. Tak przestawszy już gęby moczyć w wielkiej czarze, Zacięli się polskiego pasza po talarze. Zaraz jeden: Dawajcie; wino się święciło, Wszak wiecie, że mi zawsze przyjacielem było. Aż drugi
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 450
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
złego. Ze co Żydowskiemu ludowi Ezechiel prorokował/ to się nad Podolskiemi krainami/ bracią naszą miłą i krwią/ prawie wypełniło/ część tam tego kraju ogniem wypalono/ część mieczem wysieczono/ część zajęto w niewolą. Nam niewiem czego się spodziewać od Pana Boga dalej/ jakiej obrony i miłości/ jedno takiej jakąsmy przeciwko Braciej naszej ukazali w przeszłym niebezpieczeństwie. Dam jednak pokoj temu raczej tedy warkocz u Komety jakom powiedział Białogłowski/ znaczy nam niewiem jakie odrodzenie od Męskich zwyczajów świętych onych Przodków naszych/ co żywo na zbytki nastroje/ na przewagi/ koszty niepotrzebne jednym słowem białogłowskie skrzęty i przeciwnienia się sobie udało że co u Poety Greckiego
złego. Ze co Zydowskiému ludowi Ezechiel prorokował/ to sie nád Podolskiemi kráinámi/ bráćią nászą miłą y krwią/ práwie wypełniło/ część tám tego kráiu ogniem wypalono/ część mieczem wyśieczono/ część záięto w niewolą. Nam niewiem czego sie spodźiewáć od Páná Bogá daléy/ iákiéy obrony y miłośći/ iedno tákiéy iákąsmy przećiwko Bráćiéy nászéy vkazáli w przeszłym niebespieczenstwie. Dam iednák pokoy temu ráczéy tedy wárkocz v Komety iákom powiedźiáł Białogłowski/ znáczy nam niewiem iákié odrodzenie od Męskich zwyczáiow świętych onych Przodkow nászych/ co żywo ná zbytki nástroie/ ná przewagi/ koszty niepotrzebne iednym słowem białogłowskie skrzęty y przeciwnienia się sobie udáło że co v Poéty Greckiego
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C4v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
dostatecznie do J. K. Mści; zaprawdę, już też w tych ladajakich imprezach modum przebiera. A tożmy go żadnym sposobem niemogli wywabić do boju, do czego, żeby się go przymusiło potrzeba więcej ludzi, o których słyszę i wspominać na Sejmie niekażą. Pana Boga jednak proszę, aby inszą mentem dał braciej naszej, a przywiódł rzeczy do dobrego końca. O czem od Wm. mego M. Pana wyglądam z radością wiadomości. Jego Mść Pan Podskarbi obiecał był cudzoziemcom w tym czasie kilkadziesiąt tysięcy ad rationem dać. Zaczem oni mieli być ad ultimam Augusti cierpliwi. Tej obietnice jego niewidząc, nawet co tu Franckiewicz, pisarz
dostatecznie do J. K. Mści; zaprawdę, już też w tych ladajakich imprezach modum przebiera. A tożmy go żadnym sposobem niemogli wywabić do boju, do czego, żeby się go przymusiło potrzeba więcéj ludzi, o których słyszę i wspominać na Sejmie niekażą. Pana Boga jednak proszę, aby inszą mentem dał braciej naszej, a przywiódł rzeczy do dobrego końca. O czém od Wm. mego M. Pana wyglądam z radością wiadomości. Jego Mść Pan Podskarbi obiecał był cudzoziemcom w tym czasie kilkadziesiąt tysięcy ad rationem dać. Zaczem oni mieli być ad ultimam Augusti cierpliwi. Téj obietnice jego niewidząc, nawet co tu Franckiewicz, pisarz
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 96
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
rzecze: skąd tak wiele piwa? Ty sam prawi on Ojcze wiesz/ skądby się wzięło; ponieważ teraz nie warzylismy: słowy temi jeszcze więcej staruszek miły przelękniony mówi: Widziałeś synu jakos i dawali nie żałujac/ i pragnących w imię Chrystusa Pana napawalismy/ dla czegom i przyszedł oglądać/ jeśli co Braciej na wieczerzą pozostało/ lecz widzę wszystkie beczki pełne. Podpiwniczy to zobaczywszy/ z płaczem wielkim te wymówił słowa: Błogosławiony Bóg Święty Ojców naszych/ dziwne i wielkie rzeczy jedyny czyniacy: Błogosławiony Pan/ który i dziś w tej Świętej Lawrze naszej Cuda też/ które przedtym za wieków Ojców naszych odprawował; łaskawie czynić nie przestaje
rzecze: zkad ták wiele piwá? Ty sam práwi on Oycze wiesz/ zkądby się wźięło; ponieważ teraz nie wárzylismy: słowy temi ieszcze więcey stáruszek miły przelękniony mowi: Widźiałeś synu iákos y dawáli nie żáłuiac/ y prágnących w imię Chrystusá Páná nápawálismy/ dla czegõ y przyszedł oglądáć/ iesli co Bráćiey ná wieczerzą pozostáło/ lecz widzę wszystkie beczki pełne. Podpiwniczy to zobaczywszy/ z płáczem wielkim te wymowił słowá: Błogosłáwiony Bog Swięty Oycow nászych/ dźiwne y wielkie rzeczy iedyny czyniacy: Błogosłáwiony Pan/ ktory y dźiś w tey Swiętey Láwrze nászey Cudá też/ ktore przedtym zá wiekow Oycow nászych odpráwował; łáskáwie czynić nie przestáie
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 203.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, Zawarł, wszytkie mu insze, co ich miał, pobrawszy, Ledwie nie ze wszytkiego państwa go wygnawszy. Bo kiedy i tam i sam, będąc oblężony, Biegał po murze, różne gotując obrony, Przyłożywszy do twarzy żelazo, wymierzył I w czoło między oczy zdrajca go uderzył.
XXXII.
Kiedym ojca i braciej miłej postradała I wszytkiej Olandiej dziedziczkąm została, Król fryski, aby nogę w moje państwo wstawił, Do mnie i mego ludu poselstwo wyprawił, Obiecując wojska zwieść i z niemi spokojnie Wyjechać z Olandiej, dawszy pokój wojnie, Jeślibych teraz, na com wprzód nie pozwalała, Arbanta, syna jego, za męża wziąć
, Zawarł, wszytkie mu insze, co ich miał, pobrawszy, Ledwie nie ze wszytkiego państwa go wygnawszy. Bo kiedy i tam i sam, będąc oblężony, Biegał po murze, różne gotując obrony, Przyłożywszy do twarzy żelazo, wymierzył I w czoło między oczy zdrajca go uderzył.
XXXII.
Kiedym ojca i braciej miłej postradała I wszytkiej Olandyej dziedziczkąm została, Król fryski, aby nogę w moje państwo wstawił, Do mnie i mego ludu poselstwo wyprawił, Obiecując wojska zwieść i z niemi spokojnie Wyjechać z Olandyej, dawszy pokój wojnie, Jeślibych teraz, na com wprzód nie pozwalała, Arbanta, syna jego, za męża wziąć
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 179
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w oba boki kole I bieżąc wielkiem cwałem sam jeden przez pole, Przysięga nie wrócić się do afrykańskiego Wojska, jeśli nie najdzie rycerza czarnego.
XXXV.
Jadąc tak, w drodze potkał siła tych i owych, Którzy ledwie zdrowo rąk uszli Orlandowych: Ci synów, ci przyjaciół, znajomych płakali, Ci od niego zabitej braciej żałowali. Jeszcze myśli lękliwe i serca strwożone Na twarzach jem wybladłych beły wydrożone; Jeszcze po wielkiem strachu, który na się mieli, K sobie byli nie przyszli i nie otrzeźwieli.
XXXVI.
Potem pobojowisko nadjachał straszliwe I w niem Orlandowego świadectwo prawdziwe Męstwa widział, o którem on Agramantowi Tremizeńczyk niedawno powiadał królowi: Onej jego
w oba boki kole I bieżąc wielkiem cwałem sam jeden przez pole, Przysięga nie wrócić się do afrykańskiego Wojska, jeśli nie najdzie rycerza czarnego.
XXXV.
Jadąc tak, w drodze potkał siła tych i owych, Którzy ledwie zdrowo rąk uszli Orlandowych: Ci synów, ci przyjaciół, znajomych płakali, Ci od niego zabitej braciej żałowali. Jeszcze myśli lękliwe i serca strwożone Na twarzach jem wybladłych beły wydrożone; Jeszcze po wielkiem strachu, który na się mieli, K sobie byli nie przyszli i nie otrzeźwieli.
XXXVI.
Potem pobojowisko nadjachał straszliwe I w niem Orlandowego świadectwo prawdziwe Męstwa widział, o którem on Agramantowi Tremizeńczyk niedawno powiadał królowi: Onej jego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 304
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
niesprobowawszy śrzodków tych, które się godziły, które bezpieczne i sławne były. Nie tak Stan Szlachecki w swoich kocha się wczasach, jako go ktoś pod pokrywką na ten czas ochrony, wczasownego i niewojennego nazwał, i fałszywym otaksował pismem: żeby niemiał był przybyć i zaszczycić I. K. Mość: tudzież młodszej Braciej prawdę powiedzieć, i żeby więcej niewichrzeli Majestatem Rzeczypospol: przykazać. Lepszy Tatarowie przecię, i tak się był sobie wradzie tej Dwór upodobał, że Pan Rej Starosta Nowomiejski, Szlachcicowi jednemu u siebie we Lwowie będącemu, powiedział to, jako to dobrze I. K. Mość uczynił, że Tatarów zaciągnął!
niesprobowawszy śrzodkow tych, ktore się godźiły, ktore bespieczne y sławne były. Nie ták Stan Szláchecki w swoich kocha się wczásách, iáko go ktoś pod pokrywką ná ten czás ochrony, wczásownego y niewoiennego názwał, y fałszywym otáxował pismem: żeby niemiał był przybydź y zászczyćić I. K. Mość: tudźiesz młodszey Bráćiey prawdę powiedźieć, y żeby więcey niewichrzeli Májestatem Rzeczypospol: przykazáć. Lepszy Tátárowie przećię, y ták się był sobie wrádźie tey Dwor vpodobał, że Pan Rey Stárostá Nowomieyski, Szláchćicowi iednemu v śiebie we Lwowie będącemu, powiedźiał to, iáko to dobrze I. K. Mość vczynił, że Tátárow záciągnął!
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 82
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Godzien zaiste Jan on Konstantynopolski był napominania/ aby w Cerkiew Chrystusową pychy i hardości nie wnosił/ i aby tyrańską oną sentencją/ Sic volo sic iubeo, stet pro ratione voluntas, nie potrząsywał. Cóż tedy miałoli wagę sztrofowanie ono braterskie u Jana Carogrodzkiego? I owszem. Przestroga ona Grzegorza Rzymskiego/ izali pożytek jaki Braciej uczyniła? i wielki. Aczkolwiek i po dzień dzisiejszy Carogrodzscy Patriarchowie nazwiskiem się tym tytułują/ ale władzę/ i praerogatiwę tego imienia jako Cerkwie Chrystusowej jedność ciała targającego/ i głowę samego Chrystusa/ od Oblubienice jego oddalającego/ odrzuciła i odrzuca. Jako bowiem przed tym Rzymscy Biskupowie od niektórych nazywani bywali powszechnemi Papieżami/ tak i
Godźien záiste Ian on Konstántinopolski był nápominánia/ áby w Cerkiew Chrystusową pychy y hárdośći nie wnośił/ y áby tyráńską oną sententią/ Sic volo sic iubeo, stet pro ratione voluntas, nie potrząsywał. Coż tedy miáłoli wagę sztrofowánie ono bráterskie v Ianá Cárogrodzkiego? Y owszem. Przestrogá oná Grzegorzá Rzymskiego/ izali pożytek iáki Bráćiey vcżyniłá? y wielki. Acżkolwiek y po dźień dźiśieyszy Cárogrodzscy Pátryárchowie nazwiskiem się tym tytułuią/ ále władzę/ y praerogatiwę tego imieniá iáko Cerkwie Chrystusowey iedność ciáłá tárgáiącego/ y głowę sámego Chrystusá/ od Oblubienice iego oddaláiącego/ odrzućiłá y odrzuca. Iáko bowiem przed tym Rzymscy Biskupowie od niektorych názywáni bywali powszechnemi Papieżámi/ ták y
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 88
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, brat na brata, szwagier na szwagra, sługa na pana, sąsiad na sąsiada, szable swej nie wyjmował i we krwi nie umoczył. Et quid animus laetus amplius exspectet in hac rerum tanta vertigine, nisi, ut laetus esse desinat et tristis esse incipiat? Otóż tobie rokosz, przez który wydarłeś chleb ubogiej braciej, sąsiadom, ubogim ludziom i poddanym, mało nie wszytkim, po więtszej części w Koronie tu Polskiej, z których jedni zdarci od żołnierstwa od wszytkiego, z domów się swych prowadzą z żonami, z dziatkami żebrać, pożywienia biednego, po wsiach tułając się, ze wstydem szukają, a drudzy od głodu umierać muszą,
, brat na brata, szwagier na szwagra, sługa na pana, sąsiad na sąsiada, szable swej nie wyjmował i we krwi nie umoczył. Et quid animus laetus amplius exspectet in hac rerum tanta vertigine, nisi, ut laetus esse desinat et tristis esse incipiat? Otóż tobie rokosz, przez który wydarłeś chleb ubogiej braciej, sąsiadom, ubogim ludziom i poddanym, mało nie wszytkim, po więtszej części w Koronie tu Polskiej, z których jedni zdarci od żołnierstwa od wszytkiego, z domów się swych prowadzą z żonami, z dziatkami żebrać, pożywienia biednego, po wsiach tułając się, ze wstydem szukają, a drudzy od głodu umierać muszą,
Skrót tekstu: SkarRokCz_II
Strona: 38
Tytuł:
Otóż tobie rokosz!
Autor:
Skarga Piotr
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
miłości ku ojczyźnie tę pracą, te koszty, trudy, urągania, a naostatek i zdrowia swe tracić mieli. A to wszytko mają z tych, którzy opuściwszy naprzód bojaźń Bożą, wstyd straciwszy, pod tem pretekstem dostojeństwa pańskiego, nie mogąc inaczej dość, dla tego biednego zysku przeciwko wolności szlachectwa swego szturmują i krew braciej swej rozlewają, takowem sposobem ludziom oczy mydląc.
Naprzód od starszych zaczynają, iż wojewoda krakowski z Radziwiłłem, mając przyczynę i obrazę do króla, jeden o izbę, drugi o Dudy, rokosz sobie zaczęli, udawając przed szlachtą, że jem prawo połamano, że owech z domem rakuskiem spraktykowano, Inflanty za nasze pieniądze zwojowano
miłości ku ojczyźnie tę pracą, te koszty, trudy, urągania, a naostatek i zdrowia swe tracić mieli. A to wszytko mają z tych, którzy opuściwszy naprzód bojaźń Bożą, wstyd straciwszy, pod tem pretekstem dostojeństwa pańskiego, nie mogąc inaczej dość, dla tego biednego zysku przeciwko wolności szlachectwa swego szturmują i krew braciej swej rozlewają, takowem sposobem ludziom oczy mydląc.
Naprzód od starszych zaczynają, iż wojewoda krakowski z Radziwiłłem, mając przyczynę i obrazę do króla, jeden o izbę, drugi o Dudy, rokosz sobie zaczęli, udawając przed szlachtą, że jem prawo połamano, że owech z domem rakuskiem spraktykowano, Inflanty za nasze pieniądze zwojowano
Skrót tekstu: PokNiewinCz_III
Strona: 375
Tytuł:
Pokazanie niewinności rokoszan, miedzy ludzi podanej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918