ta, że go nie minie Piękna żona, przyrzecze, i gdyby w koszuli Przyszły, uważałby był Parys dekret czulej. Żona wzięła, żoną jest wszytkich sędziów dusza. Nago, ja, nago, radzę, wszytkim do ratusza Bez fałszu, bez korupcyj, bo sędzia cnotliwy Wspomniawszy żonę dekret da po sprawiedliwej. Brednia dary fortuny; w tej kto kocha żenie, Weźmie sławę, koronę, mądrość, dobre mienie. 258. STUDNIA W DĄBROWEJ, WSI POD SĄCZEM
Jadę podczas szwedzkiego przez Dąbrowę zgiełku, Aż chłopek coś na saniach wiezie w półachtełku. Pytam, co; jako mi się pić chciało w południe. Odpowie, że „
ta, że go nie minie Piękna żona, przyrzecze, i gdyby w koszuli Przyszły, uważałby był Parys dekret czulej. Żona wzięła, żoną jest wszytkich sędziów dusza. Nago, ja, nago, radzę, wszytkim do ratusza Bez fałszu, bez korupcyj, bo sędzia cnotliwy Wspomniawszy żonę dekret da po sprawiedliwej. Brednia dary fortuny; w tej kto kocha żenie, Weźmie sławę, koronę, mądrość, dobre mienie. 258. STUDNIA W DĄBROWEJ, WSI POD SĄCZEM
Jadę podczas szwedzkiego przez Dąbrowę zgiełku, Aż chłopek coś na saniach wiezie w półachtełku. Pytam, co; jako mi się pić chciało w południe. Odpowie, że „
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 304
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to u stołu i przed nim się żalił, Że co miał Pana Boga chwalić, człeka chwalił. Szkoda by, księże, z Piotrem z Chrystusowej łódki Wyskakować, czego nas nauczył tekst krótki, Niepotrzebnym konceptem swojej głowy, bo w niej Z inszymi apostoły do brzegu warowniej. Śmieciami nasze herby, hańbą świecka sława, Brednia w niebie szlachectwo i jego Sreniawa. Lada młocek, ba, lada posiędzie go gnojek. Na cóż z balsamem gówno w jeden mieszać słojek? Dość zbytku na pogrzebach, gdzie ludzi nie ćwiczą Z przykładu umarłego, ale herby liczą. Dość ma świat swojej buty, na cóż ją podniecać? Ganić, gasić ją kościół
to u stołu i przed nim się żalił, Że co miał Pana Boga chwalić, człeka chwalił. Szkoda by, księże, z Piotrem z Chrystusowej łódki Wyskakować, czego nas nauczył tekst krótki, Niepotrzebnym konceptem swojej głowy, bo w niej Z inszymi apostoły do brzegu warowniej. Śmieciami nasze herby, hańbą świecka sława, Brednia w niebie szlachectwo i jego Sreniawa. Leda młocek, ba, leda posiędzie go gnojek. Na cóż z balsamem gówno w jeden mieszać słojek? Dość zbytku na pogrzebach, gdzie ludzi nie ćwiczą Z przykładu umarłego, ale herby liczą. Dość ma świat swojej buty, na cóż ją podniecać? Ganić, gasić ją kościół
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 618
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie uciecze. Jeśli też tu dni moich zegarek dociecze, Nikędybym, jako tu, nie marł tak szczęśliwie, Bo mnie Pan na zagonie zastanie przy żniwie. Niech sto wisi chorągwi nad drugim w kościele, Ze ztem szumnych nagrobków, gdzie mi moja ściele Cnota łoże, tam kości me dolezą całkiem; Brednia malarz i z swojej kitajki kawałkiem! Każ w majdanie szubieńcę na przykład narodom Postawić, niechaj wisi, kto zamyśla do dom!” To kiedy Lipski mówił, za szablę się trzymał, A oczy mu szczery Mars iskrzył i rozdymał. Jeszcze dobrze nie skończył, kiedy krzykną wszyscy, I co dalej namiotu, i co
nie uciecze. Jeśli też tu dni moich zegarek dociecze, Nikędybym, jako tu, nie marł tak szczęśliwie, Bo mnie Pan na zagonie zastanie przy żniwie. Niech sto wisi chorągwi nad drugim w kościele, Ze stem szumnych nagrobków, gdzie mi moja ściele Cnota łoże, tam kości me dolezą całkiem; Brednia malarz i z swojej kitajki kawałkiem! Każ w majdanie szubieńcę na przykład narodom Postawić, niechaj wisi, kto zamyśla do dom!” To kiedy Lipski mówił, za szablę się trzymał, A oczy mu szczery Mars iskrzył i rozdymał. Jeszcze dobrze nie skończył, kiedy krzykną wszyscy, I co dalej namiotu, i co
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 236
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
i w perzyny, W te nieszczęśliwe świata mieszaniny. Łzy moje wyniść z ust nie dadzą słowu, Jeśli się z tobą przyjdzie żegnać znowu, W którym ja żyję; o, szczęśliwa owa Hipokratea Mitrydatesowa, Której we zbroi z hartownym orężem Uszło w potrzebie obok stawać z mężem. Mógłże mieć nad nią poufalsze warty? Brednia szwajcary i ich alabarty! A jak daleko od złota mosiądze, Tak sposobiony afekt za pieniądze Od tej, którą Bóg na początku świata W serca małżonków kochających wplata. Umierałabym, wierz, ale nie z tobą, Gdyżbym pierwej twój grób zaległa sobą;
Niebo i ziemia świadkami jesteście, Żebym tej chluby nie
i w perzyny, W te nieszczęśliwe świata mieszaniny. Łzy moje wyniść z ust nie dadzą słowu, Jeśli się z tobą przyjdzie żegnać znowu, W którym ja żyję; o, szczęśliwa owa Hipokratea Mitrydatesowa, Której we zbroi z hartownym orężem Uszło w potrzebie obok stawać z mężem. Mógłże mieć nad nię poufalsze warty? Brednia szwajcary i ich alabarty! A jak daleko od złota mosiądze, Tak sposobiony afekt za pieniądze Od tej, którą Bóg na początku świata W serca małżonków kochających wplata. Umierałabym, wierz, ale nie z tobą, Gdyżbym pierwej twój grób zaległa sobą;
Niebo i ziemia świadkami jesteście, Żebym tej chluby nie
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 397
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Mogąc przewinić, strawił: to twoje godziny. 437. ŻYWOT LUDZKI
Sławna rzeka Hipanis, w Czarne idąc Morze, Efemery ptaszęta rodzi przy Bosforze, Które koniec z zachodem, ze wschodem początek Żywota mają słońca. Do takich ptaszątek, Którym pierwsza noc śmiercią, żywota póki dnia, Człeka przyrównać możesz. Taka i on brednia, Jeden tylko dzień żyje, choćby sta lat dożył, Których tysiąc w jeden dzień wieczności Bóg złożył. Lecz prawdziwie i okrom pomienionych ptaszków Znajdziesz w ludzkim narodzie takich dojutraszków, Jako jedni Kalingi, drudzy Pigmeusze, Którzy nad ośm lat w ciele nie trzymają dusze. Dlaboga, zaniechajmy pałaców i gumien! To budujmy,
Mogąc przewinić, strawił: to twoje godziny. 437. ŻYWOT LUDZKI
Sławna rzeka Hipanis, w Czarne idąc Morze, Efemery ptaszęta rodzi przy Bosforze, Które koniec z zachodem, ze wschodem początek Żywota mają słońca. Do takich ptaszątek, Którym pierwsza noc śmiercią, żywota póki dnia, Człeka przyrównać możesz. Taka i on brednia, Jeden tylko dzień żyje, choćby sta lat dożył, Których tysiąc w jeden dzień wieczności Bóg złożył. Lecz prawdziwie i okrom pomienionych ptaszków Znajdziesz w ludzkim narodzie takich dojutraszków, Jako jedni Kalingi, drudzy Pigmeusze, Którzy nad ośm lat w ciele nie trzymają dusze. Dlaboga, zaniechajmy pałaców i gumien! To budujmy,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 442
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przykładu. Krąg ziemie na wsze strony sobiem zagrodziła/ by mi tylko przestrona Kreta sama była. Której jeśli umykasz? a mnie do ostatka Odbiegasz niewdzięczniku. nie Europać matka/ Lecz Sytrys nie gościnna/ lecz Tygrys zgniewana Ormańska/ lecz Austrami Charybdys knesana. Niś ty krew Jowiszowa/ ni mać twa zwiedziona Cielcem/ brednia to o twej rodzinie zmyślona. Lecz i dziki/ i żadnej krowy niepojęty Miłością/ co cię spłodził/ był to byk przeklęty. Bierz pomstę Ojcze Nise/ mną/ którem zdradziła/ Świeżo/ cieszcie siemury. znam żem zasłużyła/ I nie godnam światować: owa z tej rodziny/ Którymem zaszczawiła/ zabyj mię
przykłádu. Krąg źiemie ná wsze strony sobiem zágrodźiłá/ by mi tylko przestrona Kretá sámá byłá. Ktorey ieśli vmykasz? á mnie do ostátká Odbiegasz niewdźięczniku. nie Ewropáć mátká/ Lecz Sytrys nie gośćinna/ lecz Tygris zgniewána Ormánska/ lecz Austrami Chárybdis knésána. Niś ty krew Iowiszowá/ ni mać twa zwiedźiona Cielcem/ bredniá to o twey rodźinie zmyślona. Lecz y dźiki/ y żadney krowy niepoięty Miłośćią/ co ćię spłodźił/ był to byk przeklęty. Bierz pomstę Oycze Nise/ mną/ ktorem zdrádźiłá/ Swieżo/ ćieszcie sięmury. znam żem zásłużyłá/ Y nie godnam świátowáć: owá z tey rodźiny/ Ktorymem zaszczawiłá/ zabyi mię
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 192
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
cię żegnaj, panie mój, cny starosto Sącza, Już ze mnie sługi nie masz, rydel nas rozłącza; Więc mi każ te nad grobem położyć abrysy: Tu mój cnotliwy sługa, Żmudzki leży łysy. Nie uważa śmierć, bierze, jako się jej uda. Cóż jest żywot? co jest świat? fraszka, brednia, żmuda. 71. KONIOWI JEGOMOŚCI PANA LIPSKIEGO, STAROSTY SĄDECKIEGO
Tu wspaniały Akwilin, dorodny syn klacze, Leży, niestetyż, leży, nie pląsze, nie skacze. Smutne wiszą bończuki, owdowiałe kity, Rzędy, siodła, czołdary; aleć, panie, i ty, Jakowe sama rodzi bawaryjska strona,
cię żegnaj, panie mój, cny starosto Sącza, Już ze mnie sługi nie masz, rydel nas rozłącza; Więc mi każ te nad grobem położyć abrysy: Tu mój cnotliwy sługa, Żmudzki leży łysy. Nie uważa śmierć, bierze, jako się jej uda. Cóż jest żywot? co jest świat? fraszka, brednia, żmuda. 71. KONIOWI JEGOMOŚCI PANA LIPSKIEGO, STAROSTY SĄDECKIEGO
Tu wspaniały Akwilin, dorodny syn klacze, Leży, niestetyż, leży, nie pląsze, nie skacze. Smutne wiszą bończuki, owdowiałe kity, Rzędy, siodła, czołdary; aleć, panie, i ty, Jakowe sama rodzi bawaryjska strona,
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 458
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987