tak, iż cały czas jazdy osobliwy gust oczum et animo faciunt. Padwa
Padwa, same miasto srodze wielkie i obronne, bo wody, fosy, bagna circumdant tak iż jedną jeno drogą do niej przyjechać może i tak zboczyć z drogi nic nie podobna, bo by zaraz zatonąć musiał. Praesidium żadnego ani ludzi w bromach
nie maja, dufają pono samej obronie fortecy et altissimae paci. Wjachawszy do miasta, nimechmy do pałacu (kędy księstwo IM stali) dojechali, więcej niż godzin dwie przez miasto jechać trzeba było. Nad zmrokiem przyjechaliśmy do pałacu.
Dnia 4 Decembris. W dzień św. Ksawerego u Ojców Jezuwitów księżna IM nabożeństwo
tak, iż cały czas jazdy osobliwy gust oczum et animo faciunt. Padwa
Padwa, same miasto srodze wielkie i obronne, bo wody, fosy, bagna circumdant tak iż jedną jeno drogą do niej przyjechać może i tak zboczyć z drogi nic nie podobna, bo by zaraz zatonąć musiał. Praesidium żadnego ani ludzi w bromach
nie maja, dufają pono samej obronie fortecy et altissimae paci. Wjachawszy do miasta, nimechmy do pałacu (kędy księstwo IM stali) dojechali, więcej niż godzin dwie przez miasto jechać trzeba było. Nad zmrokiem przyjechaliśmy do pałacu.
Dnia 4 Decembris. W dzień św. Ksawerego u Ojców Jezuwitów księżna JM nabożeństwo
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 144
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Tamie delicatum czynią aspicientibus prospectum.
Niedaleko od tej kolumny, na jednej bramie widziałem więcej niżeli sto głów człowieczych na palach. Tych to głowy rebelizantów, jako senatorów, tak też radnych panów, którzy się byli zrebelizowali przeciwko królowi. Potym, gdy ich zwyciężył król, kazał wszytkich głowy poucinawszy na pale powbijać i na bromach civitatis postawić.
Ta broma jest wielka i nieszpetną strukturą wystawiona, in medio pontis, który idzie przez te Tamę, wielką spezą. Na którym moście kamienice i różne mercerie wystawione, tak że przezeń idącym lubo jadącym nie zdaje się być most, jeno ulica pięknie brukowana, jako i inne żadnej nie mając dyskrepancjej.
Tamie delicatum czynią aspicientibus prospectum.
Niedaleko od tej kolumny, na jednej bramie widziałem więcej niżeli sto głów człowieczych na palach. Tych to głowy rebelizantów, jako senatorów, tak też radnych panów, którzy się byli zrebelizowali przeciwko królowi. Potym, gdy ich zwyciężył król, kazał wszytkich głowy poucinawszy na pale powbijać i na bromach civitatis postawić.
Ta broma jest wielka i nieszpetną strukturą wystawiona, in medio pontis, który idzie przez te Tamę, wielką spezą. Na którym moście kamienice i różne mercerie wystawione, tak że przezeń idącym lubo jadącym nie zdaje się być most, jeno ulica pięknie brukowana, jako i inne żadnej nie mając dyskrepancjej.
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 302
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
: Uciec, czego są nasze przykładem Pilawce; Żołnierzów uwieść, ordzie obfite obozy Zostawiwszy. Będzie syt wilk, nie tknąwszy kozy. 313. NA TOŻ DRUGI RAZ
Taką u mnichów z wielkim widu jem hałasem, Kiedy na wojnę wici drukują przed czasem: Rozsyłają po miastach i szlacheckich domach, Lepią subtelne teses po kościelnych bromach. Rzekłbyś, że się gotują do rodzenia góry, Skąd wynidzie behemot na podziw natury. Patrzę, co dalej będzie, kto komu da pole; Aż dwu przeciwko sobie, jako żacy w szkole, Niezrozumianymi się słowy siadszy swarzą (Rzekłbyś, papugi abo sroki z sobą czwarzą), Greczyzną,
: Uciec, czego są nasze przykładem Pilawce; Żołnierzów uwieść, ordzie obfite obozy Zostawiwszy. Będzie syt wilk, nie tknąwszy kozy. 313. NA TOŻ DRUGI RAZ
Taką u mnichów z wielkim widu jem hałasem, Kiedy na wojnę wici drukują przed czasem: Rozsyłają po miastach i szlacheckich domach, Lepią subtelne theses po kościelnych bromach. Rzekłbyś, że się gotują do rodzenia góry, Skąd wynidzie behemot na podziw natury. Patrzę, co dalej będzie, kto komu da pole; Aż dwu przeciwko sobie, jako żacy w szkole, Niezrozumianymi się słowy siadszy swarzą (Rzekłbyś, papugi abo sroki z sobą czwarzą), Greczyzną,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 182
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ledwie i tak mamy. A lubości/ niedbają o nie Starostowie. Woli i Wał rozrzucić/ jeżeli przeszkadza Ogrodowi/ gdzieby się Kapusta rodziła. W sklepach prochów nie znajdziesz/ chyba sól gdzie z Żupy Które Arendarz w nichże/ na wyższy grosz chowa. W Cekauzie Połcie wiszą/ a miasto dział w bromach Znajdzjesz wozy/ któremi drzewo z boru wozi. Straż na blankach/ kilkoro świni co wał ryją. Uchowaj Boże łożyć na naprawę zgniłych Dachów i inszych w Zamku budynków. Co potym? Nie dla tegom Starostą/ abym Zamku bronił/ Ale abym intratę brał/ za me zasługi. Takie to twe zasługi?
ledwie y ták mamy. A lubośći/ niedbáią o nie Stárostowie. Woli y Wał rozrzućić/ ieżeli przeszkadza Ogrodowi/ gdźieby się Kapustá rodźiłá. W sklepách prochow nie znaydźiesz/ chyba sol gdźie z Żupy Ktore Arendarz w nichże/ ná wyższy grosz chowa. W Cekauźie Połćie wiszą/ á miásto dźiał w bromách Znaidzyesz wozy/ ktoremi drzewo z boru woźi. Straż ná blankách/ kilkoro świni co wał ryią. Vchoway Boże łożyć ná naprawę zgniłych Dachow y inszych w Zamku budynkow. Co potym? Nie dla tegom Starostą/ ábym Zamku bronił/ Ale ábym intratę brał/ zá me zasługi. Tákie to twe zasługi?
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 70
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650