idziemy,
aliści zwód nad fosą głęboką podniesiony w oczach naszych sam się począł spuszczać. Jakoż się tak dobrze umościł, że nas wiejcej niż sto człowieka 11v przezeń przeszło, potym się znowu tymże sposobem zaraz podniósł, iż nazad przejść niepodobna było. Dalej tedy idąc naleźlichmy szopę, w której także bromy dwie same się pootwierały, jakochmy weszli zaraz się z impetem wielkim znowu pozawierały. Tak iż gdyby kto chciał zatrzymać, pewnie by mu rękę ucięło, albo gdyby kto szedł wtenczas, kiedy się zawiera, pewnie by go wpół rozcięło. Takimże sposobem tam i dzwonek się sam dzwonił. Potym nas zaprowadzono na górę
idziemy,
aliści zwód nad fosą głęboką podniesiony w oczach naszych sam się począł spuszczać. Jakoż się tak dobrze umościł, że nas wiejcej niż sto człowieka 11v przezeń przeszło, potym się znowu tymże sposobem zaraz podniósł, iż nazad przejść niepodobna było. Dalej tedy idąc naleźlichmy szopę, w której także bromy dwie same się pootwierały, jakochmy weszli zaraz się z impetem wielkim znowu pozawierały. Tak iż gdyby kto chciał zatrzymać, pewnie by mu rękę ucięło, albo gdyby kto szedł wtenczas, kiedy się zawiera, pewnie by go wpół rozcięło. Takimże sposobem tam i dzwonek się sam dzwonił. Potym nas zaprowadzono na górę
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 132
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
samego wrócieł spoliału i jako feniks na twym Polu drugi ostatniej sobie sam mistrzem posługi
wielkiem u świata całego to dziwem, kiedy umarszy, jako z nowu żywem słońcem twej sławy w swej zagrzany woni, aż ptak, aż znowu lata, znowu goni. Kogo Bóg kocha (tu dowód widomy), temu się same otwierają bromy, wszytkie żywioły stawają do trąby jako do ręki ćwiczone jastrząby. Tyś w ten czas, kiedy wywróciwszy nicem wolność szlachecką, Księżyc przed Księżycem krył się i z Orłem pod gołębie puchy, w które Kamieniec wzięto nam rozruchy i Kapłan, co mu szpiklerze wyzobał, Lwów okurzywszy, bez pomsty uskrobał, bywszy hetmanem
samego wrócieł spolijału i jako feniks na twym Polu drugi ostatniej sobie sam mistrzem posługi
wielkiem u świata całego to dziwem, kiedy umarszy, jako z nowu żywem słońcem twej sławy w swej zagrzany woni, aż ptak, aż znowu lata, znowu goni. Kogo Bóg kocha (tu dowód widomy), temu się same otwierają bromy, wszytkie żywioły stawają do trąby jako do ręki ćwiczone jastrząby. Tyś w ten czas, kiedy wywróciwszy nicem wolność szlachecką, Księżyc przed Księżycem krył się i z Orłem pod gołębie puchy, w które Kamieniec wzięto nam rozruchy i Kapłan, co mu szpiklerze wyzobał, Lwów okurzywszy, bez pomsty uskrobał, bywszy hetmanem
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 72
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996