dworzec narożni odkrywa, Gdzie mniejsza pieczęć litewska spoczywa. Chcesz wstąpić, lutni? Byli-ć by tu radzi, Bo się i sam pan z Muzami nie wadzi,
I sam wiersz pisze, i moje Kameny Doszły u niego niezwyczajnej ceny. Ale się ty spiesz w naznaczoną stronę I w samo miasto przepraw się przez bronę; Ale stój: widzisz te rosłe marmury, Ten słup, chęcińskiej znaczną dziurę góry, Ten napis i ten posąg, nie człowieczem Wzrostem monarchy, stąd z krzyżem, stąd z mieczem? Syn to Trzeciemu wielki Zygmuntowi Wystawił, sprzeczny chlubnemu Rzymowi; A sam swym dziełom, na które się wścieka Zazdrość, pamiątki jeszcze
dworzec narożni odkrywa, Gdzie mniejsza pieczęć litewska spoczywa. Chcesz wstąpić, lutni? Byli-ć by tu radzi, Bo się i sam pan z Muzami nie wadzi,
I sam wiersz pisze, i moje Kameny Doszły u niego niezwyczajnej ceny. Ale się ty spiesz w naznaczoną stronę I w samo miasto przepraw się przez bronę; Ale stój: widzisz te rosłe marmury, Ten słup, chęcińskiej znaczną dziurę góry, Ten napis i ten posąg, nie człowieczem Wzrostem monarchy, stąd z krzyżem, stąd z mieczem? Syn to Trzeciemu wielki Zygmuntowi Wystawił, sprzeczny chlubnemu Rzymowi; A sam swym dziełom, na które się wścieka Zazdrość, pamiątki jeszcze
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 75
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
miasteczka u Gaszkonów zwiedził. Z Prowence do Brytonów i zaś z Pikardiej Zbiegał wszędzie do samych granic Hiszpaniej.
VII.
Gdy się październik kończy, listopad poczyna, Gdy się już dobrze jesień i zimno zaczyna, Kiedy liście wiatr i mróz z drzewa obijają, Kiedy ptastwa drobniejsze stadami latają, Wyjechał pan z Anglantu za paryską bronę I puścił się dla zguby swojej w drogę onę, Ani jej przestał szukać, póki zima trwała, Ani kiedy się wiosna piękna poczynała.
VIII.
Jednego dnia tak, jako miewał w obyczaju, Jeżdżąc z miasta do miasta i z kraju do kraju, Stanął nad rzeką, która dzieli z Normandami Brytony, bodąc bliskie
miasteczka u Gaszkonów zwiedził. Z Prowence do Brytonów i zaś z Pikardyej Zbiegał wszędzie do samych granic Hiszpaniej.
VII.
Gdy się październik kończy, listopad poczyna, Gdy się już dobrze jesień i zimno zaczyna, Kiedy liście wiatr i mróz z drzewa obijają, Kiedy ptastwa drobniejsze stadami latają, Wyjechał pan z Anglantu za paryską bronę I puścił się dla zguby swojej w drogę onę, Ani jej przestał szukać, póki zima trwała, Ani kiedy się wiosna piękna poczynała.
VIII.
Jednego dnia tak, jako miewał w obyczaju, Jeżdżąc z miasta do miasta i z kraju do kraju, Stanął nad rzeką, która dzieli z Normandami Brytony, bodąc blizkie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 173
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
umysł człowieczy, A wszyscy po pałacu tam i sam biegają I bez skutku żadnego swej zguby szukają, Nie mogąc stamtąd wyniść, ci, którzy tam zajdą, Mając pewną nadzieję, że swe rzeczy najdą.
LI.
„Skoro jedno przyjedziesz - prawi - w tamtę stronę, Gdzie jest on błędny pałac i wjedziesz za bronę, Zarazem przydzie przed cię - takie to tam czary! - W Rugierowej osobie czarnoksiężnik stary I tak ci się zdać będzie, że tam od jakiego Rycerza zwyciężony będzie mocniejszego, Abyś mu na ratunek i pomoc bieżała, A potem tam i sama z inszemi została.
LII.
Strzeżże się, proszę, pilnie
umysł człowieczy, A wszyscy po pałacu tam i sam biegają I bez skutku żadnego swej zguby szukają, Nie mogąc stamtąd wyniść, ci, którzy tam zajdą, Mając pewną nadzieję, że swe rzeczy najdą.
LI.
„Skoro jedno przyjedziesz - prawi - w tamtę stronę, Gdzie jest on błędny pałac i wjedziesz za bronę, Zarazem przydzie przed cię - takie to tam czary! - W Rugierowej osobie czarnoksiężnik stary I tak ci się zdać będzie, że tam od jakiego Rycerza zwyciężony będzie mocniejszego, Abyś mu na ratunek i pomoc bieżała, A potem tam i sama z inszemi została.
LII.
Strzeżże się, proszę, pilnie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 286
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. P. Bałabanowej/ z I. M. P. Olezarowej. Basztę podle tej brony trzymał P. Kalinowski/ i sam był przy chorągwi przez wszytko oblężenie: który na jednej wycieczce od Moskwy był pojman i postrzelon. A myśmy też pojmali Ẃiśniowieckiego/ któregośmy zaraz na odmiane dali za Pana Kalinowskiego Ustratiniską bronę trzymała chorągiew I M. P. Marchockiego/ pod którą był porucznikiem P. Podhorodyski: na baszcie podle tej brony trzymała I. M. P. Ruckiego: podle tej baszty brona Jawska/ na tej trzymała straż chorągiew I. M. P. Młockiego/pód tą był porucznikiem P. Jan Brzuchowski/ i
. P. Báłabanowey/ z I. M. P. Olezárowey. Básztę podle tey brony trzymał P. Kálinowski/ y sam był przy chorągwi przez wszytko oblężenie: ktory ná iedney wyćieczce od Moskwy był poiman y postrzelon. A mysmy też poimáli Ẃiśniowieckiego/ ktoregosmy záraz ná odmiáne dáli zá Páná Kálinowskiego Vstrátiniską bronę trzymáłá chorągiew I M. P. Márchockiego/ pod ktorą był porucznikiem P. Podhorodiski: ná bászćie podle tey brony trzymáłá I. M. P. Ruckiego: podle tey bászty broná Iáwska/ na tey trzymáłá straż chorągiew I. M. P. Młockiego/pod tą był porucznikiem P. Ian Brzuchowski/ y
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Biijv
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
/ gwałtownie szturmowali. Co I. M. Pan Zborowski obaczywszy/ skoczył przez ogień z towarzystwem swym niektórym/ i tak ich poczęli siec/ że Moskwa z murów szyje połamała. A I. M. Pan Strus przed bramą był pogotowiu z wielą towarzystwa. W tym Pan Chrysztof Więckowski z pobocznej baszty strzelił pod onę bronę zdziała: gdzie zaraz Moskwy do dziesiątka zabił. Tamże Moskwa Pana Lubiszowskiego zabiła w bramie: bo i rzeczy już towarzystwu brała. Potym się obrócili ku baszcie Pana Bóbowskiego/ która na ten czas chorągiew w białym murze na straży była: a tam ledwie człowieka z dziesiątek. Co obaczywszy Pan Ciekliński/ sercem ochotnym kazał skoczyć
/ gwałtownie szturmowáli. Co I. M. Pan Zborowski obaczywszy/ skoczył przez ogień z towárzystwem swym niektorym/ y ták ich poczęli śiec/ że Moskwá z murow szyie połamáłá. A I. M. Pan Strus przed bramą był pogotowiu z wielą towárzystwá. W tym Pan Chrysztoph Więckowski z poboczney bászty strzelił pod onę bronę zdźiáłá: gdżie záraz Moskwy do dźieśiątká zábił. Támże Moskwá Páná Lubiszowskiego zábiłá w bramie: bo y rzeczy iuż towárzystwu bráłá. Potym sie obroćili ku bászćie Páná Bóbowskiego/ ktora ná ten czás chorągiew w białym murze ná straży byłá: á tám ledwie człowieká z dźieśiątek. Co obaczywszy Pan Cieklinski/ sercem ochotnym kazał skoczyć
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Biiijv
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
i statki. Trzeba do drew siekiery/ do sieczki i trawy Kosy: ktroą sprawują dla bydła potrawy. Do rolej zaś lemięsza i z krojem potrzeba/ Którym więc rola orzą chłopkowie dla chleba/ Trzeba też i radlice która pod orana/ Bywa naprzyk zaś ona rola uradlona. Żelaznej.
Trzeba jeszcze do tego mieć żelazną bronę: Któram włóczą orana rola zasię onę. Trzeba też mieć motiki karce wykopywać/ I kamienia kędy jest na roli dobywać.
I woż każdy żelazem musi kować nowy/ Więc i koniom żelazne muszą być podkowy. Budowanie bez niego nie może żadne być/ Wszytko muszą żelazem rzemiosłnicy robić.
Stąd Syrach chwaląc Boga z stworzenia wszelkiego
y státki. Trzebá do drew śiekiery/ do śieczki y trawy Kosy: ktroą spráwuią dla bydłá potráwy. Do roley záś lemięszá y z kroiem potrzebá/ Ktorym więc rola orzą chłopkowie dla chlebá/ Trzebá też y rádlice ktora pod orána/ Bywa náprzyk záś oná rola vrádlona. Zelázney.
Trzebá iescze do tego mieć żelázną bronę: Ktoram włoczą orána rola záśię onę. Trzebá też mieć motiki karce wykopywać/ Y kámienia kędy iest ná roli dobywáć.
Y woż káżdy żelázem muśi kowáć nowy/ Więc y koniom żelázne muszą bydź podkowy. Budowánie bez niego nie może żadne bydź/ Wszytko muszą żelázem rzemięsłnicy robić.
Stąd Syrách chwaląc Bogá z stworzenia wszelkiego
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: L3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Jan Marsałek i Jan Kaszek; za Mistarza ręczyli: Wojciech Chałupka i Mikołaj Pawlarczyk. (I. 253)
3199. (529) Szósta sprawa. — Stanisław Jędrysiak kupił pół role u Woyciecha Kubania za grzywien osm, tym sposobem tak wiele dał, ze przy tej roli oddał mu zyta stajanie i kol 4 i bronę jednę, za którą oddał pieniądze temuż Woyciechowi Kubaniowi; uczynili między sobą zakład pod trzema grzywnąma winy, żeby z szoba w pokoju mięskali, żeby potym targu nie zrzucali; postawili rękojmią; reczyl za Stanisława Jędrysza: Jan Kaszek i Grzegorz Mistarzyk, za Woycziecha Kubania ręczył Walenty Wrzecionko i Stanisław Mosiek, jako sobie obiedwie
Iąn Marsałek y Iąn Kaszek; za Mistarza ręczÿli: Woyciech Chałupka ÿ Mikołay Pawlarczÿk. (I. 253)
3199. (529) Szosta sprawa. — Stanisław Iędrysiak kupił puł role u Woÿciecha Kubąnia za grzywięn osm, tym sposobęm tak wiele dał, ze przy tey roly oddał mu zÿta staianie ÿ kol 4 y bronę iednę, za ktorą oddał pieniądze temusz Woÿciechowi Kubąniowi; uczynili między sobą zakład pod trzema grzywnąma winÿ, zeby z szoba w pokoiu mięskali, zeby potym targu nie zrzucali; postawili rękoimią; reczÿl za Stanisława Iędrysza: Iąn Kaszek ÿ Grzegorz Mistarzÿk, za Woÿcziecha Kubąnia ręczÿł Walentÿ Wrzecionko y Stanisław Mosiek, iako sobie obiedwie
Skrót tekstu: KsKasUl_1
Strona: 335
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
klimkowskich, i gromady wszystkiej uczciwa Hanusia Hańczowska z synem swoim Jackiem i córką Nastazyją, spłodzonymi z Lesiem Pawełkowym w Klimkówce, upominała się na Łazarze Pawełkowym, stryju tych dzieci, tego, co prawo rugowe nakazało na dekret, to jest złotych 50 z ćwierci roli, item za konia złotych 20, kół kowanych dwie, bronę jedne i pług. Której tej sumy tejże Hanusi i synowi jej Jackowi tenże Lazar Pawełków ad rationem oddał złotych 20, a ostatka złotych 50 ma oddać do urzędu na święty Jan Krzciciel 24 VI w tym roku. Urząd według dekretu prawnego z tymi pieniędzmi ma postąpić, jako dekret opiewa. Z którego powzięcia tej
klimkowskich, i gromady wszystkiej ućciwa Hanusia Hańczowska z synem swoim Jackiem i córką Nastazyją, spłodzonymi z Lesiem Pawełkowym w Klimkówce, upominała sie na Łazarze Pawełkowym, stryju tych dzieci, tego, co prawo rugowe nakazało na dekret, to jest złotych 50 z ćwierci roli, item za konia złotych 20, kół kowanych dwie, bronę jedne i pług. Której tej summy tejże Hanusi i synowi jej Jackowi tenże Lazar Pawełków ad rationem oddał złotych 20, a ostatka złotych 50 ma oddać do urzędu na święty Jan Krzciciel 24 VI w tym roku. Urząd według dekretu prawnego z tymi pieniądzmi ma postąpić, jako dekret opiewa. Z którego powzięcia tej
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 341
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
mieczów nieprzyjaciele za męstwem mieszczan pobici. Mieszczanie użyć chcieli pogody/ aby oszukali nieprzyjacioły/ ubrali się w zbroję tych których pobili/ w takim ubierze do obozu jachawszy/ i wielką porażkę w nieprzyjacielach uczynili. Potym inszą drogą wracając się przyszli do tej brony/ gdzie był zdrayća ojczyzny: który z viobru mniemając aby byli nieprzyjaciele bronę otworzył. Wjechali w bronę/ i napadli na straż/ a iż w habycie byli nieprzyjacielskim/ za nieprzyjacioły mianych częściązabijali/ częścią ranili. Tu jeśli gołe sprawy chcemy uważać/ ten stróż brony nie zda się nic złego uczynić/ bo swoim którzy dobrze posłużyli ojczyźnie bronę otworzył. Ale iż tym umysłem w puścił że mniemiał
mieczow nieprzyiaćiele zá męstwem miesczan pobići. Miesczánie vżyć chćieli pogody/ áby oszukali nieprzyiaćioły/ vbráli się w zbroię tych ktorych pobili/ w takim vbierze do obozu iáchawszy/ y wielką porażkę w nieprzyiaćielách vczynili. Potym inszą drogą wracaiąc się przyszli do tey brony/ gdźie był zdrayća oyczyzny: ktory z viobru mniemáiąc áby byli nieprzyiaćiele bronę otworzył. Wiechali w bronę/ y napádli ná straż/ á iż w hábyćie byli nieprzyiaćielskim/ zá nieprzyiaćioły mianych częśćiązábiiáli/ częśćią ránili. Tu iesli gołe spráwy chcemy vwáżáć/ ten stroż brony nie zda się nic złego vczynić/ bo swoim ktorzy dobrze posłużyli oyczyznie bronę otworzył. Ale iż tym vmysłem w puśćił że mniemiał
Skrót tekstu: PetrSEt
Strona: 130
Tytuł:
Etyki Arystotelesowej [...] pierwsza część
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
filozofia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
pobici. Mieszczanie użyć chcieli pogody/ aby oszukali nieprzyjacioły/ ubrali się w zbroję tych których pobili/ w takim ubierze do obozu jachawszy/ i wielką porażkę w nieprzyjacielach uczynili. Potym inszą drogą wracając się przyszli do tej brony/ gdzie był zdrayća ojczyzny: który z viobru mniemając aby byli nieprzyjaciele bronę otworzył. Wjechali w bronę/ i napadli na straż/ a iż w habycie byli nieprzyjacielskim/ za nieprzyjacioły mianych częściązabijali/ częścią ranili. Tu jeśli gołe sprawy chcemy uważać/ ten stróż brony nie zda się nic złego uczynić/ bo swoim którzy dobrze posłużyli ojczyźnie bronę otworzył. Ale iż tym umysłem w puścił że mniemiał aby byli nieprzyjaciele/ nie
pobići. Miesczánie vżyć chćieli pogody/ áby oszukali nieprzyiaćioły/ vbráli się w zbroię tych ktorych pobili/ w takim vbierze do obozu iáchawszy/ y wielką porażkę w nieprzyiaćielách vczynili. Potym inszą drogą wracaiąc się przyszli do tey brony/ gdźie był zdrayća oyczyzny: ktory z viobru mniemáiąc áby byli nieprzyiaćiele bronę otworzył. Wiechali w bronę/ y napádli ná straż/ á iż w hábyćie byli nieprzyiaćielskim/ zá nieprzyiaćioły mianych częśćiązábiiáli/ częśćią ránili. Tu iesli gołe spráwy chcemy vwáżáć/ ten stroż brony nie zda się nic złego vczynić/ bo swoim ktorzy dobrze posłużyli oyczyznie bronę otworzył. Ale iż tym vmysłem w puśćił że mniemiał aby byli nieprzyiaćiele/ nie
Skrót tekstu: PetrSEt
Strona: 130
Tytuł:
Etyki Arystotelesowej [...] pierwsza część
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
filozofia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618