się nie ockną aż w dzień ostateczny. Inszy wszyscy, co mieli na bieg prędsze nogi, Uciekali tam i sam pędem w różne drogi. Bieżałby beł za niemi jeszcze dalej śladem, Jeno że się obrócił i udał się zadem.
VII.
Oracze mając przykład świeży przed oczami, Zostawują swe pługi i radła z bronami, Na kościoły, na domy śpiesznie uciekają, Kiedy widzą, że drzewa mało pomagają, I patrzają z wysoka, jako mocną pięścią, Paznokciami, zębami częścią woły, częścią Konie tłucze i kąsa i musi być przedniem Zawodnikiem koń, który może uciec przed niem.
VIII.
Widzieć było i słyszeć, jako do gromady
się nie ockną aż w dzień ostateczny. Inszy wszyscy, co mieli na bieg prędsze nogi, Uciekali tam i sam pędem w różne drogi. Bieżałby beł za niemi jeszcze dalej śladem, Jeno że się obrócił i udał się zadem.
VII.
Oracze mając przykład świeży przed oczami, Zostawują swe pługi i radła z bronami, Na kościoły, na domy śpiesznie uciekają, Kiedy widzą, że drzewa mało pomagają, I patrzają z wysoka, jako mocną pięścią, Paznokciami, zębami częścią woły, częścią Konie tłucze i kąsa i musi być przedniem Zawodnikiem koń, który może uciec przed niem.
VIII.
Widzieć było i słyszeć, jako do gromady
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 232
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
trzeszczą, żagle rwie wiatr nieokrócony I krzyk nieszczęsnych topniów pędzi w różne strony, Bo skoro wzdęta woda w bok łodzi przypadnie, Kruszy ją, wszystko z niej zrze i połyka snadnie.
XXX.
Kiedy na mur skoczywszy ci trzej w onej chwili, Sarraceńskie zastępy, jak bydło, pędzili, Drudzy bezpiecznie w miasto wpadali bronami, A miecz nieuchroniony karmił się śmierciami. Krew ciepła prędkiem ciekła strumieniem, wrzask srogi Napełnił domy, rynki, ulice i drogi; Trupy lub wznak lub leżą twarzami ku ziemi I zębami ją kąsać chcą rozgniewanemi.
XXXI.
Nie z takiem pędem leci, gdy Wisła wylała I brzegi najwścieklejszą mocą rozerwała, Choć nowe drogi
trzeszczą, żagle rwie wiatr nieokrócony I krzyk nieszczęsnych topniów pędzi w różne strony, Bo skoro wzdęta woda w bok łodzi przypadnie, Kruszy ją, wszystko z niej zrze i połyka snadnie.
XXX.
Kiedy na mur skoczywszy ci trzej w onej chwili, Sarraceńskie zastępy, jak bydło, pędzili, Drudzy bezpiecznie w miasto wpadali bronami, A miecz nieuchroniony karmił się śmierciami. Krew ciepła prędkiem ciekła strumieniem, wrzask srogi Napełnił domy, rynki, ulice i drogi; Trupy lub wznak lub leżą twarzami ku ziemi I zębami ją kąsać chcą rozgniewanemi.
XXXI.
Nie z takiem pędem leci, gdy Wisła wylała I brzegi najwścieklejszą mocą rozerwała, Choć nowe drogi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 214
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
: Któremu nie bój płaci/ nie zbroja/ nie konie: Leczz włos perfumowany/ przywienczone skronie/ Szkarłaty/ złotogłowy wymyślnego kroju. Którego wnetże przyskwrę/ wy siedźcie w pokoju/ Ze/ i ojca zmyślnego/ i wiarę wyklekce. Czy śmiał Akryzy marne Bóstwo zwazyć lekce? A przed nim Argolskiemi przywrzeć się bronami? Pentea/ z wszemi zwalczy/ włóczęga Taebami? Bieżcie/ czeladzi mówi/ bieżcie/ a tu stawcie Hersta skrępowanego: nic a nic się bawcie. Tu dziad/ ty go Atamas/ tu drudzy strofują/ Lub pracą przyjaciele próżną podejmują. Upomioniony gorszy/ burzy się/ i sadzi Wściągany jad: samoż mu
: Ktoremu nie boy płáci/ nie zbroiá/ nie konie: Leczz włos perfumowány/ przywienczone skronie/ Szkárłaty/ złotogłowy wymyślnego kroiu. Ktorego wnetże przyskwrę/ wy śiedźćie w pokoiu/ Ze/ y oycá zmyślnego/ y wiárę wyklekce. Czy śmiał Akryzy márne bostwo zwazyć lekce? A przed nim Argolskiemi przywrzeć się bronámi? Pentea/ z wszemi zwalczy/ włoczęgá Thaebámi? Bieżćie/ czeládźi mowi/ bieżćie/ á tu stawćie Herstá skrępowánego: nic á nic się bawćie. Tu dźiad/ ty go Atámás/ tu drudzy strofuią/ Lub pracą przyiaćiele prożną podeymuią. Vpomioniony gorszy/ burzy się/ y sadźi Wśćiągány iad: sámoż mu
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 72
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636