małe, jest ze skóry misternej roboty działko polowe; rynsztunki też bardzo piękne i porządne: jedne używane, drugie do użycia, trzecie do aparencji; staroświecczyzny, kirysów nabijanych złotem, blachy, muszkiety, flinty, koncerze z fordymentami i t. d. Na 15,000 wojska jest rynsztunku porządnie bardzo złożonego, generałów dawnych wojenne bronie, samego nawet Atyli, którego nazywają flagellum Dei, raritates, dla którego Atyli, włosi alias rzymianie jeszcze, na morzu miasto Wenecję założyli fugientes a facie inimicorum. Okrętów, galer, galead, pełno noworobionych, staropoprawionych i t. d., ale to nadewszystko porządek nieporównany, że w tym arsenale jako w
małe, jest ze skóry misternéj roboty działko polowe; rynsztunki téż bardzo piękne i porządne: jedne używane, drugie do użycia, trzecie do apparencyi; staroświecczyzny, kirysów nabijanych złotem, blachy, muszkiety, flinty, koncerze z fordymentami i t. d. Na 15,000 wojska jest rynsztunku porządnie bardzo złożonego, generałów dawnych wojenne bronie, samego nawet Attyli, którego nazywają flagellum Dei, raritates, dla którego Attyli, włosi alias rzymianie jeszcze, na morzu miasto Wenecyę założyli fugientes a facie inimicorum. Okrętów, galer, galead, pełno noworobionych, staropoprawionych i t. d., ale to nadewszystko porządek nieporównany, że w tym arsenale jako w
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 82
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
PO TRAKTATACH TURECKICH
Wzdychasz, mężna dziewojo, sarmackiego rodu Bogini, z uprzejmego tłukąc pierś zawodu Pełną ręką triumfów, nie bez wiecznej straty Widząc w drugiej żałosne z Turkami traktaty. Farbujeć skroń rumieńcem tak niezwykła plama, Ani w nich znasz Polaków, ani siebie sama. Owych, mówię, Polaków, co swej ostrzem bronie Za lodowatych nurtów gdzieś zagnali tonie Durnego Moskwicina; onych, mówię, którzy, Kiedy się na nich tyran wschodowy oborzy, Cały świat swych zastępów zatrwożywszy gromem, Nie z polskiej, z jego ziemie odprawią go z sromem; Których, gdy pojedynkiem nie mogą, ostępem Chcą pożyć, lecz wprzód spasą swoje ścierwy sępem Szwedzi
PO TRAKTATACH TURECKICH
Wzdychasz, mężna dziewojo, sarmackiego rodu Bogini, z uprzejmego tłukąc pierś zawodu Pełną ręką tryumfów, nie bez wiecznej straty Widząc w drugiej żałosne z Turkami traktaty. Farbujeć skroń rumieńcem tak niezwykła plama, Ani w nich znasz Polaków, ani siebie sama. Owych, mówię, Polaków, co swej ostrzem bronie Za lodowatych nurtów gdzieś zagnali tonie Durnego Moskwicina; onych, mówię, którzy, Kiedy się na nich tyran wschodowy oborzy, Cały świat swych zastępów zatrwożywszy gromem, Nie z polskiej, z jego ziemie odprawią go z sromem; Których, gdy pojedynkiem nie mogą, ostępem Chcą pożyć, lecz wprzód spasą swoje ścierwy sępem Szwedzi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 10
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że zwykłej posługi Odbiegasz ani-ć przyjdzie więcej w długi Pądziec rozdzielać warkoczy ni stroki Czynić i z wstążek do włosów zawłoki; Bo cię nie ręka złodzieja nocnego Ani rozbójce na łup upartego, Ale wiernego sługi chciwość bierze, Który wiedząc, że nie zdoła Wenerze, Chociaż bezbronny, kiedy nań naciera, Wszytkie jej bronie, jak może, odbiera. Śmiał się Kupido, patrząc na to z nieba, I rzekł: „Już więcej broni mej nie trzeba, Bo się ten szarpacz pojmał w kradzieży I co chciał unieść, tym przebity leży.”
Jakoż poczułem, żem śmiertelnie ranny. Tak małą bronią wojują nas panny!
że zwykłej posługi Odbiegasz ani-ć przyjdzie więcej w długi Pądziec rozdzielać warkoczy ni stroki Czynić i z wstążek do włosów zawłoki; Bo cię nie ręka złodzieja nocnego Ani rozbójce na łup upartego, Ale wiernego sługi chciwość bierze, Który wiedząc, że nie zdoła Wenerze, Chociaż bezbronny, kiedy nań naciera, Wszytkie jej bronie, jak może, odbiera. Śmiał się Kupido, patrząc na to z nieba, I rzekł: „Już więcej broni mej nie trzeba, Bo się ten szarpacz poimał w kradzieży I co chciał unieść, tym przebity leży.”
Jakoż poczułem, żem śmiertelnie ranny. Tak małą bronią wojują nas panny!
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 77
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mieli/ lubo tylekroć z-Korony naszej przezacni Hetmani na nich następowali/ mężnie to wszytko przetrwali. A takie impety nie czyim inszym dziełem jeno samej WKM. retundi poterant. Dziwować się przychodzi/ gdzie się animusze tamtego narodu podziały/ że którzy nam dopiero minitantes signa circumferebant, ad famam tylko adventus WKM. bronie im z-rąk wypadły/ i któryś admirabili audacia ledwie z-zbrojnym pułkiem nie tak z wojskiem zastawiać się przeciwko nieprzyjaciołowi temu przyszedł/ onemu nieprzyjaciel nunquam congredi ausus skrywszy się na fumantem Patriam patrzył/ i sam ich Car w jednym tylko mieście zamkniony/ barziej Captivum a niżeli Principem agens zdał się cessisse Imperio WKM; któryś
mieli/ lubo tylekroć z-Korony nászey przezacni Hetmáni ná nich nástępowáli/ mężnie to wszytko przetrwáli. A takie impety nie czyim inszym dźiełem ieno sámey WKM. retundi poterant. Dźiwowáć się przychodźi/ gdźie się ánimusze támtego narodu podźiały/ że ktorzy nam dopiero minitantes signa circumferebant, ad famam tylko adventus WKM. bronie im z-rąk wypádły/ i ktoryś admirabili audacia ledwie z-zbroynym pułkiem nie ták z woyskiem zástáwiáć się przećiwko nieprzyiaćiołowi temu przyszedł/ onemu nieprzyiaćiel nunquam congredi ausus skrywszy się ná fumantem Patriam pátrzył/ i sam ich Cár w iednym tylko mieśćie zamkniony/ bárźiey Captivum á niżeli Principem agens zdał się cessisse Imperio WKM; ktoryś
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 49
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
się wzajemnie obie wojska starły, I ostre na się furyje wywarły.
Było co widzieć, kiedy się sprawione W rozdzielnych pułkach ufce potykały, Gdy z wulkanowych piszczel wystrzelono, I z dział ogromnych kule się mieszały Z straszliwym grzmotem, a z gęstych puszczone Łuków powietrze szypkie ćmiły strzały, I z obu stron się ostre lśniły bronie, A bystre z nozdrzy gniew pryskały konie.
Z obu stron słychać krzyk niezrozumiany, Stękanie rannych i umierających, Zaś widzieć było wiele na przemiany Ciał po ziemi się w swojej krwi pławiących, W pogaństwie jednak był nieporównany Upad i klęska w kozakach ginących, Trupy ich wielkim powałem leżały Gęsto, a jeźdnych konie je deptały
się wzajemnie obie wojska starły, I ostre na się furyje wywarły.
Było co widzieć, kiedy się sprawione W rozdzielnych pułkach ufce potykały, Gdy z wulkanowych piszczel wystrzelono, I z dział ogromnych kule się mieszały Z straszliwym grzmotem, a z gęstych puszczone Łuków powietrze szypkie ćmiły strzały, I z obu stron się ostre lśniły bronie, A bystre z nozdrzy gniew pryskały konie.
Z obu stron słychać krzyk niezrozumiany, Stękanie rannych i umierających, Zaś widzieć było wiele na przemiany Ciał po ziemi się w swojej krwi pławiących, W pogaństwie jednak był nieporównany Upad i klęska w kozakach ginących, Trupy ich wielkim powałem leżały Gęsto, a jeźdnych konie je deptały
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 346
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
pijąc. Może go też na Piguły/ jako grochowe ziarna stoczyć/ i po trzy połykać/ coby zaważyły cztery części ćwierci łota. Albo też może go z rzadką kaszą Jęczmienną pić. (Plat) Jadom i tuciznom.
Jadom i truciznom się sprzeciwia. Także i tym/ którem strzały/ kule/ i inne bronie bywają napuszczane/ z Mirrą a z winem pijąc. (Dios:) Płód martwy wyw:
Tenże trunek Płód martwy z żywota wywodzi. (Dios:) Moczu.
Ciężkiemu moczu puszczaniu/ i zatrzymaniu nad przyrodzenie/ jest lekarstwem/ także go z Mirrą a z winem pijąc. A ma być rozpuszczany do trunku
piiąc. Może go też ná Piguły/ iáko grochowe źiarná stoczyć/ y po trzy połykáć/ coby záważjły cztyry częśći czwierći łotá. Albo też może go z rzadką kászą Ięczmienną pić. (Plat) Iádom y tućiznom.
Iádom y trućiznom sie sprzećiwia. Tákże y tym/ ktorem strzały/ kule/ y ine bronie bywáią nápusczáne/ z Mirrhą á z winem piiąc. (Dios:) Płod martwy wyw:
Tenże trunek Płod martwy z zywotá wywodźi. (Dios:) Moczu.
Cięszkiemu moczu pusczániu/ y zátrzymániu nád przyrodzenie/ iest lekárstwem/ tákże go z Mirrhą á z winem piiąc. A ma być rospusczány do trunku
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 211
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
przeklina i nieba, Widząc, iż w siedle siedzi panna, jako trzeba. Ta zaś, co mu tarcz przeszyć mocą wielką chciała, Iż cała, markotno jej i przykro łajała. Oboje szabel chyżo od boków dostali I ciężkie po swych zbrojach razy zadawali, Po zbrojach, co ich ciała wkoło otoczyły, Aby najostrsze bronie szkody nie czyniły.
LXXXIV.
Jeśli u tej blach mocny, i u tego duży, Żaden miecz, żadne drzewo przebić go nie służy; Choćby dwa dni, złożywszy, oboje się bili, Najmniejszej szkody pewnie by nie uczynili. A syn też Ulienów w pośrzodek ich wpada, Krzyczy na Mandrykarda, iż winę
przeklina i nieba, Widząc, iż w siedle siedzi panna, jako trzeba. Ta zaś, co mu tarcz przeszyć mocą wielką chciała, Iż cała, markotno jej i przykro łajała. Oboje szabel chyżo od boków dostali I ciężkie po swych zbrojach razy zadawali, Po zbrojach, co ich ciała wkoło otoczyły, Aby najostrsze bronie szkody nie czyniły.
LXXXIV.
Jeśli u tej blach mocny, i u tego duży, Żaden miecz, żadne drzewo przebić go nie służy; Choćby dwa dni, złożywszy, oboje się bili, Najmniejszej szkody pewnie by nie uczynili. A syn też Ulienów w pośrzodek ich wpada, Krzyczy na Mandrykarda, iż winę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 306
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
stare dziady liczy, Który wprzód w szabli, niźli w zagonach dziedziczy, Którym Chrobry Bolesław, gdy Rusina zeprze, Żelazne za granicę postawił na Dnieprze; Gdy Niemca, co w fortecach i w swej ufał strzelbie, Takież kazał kolumny kopać i na Elbie. Tylą tedy triumfów ozdobione dłonie, Tylą nieprzyjacielskiej krwie kurzące bronie, Skorośmy niespokojne skrócili sąsiady, Podnieśmy na Turczyna, z którym dziś do zwady Pierwszy raz przychodzimy; Cecory i Dzieże Nie wspomnię, żebyśmy z nich mieli tylko świeże Do pomsty okazje, gdzie błąd naszych gruby, Świat świadkiem, wstawił na łeb durnym Turkom czuby. Starych mi tu wiktoryj tak wiela nie trzeba
stare dziady liczy, Który wprzód w szabli, niźli w zagonach dziedziczy, Którym Chrobry Bolesław, gdy Rusina zeprze, Żelazne za granicę postawił na Dnieprze; Gdy Niemca, co w fortecach i w swej ufał strzelbie, Takież kazał kolumny kopać i na Elbie. Tylą tedy tryumfów ozdobione dłonie, Tylą nieprzyjacielskiej krwie kurzące bronie, Skorośmy niespokojne skrócili sąsiady, Podnieśmy na Turczyna, z którym dziś do zwady Pierwszy raz przychodzimy; Cecory i Dzieże Nie wspomnię, żebyśmy z nich mieli tylko świeże Do pomsty okazyje, gdzie błąd naszych gruby, Świat świadkiem, wstawił na łeb durnym Turkom czuby. Starych mi tu wiktoryj tak wiela nie trzeba
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 134
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Rugierowe prośby próżne i wołania, Próżne najsłodsze mowy, rady, hamowania. Wściekłe gniewy obiedwie dziewki zaślepiły, Pojedynek swój na kształ szalonych czyniły.
XLIX.
Ściąwszy się kilka razy szablami srogiemi, Hardością uniesione, siłami dużemi, O tem myślą, to jedno chcenie ich wspaniałe, Aby się w pół ujęły; bohatyrki śmiałe Bronie z ręku puściwszy, które wybornemu Nie tak szkodziły, jak chcą, żelazu ostremu, Żelazu na szyszakach, krótkich dobywają Puinałów i na się, jak ślepe, wpadają.
L.
Rugier widząc, że prośby jego w lekkiej cenie, Na tem ostatnie musiał swe założyć chcenie, Aby ich mocą rozwiódł, krótkie z ręki
Rugierowe prośby próżne i wołania, Próżne najsłodsze mowy, rady, hamowania. Wściekłe gniewy obiedwie dziewki zaślepiły, Pojedynek swój na kształ szalonych czyniły.
XLIX.
Ściąwszy się kilka razy szablami srogiemi, Hardością uniesione, siłami dużemi, O tem myślą, to jedno chcenie ich wspaniałe, Aby się w pół ujęły; bohatyrki śmiałe Bronie z ręku puściwszy, które wybornemu Nie tak szkodziły, jak chcą, żelazu ostremu, Żelazu na szyszakach, krótkich dobywają Puinałów i na się, jak ślepe, wpadają.
L.
Rugier widząc, że prośby jego w lekkiej cenie, Na tem ostatnie musiał swe założyć chcenie, Aby ich mocą rozwiódł, krótkie z ręki
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 118
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
; Wzdycha, twarz swoję w sercu jego wykowała Piękna gościa, nowy żal, nowy ból zadała.
LII.
Ostrożniejszem jednak być chce, bo strach ma oczy, I w głowie swej uknował zastąpić mu w nocy Z taką kupą żołnierzy swych, żeby z to siły Olinder mścić się nie miał, gdy go będą biły Bronie wszystkich: tak lekko gaśnie ludzkość ona Wrodzona dla miłości, co w niem tkwi wpojona. Poczyna tonąć w brzydkich występkach i swego Powoli naśladuje ojca okrutnego.
LIII.
Milczkiem wyjeżdża z zamku, a z sobą prowadzi Pod trzydzieści we zbrojach najtwardszych czeladzi I blisko od gościńca w jaskinią ich kryje; Sam, miłością zraniony,
; Wzdycha, twarz swoję w sercu jego wykowała Piękna gościa, nowy żal, nowy ból zadała.
LII.
Ostrożniejszem jednak być chce, bo strach ma oczy, I w głowie swej uknował zastąpić mu w nocy Z taką kupą żołnierzy swych, żeby z to siły Olinder mścić się nie miał, gdy go będą biły Bronie wszystkich: tak lekko gaśnie ludzkość ona Wrodzona dla miłości, co w niem tkwi wpojona. Poczyna tonąć w brzydkich występkach i swego Powoli naśladuje ojca okrutnego.
LIII.
Milczkiem wyjeżdża z zamku, a z sobą prowadzi Pod trzydzieści we zbrojach najtwardszych czeladzi I blizko od gościńca w jaskinią ich kryje; Sam, miłością zraniony,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 141
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905