i z obcymi Postępują zdradliwie i żonami swymi, Którzy na to niektórzy do Warszawy wzięli, Aby też warszawskiego warsztatu się jęli, Do którego tak skrzętnie wszytką myślą swoją Udali się, że każdą mistrzynią z nich zowią. Nie dziw, że w swych nundinach prędko postąpili, Bo dzień i noc ichmość ich targując strawili.
Bruki same warszawskie gdyby snadź umiały Mówić, każdego by z was palcem ukazały. Nie mogli się Niebierscy w gospodach wczasować, Dla tych waszych włóczęgów czas spania zachować. Tak kuligiem stały się targowiny nocne, Rady wasze uchronne, promocyje mocne. Ale cóż po tych waszych nocnych targowiskach? Sami szczerze powiedzcie, co z nich macie
i z obcymi Postępują zdradliwie i żonami swymi, Którzy na to niektórzy do Warszawy wzięli, Aby też warszawskiego warsztatu się jęli, Do którego tak skrzętnie wszytką myślą swoją Udali się, że każdą mistrzynią z nich zowią. Nie dziw, że w swych nundinach prętko postąpili, Bo dzień i noc ichmość ich targując strawili.
Bruki same warszawskie gdyby snadź umiały Mówić, każdego by z was palcem ukazały. Nie mogli się Niebierscy w gospodach wczasować, Dla tych waszych włóczęgów czas spania zachować. Tak kuligiem stały się targowiny nocne, Rady wasze uchronne, promocyje mocne. Ale cóż po tych waszych nocnych targowiskach? Sami szczerze powiedzcie, co z nich macie
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 728
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
któremu ta scena i dzisiaj fest wjazdowi jego naznaczony.
Senat, i rycerskiego ozdobne gromady Koła tych tu województw. Nie byłby bez zwady, Kto albo dziś leniwy, albo mu co w oku Zawadziło ponurem, żeby znieść widoku Nie mógł tak przyjemnego, i ku czci nowemu W pole jenerałowi nie wyjechał swemu. Brzmią bruki od rumoru i koni, i wozów, Niektóre do Marsowych wchodzą wiec obozówPrzykurzone popiołem, ale jakie ściele Na swoje złotorucha z Adonim wesele, Szerzy się wyłożone kotcze kobiercami,A konie pod orłemi ogromne forgami W szorach kłuszą złoconych, szumno przepryskując I ziemie od ochoty ledwie dostępując. Cóż? gdzie kawaleria, jakie tu
któremu ta scena i dzisiaj fest wjazdowi jego naznaczony.
Senat, i rycerskiego ozdobne gromady Koła tych tu województw. Nie byłby bez zwady, Kto albo dziś leniwy, albo mu co w oku Zawadziło ponurem, żeby znieść widoku Nie mógł tak przyjemnego, i ku czci nowemu W pole jenerałowi nie wyjechał swemu. Brzmią bruki od rumoru i koni, i wozów, Niektóre do Marsowych wchodzą wiec obozówPrzykurzone popiołem, ale jakie ściele Na swoje złotorucha z Adonim wesele, Szerzy się wyłożone kotcze kobiercami,A konie pod orłemi ogromne forgami W szorach kłuszą złoconych, szumno przepryskując I ziemie od ochoty ledwie dostępując. Cóż? gdzie kawalerya, jakie tu
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 124
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Rynki, o jako wielkie i szerokie, gmachy prześliczne, przestrone, wysokie, Baruch 3, Apoc. 21,
wszytkie kamieńmi sadzone jasnymi, o, jak drogimi. Ulice jako kształtnie rozłożone, wszytkie, o, jako pięknie rozmierzone; w każdej pełno jest przedziwnej piękności i wesołości. Żadną makułą nigdy niezmienione bielą się bruki, perłami sadzone droższymi barzo niż uriańskimi, bo niebieskimi. Pozór budynków ziemskich postawiony ku temu Miastu został osądzony czernidłem jednym garnca skopciałego i wzgardzonego. Wszechmocny Twórca, który świat budował, firmament ślicznie gwiazdami haftował, wszędzie jaki ślad swej chwały zostawił, gdy świat wystawił. Tu się w swój Boski majestat fundował, żeby nim
Rynki, o jako wielkie i szerokie, gmachy prześliczne, przestrone, wysokie, Baruch 3, Apoc. 21,
wszytkie kamieńmi sadzone jasnymi, o, jak drogimi. Ulice jako kształtnie rozłożone, wszytkie, o, jako pięknie rozmierzone; w każdej pełno jest przedziwnej piękności i wesołości. Żadną makułą nigdy niezmienione bielą się bruki, perłami sadzone droższymi barzo niż uryjańskimi, bo niebieskimi. Pozór budynków ziemskich postawiony ku temu Miastu został osądzony czernidłem jednym garnca skopciałego i wzgardzonego. Wszechmocny Twórca, który świat budował, firmament ślicznie gwiazdami haftował, wszędzie jaki ślad swej chwały zostawił, gdy świat wystawił. Tu się w swój Boski majestat fundował, żeby nim
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 108
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
w ulicach stanęły, Które (tak się widziało) dzień prawie wrócieły. Ludzi po oknach pełno, gminem się ulice Pospólstwa napełniły, dachem kamienice Dworność młodszych dźwigają. wszędzie krzyk, i wrzawa, Niechaj go Bóg prowadzi, niech Bóg przy nim stawa. Tym czasem pięknym szykiem ta się pompa toczy, Dzielne konie skrzą bruki, przerażają oczy Szkliste flinty gwardyj, idąc na odwodzie, Jak gdy mróz Niebo w nocnej wyiskrzy pogodzie.
Już z Miasta wyjechawszy, gdy karety staną Dziękują jeszcze sobie za przyjaźń doznaną Poseł, i Hetman Wielki, a w obłapie lubem Nie zerwanym na dalej związali ją ślubem. Wtąż i inszych przyjaciół, których nie omale
w ulicách stáneły, Ktore (ták się widziało) dźień práwie wrocieły. Ludźi po oknách pełno, gminem się ulice Pospolstwá nápełniły, dáchem kámienice Dworność młodszych dzwigáią. wszędzie krzyk, y wrzawa, Niechay go Bog prowádzi, niech Bog przy nim stáwá. Tym czásem pięknym szykiem ta się pompa toczy, Dzielne konie skrzą bruki, przerażáią oczy Szkliste flinty gwárdyi, idąc ná odwodzie, Ják gdy mroz Niebo w nocney wyiskrzy pogodzie.
Już z Miástá wyiechawszy, gdy kárety stáną Dziękuią ieszcze sobie za przyiaźń doznáną Poseł, y Hetman Wielki, á w obłapie lubem Nie zerwánym ná dáley związáli ią ślubem. Wtąż y inszych przyiacioł, ktorych nie omale
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 38
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
drudzy w sławie twojej znajdować będą brak czegoś, jeżeli gasząc ostatki ognia zajętego przez wojnę domową, nie dasz im poznać, że ta wojna z wiecznego losu wypadła, ale złemu z niej wynikającemu zabieżenie, że z twojej mądrości pochodziło. Za Markiem Marcellem. Obacz wyżej na karcie 115. Roboty z kosztem, jako to bruki dane gościńcach, bramy zwyciężkie, Ołtarze, Kościoły męstwu Cezara poświęcone, i ku wieczystej pamiątce wystawione znaki zwycięstwa. Mowa V. Cycerona
Myśl więc odtąd pilno o tym, ażebyś uczynił sobie przychylnych Sędziów, którzy w późnym po nas lat postępie żyć będą, i których sąd będzie podobno szczerszy niżeli nasz. Będą albowiem
drudzy w sławie twoiey znaydować będą brak czegoś, ieżeli gasząc ostatki ognia zaiętego przez woynę domową, nie dasz im poznać, że ta woyna z wiecznego losu wypadła, ale złemu z niey wynikaiącemu zabieżenie, że z twoiey mądrości pochodziło. Za Markiem Marcellem. Obacz wyżey na karcie 115. Roboty z kosztem, iako to bruki dane gościńcach, bramy zwyciężkie, Ołtarze, Kościoły męstwu Cezara poświęcone, i ku wieczystey pamiątce wystawione znaki zwycięstwa. Mowa V. Cycerona
Myśl więc odtąd pilno o tym, ażebyś uczynił sobie przychylnych Sędziow, którzy w poźnym po nas lat postępie żyć będą, i których sąd będzie podobno szczerszy niżeli nasz. Będą albowiem
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 134
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
zdrada i rpzewrotność/ niezgoda/ zazdrości. Prywata niecnotliwa i brzydkie szarpanie Publici peculij, bez sprawy/ rachunków. I z tąd nierząd powszechny/ oraz niedostatek. Z tąd żadna do obrony Miasta provisja/ Z tąd do wszelkich ciężarów spolnego dziwigania Niesposobność. Nakoniec/ stąd zguba i upad/ Złe mury/ i złe bruki/ złe mosty/ ratusze/ I gdziekolwiek publicum bonum rezyduje. A tegoby niebyło/ gdyby było rządne/ Umiejętne/ życzliwe de bono communi Staranie: to jest/ gdyby dobra była rada. I święta sprawiedliwość/ w nadgrodach za dobre/ A zaś w karaniu za złe postempki każdego. Zgoła powagi swojej Urząd
zdrada y rpzewrotność/ niezgodá/ zázdrośći. Prywata niecnotliwa y brzydkie szarpanie Publici peculij, bez spráwy/ ráchunkow. Y z tąd nierząd powszechny/ oraz niedostatek. Z tąd żadna do obrony Miástá provisya/ Z tąd do wszelkich ćiężárow spolnego dźiwigania Niesposobność. Nákoniec/ ztąd zgubá y vpad/ Złe mury/ y złe bruki/ złe mosty/ rátusze/ Y gdźiekolwiek publicum bonum residuie. A tegoby niebyło/ gdyby było rządne/ Vmieiętne/ życzliwe de bono communi Staránie: to iest/ gdyby dobrá byłá rada. Y świętá spráwiedliwość/ w nádgrodách zá dobre/ A záś w karániu zá złe postęmpki kożdego. Zgoła powagi swoiey Vrząd
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 133
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650