rzekł: Taki pak napadły na nas Czambuły Filistyńskie. Marnotrawnisiu, wżdycieś się ty tu rodził, nie dawnoś z-tąd wyszedł, a zapomniałeś po Ojcowsku gadać, cóż to za Czambuły Filistyńskie? obyś ty mówił: napadła potęga Filistyńska. Marnotrawnisiu, nie pleć ladaczego, lepiej wyznaj, żeś to na bruku stracił, Viuendo luxuriose, ba i wiem, żeś nie wszytko jeszcze wypłacił, chocieś tylko na drewnianym koniu przyjachał. Nie przyszło temu Synowi do tych plotek, bo też Ociec nic go o to nie pytał, no dixit unde venis, suiti vbi? ubi sunt quae tulisti? a czemuż się go to
rzekł: Táki pák nápadły ná nas Czámbuły Filistyńskie. Márnotrawniśiu, wżdyćieś się ty tu rodźił, nie dawnoś z-tąd wyszedł, á zápomniałeś po Oycowsku gadáć, coż to zá Czámbuły Filistyńskie? obyś ty mowił: nápádłá potęgá Filistyńska. Marnotrawniśiu, nie pleć ládáczego, lepiey wyznay, żeś to ná bruku ztráćił, Viuendo luxuriose, bá i wiem, żeś nie wszytko ieszcze wypłáćił, choćieś tylko ná drewniánym koniu przyiáchał. Nie przyszło temu Synowi do tych plotek, bo też Oćiec nic go o to nie pytał, no dixit unde venis, suiti vbi? ubi sunt quae tulisti? á czemuż się go to
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 48
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
trzos/ abo go od oczu złodziejskich nie zakrył: bo gdyby go był złodziej nie widział/ pewnieby był jego nie okradł/ et consequenter niewisiał. O jako wiele poginęło tym sposobem w Krakowie młodzi/ wtych lat kilkunastu/ choć szkół Jezuickich tam nie było. Nie nowinać to młodym/ że marnie na bruku giną/ gdy praw starodawnych Akademickich/ swejwoli takowej broniących/ nie ....ają; i na przysięgę nie pomnią którą czynią przy wpisowaniu się do Akademii/ że iniuruim armis propriis non vlciscar, et bonum Vniuersitatis pro posse promouebo. Zastępując bowiem komu/ lub się też znim uganiając/ abo to czynią
trzos/ ábo go od ocżu złodźieyskich nie zákrył: bo gdyby go był złodźiey nie widźiał/ pewnieby był iego nie okradł/ et consequenter niewiśiał. O iáko wiele poginęło tym sposobem w Krákowie młodźi/ wtych lat kilkunastu/ choć szkoł Iezuickich tám nie było. Nie nowináć to młodym/ że márnie ná bruku giną/ gdy praw stárodawnych Akádemickich/ sweywoli tákowey broniących/ nie ....áią; y ná przysięgę nie pomnią ktorą czynią przy wpisowániu się do Akádemiey/ że iniuruim armis propriis non vlciscar, et bonum Vniuersitatis pro posse promouebo. Zástępuiąc bowiem komu/ lub się tesz znim vgániaiąc/ ábo to czynią
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 156
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
kolwiek zoczył, wszędy ze mnie szydził: “Na co – prawi – ten sajdak nosisz na twych karkach, Ponieważ do strzelania nie masz siły w barkach? Mnie to raczej marsowe oręże przystoi, Którego się wieprz groźny i mściwy lew boi. A ty, licha dziecino, zaniechawszy łuku, Głównią podkurzaj gachów przemierzłych na bruku, Mnie strzały daruj”. – „Prawda, Febie, z twojej kusze Nieme bestyje martwej pozbywają dusze; Mój zasię bełt z pieszczonych wypuszczony rogów Przejmie ciebie i twoich przechwalonych bogów.” To rzekszy z lampsackiego pałacu cięciwą Wrzuciłem mu do piersi strzałę zapalczywą, A drugą, która niechęć i nienawiść czyni
kolwiek zoczył, wszędy ze mnie szydził: “Na co – prawi – ten sajdak nosisz na twych karkach, Ponieważ do strzelania nie masz siły w barkach? Mnie to raczej marsowe oręże przystoi, Którego się wieprz groźny i mściwy lew boi. A ty, licha dziecino, zaniechawszy łuku, Głownią podkurzaj gachów przemierzłych na bruku, Mnie strzały daruj”. – „Prawda, Febie, z twojej kusze Nieme bestyje martwej pozbywają dusze; Mój zasię bełt z pieszczonych wypuszczony rogów Przejmie ciebie i twoich przechwalonych bogów.” To rzekszy z lampsackiego pałacu cięciwą Wrzuciłem mu do piersi strzałę zapalczywą, A drugą, która niechęć i nienawiść czyni
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 13
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Król tak czasu niektórego, Gdy Faeton do kraju zapadł podziemnego, A noc dolny okryła świat płaszczem ciemności, Uwiedziony chciwością nowej wiadomości, Rzekł do niego: słysz bracie: podźmy, gdy wesoła Nam służy myśl, obiezmy to miasto do koła, Możem wziąć przyszłych rzeczy wiadomość z tej drogi. Więc, gdy po bruku niosą błędne z cicha nogi, Ulicą miasta idąc, od ognia ciśnione Światło zdala przez okno ujrzą otworzone Ślą tedy dalej swój wzrok aż ziemią przykryte Ujrzą nisko mieszkanie dla ludzi wyryte, W którem siedział mąż jakiś uboższy nad Kodra; Bo ledwie miał koszulą czarną przykryć biodra, A przed niem stojąc trunek grzała jego żona
Krol ták czásu niektorego, Gdy Pháèton do kráiu západł podziemnego, A noc dolny okryłá świát płaszczem ćiemnośći, Vwiedziony chćiwośćią nowey wiádomośći, Rzekł do niego: słysz bráćie: podźmy, gdy wesoła Nam służy myśl, obiezmy to miásto do kołá, Możem wźiąć przyszłych rzeczy wiádomość z tey drogi. Więc, gdy po bruku niosą błędne z ćichá nogi, Vlicą miástá idąc, od ogniá ćiśnione Swiátło zdálá przez okno vyrzą otworzone Slą tedy dáley swoy wzrok áż źiemią przykryte Vyrzą nisko mieszkánie dla ludźi wyryte, W ktorem śiedźiał mąż iákiś vboszszy nád Kodrá; Bo ledwie miał koszulą czarną przykryć biodrá, A przed niem stoiąc trunek grzałá iego żoná
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 114
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
przewozu zapłaciwszy od niej dobrze. Z tej racyj zwierza wszelakiego wielka tam jest obfitość kuropatw zaś nie masz z tej racjej ze to jest głupie przelęknąwszy się lada czego to padną i namorzu i utonie, Lud tez tam nadobny białogłowy gładkie i zbyt białe, stroją się pięknie ale wdrewnianych trzewikach chodzą wioskie i Miejsckie gdy po bruku w Mieście idą to taki uczynią kołał co niesłychac kiedy człowiek do Człowieka mówi wyższego zaś stanu damy to takich zażywają trzewików jako i Polki wafektach zaś nietak są powściągliwe jako Polki bo lubo zrazu jakąs niezwyczajną pokazują wstydliwość, ale zaś zajednem posiedzeniem i przymowieniem kilku słów zbytecznie i zapamietale zakochają i pokryc tego ani umieją ojca
przewozu zapłaciwszy od niey dobrze. Z tey racyi zwierza wszelakiego wielka tam iest obfitość kuropatw zas nie masz z tey racyiey ze to iest głupie przelęknąwszy się lada czego to padną y namorzu y utonie, Lud tez tam nadobny białogłowy gładkie y zbyt białe, stroią się pięknie ale wdrewnianych trzewikach chodzą wioskie y Miesckie gdy po bruku w Miescie idą to taki uczynią kołał co niesłychac kiedy człowiek do Człowieka mowi wyszszego zas stanu damy to takich zazywaią trzewikow iako y Polki waffektach zas nietak są powsciągliwe iako Polki bo lubo zrazu iakąs niezwyczayną pokazuią wstydliwość, ale zas zaiednem posiedzeniem y przymowieniem kilku słow zbytecznie y zapamietale zakochaią y pokryc tego ani umieią oyca
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 55
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
. P. N. miłościwego na urzędników Skarbu W. K. M., którzy przyczyną są tak prędkiego zniszczenia wojska, odpadnienia od koni i od czeladzi, dla zatrzymanego żołdu zasłużonego; są przyczyną wielkiego omieszkania służby W. K. Mści,
bo towarzystwo, których posłano po pieniądze, kilkanaście niedziel mieszkają na bruku ode dnia czekając, więcej tam stracą, niżeli zasłużonego mają; a kiedy i zpod każdej chorągwie dwóch towarzystwa niestaną pod chorągiew, wielka tam dziura musi być w wojsku W. K. Mści. Więc kapitani W. K. Mści cudzoziemskiej piechoty, z jakim niebezpieczeństwem i trudnością przychodzi im tak daleko posyłać, że
. P. N. miłościwego na urzędników Skarbu W. K. M., którzy przyczyną są tak prętkiego znisczenia wojska, odpadnienia od koni i od czeladzi, dla zatrzymanego żołdu zasłużonego; są przyczyną wielkiego omieszkania służby W. K. Mści,
bo towarzystwo, których posłano po pieniądze, kilkanaście niedziel mieszkają na bruku ode dnia czekając, więcéj tam stracą, niżeli zasłużonego mają; a kiedy i zpod każdej chorągwie dwóch towarzystwa niestaną pod chorągiew, wielka tam dziura musi być w wojsku W. K. Mści. Więc kapitani W. K. Mści cudzoziemskiéj piechoty, z jakiém niebespieczeństwem i trudnością przychodzi im tak daleko posyłać, że
Skrót tekstu: PetNadolKoniec
Strona: 52
Tytuł:
Petita
Autor:
Samuel Nadolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Qwartą gęby nie mierzaj, przeklęta ślepucha, Wypiwszy jej oktawę, zaśniesz jako mucha. Rozmowy z panią nie strój, ani żartów w nocy, Skoro się pan dowie, nie ujdziesz ziej niemocy. Szaty miej jako teraz, kurcie łokcia dosyć, Nadragi falendyszu ze trzech łokci nosić. Towarzystwa nie wołaj, gdy krzesisz po bruku, Żebyć kamieniem nie dal kto w głowę i w ruku. Umykaj gęby, kiedy z szabel skry padają, Bądź wodzem, gdy za tobą drudzy uciekają. Wiernym bądź szynkarzowi, by-ć drugi raz wierzył, Nie wadź się, aby kuflem kto w karczmie nie zmierzył. Księdza miej w poczciwości, bo
Qwartą gęby nie mierzaj, przeklęta ślepucha, Wypiwszy jej oktawę, zaśniesz jako mucha. Rozmowy z panią nie strój, ani żartów w nocy, Skoro się pan dowie, nie ujdziesz ziej niemocy. Szaty miej jako teraz, kurcie łokcia dosyć, Nadragi falendyszu ze trzech łokci nosić. Towarzystwa nie wołaj, gdy krzesisz po bruku, Żebyć kamieniem nie dal kto w głowę i w ruku. Umykaj gęby, kiedy z szabel skry padają, Bądź wodzem, gdy za tobą drudzy uciekają. Wiernym bądź szynkarzowi, by-ć drugi raz wierzył, Nie wadź się, aby kuflem kto w karczmie nie zmierzył. Xiędza miej w poczciwości, bo
Skrót tekstu: ObDworBad
Strona: 220
Tytuł:
Obiecadło dworskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
o nim wydroży złote na marmórze litery, i postawi pędzlem go w komorze, proporzec też powiewny nosi jego sprawy, w pokoju li, bądź w szyku słuchał on buławy. Toć nie umarł GAJEWSKI, ale odtąd żywy na młódź woła sarmacką: “Tymże tropem i wy
kuście się o poczciwą sławę nie na bruku, ale bądź gdzie poganin strzały miece z łuku, bądź gdzie łomne kopije o swobodę kruszą abo jeśli wydartych do zamków was ruszą. O, szczęśliwy ten nader, który w młodym lecie, przewiedziwszy co przednich tu krajów na świecie, obtoczył wprzód bobkową skroń różdżką, a potym, wziąwszy rządu i męstwa wzór, pomyślił
o nim wydroży złote na marmórze litery, i postawi pędzlem go w komorze, proporzec też powiewny nosi jego sprawy, w pokoju li, bądź w szyku słuchał on buławy. Toć nie umarł GAJEWSKI, ale odtąd żywy na młódź woła sarmacką: “Tymże tropem i wy
kuście się o poczciwą sławę nie na bruku, ale bądź gdzie poganin strzały miece z łuku, bądź gdzie łomne kopije o swobodę kruszą abo jeśli wydartych do zamków was ruszą. O, szczęśliwy ten nader, który w młodym lecie, przewiedziwszy co przednich tu krajów na świecie, obtoczył wprzód bobkową skroń różdżką, a potym, wziąwszy rządu i męstwa wzór, pomyślił
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 314
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
krzykiem, Czy też Mieszkaniec pozrzucał je który; Nie postrzeżonym ułowią się wnikiem, Bo i wdół lecąc, potłuką się wzwodem I owych zgubią, co wtargneli przodem. XII. Którzy od Ksantów strzałami okryci, Pocisków żadnych nie mając i łuku; Ledwie z tej mogą umknąć gradobici, Gdzie Sarpedonów Zbor stoi na bruku; A towarzystwo chudzięta jak zmyci, Słysząc być Miasto w srogim zgiełku huku, Wszytkich sposobów z swym ruszają Brutem, Jakby za wzwodem widzieć się okutem. XIII. Złamać żelaznej nie zdołają kraty, Gdy im spalono, wieże, drabie, szopy, Przeciez niezłomni na swe alternaty, Robią co mogą, szykując się w
krzykiem, Czy tesz Mieszkaniec pozrzucał ie ktory; Nie postrzeżonym ułowią się wnikiem, Bo y wdoł lecąc, potłuką się wzwodem I owych zgubią, co wtargneli przodem. XII. Ktorzy od Xanthow strzałami okryci, Pociskow zadnych nie maiąc y łuku; Ledwie z tey mogą umknąć gradobici, Gdzie Sarpedonow Zbor stoi na bruku; A towarzystwo chudzięta iak zmyci, Słysząc bydz Miasto w srogim zgiełku huku, Wszytkich sposobow z swym ruszaią Brutem, Iakby za wzwodem widzieć się okutem. XIII. Złamać żelazney nie zdołaią kraty, Gdy im spalono, wieże, drabie, szopy, Przeciez niezłomni na swe alternaty, Robią co mogą, szykuiąc się w
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 217
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
ten rozruch świata (mówi jeden autor Szlachcic Wenecki) wszystka ta wrzawa ludu po miastach, wszystek ten zgiełk mężczyzn, białychgłów, dzieci, lokajów, którzy biegają jak głupi po ulicach; wszyscy ci ludzie, którzy się pchają, stursają, biją, szkalują; którzy się witają, ściskają, karety, które się po bruku na kołach toczą, ciężary, które dźwigają, windują, ciągną; Do- my, które zrzucają i reparują, pałace które murują, zgrzyt oręża, krzyki i wrzaski gminu, tysiączne inne zgoła rzeczy, które się w oczach snują, i tak bardzo wzrok przerażają, są to skutki i igrzyska Niczego. Pochwała
Dzielność w
ten rozruch świata (mowi ieden author Szlachcic Wenecki) wszystka ta wrzawa ludu po miastach, wszystek ten zgiełk męszczyzn, białychgłow, dzieci, lokaiow, ktorzy biegaią iak głupi po ulicach; wszyscy ci ludzie, ktorzy się pchają, stursaią, biią, szkaluią; ktorzy się witaią, ściskaią, karety, ktore się po bruku na kołach toczą, ciężary, ktore dźwigaią, winduią, ciągną; Do- my, ktore zrzucaią y reparuią, pałace ktore muruią, zgrzyt oręża, krzyki y wrzaski gminu, tysiączne inne zgoła rzeczy, ktore się w oczach snuią, y tak bardzo wzrok przerażaią, są to skutki y igrzyska Niczego. Pochwała
Dzielność w
Skrót tekstu: CoqMinNic
Strona: A6
Tytuł:
Nic francuskie na nic polskie przenicowane
Autor:
Louis Coquelet
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
traktaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769