Ta dobrocią wikła, ta choć i łaje. Filis jak niebo, Klorys jako zorza, U tej serce gwiazdy, dla tej łzy morza. U tej myśli wiatry, u tej prośby fale. U tej serce w toni, a u tej w cale. Filis zawsze śliczna, a Klorys bez końca, U tej brwi jak tęcze, tej oczy słońca. Ta ma serca w ręku, a ta miłość w mocy, Ta zmysły krępuje, a ta je troczy. Filis nad boginie, Klorys jak bogini, Tę chwalić trzeba, tej nikt nie obwini. Ta jako kwiat wdzięczna i ta stoi za to, Ta miła jak wiosna,
Ta dobrocią wikła, ta choć i łaje. Filis jak niebo, Klorys jako zorza, U tej serce gwiazdy, dla tej łzy morza. U tej myśli wiatry, u tej prośby fale. U tej serce w toni, a u tej w cale. Filis zawsze śliczna, a Klorys bez końca, U tej brwi jak tęcze, tej oczy słońca. Ta ma serca w ręku, a ta miłość w mocy, Ta zmysły krępuje, a ta je troczy. Filis nad boginie, Klorys jak bogini, Tę chwalić trzeba, tej nikt nie obwini. Ta jako kwiat wdzięczna i ta stoi za to, Ta miła jak wiosna,
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 602
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
biała, która jest przewodnikiem, i niby rotmanem, ogonem swoim jak dyszlem drogę pokazuje Wielorybowi; i jeżeli ta się gdzie podzieje, docieczono tego; że wieloryb bez niej ginie, i nie raz na brzeg, na piasek wypłynie, i łupem się ludziom staje; a tego przewodnika najbardziej potrzebuje, gdy z otyłości swojej brwi, jak kaptury oczy mu zasłonią. Druga rybka Orca, alias świnka morska; która wiedząc instynktem naturalnym, że w odnogę Gadytańskiego morza wieloryby samice się zbierają na wydanie płodu swego (bo według Arystotelesa, ży we rodzą dzieci) ona też przybywa nie wielkością, i siłą, ale sztuką chytrą tam je w koncie przyparszy
biała, ktora iest przewodnikiem, y niby rotmanem, ogonem swoim iak dyszlem drogę pokazuie Wielorybowi; y ieżeli ta się gdzie podzieie, docieczono tego; że wieloryb bez niey ginie, y nie raz na brzeg, na piasek wypłynie, y łupem się ludziom staie; á tego przewodnika naybardziey potrzebuie, gdy z otyłości swoiey brwi, iak kaptury oczy mu zasłonią. Druga rybka Orca, alias swinka morska; ktora wiedząc instynktem naturalnym, że w odnogę Gaditańskiego morza wieloryby samice się zbieraią na wydanie płodu swego (bo według Aristotelesa, ży we rodzą dzieci) ona też przybywa nie wielkością, y siłą, ale sztuką chytrą tam ie w koncie przyparszy
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 307
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
nie leniwym Ckliwość z wzgardą przychodzi. Tym co dziś kwitną młodzi, Jutro się czas odmieni; I nagle śnieg przypruszy co się dziś zieleni. 7. O jako prędko giniesz Skarbie ziemskiej gładkości! Ledwie co się rozwiniesz, Schniesz o kwiecie piękności. Nie takowej żartości Strzela Kupido mały: Jak chybkie lecą z łuku wdzięcznej brwi postrzały. 8. Nie ma w sobie żadnego Statku, zimno z gorącem. Wszytko coś odmiennego, Cokolwiek jest pod słońcem. Księżyc nie innym końcem Szczupłą twarz w pełną mieni: Tylko aby do pierwszych powdocił promieni. 9. Dziś pogoda panuje, Jutro się niebo chmurzy. Z światła się popisuje Ogień, wnet dymem
nie leniwym Ckliwość z wzgárdą przychodźi. Tym co dźiś kwitną młodźi, Iutro się czás odmieni; Y nagle śnieg przypruszy co się dźiś źieleni. 7. O iáko prętko giniesz Skárbie źiemskiey głádkośći! Ledwie co się rozwiniesz, Schniesz o kwiećie pięknośći. Nie tákowey żártośći Strzela Kupido máły: Iák chybkie lecą z łuku wdźięczney brwi postrzáły. 8. Nie ma w sobie żadnego Státku, źimno z gorącem. Wszytko coś odmiennego, Cokolwiek iest pod słońcem. Xiężyc nie innym końcem Szczupłą twarz w pełną mieni: Tylko áby do pierwszych powdoćił promieni. 9. Dźiś pogodá pánuie, Iutro się niebo chmurzy. Z świátłá się popisuie Ogień, wnet dymem
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 161
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
to potencją, to śmiałą prewencją, to możnemi środkami, to też jakąś ukrytą i zmyśloną łaskawością. Publiczne obserwują przyjaźni z wielką negliencją, albo pod pokrywką oszukania: Afekt ich i łaski letkie jak pióro, ale zawziętość i gniew jak ołów. Fryderyk Marselaer in suo Legato mówi o Hiszpanach: że wzrostu są miernego, brwi wyniosłej, chodu męskiego, mowy Oratorskiej, jak w chodzeniu, tak w akcjach powolni, od pijaństwa i prędkości dalecy, meliori fortunae inchiantes; owszem jakąś ufnością bezpieczni, w radach długo deliberujący, i przezorni, w zamysłach sekretni, z pieszej Milicyj bardzo chwalebni. Czyli pokoj, czyli wojna być powinna,
to potencyą, to śmiałą prewencyą, to możnemi środkámi, to też iakąś ukrytą y zmyśloną łaskáwością. Publiczne obserwuią przyiaźni z wielką neglienćyą, albo pod pokrywką oszukánia: Afekt ich y łaski letkie iak pioro, ale záwźiętość y gniew iak ołow. Fryderyk Marselaer in suo Legato mowi o Hiszpanách: że wzrostu są miernego, brwi wyniosłey, chodu męskiego, mowy Oratorskiey, iák w chodzeniu, ták w akcyach powolni, od piiaństwá y prętkości dalecy, meliori fortunae inchiantes; owszem iakąś ufnością bespieczni, w rádach długo deliberuiący, y przezorni, w zámysłach sekretni, z pieszey Milicyi bardzo chwálebni. Czyli pokoy, czyli woyná bydź powinná,
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 699
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
zapachu/ jednak żadnej szkody w ciele nie czyni/ i owszem wielom w ciele niedostatkom jest ratunkiem. Zachowywa przyrodzone wilgotności od zagnicia i skazy. Powietrze złe smrodliwe i zaraźliwe rozpędza/ które z bagnisk/ z jezior/ z stawów/ i z wód stojących zagniłych pochodzi. Jęczmyku
Jęczmyk na powiece/ także inne krosty ze brwi spadza/ plastrując ten Sok z octem roztarty/ albo kilka kroć przez dzień tym pomazować. Pleurze.
Pleurę leczy Sok Kopru Sagapeńskiego z winem roztarty/ i do zgęszczenia maści warzony/ a na bok plastrowany co nacieplej. Także na wszelakie inne bolenia boku. Ściatyce
Toż w lędźwiach boleści Scjatyczne układa/ ciepło go plastując
zapáchu/ iednák żadney szkody w ciele nie czyni/ y owszem wielom w ciele niedostátkom iest rátunkiem. Záchowywa przyrodzone wilgotnośći od zágnićia y skázy. Powietrze złe smrodliwe y záraźliwe rozpądza/ ktore z bágnisk/ z ieźior/ z stáwow/ y z wod stoiących zágniłych pochodźi. Ięczmyku
Ięczmyk ná powiece/ tákże ine krosty ze brwi spadza/ plastruiąc ten Sok z octem rostárty/ álbo kilká kroć przez dźień tym pomázowáć. Pleurze.
Pleurę leczy Sok Kopru Ságápeńskiego z winem roztárty/ y do zgęszczenia máśći wárzony/ á ná bok plastrowány co naćiepley. Tákże ná wszelákie ine bolenia boku. Sciátyce
Toż w lędźwiách boleśći Scyátyczne vkłáda/ ćiepło go plastuiąc
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 103
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
(Aben Mesua.) Artetice.
Artetyce i łamaniu w członkach. Scjatyce
Scjatyce/ albo boleniu w biodrach/ bądź sam tylko plastrowany/ bądź sprzerzeczonymi rzeczami/ jest ratunkiem. Bielmo z
BIelmo i inne zmazy z oczu spądza. Chropowat: twa:
Chropowatość z twarzy. Ostrości na brwi:
Ostrość i chropowatość ze brwi/ i z powiek sciera/ pomazując nim. (Dios.) Członkom zemdlonem/ i spracowanym.
Członkom zemdlonym i spracowanym/ Maść z niego a z Saletry z olejkiem/ albo z maścią z Ptaszej zobi/ którą Łacinnicy Cyprinum albo Ligustinum zowią/ a z octem zaczyniwszy/ tym członki spracowane i zemdlone mazać (Dios
(Aben Mesua.) Artetice.
Artetyce y łamániu w członkách. Scyátyce
Scyátyce/ álbo boleniu w biodrách/ bądź sam tylko plastrowány/ bądź zprzerzeczonymi rzeczámi/ iest ratunkiem. Bielmo z
BIelmo y ine zmázy z oczu spądza. Chropowát: twa:
Chropowátość z twarzy. Ostrośći ná brwi:
Ostrość y chropowátość ze brwi/ y z powiek zćiera/ pomázuiąc nim. (Dios.) Członkom zemdlonem/ y sprácowánym.
Członkom zemdlonym y sprácowánym/ Máść z niego á z Sáletry z oleykiem/ álbo z máśćią z Ptászey zobi/ ktorą Láćinnicy Cyprinum álbo Ligustinum zowią/ á z octem záczyniwszy/ tym członki sprácowáne y zemdlone mázáć (Dios
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 218
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Diaquitów ludzi blisko przyległych/ pojźrzenia i stroju tak dzikiego/ i okropnego/ że strach czynili. Noszą włosy długie w warkocz za sobą wplecione/ a koło głowy sznur z cienkiej wełny/ gdzie rozmaite piórka pstre zatykają; czernią sobie czoło aż po oczy/ ostatek twarzy rozmaicie malują: są cieliści/ pojźrzenia srogiego/ ode brwi aż do pasa wiszą im dwa sznurki z kozich włosów farby szarłatnej. Ubierają się w jednę koszulę/ która od szyje do nóg dochodzi niewiastom i mężczyznie/ a tę przepasują gdy idą na łowy/ abo na wojnę/ abo w drogę. Nigdy łuku nie składają i sajdaku w którym do piącidziesiąt strzał miewają/ i mają
Diáquitow ludźi blisko przyległych/ poyźrzenia y stroiu ták dźikiego/ y okropnego/ że strách czynili. Noszą włosy długie w wárkocz zá sobą wplećione/ á koło głowy sznur z ćienkiey wełny/ gdźie rozmáite piorká pstre zátykáią; czernią sobie czoło áż po oczy/ ostátek twarzy rozmáićie máluią: są ćieliśći/ poyźrzenia srogiego/ ode brwi áż do pásá wiszą im dwá sznurki z koźich włosow fárby szárłatney. Ubieráią się w iednę koszulę/ ktora od szyie do nog dochodźi niewiástom y mężczyznie/ á tę przepásuią gdy idą ná łowy/ ábo ná woynę/ ábo w drogę. Nigdy łuku nie skłádáią y sáydaku w ktorym do piąćidźieśiąt strzał miewáią/ y máią
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 17.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
nimi, Nie zowmy ich głupimi, ani też starymi. A do tego je chwalmy ze wszytkimi cnoty, Bo ten ich jest obyczaj i te ich przymioty. Druga zaś, gdy się kłania, jak trzcina się chwieje, Nos z gebą równo nosi, aż się człowiek śmieje. Nie wynidzie, by ją piekl, brwi nie umuskawszy I w zwierciedle się słusznie jak gęś nie przezrawszy. Więc choć będzie niemłoda, a do tańca skoczyć Nie leni się i owszem nie da się oń prosić. To też nóżkę na nóżkę z drobniusieńka składa, A gdy jej kto co w tańcu po cichu powiada, To się śmieje, to pilno uszu
nimi, Nie zowmy ich głupimi, ani też starymi. A do tego je chwalmy ze wszytkimi cnoty, Bo ten ich jest obyczaj i te ich przymioty. Druga zaś, gdy się kłania, jak trzcina się chwieje, Nos z gebą równo nosi, aż się człowiek śmieje. Nie wynidzie, by ją piekl, brwi nie umuskawszy I w zwierciedle się słusznie jak gęś nie przezrawszy. Więc choć będzie niemłoda, a do tańca skoczyć Nie leni się i owszem nie da się oń prosić. To też nóżkę na nóżkę z drobniusieńka składa, A gdy jej kto co w tańcu po cichu powiada, To się śmieje, to pilno uszu
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 156
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
rzadnieją, i tak część materyjej we brwi wpada, z tąd też i na jagodach i na uszach włosy się w nich pokazują, Co strony frasobliwych, przyczyna jest, że gwałtem ciepło do głowy pędzą, a zatym i dymów wiele, które gdy nie wszystkie mogą się we włosy na głowie obrócić, część ich do brwi spada. 139. Czemu lepsze wody które idą po piaskach aniżeli które idą po opokach? Bo po piaskach idąc co grubszego mają na piasku zostawują. a zaś na opokach nie zostawują ale się przecię oneż rozbijają. 140. Czemu włosy u zmarłych twardnieją? Bo się barziej zsychają. 141. Dla czego niektórzy łysieją
rzadnieią, y ták część máteryiey we brwi wpada, z tąd też y ná iágodách y ná uszách włosy się w nich pokázuią, Co strony frásobliwych, przyczyná iest, że gwałtem ćiepło do głowy pędzą, á zátym y dymow wiele, ktore gdy nie wszystkie mogą się we włosy ná głowie obroćić, część ich do brwi zpada. 139. Czemu lepsze wody ktore idą po piaskách ániżeli ktore idą po opokach? Bo po piaskách idąc co grubszego máią ná piasku zostáwuią. á záś ná opokách nie zostáwuią ále się przećię oneż rozbiiáią. 140. Czemu włosy u zmárłych twárdnieią? Bo się bárziey zsycháią. 141. Dla czego niektorzy łyśieią
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 361
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
doświadczenia tylko możemy niektóre rzeczy i przypadki wiedzieć/ których acz nam niewiadoma przyczyna/ wszakoż uczynek jawny bywa. Ku tym wszytkim odmianom nożnym przystępują i insze/ według których jako dobroć abo złość znaczy/ według tego też przyłączywszy i od nóg/ rozsądek być ma. Księgi
Lisinka podługowata która się nie kończy nad nozdrzami/ ktemu brwi znaku nie dotyka/ także też i gwiazdeczka okrągła a jasna/ są znaki dobrej natury/ dobrego serca/ i wielkiej cnoty. Ktemu gdy jaki znak nożny dobry przystępuje/ bez pochyby lepiej znamionuje/ a toż i o innych rozumieć trzeba. Ale gdy zasię ku złemu barzo znaku taka łysinka abo gwiazda przychodzi/ mało co
doświádczenia tylko możemy niektore rzeczy y przypadki wiedźieć/ ktorych ácz nam niewiádoma przyczyná/ wszákoż vczynek iáwny bywa. Ku tym wszytkim odmiánom nożnym przystępuią y insze/ według ktorych iáko dobroć ábo złość znáczy/ według tego też przyłączywszy y od nog/ rozsądek być ma. Kśięgi
Lyśinká podługowáta ktora się nie kończy nád nozdrzámi/ ktemu brwi znáku nie dotyka/ tákże też y gwiazdeczká okrągła á iásna/ są znáki dobrey nátury/ dobrego sercá/ y wielkiey cnoty. Ktemu gdy iáki znák nożny dobry przystępuie/ bez pochyby lepiey známionuie/ á toż y o inych rozumieć trzebá. Ale gdy záśię ku złemu bárzo znáku táka łyśinká ábo gwiazdá przychodźi/ máło co
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Biijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603