. Zmiotą pole jako dym, a pomknąwszy kroku Pod on tłum, skoro białek już obaczą w oku, Zaświecą z bandelotów i dadzą ołowu I skoczą dobrą sprawą na pół pola znowu, Czekając, rychło Turcy hańbę tak szkaradną Wetując, z góry na nich wszytką siłą padną. Ale ci miasto pomsty, z dziurawymi brzuchy, Poszli nazad, jak chmury pod czas zawieruchy, I w tabor się zawarli; naszy też dzień cały W szyku stawszy, wieczorem w swoje weszli wały. Tak kilka dni w pokoju jakoby na zmowie Obie stronie siedziały, prócz że Tatarowie, Gdy im ani tołokna, ani sałamachy Stawało, do Kamieńca jako i do
. Zmiotą pole jako dym, a pomknąwszy kroku Pod on tłum, skoro białek już obaczą w oku, Zaświecą z bandelotów i dadzą ołowu I skoczą dobrą sprawą na pół pola znowu, Czekając, rychło Turcy hańbę tak szkaradną Wetując, z góry na nich wszytką siłą padną. Ale ci miasto pomsty, z dziurawymi brzuchy, Poszli nazad, jak chmury pod czas zawieruchy, I w tabor się zawarli; naszy też dzień cały W szyku stawszy, wieczorem w swoje weszli wały. Tak kilka dni w pokoju jakoby na zmowie Obie stronie siedziały, prócz że Tatarowie, Gdy im ani tołokna, ani sałamachy Stawało, do Kamieńca jako i do
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 203
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
dzieweczki. Będą i obżercy, co więc radzi dolewają, Muzykowie, co ich będzie, wszyscy niechaj grają. Szewcy, kuśnierze, garbarze, będą robić sobie; Jeden drugiego niech w zadek lada sierpem skrobie. Krawców a szwacek musimy posadzać do klatki, Bo ci nadobnie śpiewają, gdy zszywają płatki. Bogaczów z wielkiemi brzuchy musi do obory, Ledwieby ich czterech zawarł do jednej komory. Puszkarzów po basztach sadzać, niechaj robią prochy; Czarownice do piwnice, bo to towar płochy. Baby niech gorzałkę robią, z pięć tysięcy kadzi; Trzeba jej dla gospodarzów, ba, i dla czeladzi. Wina nam tu nie potrzeba, ni miodu
dzieweczki. Będą i obżercy, co więc radzi dolewają, Muzykowie, co ich będzie, wszyscy niechaj grają. Szewcy, kuśnierze, garbarze, będą robić sobie; Jeden drugiego niech w zadek leda sierpem skrobie. Krawców a szwacek musimy posadzać do klatki, Bo ci nadobnie śpiewają, gdy zszywają płatki. Bogaczów z wielkiemi brzuchy musi do obory, Ledwieby ich czterech zawarł do jednej komory. Puszkarzów po basztach sadzać, niechaj robią prochy; Czarownice do piwnice, bo to towar płochy. Baby niech gorzałkę robią, z pięć tysięcy kadzi; Trzeba jej dla gospodarzów, ba, i dla czeladzi. Wina nam tu nie potrzeba, ni miodu
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 69
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903