, Zgniłej kapusty a przytym zawczasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, otrąb i ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytkoby jadły a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się swarzy. Druga zaś państwo okradszy uciecze, Tak się za jedną druga bieda wlecze. Aż pan małżonek: a jamci szalony! Zachciało mi się w takie czasy żony. At kiedy człowiek
, Zgniłej kapusty a przytym zawczasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, otrąb i ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytkoby jadły a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się swarzy. Druga zaś państwo okradszy uciecze, Tak się za jedną druga bieda wlecze. Aż pan małżonek: a jamci szalony! Zachciało mi się w takie czasy żony. At kiedy człowiek
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
konfektów Libija, i znikome owe Fruktów różnych ogrody gdzieś Hesperydowe, Po tacach rubinowych wszystko rozłożywszy. Jeszcze o Gamineda bogów uprosiwszy Z niebieską ambrozją i swemi nektary, I temi kryształowe napieniwszy czary, Stół on złoty, jako jest długi i szeroki, Zastawiła; a te to potrawy i soki, Które nie apetyty bezdenne i brzuchy, Ale pasą wysokie umysły i duchy, A skutku są takiego, że kto ich zakusi, Ziemia mu i co na niej śmierdzieć zaraz musi. Za nie, zdrowie i żywot sobie tak ten waży, Jakoby tu na warcie tylko był i straży Przed onym nieśmiertelnym. Ten gdy stół smakuje, Ręki w węglu żarliwym
konfektów Libija, i znikome owe Fruktów różnych ogrody gdzieś Hesperydowe, Po tacach rubinowych wszystko rozłożywszy. Jeszcze o Gamineda bogów uprosiwszy Z niebieską ambrozyą i swemi nektary, I temi krzyształowe napieniwszy czary, Stół on złoty, jako jest długi i szeroki, Zastawiła; a te to potrawy i soki, Które nie apetyty bezdenne i brzuchy, Ale pasą wysokie umysły i duchy, A skutku są takiego, że kto ich zakusi, Ziemia mu i co na niej śmierdzieć zaraz musi. Za nie, zdrowie i żywot sobie tak ten waży, Jakoby tu na warcie tylko był i straży Przed onym nieśmiertelnym. Ten gdy stół smakuje, Ręki w węglu żarliwym
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 126
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Cokolwiek rząd opuści/ to końca dobrego nie doczeka. Szczęście tym figuje które myśli oszukać. Mąż mądry nie tylko początek się stara/ ale i o dokonanie. Łakomstwo czyni ludzie wzgardzone a zawistne/ ale szczodrobliwość przyjemne. Szczęście nam tego nie może dać/ co przyrodzenie odejmie. Przyrodzenie nie wiele potrzebuje. Służebnicy niewierni są brzuchy szkodliwe w domu. Imienie kto je ma/ często ku szkodzie przywodzi. Jeśliże bojaźni Bożej nie będzie/ wszytek świat zaginie. Myśl ludzka od przyrodzenia z żądze swej ku dobremu się nachyla/ ale błąd szczęścia one omyla/ i żądza też zwodzi. Żadna niemoc nie jest tak szkodliwa jako nieprzyjaciel domowy. Miedzy mądremi
Cokolwiek rząd opuśći/ to końcá dobrego nie docżeka. Szcżęśćie tym figuie ktore myśli oszukáć. Mąż mądry nie tylko pocżątek się stára/ ále y o dokonánie. Lákomstwo cżyni ludźie wzgárdzone á zawistne/ ále szcżodrobliwość przyiemne. Szcżęśćie nam tego nie może dáć/ co przyrodzenie odeymie. Przyrodzenie nie wiele potrzebuie. Służebnicy niewierni są brzuchy szkodliwe w domu. Imienie kto ie ma/ cżęsto ku szkodźie przywodźi. Ieśliże boiáźni Bożey nie będźie/ wszytek świát záginie. Myśl ludzka od przyrodzenia z żądze swey ku dobremu się náchyla/ ále błąd szcżęśćia one omyla/ y żądza też zwodźi. Zadna niemoc nie iest ták szkodliwa iáko nieprzyiaćiel domowy. Miedzy mądremi
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 82
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, wej, czegoć się jęły nasze białegłowy! Włóczyć po cudzych krajach — jeszcze młode wdowy, Którym Pismo po domach zakazuje w mieście, Dobrzeż mówiąc: w swym kącie kądziel prząść niewieście. Aż ony dzisia do Włoch, pod pretekstem skruchy, Żeby wytrząść ładowne, z odpuszczeniem, brzuchy; Co gorsza niźli brzuchy, gdy taką podróżą Ładowane pieniędzmi szkatuły wywożą Z wielką powszechną szkodą: dość mężczyźni tracą, Jeżdżąc po rozum, który choć tak drogo płacą, Wżdy go żaden nie kupi, a droższa od złota Idzie do Włoch w przydatku staropolska cnota. 8 (P). ZŁA RADA, RAJCY NAJGORSZA RZEŹNIK Z ŻOŁDATAMI
Stojąc kilku
, wej, czegoć się jęły nasze białegłowy! Włóczyć po cudzych krajach — jeszcze młode wdowy, Którym Pismo po domach zakazuje w mieście, Dobrzeż mówiąc: w swym kącie kądziel prząść niewieście. Aż ony dzisia do Włoch, pod pretekstem skruchy, Żeby wytrząść ładowne, z odpuszczeniem, brzuchy; Co gorsza niźli brzuchy, gdy taką podróżą Ładowane pieniądzmi szkatuły wywożą Z wielką powszechną szkodą: dość mężczyźni tracą, Jeżdżąc po rozum, który choć tak drogo płacą, Wżdy go żaden nie kupi, a droższa od złota Idzie do Włoch w przydatku staropolska cnota. 8 (P). ZŁA RADA, RAJCY NAJGORSZA RZEŹNIK Z ŻOŁDATAMI
Stojąc kilku
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 525
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wołu leniwego z koniem. Żałuję przy trojgu M w herbie twej urody, Że cię wziął Melancholik, Mizerny, choć Młody, Mskłą, Marską, Modną damę; mogłaś sobie smyka Przybrać, żebyć prostował korek u trzewika. 116. DO HERBOWNEGO
Troje M na się wlazło, gdzie nogi ze spodku Rozłożone, brzuchy się stykają we śrzodku.
Co ten herb znaczy, nie wiem, aż z kupy rozbierę I z osobna każdą z tych położę literę. Żeby Miłość znaczyły, ktoś niedobrze marzy: Jakoż by się tym herbem pisali już starzy? Chyba tak: Młodyś, Miłuj póki czas, Marcinie; Możesz, Masz co
wołu leniwego z koniem. Żałuję przy trojgu M w herbie twej urody, Że cię wziął Melankolik, Mizerny, choć Młody, Mskłą, Marską, Modną damę; mogłaś sobie smyka Przybrać, żebyć prostował korek u trzewika. 116. DO HERBOWNEGO
Troje M na się wlazło, gdzie nogi ze spodku Rozłożone, brzuchy się stykają we śrzodku.
Co ten herb znaczy, nie wiem, aż z kupy rozbierę I z osobna każdą z tych położę literę. Żeby Miłość znaczyły, ktoś niedobrze marzy: Jakoż by się tym herbem pisali już starzy? Chyba tak: Młodyś, Miłuj póki czas, Marcinie; Możesz, Masz co
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 448
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
per plus offerentiam dokupują się. Kapłani rudissimi, czytać dobrze nie umiejący: Sekreta Spowiedzi rewelują, dla tego tam zabójstwa, cudzo- łostwa, kradzieży niespowiadają się Poenitentes, ne prodantur; ani bywają necessitowani do restytucyj. Na pogrzebach Księża tameczni po kilkadziesiąt jadają obiadów w Kościele albo na Cmentarzu, przez co bardziej ich brzuchy, niż Dusze mają posiłek. W Post mięsa chorym jeść nie pozwalają, aby sami potym z zjedli Patriarchów oprócz Uniwersalnego Uczmiadzineńskiego,mają trzech, Syseńskiego w Cylicji, Kandziaharyńskiego w starej Albanii, i Aghtamarańskiego w Turkomanii; taka tam mutacja teraz. Taż sama dopiero opisana Turkomannia, według świeżych Autorów dzieli się na Asyrią
per plus offerentiam dokupuią się. Kapłáni rudissimi, czytać dobrze nie umieiący: Sekretá Spowiedźi reweluią, dla tego tam záboystwá, cudzo- łostwá, krádźieży niespowiádaią się Poenitentes, ne prodantur; ani bywáią necessitowáni do restytucyi. Ná pogrzebách Xięża támeczni po kilkadźiesiąt iádaią obiadow w Kościele albo ná Cmentarzu, przez co bardźiey ich brzuchy, niż Dusze máią posiłek. W Post mięsa chorym ieść nie pozwálaią, aby sami potym z ziedli Patryarchow oprocz Uniwersalnego Uczmiadźinenskiego,maią trzech, Syseńskiego w Cylicii, Kandźiaharynskiego w starey Albanii, y Aghtamarańskiego w Turkománii; táka tam mutacya teráz. Taż samá dopiero opisaná Turkomanniá, według świeżych Autorow dźieli się ná Asyryą
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 514
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
jakiej ona miary Miała się dystylować, mówiąc one słowa: I nakłonił z tego w to, tak brzmi święta mowa. A potem napój z drożdży i z winnych wytycy Nie będzie tego pijał, jedno co grzesznicy. Jakoż i teraz ujźrzysz, będąc pod kożuchy, Iż tam, co są z świętymi, nie pijają brzuchy. Albo też u Rozdziałki, na Szewczej ulicy, Kędy ich więcej najdziesz, niźli przy krynicy Onej samarytańskiej. Tam każdej godziny Usłyszysz z Japonijej i z Turek nowiny. Tam ujźrzysz z Wengalijej od dawnego wieka, Co mu trzysta teraz lat dochodzi człowieka. Tamże moję książeczkę będą tę witali, A czytając, będą się
jakiej ona miary Miała sie dystylować, mówiąc one słowa: I nakłonił z tego w to, tak brzmi święta mowa. A potem napój z drożdży i z winnych wytycy Nie będzie tego pijał, jedno co grzesznicy. Jakoż i teraz ujźrzysz, będąc pod kożuchy, Iż tam, co są z świętymi, nie pijają brzuchy. Albo też u Rozdziałki, na Szewczej ulicy, Kędy ich więcej najdziesz, niźli przy krynicy Onej samarytańskiej. Tam każdej godziny Usłyszysz z Japonijej i z Turek nowiny. Tam ujźrzysz z Wengalijej od dawnego wieka, Co mu trzysta teraz lat dochodzi człowieka. Tamże moję książeczkę będą tę witali, A czytając, będą sie
Skrót tekstu: WodGorzBad
Strona: ?
Tytuł:
Wodka albo gorzałka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, a przy tym za czasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, z otrąb i z ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za próg z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegości pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas, i pokój mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytko by jadły, a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze, a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się swarzy, Druga zaś państwo ukradszy uciecze; Jedna za drugą tak się bieda wlecze. Aż pan małżonek: „A jam-ci szalony! Zachciało mi się w takie czasy
, a przy tym za czasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, z otrąb i z ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za próg z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegości pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas, i pokój mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytko by jadły, a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze, a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się swarzy, Druga zaś państwo ukradszy uciecze; Jedna za drugą tak się bieda wlecze. Aż pan małżonek: „A jam-ci szalony! Zachciało mi się w takie czasy
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 39
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975