szczwanego Zająca, gładkim jest do dnia siódmego; Jeśli kto bywa gładkim z tej przyczyny, Znać, żeś nie jadła nigdy tej zwierzyny. O MARKU
Nie dziwuj, że wieczerzą późno Marek jada: Przypatrz się, jaka żona podle niego siada. Rad by nocy przykrócił, zdrzemać się nie może, Woli z tak brzydką babą za stół niż na łoże, Woli z kumem pilnować do kurów szklenice, Niż się podle przemierzłej ukłaść czarownice. DO OCZU SWOICH
Żart to i fraszka przeciw Bogumile, Coście widziały, oczy, do tej chwile, Choć wam gładkości włoskie nie nowina, I które nosi francuska kraina, Co ich angielska wystawia korona
szczwanego Zająca, gładkim jest do dnia siódmego; Jeśli kto bywa gładkim z tej przyczyny, Znać, żeś nie jadła nigdy tej zwierzyny. O MARKU
Nie dziwuj, że wieczerzą późno Marek jada: Przypatrz się, jaka żona podle niego siada. Rad by nocy przykrócił, zdrzemać się nie może, Woli z tak brzydką babą za stół niż na łoże, Woli z kumem pilnować do kurów szklenice, Niż się podle przemierzłej ukłaść czarownice. DO OCZU SWOICH
Żart to i fraszka przeciw Bogumile, Coście widziały, oczy, do tej chwile, Choć wam gładkości włoskie nie nowina, I które nosi francuska kraina, Co ich angielska wystawia korona
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 58
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Boże! Tyś związał, nikt bez Ciebie rozwiązać nie może. X
Wyprowadź z więzienia duszę moję, abym wyznawała imię Twoje. W Psalmie 141
Któram mogła swobodnie w niebie trawić lata, patrz, jako w ciemną klatkę wepchnęły mię fata! Ach, boleści! Ledwom się biedna urodziła, zaraz ciała machina brzydką turmą była, nogi w kajdany, ręce w dybki się zmieniły, kości w kratne więzienia, a w postronki żyły. Na toż to ze mną oraz zrodzone więzienie, bym czuła w tej gospodzie wieczne utrapienie? Czy mnie-ż, której się szczupła niebieska widziała kraina, ślimakowa będzie okrywała koncha? Jak często uciec
Boże! Tyś związał, nikt bez Ciebie rozwiązać nie może. X
Wyprowadź z więzienia duszę moję, abym wyznawała imię Twoje. W Psalmie 141
Któram mogła swobodnie w niebie trawić lata, patrz, jako w ciemną klatkę wepchnęły mię fata! Ach, boleści! Ledwom się biedna urodziła, zaraz ciała machina brzydką turmą była, nogi w kajdany, ręce w dybki się zmieniły, kości w kratne więzienia, a w postronki żyły. Na toż to ze mną oraz zrodzone więzienie, bym czuła w tej gospodzie wieczne utrapienie? Czy mnie-ż, której się szczupła niebieska widziała kraina, ślimakowa będzie okrywała koncha? Jak często uciec
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 157
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Ani psów zgniłych fetor przy gorącym znoju/ Tak brzydki/ i tak sprosny/ i tak zaraźliwy/ Jakim ja grzesznik trącę nader nieszczęliwy. Bo gdy by kto chciał wejrzeć w mój swąd zgromadzony/ Mniemałby/ żem brzydszy niż trup w trumnie zamkniony. Dusza Kościołem Ducha Z. będąca, przez grzech staje się brzydką kloaką, i fetorem. Lamentu dzień pierwszy
Mamli rzecz dalej/ rzekę wstydem otoczony: A na sercu żałością ciężką obciążony: Ze nie było grzesznika żadnego na ziemi/ Którego bym grzechami nie przewyższał memi. Me zdrady większe były nad Judasza zdrady/ Nad Achitopela złe moje były rady Gorsze: me chudzołostwa większę nad
Ani psow zgniłych fetor przy gorącym znoiu/ Ták brzydki/ y ták sprosny/ y ták zaráźliwy/ Iakim iá grżesznik trącę náder nieszcżęliwy. Bo gdy by kto chćiał weyrzeć w moy swąd zgromádzony/ Mniemałby/ żem brzydszy niż trup w trumnie zamkniony. Duszá Kośćiołem Duchá S. będąca, przez grzech staie się brzydką kloáką, y fetorem. Lámentu dźień pierwszy
Mamli rzecż dáley/ rzekę wstydem otocżony: A na sercu żałośćią ćięszką obćiążony: Ze nie było grzesznika żadnego ná źiemi/ Ktorego bym grzechámi nie przewyższał memi. Me zdrady większe były nad Iudaszá zdrady/ Nad Achitopela złe moie były rady Gorsze: me chudzołostwa większę nad
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 23
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
do ślubu idzie ozdobiona Drogiemi klejnotami w Królewskiej Koronie Ubrana w drogie szaty/ której płoną skronie Panieńskim wstydem/ wdżyęczna wszytkim/ jest wdzięczniejsza/ I daleko Aniołom świętym przyjemniejsza. Samemu bowiem Stwórcy Swemu na mieszkanie Jest przybytkiem/ póki jest w łaski Bożej stanie. Skoro na grzech żezwala/ tak się staje sprosną/ Szpetną/ brzydką/ i podłą/ a niebu nieznosną/ Iż gdyby grzesznik mógł swą duszę w ten czas widzieć/ Musiał by się nią prze strach/ i szpetność jej brzydzić. A chceszli wiedzieć nędzna duszo twą niesławę/ Z tąd/ żeś w grzech w padła chcąca/ twąś przegrała Boś jest dusznym na łupież
do slubu idźie ozdobioná Drogiemi kleynotámi w Krolewskiey Koronie Vbraná w drogie száty/ ktorey płoną skronie Pánienskim wstydem/ wdżięcżná wszytkim/ iest wdźięcżnieyszá/ Y daleko Aniołom świętym przyiemnieyszá. Sámemu bowiem Stworcy Swemu ná mieszkánie Iest przybytkiem/ poki iest w łáski Bozey stánie. Skoro ná grzech żezwala/ tak się stáie sprosną/ Szpetną/ brzydką/ y ṕodłą/ á niebu nieznosną/ Iż gdyby grzesznik mogł swą duszę w ten cżás widźić/ Musiáł by się nią ṕrze strách/ y szpetność iey brzydźić. A chceszli wiedźieć nędzna duszo twą niesławę/ Z tąd/ żeś w grzech w pádłá chcąca/ twąś przegráłá Boś iest dusznym ná łupież
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 58
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
nam byt/ a byt nie taki jaki dał kamieniom i nie żywym skałom; albo/ żywym ci/ ale nic nie czującym drzewkom i ziołom/ albo żywym ci i czującym/ ale nie rozumny bydlętom. Lecz byt żywy/ rozumny/ ANiołom bliski/ Bogu samemu podobny/ stczęśliwej wieczności pojętny a zwłaszcza że mogąc cię brzydką żabą/ albo plugawą pluskwą stworzyć/ gdziebyś skrzeczał w kałuży/ albo po smrodliwych pełz szczelinach/ wybrał cię/ i wydzieliwszy od tej niekczemnej kondycji/ z szczególnej dobroci swej człowiekiem utworzył. A stworzył człowiekiem/ z pojętnym rozumem/ z dobrą pamięcią/ z należytymi jako trzeba/ wnętrznymi i zewnętrznymi smysłami. Za
nam byt/ á byt nie táki iáki dał kámieniom y nie żywym skałom; álbo/ żywym ći/ ále nic nie czuiącym drzewkom y źiołom/ álbo żywym ći y czuiącym/ ále nie rozumný bydlętom. Lecz byt żywy/ rozumny/ ANiołom bliski/ Bogu samemu podobny/ stczęśliwey wiecznośći poiętny á zwłaszczá że mogąc ćię brzytką żabą/ álbo plugawą pluskwą stworzyć/ gdźiebyś skrzeczał w kałuży/ álbo po smrodliwych pełz szczelinách/ wybrał ćię/ y wydźieliwszy od tey niekczemney kondycyey/ z szczegulney dobroći swey człowiekiem utworzył. A stworzył człowiekiem/ z poiętnym rozumem/ z dobrą pámięćią/ z náleżytymi iáko trzebá/ wnętrznymi y zewnętrznymi smysłámi. Za
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 357
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
ci też i równy posiągnoł do nogi. Wszak Bogowie kochali Pasterki, Boginie Często się z śmiertelnemi tułały w gęstwinie. A mnie zaś jak rozumiesz podłego prostaka, Zaco dziś niefortuna, ma spotykać taka. Filida; Ktoś ty jest? w jakimkolwiek chcesz korzystać stanie? Cale ci nieprzystoi miłość i kochanie: Brzydką zarosły brodą w grubych obyczajach, Nie słychać o Satyrach zacnych w naszych krajach. Galezjusz; Jam nie Satyr, lecz Cimon z Ojca zwany woli, Galezjusz z Przezwiska, pilnujący roli, Syn Demokryta, Pana sławnego w Senacie, Nieukiem mię i Gburem prostym nazywacie. Lecz gdy mię twoich oczu przeraziły prawa, Chcąc
ci też y rowny posiągnoł do nogi. Wszak Bogowie kochali Pasterki, Boginie Często się z śmiertelnemi tułały w gęstwinie. A mnie zaś iak rozumiesz podłego prostaka, Zaco dźiś niefortuna, ma spotykać taka. Filida; Ktoś ty iest? w iakimkolwiek chcesz korzystać stanie? Cale ci nieprzystoi miłość y kochanie: Brzydką zarosły brodą w grubych obyczaiach, Nie słychać o Satyrach zacnych w naszych kraiach. Galezyusz; Iam nie Satyr, lecz Cimon z Oyca zwany woli, Galezyusz z Przezwiska, pilnuiący roli, Syn Demokryta, Pana sławnego w Senacie, Nieukiem mię y Gburem prostym nazywacie. Lecz gdy mię twoich oczu przeraziły prawa, Chcąc
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: B2v
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
się cieszyła/ Ze tak sobie przeciwnej Emułki pozbyła. Zaczym już tym bezpieczniej panowanie swoje W tym mieście utwierdziła Stądże jej Pokoje/ I Ganki/ i Altany niczym jedno brzmały Wdzięczną zawsze Muzyką. Stąd ognie gorzały Po kosztownych Kościołach przy ofiar paleniu/ Nigdy niezagaszane/ i co przyrodzeniu Lubo tylko. Co mogło żądzą wzbudzić brzydką/ Weselem/ i rozkoszą Dwór jej kwitnął wszytką. Punkt III.
Cóż w swoim tym takowym rozkochana stanie/ A dojeść się nie mogąc smaku w swym Wulkanie/ I jego tam amorach dawno wywietrzałych/ Przez lata już zgrzybiałe. Więc nie doskonałych Rozumiejąc w tym dziele/ którzykolwiek z gliny Śmiertelnej ulepieni. Umysł przed się
się cieszyłá/ Ze ták sobie przeciwney Emułki pozbyłá. Záczym iuż tym bespieczniey panowánie swoie W tym mieście vtwierdziłá Ztądże iey Pokoie/ Y Ganki/ y Altány niczym iedno brzmáły Wdzięczną zawsze Muzyką. Ztąd ognie gorzáły Po kosztownych Kościołách przy ofiar paleniu/ Nigdy niezágaszáne/ y co przyrodzeniu Lubo tylko. Co mogło żądzą wzbudzić brzydką/ Weselem/ y roskoszą Dwor iey kwitnął wszytką. Punkt III.
Coż w swoim tym tákowym roskochána stanie/ A doieść się nie mogąc smaku w swym Wulkanie/ Y iego tám ámorách dawno wywietrzáłych/ Przez latá iuż zgrzybiáłe. Więc nie doskonáłych Rozumieiąc w tym dziele/ ktorzykolwiek z gliny Smiertelney vlepieni. Vmysł przed się
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 90
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
/ jaką radę Heretycy przedsię wzięli/ gdy w Pradze Urząd Cesarski z okien powyrzucali: Króla nowego Fryderyka ukoronowali; już na ten czas Cesarza nowego/ i Elektorów nawymyślali: już Dom Rakuski z Państw dziedzicznych wyzuwali ludzie przeklęci. W Roku 1607. i cóż czynili heretycy naszy Rokoszanie/ gdy puściwszy poprawę Sejmów i Senatorów/ brzydką religią swoję kacerską/ szablami i kopijami stawiali na nogi? skrijcie pod amnistyą te hańby wasze/ cyt. 2. Petr: 2. Konfederacja Francuska. Kazanie na Konwokacji War.
Ale i teraz daliście sobie złej wróżki imię/ gdy się zowiecie Dysydentami/ i czegoż się dobrego spodziewać po was/ jedno zguby
/ iáką rádę Heretycy przedsię wźięli/ gdy w Prádze Vrząd Cesárski z okien powyrzucáli: Krolá nowego Fryderyká vkoronowáli; iuż ná ten czás Cesarzá nowego/ y Elektorow náwymyśláli: iuż Dom Rákuski z Páństw dźiedźicznych wyzuwáli ludźie przeklęći. W Roku 1607. y coż czynili heretycy nászy Rokoszánie/ gdy puśćiwszy popráwę Seymow y Senatorow/ brzydką religią swoię kácerską/ száblámi y kopiiámi stáwiali ná nogi? skriyćie pod ámnistyą te háńby wásze/ cyt. 2. Petr: 2. Confederácya Fráncuska. Kazánie ná Konwokácyey Wár.
Ale y teraz dáliśćie sobie złey wrożki imię/ gdy się zowiećie Dyssydentámi/ y czegoż się dobrego spodźiewáć po was/ iedno zguby
Skrót tekstu: BirkEgz
Strona: 11
Tytuł:
O Egzorbitancjach kazania dwoje
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
; jeśli kto ukradkiem wychodzi, Gardłem bywa karany i dlatego muszę Zwierzyć się tego jednej z tych niewiast i tuszę, Że mię pewnie nie wyda, bom nieraz miłości, Nierazem jej ku sobie doznał życzliwości.
LXXV.
I wiem to, że i ona ma tę dobrą wolą Zdjąć ze mnie i tak ciężką i brzydką niewolą, Spodziewając się, żeby sama ze mną żyła I żeby towarzyszek inszych swych pozbyła. Ta, kiedy ciemne mroki poczną następować, Każe po cichu dobrą fustę nagotować, Którą naszy żeglarze i w żagle ubraną I w wiosła, kiedy będzie potrzeba, zastaną.
LXXVI.
Za mną, w kupę ściśnieni wszyscy marynarze,
; jeśli kto ukradkiem wychodzi, Gardłem bywa karany i dlatego muszę Zwierzyć się tego jednej z tych niewiast i tuszę, Że mię pewnie nie wyda, bom nieraz miłości, Nierazem jej ku sobie doznał życzliwości.
LXXV.
I wiem to, że i ona ma tę dobrą wolą Zdjąć ze mnie i tak ciężką i brzydką niewolą, Spodziewając się, żeby sama ze mną żyła I żeby towarzyszek inszych swych pozbyła. Ta, kiedy ciemne mroki poczną następować, Każe po cichu dobrą fustę nagotować, Którą naszy żeglarze i w żagle ubraną I w wiosła, kiedy będzie potrzeba, zastaną.
LXXVI.
Za mną, w kupę ściśnieni wszyscy marynarze,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 132
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
.
Do klasztora, gdzie widział furie niezbożne, Skrzydła obrócił ślicznem malowaniem różne; Nalazł Niezgodę, która na krześle siedziała, Nowe urzędy nowem bratom rozdawała, Rada, o brewiarze że namniej nie dbają, W nienależące sobie sprawy się wtrącają. Porwał ją dobry anioł za łeb, raz nogami Tłucze piersi, drugi raz twarz brzydką pięściami. PIEŚŃ XXVII.
XXXVIII.
Po grzbiecie, po ramionach ciężkie razy daje, A głowy bić złej z piekła jędze nie przestaje. Ta pokorniuchno prosi i obłapia nogi; On po staremu błagać nie daje się srogi, Ażby do afrykańskich obozów jechała, A miedzy nie z swarami gniewy rozsiewała; Nakoniec okrutniejszem
.
Do klasztora, gdzie widział furye niezbożne, Skrzydła obrócił ślicznem malowaniem różne; Nalazł Niezgodę, która na krześle siedziała, Nowe urzędy nowem bratom rozdawała, Rada, o brewiarze że namniej nie dbają, W nienależące sobie sprawy się wtrącają. Porwał ją dobry anioł za łeb, raz nogami Tłucze piersi, drugi raz twarz brzydką pięściami. PIEŚŃ XXVII.
XXXVIII.
Po grzbiecie, po ramionach ciężkie razy daje, A głowy bić złej z piekła jędze nie przestaje. Ta pokorniuchno prosi i obłapia nogi; On po staremu błagać nie daje się srogi, Ażby do afrykańskich obozów jechała, A miedzy nie z swarami gniewy rozsiewała; Nakoniec okrutniejszem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 329
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905