niestyty jest terazpieść rozdwojonego serca/ i rozdartych ust jednego narodu naszego Ruskiego: Bogu i Świętym jego nie luba i nie przyjemna: w tych którzy uszyma słysząc/ nie słyszą/ oczyma widząc/ nie widzą/ sercem rozumiejąc/ nie rozumieją. Szpetnych ust jest część ta/ jak zmiejsca swego wywróconych/ i skrzywionych: brzydkiego serca jak nienawiścią oziębłego/ a nieprzyjaźnią okolałego. Apologia Ioan. c. 17. Psal. 83. Do Narodu Ruskiego. Prócz jedności świętej zbawienie być niemoże. Matt. c. 7. Ioan. c. 16. Apoc. c. 3. Apologia Ioan. c. 17. Luc.
niestyty iest terazpieść rozdwoionego sercá/ y rozdártych vst iednego narodu nászego Ruskiego: Bogu y Swiętym iego nie luba y nie przyiemna: w tych ktorzy vszymá słysząc/ nie słyszą/ ocżymá widząc/ nie widzą/ sercem rozumieiąc/ nie rozumieią. Szpetnych vst iest cżęść tá/ iák zmieyscá swego wywroconych/ y skrzywionych: brzydkiego sercá iák nienawiśćią oźiębłego/ á nieprzyiáźnią okoláłego. Apologia Ioan. c. 17. Psal. 83. Do Narodu Ruskiego. Procz iednośći świętey zbáwienie być niemoże. Matt. c. 7. Ioan. c. 16. Apoc. c. 3. Apologia Ioan. c. 17. Luc.
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 9
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
nie wchodziło do świątnice Bożej przykazano/ a co więtsza/ sam Pan splotszy sobie bicz z powroza wybił przedających/ aby domu Bożego/ domu modlitwy/ domem targowym i szemrania nie czynili kupcy. Zachowują to i dziś Żydzi/ zachowują że rzecz jest święta i Prowosławni Chrześć: Z. Wschodniej Apostołskiej Cerkwie/ w którą nic brzydkiego /jako ziemne niebo nie wpuszczają. Uczy bowiem Kanon ośmdziesiąt ósmy/ który śś. Ojcowie na szóstym Conciliũ generalnym w Konstantynopolu namówili i utwierdzili: Wewnątrz Cerkwi bydlę niech nie wchodzi/ oprócz pewnego przypadku o którym tamże/ tedy i pies: którby zaś to wwiódł/ a byłby Klerykiem/ niech będzie z dostojeństwa swego
nie wchodziło do świątnice Bożey przykazano/ á co więtsza/ sam Pan splotszy sobie bicz z powrozá wybił przedáiących/ áby domu Bożego/ domu modlitwy/ domem targowym y szemránia nie czynili kupcy. Záchowuią to y dziś Zydzi/ záchowuią że rzecz iest święta y Prowosławni Chrześć: S. Wschodniey Apostolskiey Cerkwie/ w ktorą nic brzydkiego /iáko źiemne niebo nie wpuszczaią. Vczy bowiẽ Cánon ośmdźiesiąt osmy/ ktory śś. Oycowie ná szostỹ Conciliũ generálnym w Konstántinopolu námowili y vtwierdźili: Wewnątrz Cerkwi bydlę niech nie wchodzi/ oprocz pewnego przypádku o ktorỹ támże/ tedy y pies: ktorby záś to wwiodł/ á byłby Clerikiem/ niech będźie z dostoienstwá swego
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 113.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
niedbałości w wychowaniu/ dla wzgardy/ którą zwykli basztardzi rodzicom swoim pokazować/ dla niezgód/ dla bitew i mordów/ które żywi cudzołóstwo/ Rzeczypospolitej jest barzo szkodliwe. A przeto Matkę/ pilnie strzegąc niepokalanego narodzenia swego/ statutem srogim/ de Turpiloquio obwarowali. Wielkaby w tym abowiem obraza uczciwości pospolitej była/ gdyby łoża brzydkiego potomkom/ uczciwość jaką/ którym sromota należy/ z niewiadomości czyniono/ i cześć Cnotliwym tylko powinną/ niecnotom wyrządzono. Azaż i nieprzystojnych żądzy cielesnych/ oko przyczyną nie jest: Stąd wszeteczeństwa rozmaite/ stąd gwałty poczciwości/ które gniew Boży poruszają/ ani długo cierpieć dopuszczają: dla tego ona Hetptapolie/ srogo od Boga skarana
niedbáłośći w wychowániu/ dla wzgárdy/ którą zwykli básztárdzi rodzicom swoim pokázowáć/ dla niezgod/ dla bitew y mordow/ ktore żywi cudzołostwo/ Rzeczypospolitey iest bárzo szkodliwe. A przeto Mátkę/ pilnie strzegąc niepokalánego národzenia swego/ státutem srogim/ de Turpiloquio obwárowáli. Wielkaby w tym ábowiem obrázá vczćiwośći pospolitey byłá/ gdyby łożá brzydkiego potomkom/ vczćiwość iáką/ ktorym sromotá należy/ z niewiádomośći czyniono/ y cześć Cnotliwym tylko powinną/ niecnotom wyrządzono. Azasz y nieprzystoynych żądzy ćielesnych/ oko przyczyną nie iest: Ztąd wszeteczeństwá rozmáite/ ztąd gwałty poczćiwośći/ ktore gniew Boży poruszáią/ áni długo ćierpieć dopusczáią: dla tego oná Hetptapolie/ srogo od Bogá skarána
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: B3v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
nazbyt przeczymy: kiedy nie tylko drugim tego czartowskiego kunsztu na przestrogę nie wytykamy; ale sami/ sami zowiąc się i mając za żołnierze pod znakie Boga naszego/ z nieprzyjacielem wzdradzieckie się rozgowory wdajemy/ i do wczasów/ do powagi/ do sprzecików chętki/ jako sromotne zadatki przyszłych/ gdy do potrzeby przyjdzie niestatków/ i brzydkiego zmiennictwa/ niecnotliwi zbiegowie bierzemy. I stąd ci to które się na tytułe Rozdziału tego namieniło Umartwienie: w tym ciągnieniu do zbawienia nam jednynie potrzebne jest; abyśmy zgoła te czartowskie przynęty/ i (jakom rzekł) pewnego zmiennictwa/ zadatki/ jako w czoło przeciwne wrtykułom/ i prawom Wodza naszego w nas cale
názbyt przeczymy: kiedy nie tylko drugim tego czártowskiego kunsztu ná przestrogę nie wytykamy; ále sami/ sami zowiąc się y maiąc zá żołnierze pod znákié Bogá násze^o^/ z nieprzyiáćielem wzdradźieckie się rozgowory wdaiemy/ y do wczásow/ do powági/ do sprzećikow chętki/ iáko sromotne zádatki przyszłych/ gdy do potrzeby przyidźie niestátkow/ y brzytkiego zmiennictwá/ niecnotliwi zbiegowie bierzemy. I ztąd ći to ktore się ná tytule Rozdźiáłu tego námieniło Vmartwienie: w tym ćiągnieniu do zbáwieniá nam iednynie potrzebne iest; ábysmy zgołá te czártowskie przynęty/ y (iákom rzekł) pewnego zmiennictwá/ zádátki/ iáko w czoło przećiwne wrtykułom/ y práwom Wodzá nászego w nas cale
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 254
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
ofiary mu pewne ofiarują/ i pewnych czasów różną cześć i chwałę jemu oddają. Po czwarte bluźnią Boga i naturę jego przenaświętszą Człowieczą/ także Matkę jego błogosławioną z Świętymi jego. Piąta popełniają świętokradctwo/ kradnąc rzeczy święte/ jako Naświętszy Sakrament/ i inne rzeczy święte/ zażywając ich do swoich przeklętych zabobonów. Szósta zażywają wszeteczeństwa brzydkiego z czartami. Siódma szkody bardzo wielkie czynią ludziom one zabijając/ a zwłaszcza dziatki niewinne/ ponieważ od nich łatwy przystęp mają/ gdy im rodzicy nieostrożni Krzest święty dla pewnych świeckich respektów odwłóczą. Z których to dziatek nowo narodzonych krew wysysają/ one tajemnie i nieznacznie mordując/ z których potym ciał zwarzonych maści/ proszki/
ofiáry mu pewne ofiáruią/ y pewnych czásow rożną cześć y chwałę iemu oddáią. Po czwarte bluźnią Bogá y naturę iego przenaświętszą Człowieczą/ tákże Mátkę iego błogosłáwioną z Swiętymi iego. Piąta popełniáią świętokrádctwo/ krádnąc rzeczy święte/ iáko Naświętszy Sákráment/ y inne rzeczy święte/ záżywaiąc ich do swoich przeklętych zabobonow. Szosta záżywáią wszeteczeństwá brzydkiego z czártámi. Siodma szkody bárdzo wielkie czynią ludźiom one zábiiáiąc/ á zwłászczá dźiátki niewinne/ poniewasz od nich łátwy przystęp máią/ gdy im rodźicy nieostrożni Krzest święty dla pewnych świeckich respektow odwłoczą. Z ktorych to dźiatek nowo národzonych krew wysysaią/ one táiemnie y nieznácznie morduiąc/ z ktorych potym ćiał zwárzonych máśći/ proszki/
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 32
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
niewiasty diabeł oszukiwa/ lubo gdy dobrowolnie zasną twardo/ zaczym diabeł mając moc na nich/ tak im fantazią/ którą zową imaginatiuam, mocno omomi/ i wyrazi na niej te rzeczy/ czego ony przed zaśnieniem pragnęły/ tak potężnie/ jakoby to rzeczywiecie czyniły/ bankietowały/ piły/ jadły/ a ono swojego się brzydkiego flegmiska/ które z natury pełne przez sen nasycą. Ze też ocknąwszy się/ za rzecz prawdziwą swoim wierniczkom abo sekretarkom chlubnie opowiadają. A one rozgniewane wszystkiemu światu i sprzydakiem. Czego potym obłędną fantazią swoją upewnione zaprzeć nie mogą/ i owszem dobrowolnie przed sądem wyznawają spolnie i osoby pewne znajome powoływając/ które im ich fantazją
niewiásty diabeł oszukiwa/ lubo gdy dobrowolnie zasną twardo/ zaczym diabeł máiąc moc ná nich/ tak im fantázią/ ktorą zową imaginatiuam, mocno omomi/ y wyráźi ná niey te rzeczy/ czego ony przed záśnieniem pragnęły/ tak potężnie/ iakoby to rzeczywiecie czyniły/ bankietowáły/ piły/ iadły/ á ono swoiego się brzydkiego flegmiská/ ktore z nátury pełne przez sen násycą. Ze tesz ocknąwszy się/ zá rzecz prawdziwą swoim wierniczkom abo sekretarkom chlubnie opowiadáią. A one rozgniewáne wszystkiemu świátu y zprzydakiem. Czego potym obłędną fántázią swoią vpewnione záprzeć nie mogą/ y owszem dobrowolnie przed sądem wyznawáią spolnie y osoby pewne znáiome powoływaiąc/ ktore im ich fántázyą
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 39
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
i trupa jej smrodliwego kazał sobie do swego pokoju zanieść: I chociaże żaden zdworzan dla wielkiego i nieznośnego smrodu niemógł wchodzić do pokoju Cesarskiego: on sam oczarowany i omomiony żadnego smrodu nieuczuł. I owszem zdało mu się/ że pokoj jego rożą i ziołkami wonnemi napełniony/ choć trupropisty i śmierdzący pełen brzydkiego robactwa. Aż za mądą radą onychże jego dworzan/ w niebytności Cesarskiej/ kazali pilnie wszędzie on ścierw plugawy opatrzyć. Co gdy z wielką przewagą uczyniono/ naleziono w uściech onej czarownice plugawy pierścień złoty/ który skoro wyjęli/ a Cesarz zarazem nadchodził/ ledwo drzwi uchylono/ uczuł nieznosny smród trupa onego/ że też
y trupá iey smrodliwego kazał sobie do swego pokoiu zánieść: Y chociaże żaden zdworzan dla wielkiego y nieznośnego smrodu niemogł wchodzić do pokoiu Cesarskiego: on sam oczárowány y omomiony żadnego smrodu nieuczuł. Y owszem zdáło mu się/ że pokoy iego rożą y źiołkámi wonnemi nápełniony/ choć trupropisty y śmierdzący pełen brzydkiego robáctwá. Aż zá mądą radą onychże iego dworzan/ w niebytnośći Cesarskiey/ kazáli pilnie wszędzie on ścierw plugawy opatrzyć. Co gdy z wielką przewagą vczyniono/ náleziono w vśćiech oney czárownice plugáwy pierścień złoty/ ktory skoro wyięli/ á Cesarz zárazem nadchodził/ ledwo drzwi vchylono/ vczuł nieznosny smrod trupá onego/ że też
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 42
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
do serca mojego/ Wrzuciła korzeń nasienia swojego. Łódź z nawałności do brzegu płynąca.
S. Aug. in Conf: Ego adolescens miser valde suspirabam ligatus non ferro alieno, sed mea ferrea voluntate.
POkim nie myślił o żadnej sprosności/ Póki mię nie gryzł mol plugawych złości: Choć też co na myśl przypadło brzydkiego/ Nie tknęło się to namniej serca mego. A jako skoro pod chorągiew swoję/ Brzydka swawola wzięła imię moję: Zarazem poczuł/ iże w moje kości/ Rzuciła połomień brzydkiej wszeteczności. Jużem nieszczęsny chodził zaprzęgniony W czartowskim jarzmie/ już kark odciśniony Ciężkim brzemieniem grzechu plugawego/ Nawyknał dźwigać jarzma przeklętego. A pewnieby
do serca moiego/ Wrzućiła korzeń náśienia swoiego. Lodz z nawáłnośći do brzegu płynąca.
S. Aug. in Conf: Ego adolescens miser valde suspirabam ligatus non ferro alieno, sed mea ferrea voluntate.
POkim nie myślił o żádney sprosnośći/ Poki mię nie gryzł mol plugawych złośći: Choć też co na myśl przypadło brzydkiego/ Nie tknęło się to namniey serca mego. A iáko skoro pod chorągiew swoię/ Brzydka swawola wźięła imię moię: Zarazem poczuł/ iże w moie kośći/ Rzućiłá połomień brzydkiey wszetecznośći. Iużem nieszczęsny chodźił záprzęgniony W czartowskim iárzmie/ iuż kark odćiśniony Ciężkim brzemieniem grzechu plugawego/ Náwyknał dźwigáć iárzmá przeklętego. A pewnieby
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: B3
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
których szczególnie w drugiej części tej księgi będzie się mówiło/ gdzie ich sprawy zosobna będą o pisane/ opuściwszy te/ których towarzysz nasz Inkwizitor Kumąński w Hrabstwie Burbiskim doszedł: który jednego roku/ to jest/ tysiąc czterysta ośmdziesiąt piątego/ czterdzieści czarownic i jednę skazał na ogień. Te wszytkie jawnie przyznawały się do tego brzydkiego obcowania z szatany. Co się tknie drugiej wątpliwości: Jeśli czarosnicy z tych brzydkości szatańskich początek mają. Powiedamy z świętym Augustynem: iż to jest prawa/ że wszytkie zabobonne nauki z zarażliwego spółkowania szatanów z ludźmi początek wzięły. Tak abowiem mówi: Wszytkie nauki kłamliwe/ i zabobonne/ z jakiegoś zaraźliwego obcowania szatanów z ludźmi
ktorych sczegulnie w drugiey częśći tey kśięgi będźie sie mowiło/ gdźie ich spráwy zosobná będą o pisáne/ opuśćiwszy te/ ktorych towárzysz nász Inquisitor Kumąński w Hrábstwie Burbiskim doszedł: ktory iednego roku/ to iest/ tyśiąc czterystá ośmdźieśiąt piątego/ czterdźieśći czárownic y iednę skazał ná ogień. Te wszytkie iáwnie przyznawáły sie do tego brzydkiego obcowánia z szátány. Co sie tknie drugiey wątpliwośći: Iesli czárosnicy z tych brzydkośći szátáńskich pocżątek máią. Powiedamy z świętym Augustynem: iż to iest prawá/ że wszytkie zabobonne náuki z záráżliwego społkowánia szátánow z ludźmi początek wźięły. Ták ábowiem mowi: Wszytkie náuki kłamliwe/ y zabobonne/ z iákiegoś záráźliwego obcowánia szátánow z ludźmi
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 70
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
wszytkę gadzinę. Abo niech wnidzie robaczek JEZUS w serce wasze/ pewnie skuteczniej niż on Aaronów/ potrawi wszytko robactwo jadowite. Byście go tylko w sercu wypuścili/ dokaże pewnie/ że je do szczętu uwolni/ a nie bójcie się by się miał zrazić brzydkością/ stateczny pewnie jest w miłości/ i ochędoży co jest brzydkiego. Wnidź tak ze trzciną do serca mego Jezu namilszy/ wypę dź gadzinę żaraźliwą: miej w moim sercu gniazdo robaczku Jezu kochany/ nie puszczaj robaka zaraźliwego. Tyś zdrowie moje/ uciecha moja/ ozdoba moja na wieki. Będę cię w wiecznej miał pamięci maleńkiego na sienie w stajni leżącego; i gdy będzie chciał
wszytkę gadźinę. Abo niech wnidźie robaczek IEZVS w serce wásze/ pewnie skuteczniey niż on Aaronow/ potrawi wszytko robáctwo iádowite. Byśćie go tylko w sercu wypuśćili/ dokaże pewnie/ że ie do szczętu vwolni/ á nie boyćie się by się miał zraźić brzydkośćią/ stateczny pewnie iest w miłośći/ y ochędoży co iest brzydkiego. Wnidź ták ze trzćiną do sercá mego IEZV namilszy/ wypę dź gadźinę żaraźliwą: miey w moim sercu gniazdo robaczku IEZV kochány/ nie puszczay robaká záráźliwego. Tyś zdrowie moie/ vćiechá moiá/ ozdobá moiá ná wieki. Będę ćię w wieczney miał pamięći máleńkiego ná śienie w stáyni leżącego; y gdy będźie chćiał
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 444
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636