Gryglinowy. Tych Kolorów/ dzisiejszej Modzie dobierają: Wstęgi/ Kwefy/ i Szaty/ takie się udają. Przy końcu spytajmy się na co te Ogony Długie/ za sobą włóczą/ Sarmackie Matrony? Przyznam/ że darmo mówić/ by się nie przydały: By wszędzie/ ochędostwa/ pilno przestrzegały. Czemu dziś/ w brzydkiej flegmie/ noga nie zatonie? Bo ją/ Jej Mość wyniesie/ za drzwi/ na Ogonie. Ba i Psom/ nie poślednia/ bywa stąd wygoda; Gdy czynią na Ogony/ czego mówić szkoda. Darmo tedy/ Duchowni/ za Ogony/ łają: Co/ muszą/ Ogonatki czuć/ ale nie dbają.
Gryglinowy. Tych Kolorow/ dźiśieyszey Modźie dobieráią: Wstęgi/ Kwefy/ y Száty/ tákie się vdáią. Przy końcu spytaymy się ná co te Ogony Długie/ zá sobą włoczą/ Sármáckie Matrony? Przyznam/ że dármo mowić/ by się nie przydały: By wszędźie/ ochędostwá/ pilno przestrzegáły. Czemu dźiś/ w brzydkiey flegmie/ nogá nie zátonie? Bo ią/ Iey Mość wynieśie/ zá drzwi/ ná Ogonie. Bá y Psom/ nie poślednia/ bywa ztąd wygodá; Gdy czynią ná Ogony/ czego mowić szkodá. Darmo tedy/ Duchowni/ zá Ogony/ łáią: Co/ muszą/ Ogonátki czuć/ ále nie dbáią.
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: Ev
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
co dokazowała. Przepuścił był chorobę Bóg nań niezwyczajną, Czyniąc to niepojętą radą, ludziom tajną, Że mu barwierze członek w każdym mieście jego Urznęli i tak grzebli bohatyra swego. Ale tu Roterodam z ministry przednimi Coś więtszego upatrzył, nie z przykłady tymi. Bo Martyn w Objawieniu, którego Jan święty Widział w bestyjej brzydkiej, był Luter przeklęty, Którego porachować (kto ma dowcip) kazał, A sześć set sześćdziesiąt sześć liczbą go ukazał. I nie godzien być w ziemi Bożej pochowany, Która jest łożem świętych i grób dobrym dany, Ale żeby go w brzuchach swych zaszpuntowali.
Nowy zwyczaj, nowy wzór, patriarsze dali. Jako się
co dokazowała. Przepuścił był chorobę Bóg nań niezwyczajną, Czyniąc to niepojętą radą, ludziom tajną, Że mu barwierze członek w każdym mieście jego Urznęli i tak grzebli bohatyra swego. Ale tu Roterodam z ministry przednimi Coś więtszego upatrzył, nie z przykłady tymi. Bo Martyn w Objawieniu, którego Jan święty Widział w bestyjej brzydkiej, był Luter przeklęty, Którego porachować (kto ma dowcip) kazał, A sześć set sześćdziesiąt sześć liczbą go ukazał. I nie godzien być w ziemi Bożej pochowany, Która jest łożem świętych i grób dobrym dany, Ale żeby go w brzuchach swych zaszpuntowali.
Nowy zwyczaj, nowy wzór, patryjarsze dali. Jako się
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 358
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
myśląc z sobą; jako wielcy Panowie/ ba i królowie podczas w punkt są posłuszni muzykom/ gdy tak wyskakują jako im grają! Gdy zaś P. Bóg przez natchnienia/ albo Kaznodziejów/ Spowiedniki/ zagra takiemi słowy: Nie godzi się tobie/ tak długo w tej abo owej złości leżeć; niegodzi się w brzydkiej wszeteczności tak świebodnie odpoczywać; niegodzić się krzywdzić na dobrach/ albo sławie dobrej bliźniego; a cóż ubogich/ niepotężnych? Niegodzić się trzymać dóbr cudzych/ a cóż Kościelnych/ i Bogu ofiarowanych? Nie godzić się czasu drogiego marnie na gadkach/ żartach trawić/ a cóż na cięższych Boskich obrazach? Wktóry zaiste muzyczny
myśląc z sobą; iáko wielcy Pánowie/ bá y krolowie podczas w punkt są posłuszni muzykom/ gdy ták wyskákuią iáko im gráią! Gdy záś P. Bog przez nátchnieniá/ álbo Kaznodźieiow/ Spowiedniki/ zágrá tákiemi słowy: Nie godźi się tobie/ ták długo w tey abo owey złosci leżec; niegodźi się w brzytkiey wszetecznośći ták świebodnie odpoczywać; niegodźić się krzywdźić ná dobrách/ álbo sławie dobrey bliźniego; á coż vbogich/ niepotężnych? Niegodźić się trzymáć dobr cudzych/ á coż Kośćielnych/ y Bogu ofiárowánych? Nie godźić się czásu drogiego marnie na gadkách/ żártách tráwić/ á coż ná cięższych Boskich obrázách? Wktory zaiste muzyczny
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 34
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
, W piekielnym warze.
Ach! strach mieć w myśli, Co pióro kryśli, W takim terminie,
Nic nikt niepowie, Patron cię minie. Strach surowego sądu Boskiego
Dopieroż z fukiem, Jakby z swym hukiem Piorun wypadnie,
Słowo z ust Pana, I takżeć dana Ma łaska snadnie DUCHOWNE.
W Brzydkiej ohydzie, Ku wzgardzie idzie Duszo złośliwa?
Giń! słusznym sądem, Z swych złości trądem Giń! nieszczęśliwa,
Rwi! targaj czarcie, Bierz! na pożarcie Niewdzięczną jędze
Niech w płomienistych, Ogniach wieczystych Cierpi złą nędze.
Ile w pieszczotach I swych niecnotach Nurzać się śmiała.
Tyle morderstwa Męki i ździerstwa Niech ma zuchwała
, W piekielnym wárze.
Ach! strách mieć w myśli, Co pioro kryśli, W tákim terminie,
Nic nikt niepowie, Pátron ćię minie. Strách surowego sądu Boskiego
Dopieroż z fukiem, Iákby z swym hukiem Piorun wypádnie,
Słowo z ust Páná, Y tákżeć dána Ma łáská snádnie DVCHOWNE.
W Brzytkiey ohydźie, Ku wzgárdźie idźie Duszo złośliwa?
Giń! słusznym sądem, Z swych złośći trądem Giń! nieszczęśliwa,
Rwi! tárgay czárćie, Bierz! ná pożárćie Niewdźięczną iędze
Niech w płomienistych, Ogniách wieczystych Cierpi złą nędze.
Ile w pieszczotách Y swych niecnotách Nurzáć się śmiáłá.
Tyle morderstwá Męki y źdźierstwá Niech ma zuchwáła
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 95
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
Tegoż roku Święty Stefan Biskup Dieński/ świątobliwie umarł. Ten kazaniem i upominaniem chciał w swym Biskupstwie zwyczaj ten wykorzenić/ aby ludzie w Niedzielę na tańcach/ na pijatykach/ na widokach czasu nie trawili. A gdy to nic nie pomogło/ Czartom/ którzy ich na to poduszczali/ rozkazał/ aby się im w brzydkiej swej postaci pokazali. Tak się stało; a ludzie obaczywszy między sobą/ brzydkie owe larwy/ przestraszeni/ byli lepszymi.
Nie zawadzi tu wspomnieć/ co oznajmił sam Innocencjusz Biskupowi Seneńskiemu. Chrześcijanka jedna u Żydów mieszkając/ za ich namową/ Wiarę Chrześcijańską odrzuciła/ i mówiła: CHrystus mi ani pomoże/ ani zaszkodzi/
Tegoż roku Swięty Stefan Biskup Dieński/ świątobliwie umárł. Ten kazániem i upominániem chćiał w swym Biskupstwie zwyczay ten wykorzenić/ áby ludźie w Niedźielę ná táńcách/ ná piiátykách/ ná widokách czásu nie trawili. A gdy to nic nie pomogło/ Czártom/ ktorzy ich ná to poduszczáli/ roskazał/ áby się im w brzydkiey swey postáći pokazáli. Ták się stáło; á ludźie obaczywszy między sobą/ brzydkie owe lárwy/ przestraszeni/ byli lepszymi.
Nie záwádźi tu wspomnieć/ co oznáymił sam Innocencyusz Biskupowi Seneńskiemu. Chrześćianká iedná u Zydow mieszkáiąc/ zá ich namową/ Wiárę Chrześćiáńską odrzućiłá/ i mowiłá: CHrystus mi áni pomoże/ áni zászkodźi/
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 30.
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
? W brzydkim pijaństwie, trzeźwość zalecając komu, Albo czystość, sam żyjąc w plugastwie bez sromu? Azaż to nie szyderstwo z ambony zakazać Grzechu, a samemu się nim zaraz pomazać? (468)
Azaż ten męki Pańskiej znowu nie powtarza, Który spyskłane ręce niesie do ołtarza Krwią, lichwą, nieczystotą? że o brzydkiej pysze I o srogim łakomstwie więcej nie napiszę. Znajduje się nie w jednym światowa rozpusta; Lecz jeśli Chrystusowi zatykali usta, Kiedy im prawdę mówił, zamilczę ostatka: Może się taki znaleźć, co też i mnie zatka. Aleć jest więcej świętych księży i u nas tu. Wszędy wytchnie jednego szatan ze dwunastu.
? W brzydkim pijaństwie, trzeźwość zalecając komu, Albo czystość, sam żyjąc w plugastwie bez sromu? Azaż to nie szyderstwo z ambony zakazać Grzechu, a samemu się nim zaraz pomazać? (468)
Azaż ten męki Pańskiej znowu nie powtarza, Który spyskłane ręce niesie do ołtarza Krwią, lichwą, nieczystotą? że o brzydkiej pysze I o srogim łakomstwie więcej nie napiszę. Znajduje się nie w jednym światowa rozpusta; Lecz jeśli Chrystusowi zatykali usta, Kiedy im prawdę mówił, zamilczę ostatka: Może się taki znaleźć, co też i mnie zatka. Aleć jest więcej świętych księży i u nas tu. Wszędy wytchnie jednego szatan ze dwunastu.
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 592
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do swych Bogów ofiar nieprzymusisz, Choć moje ciało zmęczysz, choć mię w nierząd kusisz, Jakie ci tylko męki koncept w głowie snuje, Nic niedbam, wszystkie ścierpię, nic nieapprenduję. Niech mażą ciało, Dusza będzie niezmazana, Wszak i krew w usta gwałtem Męczennikom Jana Z bałwochwalskiej ofiary, a w tej brzydkiej jusze, Zalewając wnętrzności, niepłamili Dusze. Gęba tylko smrodliwe, połyka krwi zdroje, Lecz Dusza tym nietraci ceny, i cześć swoję. Syzyniusz. Jak to? co ciało cierpi, niema tykać Duszy, Wszak Duch czuje, co tylko ludzkie ciało wzrzuszy. Irena. Niezmazani tym gwałtem, lecz koronowani,
do swych Bogow ofiar nieprzymusisz, Choć moie ciało zmęczysz, choć mię w nierząd kusisz, Iakie ći tylko męki koncept w głowie snuie, Nic niedbam, wszystkie śćierpię, nic nieapprenduię. Niech mażą ciało, Dusza będźie niezmazana, Wszak y krew w usta gwałtem Męczennikom Iana Z bałwochwalskiey ofiary, á w tey brzytkiey iusze, Zalewaiąc wnętrznośći, niepłamili Dusze. Gęba tylko smrodliwe, połyka krwi zdroie, Lecz Dusza tym nietraci ceny, y cześć swoię. Syzyniusz. Iak to? co ciało cierpi, niema tykać Duszy, Wszak Duch czuie, co tylko ludzkie ciało wzrzuszy. Irena. Niezmazani tym gwałtem, lecz koronowani,
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: H2v
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
siła mam, już też ciężkości ubóztwa znosić nie mogę. Często zamyślawam, abym opuściwszy ziemię i ojczyznę swoję, do inszego państwa się przeniósł, a tam jakokolwiek żyć będę, nikt mię nie znając, szanować mię trudno ma.
„Wielu śmierć ludzi pożarła łakoma, A nikomu ich sprawa niewiadoma; Siła ciał w brzydkiej zagrzebiona ziemi, A nie był ktoby zapłakał nad niemi.
„Zasię z drugiej strony obawiam się, abym nieprzyjaciołom swoim przyczyny do złego mówienia o sobie nie podał, aby kto nie rzekł, żem dziatek swych pożywić nie mogąc, odbieżał.
„Co za szaleństwo tego plugawca porwało, Któremu iże się coś
siła mam, już też ciężkości ubóztwa znosić nie mogę. Często zamyślawam, abym opuściwszy ziemię i ojczyznę swoję, do inszego państwa się przeniósł, a tam jakokolwiek żyć będę, nikt mię nie znając, szanować mię trudno ma.
„Wielu śmierć ludzi pożarła łakoma, A nikomu ich sprawa niewiadoma; Siła ciał w brzydkiéj zagrzebiona ziemi, A nie był ktoby zapłakał nad niemi.
„Zasię z drugiéj strony obawiam się, abym nieprzyjaciołom swoim przyczyny do złego mówienia o sobie nie podał, aby kto nie rzekł, żem dziatek swych pożywić nie mogąc, odbieżał.
„Co za szaleństwo tego plugawca porwało, Któremu iże się coś
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 38
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879