gdyby człowiek choć jednego Ujrzał diabła/ umarł by od strachu wielkiego Natychmiast/ ujrzawszy raz. A przez cóż stracili Swą przeszłą śliczną piękność/ a takiej nabyli Szpetności? tylko przez grzech. bo którzy się zwali Aniołmi przedtym/ przez grzech diabłami zostali. Tedy którzy przez łaskę byli ozdobnemi/ Nad wszytkie Kreatury/ stali się brzydkiemi Przez grzech. Więc tych się wszyscy lękają piekielnych Straszydł. jam się nie lękał występków śmiertelnych/ Które tych obrzydłych larw przyczyną bywają/ I same obrzydłością nie mniejszą zostają. Ujrzenie diabłów straszne nader. Lamentu dzień drugi.
Najpierwszy obywatel okręgu ziemskiego Adam/ wprzód nim przestąpił mandat Boga swego/ Zwyniesioną ku Niebu twarzą/
gdyby cżłowiek choć iednego Vyrzał diabłá/ umarł by od stráchu wielkiego Natychmiast/ uyrzáwszy raz. A przez coż stráćili Swą przeszłą slicżną piękność/ á takiey nabyli Szpetnośći? tylko przez grzech. bo ktorzy się zwáli Aniołmi przedtym/ przez grzech diabłámi zostáli. Tedy ktorzy przez łáskę byli ozdobnemi/ Nád wszytkie Kreatury/ stáli się brzydkiemi Przez grzech. Więc tych się wszyscy lękáią piekielnych Strászydł. iám się nie lękáł występkow smiertelnych/ Ktore tych obrzydłych larw przycżyną bywáią/ Y sáme obrzydłośćią nie mnieyszą zostáią. Vyrzenie diábłow strászne náder. Lámentu dźień drugi.
Naypierwszy obywátel okrągu ziemskiego Adam/ wprzod nim przestąṕił mándat Bogá swego/ Zwyniesioną ku Niebu twarzą/
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 63
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
silnie, i zmylił mu szyki Półwojska zbiwszy, a Bajrę Kazy Jasyr odjąwszy, jegoż związał łyki; Czegoś chwalebnie i znowu poprawił, Gdy pod Ochmatów gmin się jego stawił.
Lecz ty najwięcej męstwoś jego znała Bezecna czerni kozacka, gdyś z twemi Hersztami w własnej posoce pływała, Gdy pola twemi trupami brzydkiemi Wielkie okrywał, gdyś przed nim pierzchała, Będą więc tego świadkami wiecznemi, Żołnin, Śleporod, Mnoha z Kumejkami, Horycz, Pułtawa, Hołtwa i z Łubniami.
I insze bitwy fortunnie sprawione, Pod Podhrebiszczem i Konstantynowem Z temi hydrami, nuż i drugie one, Tak pod Przyłuką jak i Niemirowem, I
silnie, i zmylił mu szyki Półwojska zbiwszy, a Bajrę Kazy Jasyr odjąwszy, jegoż związał łyki; Czegoś chwalebnie i znowu poprawił, Gdy pod Ochmatów gmin się jego stawił.
Lecz ty najwięcej męstwoś jego znała Bezecna czerni kozacka, gdyś z twemi Hersztami w własnej posoce pływała, Gdy pola twemi trupami brzydkiemi Wielkie okrywał, gdyś przed nim pierzchała, Będą więc tego świadkami wiecznemi, Żołnin, Śleporod, Mnoha z Kumejkami, Horycz, Pułtawa, Hołtwa i z Łubniami.
I insze bitwy fortunnie sprawione, Pod Podhrebiszczem i Konstantynowem Z temi hydrami, nuż i drugie one, Tak pod Przyłuką jak i Niemirowem, I
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 326
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
swojej Celle odszedł/ a przez całą noc z wielkim płaczem i łkaniem jęcząc opłakywał nedze nasze. Upominał tedy po wszytkich Klasztorach Ojce i bracią/ mówiąc: Hamujcie bracia/ od wielomowności i od słów próżnych język: abowiem ciężki upadek duszny stąd pochodzi/ a nie rozumiemy tego iż przez to i Panu Bogu i Aniołom świętym brzydkiemi się stajemy. Abowiem Pismo mówi: iż w wielomowności nie ustrzeże się grzechu/ i to jest co słabą i próżną duszę naszę czyni. Ex libro Sententiar: PP. § 35. Przykład III Aniol Pański Antoniego rękoma robić nauczył. 24.
ANtoni ś. gdy czasu jednego siedział na puszczy/ umysł jego w rozmaite
swoiey Celle odszedł/ á przez cáłą noc z wielkim płáczem y łkániem ięcząc opłákywał nedze nasze. Vpominał tedy po wszytkich Klasztorách Oyce y braćią/ mowiąc: Hámuyćie bráćia/ od wielomownośći y od słów proznych ięzyk: ábowiem ćiężki vpadek duszny ztąd pochodźi/ á nie rozumiemy tego iż przez to y Pánu Bogu y Anyołom swiętym brzydkiemi sie stáiemy. Abowiem Pismo mowi: iż w wielomownośći nie vstrzeże sie grzechu/ y to iest co słábą y prozną duszę nászę czyni. Ex libro Sententiar: PP. § 35. PRZYKLAD III Anyol Páński Antoniego rękomá robić náuczył. 24.
ANtoni ś. gdy czásu iednego śiedźiał ná pusczy/ vmysł iego w rozmáite
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 32
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
, Nie śmie od ziemie podnieść twarzy zasromanej, Rozumie, że mu będzie zawsze wymiatane Na oczy tak niegodnie zwycięstwo dostane. „Jako się mam poprawić - prawi - po tem błędzie? Każdy ganić, każdy mi tem urągać będzie, Żem zwyciężył, tak będą mówić, nie siłami, Nie męstwem jakim, ale brzydkiemi czarami”.
XCI.
Kiedy tak jachał, pełny żalu i frasunku, Czego chciał, czego szukał, to nalazł z trafunku: Nadjachał, jadąc potem, studnią zbyt głęboką, Obsypaną kamieniem i twardą opoką, Gdzie bydło napasione w południe chodziło I upragnione w znoje letnie się poiło. Rzekł Rugier: „Nie będziesz
, Nie śmie od ziemie podnieść twarzy zasromanej, Rozumie, że mu będzie zawsze wymiatane Na oczy tak niegodnie zwycięstwo dostane. „Jako się mam poprawić - prawi - po tem błędzie? Każdy ganić, każdy mi tem urągać będzie, Żem zwyciężył, tak będą mówić, nie siłami, Nie męstwem jakiem, ale brzydkiemi czarami”.
XCI.
Kiedy tak jachał, pełny żalu i frasunku, Czego chciał, czego szukał, to nalazł z trafunku: Nadjachał, jadąc potem, studnią zbyt głęboką, Obsypaną kamieniem i twardą opoką, Gdzie bydło napasione w południe chodziło I upragnione w znoje letnie się poiło. Rzekł Rugier: „Nie będziesz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 192
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
p. 268.D.
te słowa położył:
I przywodzi przerzeczony D. Cypriana Z. który już za czasów swoich ostrymi na one białe głowy/ które się malowały/ następował słowy/ powiadając o nich/ że Diabłu służyły. I Wy/ co się jeszcze podziśdzień malujecie/ a twarzy wasze bieliczkujecie/ i rumienidłami brzydkiemi barwiczkujecie/ Diabłu służycie/ etc.
tak Dyskuruje:
(3.) Nie tylko Mężczyzna/ ale i białe głowy miedzy Szlachtą/ i inszymi podłego stanu ludźmi/ włosami pychę płodzą. Gani im to Bóg w słowiech przywiedzionych z Proroka Izajasza/ gdzie wspomina utrafione włosy. I gdzie indzie: Także i Niewiasty/ aby
p. 268.D.
te słowá położył:
Y przywodźi przerzeczony D. Cypriáná S. ktory iuż zá czásow swoich ostrymi ná one białe głowy/ ktore śię málowáły/ nástępował słowy/ powiádáiąc o nich/ że Dyiabłu służyły. Y Wy/ co śie iescze podźiśdźień máluiećie/ á twarzy wásze bieliczkuiećie/ y rumienidłámi brzydkiemi bárwiczkuiećie/ Dyiabłu służyćie/ etc.
ták dyszkuruie:
(3.) Nie tylko Męsczyzná/ ále y białe głowy miedzy Szláchtą/ y inszymi podłego stanu ludźmi/ włosámi pychę płodzą. Gáni im to Bog w słowiech przywiedźionych z Proroká Izáiaszá/ gdźie wspomina utráfione włosy. Y gdźie indźie: Tákże y Niewiásty/ áby
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Giiiv
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
. 19. Josefus lib. I. kont. Apion.
NIechże to uważają owi niepowściągliwego języka ludzie tak miedzy Prostakami/ jako i miedzy zacnego stanu Osobami/ co ono przy posiedzeniu ladaco mówią/ jedni drugich obmawiają/ tradukują/ szkalują i po kolendzie noszą; i owszem się przy kuflach nikczemnymi/ sprosnymi i brzydkiemi rozmowami zabawiają; Niech im/ mówię/ od tego hamulcem będą one groźne słowa zbawicielowe: Ale powiadam wam/ iż z każdego słowa próżnego/ któreby mówili ludzie dadzą zniego liczbę w dzień sądny: Abowiem z mów twoich będziesz usprawiedliwony/ i z mów twoich będziesz osądzony. Mat. 12. v. 36
. 19. Iosephus lib. I. cont. Appion.
NIechże to uważáią owi niepowściągliwego ięzyká ludźie ták miedzy Prostakámi/ iáko y miedzy zacnego stanu Osobámi/ co ono przy pośiedzeniu ledáco mowią/ iedni drugich obmawiáią/ trádukuią/ szkáluią y po kolendźie noszą; y owszem śię przy kuflách nikczemnymi/ sprosnymi y brzydkiemi rozmowámi zábáwiáią; Niech im/ mowię/ od tego hámulcem będą one groźne słowá zbáwićielowe: Ale powiádam wam/ iż z káżdego słowá proznego/ ktoreby mowili ludźie dádzą zniego liczbę w dźień sądny: Abowiem z mow twoich będźiesz uspráwiedliwony/ y z mow twoich będźiesz osądzony. Matth. 12. v. 36
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Kiiiv
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
dalej serce moje/ duszo moja/ nad serće/ nad duszę namilszy Jezu, nie dalej/ dosyć ma zbieg człowiek/ żeś ty/ któryś jedynym słowem wszytko utworzył/ i na trzech palcach wszytko poważył/ takeś osłabiał w ludzkim ciele/ że potrzebujesz Panieńskiego piastowania/ około siebie starania; niedopuszczajże żeby cię kaci brzydkiemi swemi rękoma szamotali/ i okrucieństwem swoim moc prawie wszytkie ze krwią odjęli przy twardym słupie. Aleć twa miłość ustać nie może/ dalej ta zawsze dla dusze mojej postępuje/ chcąc do samego kraju zajść wyniszczenia. Miłuję Jezu tę miłość twoję/ a chcąc się podobać tobie/ chcąc być podobnym tobie/ nie będę więcej
dáley serce moie/ duszo moiá/ nad serće/ nad duszę namilszy IEZV, nie daley/ dosyć ma zbieg człowiek/ żeś ty/ ktoryś iedynym słowem wszytko vtworzył/ y ná trzech pálcách wszytko poważył/ tákeś osłábiał w ludzkim ćiele/ że potrzebuiesz Pánieńskiego piástowania/ około siebie stáránia; niedopuszczayże żeby ćię káći brzydkiemi swemi rękomá számotáli/ y okrućieństwem swoim moc práwie wszytkie ze krwią odięli przy twárdym słupie. Aleć twa miłość vstáć nie może/ dáley tá zawsze dla dusze moiey postępuie/ chcąc do sámego kráiu zayść wyniszczenia. Miłuię IEZV tę miłość twoię/ á chcąc się podobáć tobie/ chcąc być podobnym tobie/ nie będę więcey
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 223
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
/ którego pastwa gadzina? coby nie wielkiej ozdoby było przyczyną Dziecineczce. Lecz i to służy do ozdoby JEZUSA takich szkodników/ i taką gadziną się karmiących ptaków/ tulić do siebie/ wabić do siebie. Mówi sam o sobie: Nie przyszedłem wabić ludzi sprawiedliwych ale grzesznych. Nie żeby grzesznymi/ drapieżnymi/ i brzydkiemi dla takiej pastwy zostawały; ale żeby się w ptaki wdzięcznych głosów/ i odzienia pięknego/ i łaskawych obracali. Przyszedłem wabić do pokuty/ która z dziczyzny obraca ludzie w ludzkie/ ba i Anielskie obyczaje. Piękna rzecz widzieć na jakim krzaku mnóstwo ptasząt/ świetnych farbami rozmaitemi/ i rozmaicie i uciesznie śpiewającemi. Ale
/ ktorego pástwa gádźina? coby nie wielkiey ozdoby było przyczyną Dźiećineczce. Lecz y to służy do ozdoby IEZVSA tákich szkodnikow/ y táką gádźiną się karmiących ptakow/ tulić do siebie/ wabić do siebie. Mowi sam o sobie: Nie przyszedłem wabić ludźi spráwiedliwych ále grzesznych. Nie żeby grzesznymi/ drapieżnymi/ y brzydkiemi dla tákiey pástwy zostawáły; ále żeby się w ptaki wdźięcznych głosow/ y odźienia pięknego/ y łáskáwych obracáli. Przyszedłem wabić do pokuty/ ktora z dźiczyzny obraca ludźie w ludzkie/ bá y Anyelskie obyczáie. Piękna rzecz widźieć ná iákim krzaku mnostwo ptasząt/ świetnych fárbámi rozmáitemi/ y rozmáićie y vćiesznie śpiewáiącemi. Ale
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 286
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
do śmierci ostatniego progu. Tak musi być inszemi znowu zaś sposoby, Iż serce grubiańskie swą złość każdej doby Ukazuje ani go oduczysz krnąbrności Do samego zejścia stąd w dojrzałej starości.
II.
Ludzkich postępków częste bywały przykłady Miedzy dawnem rycerstwem, twojemi pradziady; Lecz ich gdzie indziej niemasz: wszyscy tyrańskiemi Pomazali swe serca dziełami brzydkiemi W tej wojnie, Hipolicie, coś ją miał, wiesz kiedy, Gdyś kościelne znakami natknął ściany wszędy, Piętnaście galer wziąwszy oraz Wenetowi, Których z korzyścią swemu zwierzyłeś portowi.
III.
Wszystkie nieprzyjaciela okrucieństwa twego Przeszły złość Turka, Maura, Gety okrutnego, Nie zwoląć to, trzymam ja, Wenetów,
do śmierci ostatniego progu. Tak musi być inszemi znowu zaś sposoby, Iż serce grubiańskie swą złość każdej doby Ukazuje ani go oduczysz krnąbrności Do samego ześcia stąd w dojrzałej starości.
II.
Ludzkich postępków częste bywały przykłady Miedzy dawnem rycerstwem, twojemi pradziady; Lecz ich gdzie indziej niemasz: wszyscy tyrańskiemi Pomazali swe serca dziełami brzydkiemi W tej wojnie, Hipolicie, coś ją miał, wiesz kiedy, Gdyś kościelne znakami natknął ściany wszędy, Piętnaście galer wziąwszy oraz Wenetowi, Których z korzyścią swemu zwierzyłeś portowi.
III.
Wszystkie nieprzyjaciela okrucieństwa twego Przeszły złość Turka, Maura, Gety okrutnego, Nie zwoląć to, trzymam ja, Wenetów,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 107
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z tobą dziś mogła być w królestwie jego. Jeślić rzecze, iż dusze, co zasług nie mają, Próżno się do niebieskich gmachów napierają, Powiedz, iż znamienite mam korzyści z sobą, Z któremi przed najświętszą stanąć chcę osobą: Bo zaż więtsza może być przysługa na ziemi, Jako gubić bezbożnych z grzechami brzydkiemi?”
LXXIII.
Ledwie tych słów ostatnich z płaczem domówiła, Ducha z najkształtniejszego ciała wypuściła, Nie utraciwszy pierwszej bynajmniej gładkości, Wesoła, iż się znacznie zemściła srogości Tanakrowej, bo umrzeć on musiał tem prędzej, Iż z ochoty nieborak trucizny pił więcej. Biało, jako lilia najpiękniejsza, bladła I niedaleko trupa zdrajce swego
z tobą dziś mogła być w królestwie jego. Jeślić rzecze, iż dusze, co zasług nie mają, Próżno się do niebieskich gmachów napierają, Powiedz, iż znamienite mam korzyści z sobą, Z któremi przed najświętszą stanąć chcę osobą: Bo zaż więtsza może być przysługa na ziemi, Jako gubić bezbożnych z grzechami brzydkiemi?”
LXXIII.
Ledwie tych słów ostatnich z płaczem domówiła, Ducha z najkształtniejszego ciała wypuściła, Nie utraciwszy pierwszej bynajmniej gładkości, Wesoła, iż się znacznie zemściła srogości Tanakrowej, bo umrzeć on musiał tem pręcej, Iż z ochoty nieborak trucizny pił więcej. Biało, jako lilia najpiękniejsza, bladła I niedaleko trupa zdrajce swego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 146
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905