, pronus Animo gravi, deorsum Tendas, homoque cesses Latitare sub figura.
8. Ludzka, godność i przyrodzenie.
Rusz człowiecze co boskiego Masz w sobie: tyś przedniejszy Król ziemie, morza, ze wszego Stworzenia najświetniejszy. Człowiecze, który i w niebie Masz cząstkę, wstań z barłogu, Nie leż w tym brzydkim pogrzebie Gnoju, wspomni o Bogu. Wiedz, czegoś ty jest dziedzicem Czyjeś ty pokolenie? Obróć się ku Bogu licem, Pojrzy na gwiazd płomienie. Prosty ciałem a schylony W niż duchem ociężałym, Żebyś nie był naleziony Nie człek pod człeczym ciałem 9. Paks bone mentis.
Vis fusiore luxu Spularier superbe,
, pronus Animo gravi, deorsum Tendas, homoque cesses Latitare sub figura.
8. Ludzka, godność i przyrodzenie.
Rusz człowiecze co boskiego Masz w sobie: tyś przedniejszy Krol ziemie, morza, ze wszego Stworzenia najświetniejszy. Człowiecze, ktory i w niebie Masz cząstkę, wstań z barłogu, Nie leż w tym brzydkim pogrzebie Gnoju, wspomni o Bogu. Wiedz, czegoś ty jest dziedzicem Czyjeś ty pokolenie? Obroć się ku Bogu licem, Pojrzy na gwiazd płomienie. Prosty ciałem a schylony W niż duchem ociężałym, Żebyś nie był naleziony Nie człek pod człeczym ciałem 9. Pax bonae mentis.
Vis fusiore luxu Spularier superbe,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 417
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
desperują. Których i tu animuje Książę. Strategemma jego do zatrzymania Wojska. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ
lezliże to prawdziwie i umyślne było Czyli subornowane od Książęcia dzieło, Na to samo żeby tą zatrżymał nadzieją Wojsko nedzne! Dość na tym że się z-tąd zagrzeją W-niezwyczajne ochoty, i wielka po wszytkim Stanie radość Obozie. Jako gdy po brzydkim Olimpowym posepie, złotowłose słońce Pocznie swoich promieni, ukazować końce: Toż na wdziecznym Pasterze cieple osychają, I w fojarki powoli sobie swe zagrają. Czemu wiary przybylo gdy tymże wieczorem, Ruszywszy się ze wszytkim Chmielnicki Taborem Ku Zamkowi staremu, na góre przenosi. A tu pierwej przez Hasła trąby odnosi, Ze nazad
desperuią. Ktorych i tu animuie Xiąze. Strategemma iego do zatrzymania Woyska. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY
lezliźe to prawdziwie i umyślne było Czyli subornowáne od Xiążećiá dzieło, Ná to samo żeby tą zatrżymał nadźieią Woysko nedzne! Dość na tym że sie z-tąd zágrzeią W-niezwyczayne ochoty, i wielka po wszytkim Stanie radość Oboźie. Iáko gdy po brzytkim Olimpowym posepie, złotowłose słońce Pocznie swoich promieni, ukazowáć końce: Toż na wdźiecznym Pasterze ćieple osychaią, I w foiarki powoli sobie swe zagraią. Czemu wiary przybylo gdy tymże wieczorem, Ruszywszy sie ze wszytkim Chmielnicki Táborem Ku Zamkowi staremu, na gore przenośi. A tu pierwey przez Hásłá trąby odnośi, Ze nazad
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 76
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
swój, sam się przejrzyj w sobie:
Jestli też co do pychy podobnego w tobie? Uważ masę, z której-eś, miejsce, skądeś wzięty, Uważ sposób, bo ze psem jednako poczęty, Między smrodliwym gnojem i niewieścim moczem Z zapalenia cielesnej chciwości, a o czem Pies nie wie, w brzydkim grzechu, bo z przeklętej ziemie Dwojakie z tobą matka w brzuchu nosi brzemię: Płód i grzech; bo dlaczegóż wżdy się słońca chroni Z bydlęcą żądzą, nocy człek czekając do niej? Język mówić, ucho się tego słuchać wstydzi, Ani oko poczciwe bez grzechu nie widzi. Ciężar matki przed wyjściem, tak syn jako
swój, sam się przejrzyj w sobie:
Jestli też co do pychy podobnego w tobie? Uważ masę, z której-eś, miejsce, skądeś wzięty, Uważ sposób, bo ze psem jednako poczęty, Między smrodliwym gnojem i niewieścim moczem Z zapalenia cielesnej chciwości, a o czem Pies nie wie, w brzydkim grzechu, bo z przeklętej ziemie Dwojakie z tobą matka w brzuchu nosi brzemię: Płód i grzech; bo dlaczegóż wżdy się słońca chroni Z bydlęcą żądzą, nocy człek czekając do niej? Język mówić, ucho się tego słuchać wstydzi, Ani oko poczciwe bez grzechu nie widzi. Ciężar matki przed wyjściem, tak syn jako
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 532
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
co za przyczyna potępienia twego? Trzy są/ prawi; Jedna/ żem oszczędnie chował dochody/ a ubogimem nie dawał. Druga/ iż przeciw Sentencji wiela/ o wielo Beneficjach/ jakoby bezpiecznie mogły być trzymane/ w tym opiniej własnej broniąc/ śmiertelniem zgrzeszył. Trzecia/ a ta nawiętsza/ iżem w brzydkim grzechu cielesnym z zgorszeniem wiela/ przez długi czas leżał. I przydał mówiąc do Biskupa: Izali już skończył się świat? A Biskup: Dziwuje się temu że ty będąc przedtym tak barzo uczonym człowiekim/ a pytasz o takie rzeczy/ gdyż mnie jeszcze żywego widzisz/ i wszytkim nam żywiącym jeszcze umrzeć będzie potrzeba/ niż
co zá przyczyná potępienia twego? Trzy są/ práwi; Iedná/ żem oszczędnie chował dochody/ á vbogimem nie dawał. Druga/ iż przećiw Sentenciey wiela/ o wielo Beneficiách/ iákoby bespiecznie mogły bydź trzymáne/ w tym opiniey własney broniąc/ śmiertelniem zgrzeszył. Trzećia/ á tá nawiętsza/ iżem w brzydkim grzechu ćielesnym z zgorszeniem wiela/ przez długi czás leżał. Y przydał mowiąc do Biskupá: Izali iuż skończył sie świát? A Biskup: Dźiwuie sie temu że ty będąc przedtym ták bárzo vczonym człowiekim/ á pytasz o tákie rzeczy/ gdyż mnie iescze żywego widźisz/ y wszytkim nam żywiącym iescze vmrzeć będźie potrzebá/ niż
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 75
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
, którą On swym odział obrazem, Cnoty chce, nie odziejesz lada jej łobazem, Szkarłatu, co go we krwi i we łzach swych moczy, Nim wyńdzie człek przed jego, z grobu wstawszy, oczy. Przecież tu wszyscy z Noem wolimy ospałem Zamrużyć je na grzechy i duszą, i ciałem; Skoro oboje w brzydkim ścierwie opaskudzi, Boga, słońca, siebie sam nie wstydząc człek, ludzi. Czego się ociec z matką, dwoje będąc z sobą, Wstydzą, to rozmnożonym dzieciom ich ozdobą. Kryli Noego hańbę Jafet i Sem, a my, Wyrażając ją w sobie, z Chamem odkrywamy. 14. BYCZE MIĘSO NA WESELU
Wydając
, którą On swym odział obrazem, Cnoty chce, nie odziejesz leda jej łobazem, Szkarłatu, co go we krwi i we łzach swych moczy, Nim wyńdzie człek przed jego, z grobu wstawszy, oczy. Przecież tu wszyscy z Noem wolimy ospałem Zamrużyć je na grzechy i duszą, i ciałem; Skoro oboje w brzydkim ścierwie opaskudzi, Boga, słońca, siebie sam nie wstydząc człek, ludzi. Czego się ociec z matką, dwoje będąc z sobą, Wstydzą, to rozmnożonym dzieciom ich ozdobą. Kryli Noego hańbę Jafet i Sem, a my, Wyrażając ją w sobie, z Chamem odkrywamy. 14. BYCZE MIĘSO NA WESELU
Wydając
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 362
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nałogiem i chodem, Zmierzną mu przeszłe rozkoszy i byty, I chleb, którym był do swej woli syty. Z obaczenia się wnętrżnego na duszy, Pokuta ciało i postem wysuszy, A które w serca zataił twardości, Wynurzy z płaczem swoje nieprawości. W które choć zabrnął prawie aż do szyje, Choć z Potępiency w brzydkim kale gnije, Byle się za nim z tak wielu tysięcy Jeden do BOGA Anioł wstawił; więcej Nie mówiąc, tylko, za tego złoczyńcę Miej mię rękojmią Panie i Przyczyńcę, Oto już swemi niecnoty się żadzi, Do miłosierdzia wnet go doprowadzi. Bo mu Pan rzeknie; Niechaj go nie gnębi Dalszy upadek; wybaw go
nałogiem i chodem, Zmierzną mu przeszłe roskoszy i byty, I chleb, ktorym był do swey woli syty. Z obaczenia się wnętrżnego ná duszy, Pokuta ćiało i postem wysuszy, A ktore w serca zatáił twardośći, Wynurzy z płaczem swoie niepráwośći. W ktore choć zabrnął práwie aż do szyie, Choć z Potępiency w brzydkim kale gnije, Byle się zá nim z ták wielu tyśięcy Jeden do BOGA Anioł wstáwił; więcy Nie mowiąc, tylko, zá tego złoczyńcę Miey mię rękoymią Pánie i Przyczyńcę, Oto iuż swemi niecnoty się żadźi, Do miłośierdźia wnet go doprowadźi. Bo mu Pan rzeknie; Niechay go nie gnębi Dalszy upadek; wybaw go
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 125
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Nie tak w pragnieniu wdzięczne są likwory, Które sławnego Alikantu góry Dają, nie taki tokaj, frontyniaki Ani bacharak i napój wszelaki, Jako Twe święte, Zbawicielu, wody, Z których ma dusza pragnie swej ochłody. Święte-ć pragnienie takie, ale winem Kto się upija i napojem inem, Kto leży w brzydkim tym grzechu po uszy, Truciznę pije i ciału, i duszy. Nie tylko bowiem opój nieszczęśliwy Zdrowie zabija i chodzi trup żywy: W twarzy trąd, z oczu ciecze, brzydkie zęby, Niewdzięczna ambra zalatuje z gęby; Ale co gorsza, niech to pijanice Wiedzą, że wyńdzie z tej brzydkiej piwnice Duch święty,
Nie tak w pragnieniu wdzięczne są likwory, Które sławnego Alikantu gory Dają, nie taki tokaj, frontyniaki Ani bacharak i napój wszelaki, Jako Twe święte, Zbawicielu, wody, Z których ma dusza pragnie swej ochłody. Święte-ć pragnienie takie, ale winem Kto się upija i napojem inem, Kto leży w brzydkim tym grzechu po uszy, Truciznę pije i ciału, i duszy. Nie tylko bowiem opój nieszczęśliwy Zdrowie zabija i chodzi trup żywy: W twarzy trąd, z oczu ciecze, brzydkie zęby, Niewdzięczna ambra zalatuje z gęby; Ale co gorsza, niech to pijanice Wiedzą, że wyńdzie z tej brzydkiej piwnice Duch święty,
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 319
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
żonę. Na gody/ ni sięJuno swatowna stawiła/ Ni Hymenej/ ni Laska włożnicy drużyła. Ewmenidy z pogrzebu wydarte trzymały Pochodnie: Ewmenidy łoże sporządzały. Sprosny puhacz pod ten czas na dachu dosiadał/ I tenże się po szczycie łożnicym rozkładał. O tym się ptaku z Progną Tereus kumali: O tym się brzydkim ptaku/ rodzicami stali. Winszowałać im wrzkomo Tracja/ i dzięku Bogom samyż działali/ i dzień gdy do ręku Córę Pandynowę Tyranowi zdano/ I gdy się Ytys rodził/ święcić uchwalano. W takiej tai pożytek. Już Tytan wysoki/ Czas piątą jesieniagnał/ ponawiając roki; Gdy żona męża głaszcząc/ mój/
żonę. Ná gody/ ni sięIuno swátowná stáwiłá/ Ni Hymeney/ ni Láská włożnicy drużyłá. Ewmenidy z pogrzebu wydárte trzymáły Pochodnie: Ewmenidy łoże sporządzáły. Sprosny puhacz pod ten czas ná dáchu dośiadał/ Y tenże się po szczyćie łożnicym roskładał. O tym się ptaku z Progną Tereus kumáli: O tym się brzydkim ptaku/ rodźicámi sstáli. Winszowáłáć im wrzkomo Trácya/ y dźięku Bogom samyż dźiáłáli/ y dźien gdy do ręku Corę Pándinowę Tyránowi zdano/ Y gdy się Ytys rodźił/ święćić vchwalano. W tákiey tái pożytek. Iuż Tytan wysoki/ Czás piątą ieśieniagnał/ ponawiáiąc roki; Gdy żoná mężá głaszcząc/ moy/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 150
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
obfity, aż zawrzesz, że tak Twórca rozgniewany chce w nas odmiany.
W tym już powstaniesz w biskupim ubierze, skąd para mistrzów zakonnych cię bierze świetnym klejnotem miedzy się, w tak drogiej czapce dwurogiej.
Tak on Aaron do przybytku wchodził i po nim, co go wprzód poczciwie spłodził i co utopił miecz w nierządzie brzydkim na postrach wszytkim.
Kto się radości nie zadziwi onej, którą głos wszytkich roznosi i dzwony? Kto pomazańców długie zliczył rzędy i z ich urzędy?
Wykrzykaj, Piotrów i Pawłów Kościele! Nie widzisz, że mu jako przyjaciele, ten kluczem wielki, a ten mieczem srogi zaszli na progi?
A za kamienne odwodząc podwoje
obfity, aż zawrzesz, że tak Twórca rozgniewany chce w nas odmiany.
W tym już powstaniesz w biskupim ubierze, skąd para mistrzów zakonnych cię bierze świetnym klejnotem miedzy się, w tak drogiej czapce dwurogiej.
Tak on Aaron do przybytku wchodził i po nim, co go wprzód poczciwie spłodził i co utopił miecz w nierządzie brzydkim na postrach wszytkim.
Kto się radości nie zadziwi onej, którą głos wszytkich roznosi i dzwony? Kto pomazańców długie zliczył rzędy i z ich urzędy?
Wykrzykaj, Piotrów i Pawłów Kościele! Nie widzisz, że mu jako przyjaciele, ten kluczem wielki, a ten mieczem srogi zaszli na progi?
A za kamienne odwodząc podwoje
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 259
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
Naiśw. Matkę pozdrawiał. Do komunii nie inaczej, tylko albo się włosiennicą ostrą pokrywszy, albo dyscyplinę wprzód uczyniwszy: w post zaś wielki aż do krwi się biczował, i w wielu innych cnotach ukrzepczał duszę swoję. Kapłanem zostawszy, dał mu BÓG wielką dusz ludzkich żarliwość, i dar na wydzwignienie tych, którzy w brzydkim grzechów cielesnych błocku ulgnąwszy, ciężko im z niego wybrnąć. Nie mało i innych na sumieniu uciśnionych, i w niebezpieczeństwie zbawienia zostających osób, taż opatrzność Boska do niego obracała. Na mszach świętych gorąco prosił, aby mógł krew swoję dla BOGA rozlać, od którego też i tę łaskę otrzymał, iż się stał,
Naiśw. Matkę pozdrawiał. Do kommunii nie inaczey, tylko albo się włosiennicą ostrą pokrywszy, albo dyscyplinę wprzod uczyniwszy: w post záś wielki aż do krwi się biczował, y w wielu innych cnotach ukrzepczał duszę swoię. Kapłanem zostawszy, dał mu BOG wielką dusz ludzkich żarliwość, y dar na wydzwignienie tych, ktorzy w brzydkim grzechow cielesnych błocku ulgnąwszy, ciężko im z niego wybrnąć. Nie mało y innych ná sumieniu uciśnionych, y w niebezpieczeństwie zbawienia zostaiących osob, taż opatrzność Boska do niego obracała. Ná mszach świętych gorąco prosił, aby mogł krew swoię dla BOGA rozlać, od ktorego też y tę łaskę otrzymał, iż się stał,
Skrót tekstu: NiesKor_II
Strona: 89
Tytuł:
Korona polska, t. II
Autor:
Kasper Niesiecki
Drukarnia:
Collegium lwowskiego Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
herbarze
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1738
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1738