(F). DO BRODY
Brodo moja, poczciwa, najmilejsza brodo, Żal ci mi, wierę, żem cię zapuścił tak młodo, Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem przyda, Tobą ją konfunduje, tobą każdy wstyda. Twój statek jej na oczy wyrzucają i twą Powagę, że gdybym miał cyrulika z brzytwą, Nabrałabyś się czasem z swoim statkiem strachu, Podobno bym z przedniego odkrył piersi blachu. Cierpi gęba dla ciebie; przyjdzie czas bez mała, Że i ty będziesz kiedyś dla gęby cierpiała. 209 (F). MAŁABERT BARBACKI
Chciałbyś podobno, guzie, długością swej brody Umknionej od natury nadstawić
(F). DO BRODY
Brodo moja, poczciwa, najmilejsza brodo, Żal ci mi, wierę, żem cię zapuścił tak młodo, Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem przyda, Tobą ją konfunduje, tobą każdy wstyda. Twój statek jej na oczy wyrzucają i twą Powagę, że gdybym miał cyrulika z brzytwą, Nabrałabyś się czasem z swoim statkiem strachu, Podobno bym z przedniego odkrył piersi blachu. Cierpi gęba dla ciebie; przyjdzie czas bez mała, Że i ty będziesz kiedyś dla gęby cierpiała. 209 (F). MAŁABERT BARBACKI
Chciałbyś podobno, guzie, długością swej brody Umknionej od natury nadstawić
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 97
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się mój żarzy, Bo oko płaczu studnicą jest, a wy Nie wydajecie, tylko śmiech łaskawy. OCZY WOJENNE
Nie nowina to pannom nas wojować I we krwi brodzić, i ród męski psować: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Diana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a widłami Próżerpina, jej matka zaś sierpami, Cybele kosą macha Saturnową I tak każda z nich bratnią lub mężową Straszna jest bronią. A
się mój żarzy, Bo oko płaczu studnicą jest, a wy Nie wydajecie, tylko śmiech łaskawy. OCZY WOJENNE
Nie nowina to pannom nas wojować I we krwi brodzić, i ród męski psować: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Dyjana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a widłami Prozerpina, jej matka zaś sierpami, Cybele kosą macha Saturnową I tak każda z nich bratnią lub mężową Straszna jest bronią. A
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 30
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Kiedy postrzeżesz, że mię Wenus pali, Że się wzdęty róg równa twardej stali, Natenczas wszytko łakomstwo wywierasz I niepodobnych rzeczy się napierasz, I póki-ć to dać nie przysięgę, znikasz Sztychów i słodkiej wygody umykasz. Gdyby też balwierz, że oskrobie włoski, Naparł się skarbów ode mnie i wioski, Wtenczas gdy brzytwą igra po gardzielu, Rzekłbym: „Przysięgam, że-ć dam, przyjacielu!” Ale zaś potem, za kijową bitwą, Nauczyłby się targować pod brzytwą. Tobie-ć ja, Zosiu, nie chcę kijem grozić, Alebyś mogła tańszą furą wozić, Bo jak się zbytnią twą chciwością urwę,
Kiedy postrzeżesz, że mię Wenus pali, Że się wzdęty róg równa twardej stali, Natenczas wszytko łakomstwo wywierasz I niepodobnych rzeczy się napierasz, I póki-ć to dać nie przysięgę, znikasz Sztychów i słodkiej wygody umykasz. Gdyby też balwierz, że oskrobie włoski, Naparł się skarbów ode mnie i wioski, Wtenczas gdy brzytwą igra po gardzielu, Rzekłbym: „Przysięgam, że-ć dam, przyjacielu!” Ale zaś potem, za kijową bitwą, Nauczyłby się targować pod brzytwą. Tobie-ć ja, Zosiu, nie chcę kijem grozić, Alebyś mogła tańszą furą wozić, Bo jak się zbytnią twą chciwością urwę,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 320
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przysięgę, znikasz Sztychów i słodkiej wygody umykasz. Gdyby też balwierz, że oskrobie włoski, Naparł się skarbów ode mnie i wioski, Wtenczas gdy brzytwą igra po gardzielu, Rzekłbym: „Przysięgam, że-ć dam, przyjacielu!” Ale zaś potem, za kijową bitwą, Nauczyłby się targować pod brzytwą. Tobie-ć ja, Zosiu, nie chcę kijem grozić, Alebyś mogła tańszą furą wozić, Bo jak się zbytnią twą chciwością urwę, Poślę po gładszą a po tańszą kurwę. O ZOŚCE
Gdy weźmie w rękę kusia nasza Zosia, snadnie I jako go szacować, i co waży, zgadnie, Bo kiedy więc
przysięgę, znikasz Sztychów i słodkiej wygody umykasz. Gdyby też balwierz, że oskrobie włoski, Naparł się skarbów ode mnie i wioski, Wtenczas gdy brzytwą igra po gardzielu, Rzekłbym: „Przysięgam, że-ć dam, przyjacielu!” Ale zaś potem, za kijową bitwą, Nauczyłby się targować pod brzytwą. Tobie-ć ja, Zosiu, nie chcę kijem grozić, Alebyś mogła tańszą furą wozić, Bo jak się zbytnią twą chciwością urwę, Poślę po gładszą a po tańszą kurwę. O ZOŚCE
Gdy weźmie w rękę kusia nasza Zosia, snadnie I jako go szacować, i co waży, zgadnie, Bo kiedy więc
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 320
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tym kura, Co w sekrecie chciała mieć wstydliwa natura: Instygator jest, wszędy bez opłazu siągnie. Radzę, jeśli się tu kto kogutem wylągnie, Tu się też, tu, panowie, żyjąc trzeba mniszyć, Kto by chciał z kapłanami w niebie towarzyszyć: Nie członki, nie czupryny, nie nożem, nie brzytwą, Same serca jałmużną, postem i modlitwą.
Choć ma całą czuprynę, kto serce okroi, Już się nie zawsze wadzi, nie pieje, nie broi; Jeśli kto żył kogutem, niech się on kapłoni, Niech się każe z mnichami w szarej pogrześć guni, Próżno szuka do nieba z tych rzeczy wytrycha, Choć
tym kura, Co w sekrecie chciała mieć wstydliwa natura: Instygator jest, wszędy bez opłazu siągnie. Radzę, jeśli się tu kto kogutem wylągnie, Tu się też, tu, panowie, żyjąc trzeba mniszyć, Kto by chciał z kapłanami w niebie towarzyszyć: Nie członki, nie czupryny, nie nożem, nie brzytwą, Same serca jałmużną, postem i modlitwą.
Choć ma całą czuprynę, kto serce okroi, Już się nie zawsze wadzi, nie pieje, nie broi; Jeśli kto żył kogutem, niech się on kapłoni, Niech się każe z mnichami w szarej pogrześć guni, Próżno szuka do nieba z tych rzeczy wytrycha, Choć
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 224
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, w paryskim będący kościele, Imo zwyczaj opięte pludry miał na ciele, Że mu się coś odęło, jako klęczał, z tyłu. Postrzegszy rzezimieszek, między ludzi siłu Zamieszany, sama się okazja poda, Gdyż Francuzom kieszenie w pludrach nosić moda, Kiedy się ten gorącą zapomni modlitwą, Jako może najbliżej przysądzi się z brzytwą, Jedną ręką wyciągnie, drugą chyżo utnie; A widząc, miasto złota, że wziął bałamutnie, Książę za urzniętemi obróci się jajcy: „Wszak wolno — rzecze — kradzież wrócić winowajcy. A to spełna obiedwie oddaję Waszmości; Bez karania uchodzi grzech z niewiadomości. Jeśli idzie o pludry, jest krawiec, są nici
, w paryskim będący kościele, Imo zwyczaj opięte pludry miał na ciele, Że mu się coś odęło, jako klęczał, z tyłu. Postrzegszy rzezimieszek, między ludzi siłu Zamieszany, sama się okazyja poda, Gdyż Francuzom kieszenie w pludrach nosić moda, Kiedy się ten gorącą zapomni modlitwą, Jako może najbliżej przysądzi się z brzytwą, Jedną ręką wyciągnie, drugą chyżo utnie; A widząc, miasto złota, że wziął bałamutnie, Książę za urzniętemi obróci się jajcy: „Wszak wolno — rzecze — kradzież wrócić winowajcy. A to spełna obiedwie oddaję Waszmości; Bez karania uchodzi grzech z niewiadomości. Jeśli idzie o pludry, jest krawiec, są nici
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 362
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
aż na początku samego świtania ducha Zbawicielowi swemu oddała. Gdzie zaraz natychmiast wieprza dla zachowania płodu/ gdyż babki twierdzieły że żyje/ przynieść rozkazałem/ a żywot rozmierzywszy na kształt pół Miesiąca otworzyć/ lekko Cyrulikowi ukazałem/ co on dość dobrze uczynił/ i przyszedł aż do ciała macicznego/ które rozkazałem tylko przekreślić brzytwą/ a to arcy mało przerznąwszy/ tak że ledwo koncem nożyczek mógł macicę zająć/ a do góry wynioższy roztrzygnął/ hurmem w tym woda w górę jak z jakiego rurmuzu wyszła/ która nie w jednym ocemgnieniu bez przerwy jak z zdroju wyskoczyła/ czego i babki są same świadkami/ a gdy ta woda gwałtowną ustała/
áż ná początku sámego świtánia duchá Zbáwićielowi swemu oddáłá. Gdźie záraz nátychmiast wieprzá dla záchowánia płodu/ gdyż bábki twierdźieły że żyie/ przynieść roskazałem/ á żywot rozmierzywszy ná kształt puł Mieśiącá otworzyć/ lekko Cyrulikòwi vkazałem/ co on dość dobrze vczynił/ y przyszedł áż do ćiałá máćicznego/ ktore rozkazałem tylko przekreślić brzytwą/ á to árcy máło przerznąwszy/ ták że ledwo koncem nożyczek mogł máćicę záiąć/ á do gory wynioższy rostrzygnął/ hurmem w tym woda w gorę iak z iákiego rurmuzu wyszłá/ ktora nie w iednym ocemgnieniu bez przerwy iák z zdroiu wyskoczyłá/ czego y bábki są sáme świádkámi/ á gdy tá wodá gwałtowną vstáłá/
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: F2v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
pisaniu ksiąg twym rączkom namniej nie folgujesz? Szkoda, wierę, tej rączki w ziemię co pisała, Niech nie gnije, lepiej by z Samusiem wisiała. NA SZYDERSTWO TEGOŻ SZYBAŁY I
Chciał swym kiedyś zaśmieszyć Samuel słuchaczom, I tak zaśmieszył, jako przystoi mataczom. Powiedział, że balwierze naszę księżą tworzą, Gdy im brzytwą po głowie plesze czyniąc, orzą. Ejże, tworzydło kłamstwa! Miej język za zęby, Żeby-ć kto tej wszeteczny nie zaklinił gęby! Nie chłop u nas, jak u was, księżą konsekruje, Ale biskup, który się na to ordynuje. A zaż też u nas łysi księżą nie bywają. Co
pisaniu ksiąg twym rączkom namniej nie folgujesz? Szkoda, wierę, tej rączki w ziemię co pisała, Niech nie gnije, lepiej by z Samusiem wisiała. NA SZYDERSTWO TEGOŻ SZYBAŁY I
Chciał swym kiedyś zaśmieszyć Samuel słuchaczom, I tak zaśmieszył, jako przystoi mataczom. Powiedział, że balwierze naszę księżą tworzą, Gdy im brzytwą po głowie plesze czyniąc, orzą. Ejże, tworzydło kłamstwa! Miej język za zęby, Żeby-ć kto tej wszeteczny nie zaklinił gęby! Nie chłop u nas, jak u was, księżą konsekruje, Ale biskup, który się na to ordynuje. A zaż też u nas łysi księżą nie bywają. Co
Skrót tekstu: RamMKolKontr
Strona: 266
Tytuł:
Kolenda
Autor:
Mikołaj Aleksander Ramułt
Drukarnia:
Jan Wolrab
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
włos, że go przestrzeże I pokutę za grzechy cierpliwością zada, Że gdy odroście, drugiej brzytwie nie podpada, Którą piekielny balwierz, na grzechowej ośle Przytarszy, drze, kogo Bóg do tej łaźnie pośle. Tu jeśli się cyrulik omylił musatem, Wżdy przestanie, lecz tamten wiecznym będzie katem; Tu zwierzchną tylko skórkę tępą brzytwą zrzyna, Tamten, sięgając dusze, bez końca poczyna. 19 (N). CIEMNA JUTRZNIA
Prosił nas ksiądz na jutrznią w Wielki Czwartek ciemną Miasto nieszporu; idę, idą goście ze mną. Siedzimy na paciorkach w kościele dość długo. „Ksiądz w plebanijej? — pytam klechy — a czemu go Dotąd nie masz
włos, że go przestrzeże I pokutę za grzechy cierpliwością zada, Że gdy odroście, drugiej brzytwie nie podpada, Którą piekielny balwierz, na grzechowej ośle Przytarszy, drze, kogo Bóg do tej łaźnie pośle. Tu jeśli się cyrulik omylił musatem, Wżdy przestanie, lecz tamten wiecznym będzie katem; Tu zwierzchną tylko skórkę tępą brzytwą zrzyna, Tamten, sięgając dusze, bez końca poczyna. 19 (N). CIEMNA JUTRZNIA
Prosił nas ksiądz na jutrznią w Wielki Czwartek ciemną Miasto nieszporu; idę, idą goście ze mną. Siedzimy na paciorkach w kościele dość długo. „Ksiądz w plebanijej? — pytam klechy — a czemu go Dotąd nie masz
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 531
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i kwiaty jego/ ciągnione były: na ten kształt/ jaki był PAN ukazał Mojżeszowi/ tak urobił świecznik. 5.
POtym rzekł PAN do Mojżesza/ mówiąc: 6. Weźmi Lewity z pośrzodku Synów Izraelskich/ a oczyść je. 7. A to uczynisz oczyszczając je: Pokropisz je wodą oczyszczenia: ciż ogolą brzytwą wszystko ciało swoje/ a uprawszy szaty swe/ czystym będą. 8. Potym wezmą cielca młodego/ z ofiarą jego śniedną/ mąki pszennej nagniecionej z Oliwą/ a cielca młodego drugiego weźmiesz na ofiarę za grzech: 9. I przywiedziesz Lewity przed Namiot zgromadzenia/ a przyzowiesz wszystkiego zgromadzenia Synów Izraelskich. 10. I postawisz
y kwiáty jego/ ćiągnione były: ná ten kształt/ jáki był PAN ukazał Mojzeszowi/ ták urobił świecznik. 5.
POtym rzekł PAN do Mojzeszá/ mowiąc: 6. Weźmi Lewity z pośrzodku Synow Izráelskich/ á ocżyść je. 7. A to uczynisz oczyśćiájąc je: Pokropisz je wodą oczyśćienia: ćiż ogolą brzytwą wszystko ćiáło swoje/ á uprawszy száty swe/ czystym będą. 8. Potym wezmą ćielcá młodego/ z ofiárą jego śniedną/ mąki pszenney nágniećioney z Oliwą/ á ćielcá młodego drugiego weźmiesz ná ofiárę zá grzech: 9. Y przywiedźiesz Lewity przed Namiot zgromádzenia/ á przyzowiesz wszystkiego zgromádzenia Synow Izráelskich. 10. Y postáwisz
Skrót tekstu: BG_Lb
Strona: 147
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Liczb
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632