. Insze różne Wiktorie, Sądy, sławne Historie. A wszystkie nakoło rzeczy
W ramach są, ad vivum, grzeczy. Wyżej cesarzowie dawni Rzymscy, dosyć starodawni, Po stronach patrzają z muru, Wszyscy z białego marmuru; Nie wiem, czemu nie zostały W Niemczech, a tu się dostały. Pod wierzchem ta sala buczna, A w niej jest robota sztuczna; Obaczysz różne figury, Gdy okiem rzucisz dogóry. W kątach drzewa naturalne Stoją z gipsu, generalne; Zwierzęta z floryzowaniem, Dobrych mistrzów rysowaniem; O tym nie mogę, na duszę, Wypisać, co tam jest, muszę. Stoi konterfetowana Panienka, pięknie ubrana, Którą
. Insze różne Victoriae, Sądy, sławne Historiae. A wszystkie nakoło rzeczy
W ramach są, ad vivum, grzeczy. Wyżej cesarzowie dawni Rzymscy, dosyć starodawni, Po stronach patrzają z muru, Wszyscy z białego marmuru; Nie wiem, czemu nie zostały W Niemczech, a tu się dostały. Pod wierzchem ta sala buczna, A w niej jest robota sztuczna; Obaczysz różne figury, Gdy okiem rzucisz dogóry. W kątach drzewa naturalne Stoją z gipsu, generalne; Zwierzęta z floryzowaniem, Dobrych mistrzów rysowaniem; O tym nie mogę, na duszę, Wypisać, co tam jest, muszę. Stoi konterfetowana Panienka, pięknie ubrana, Którą
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 88
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
z góry stąpa, ciągnie skrzydła, Czując wewnątrz posiłek, wzorem tego bydła. Wczora okapłoniony zadął w kącie sowę; Dmucha dziś, z ludźmi wadzi i wdaje w rozmowę. Co wczora grzechem było, że nie mógł dokazać, Dziś, gdy może napisać insze, tamto zmazać, Jak nie on: tak przystąpi fantazyja buczna. W sercu i w głowie kiszka wszytko robi tuczna. Nie dał się słyszeć, póki boty z błota skrobał; Skoro wziął wsi po żenie, pieniędzy nazobał, Aż mój szumi, aż trąbi; kto go znał w baranim Kożuchu, nie zna, widząc sobole dziś na nim. Ledwie głowa na czapce dotąd,
z góry stąpa, ciągnie skrzydła, Czując wewnątrz posiłek, wzorem tego bydła. Wczora okapłoniony zadął w kącie sowę; Dmucha dziś, z ludźmi wadzi i wdaje w rozmowę. Co wczora grzechem było, że nie mógł dokazać, Dziś, gdy może napisać insze, tamto zmazać, Jak nie on: tak przystąpi fantazyja buczna. W sercu i w głowie kiszka wszytko robi tuczna. Nie dał się słyszeć, póki boty z błota skrobał; Skoro wziął wsi po żenie, pieniędzy nazobał, Aż mój szumi, aż trąbi; kto go znał w baranim Kożuchu, nie zna, widząc sobole dziś na nim. Ledwie głowa na czapce dotąd,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 324
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Merkuriusza drugiego którym będę ja oberwany jak Urwaniec za tak częstym dawaniem barw i strojów, obłoczystego, niebieskiego koloru. Będziem się mieć dobrze na onym chlebie czarnym, przeplatanym plewami, z cebulą wyśmienitą potrawą, o którą wczoraj mało Wmci kijem niedał z ogrodu Gospodarz u któregośmy nocowali, będziem szumno używaki, dobra myśl buczna, a z małym jej datkiem, za bystrym przemysłem Wmści i wysoką pompą należącą stanowi Bohatyrskiemu. B. Słysz, ukaz zadnią twarz Machadynowi, jeżeli nie zdechł, jako koniecznie twierdzą Maurowie, a konia mi przywiedź, który zawsze osiodłany w Masaladzie stoi, od którego Massaladu, jako cisz twierdzą Maurowie, ma zacząć
Merkuriuszá drugiego ktorym będę ia oberwány iák Vrwániec zá ták częstym dawániem barw y stroiow, obłoczystego, niebieskiego koloru. Będźiem się mieć dobrze ná onym chlebie czarnym, przeplatánym plewámi, z cebulą wyśmienitą potráwą, o ktorą wczoráy máło Wmći kiiem niedał z ogrodu Gospodarz v ktoregosmy nocowáli, będźiem szumno vżywáki, dobra myśl buczna, á z máłym iey datkiem, zá bystrym przemysłem Wmśći y wysoką pompą nalezącą stánowi Bohátyrskiemu. B. Słysz, vkaz zádnią twarz Máchádynowi, ieżeli nie zdechł, iáko koniecznie twierdzą Maurowie, á koniá mi przywiedź, ktory záwsze ośiodłány w Másaladźie stoi, od ktorego Massaládu, iáko ćisz twierdzą Maurowie, ma zácząć
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 32
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695