i nosem, i gębą wypuszczając, na tejże linie. Drugi zaś takiejże wielkości, jeno że murzyński, ponieważ sam niezwyczajnie kosmatej i długiej sierści, a głowę
miał gołą, jeno że czarniusieńką jako murzyńska człowiecza - ten także różne figle wyprawował, i na linie, i na ziemi.
W inszych zasie budach różne zwierzęta, jako to tygrysy srogie, prezentowano, różne komedie, uciechy. Między inszemi kędy na linie chłopcy tańcowali, różne balety, kapriole barzo dziwne, iż gdybym swemi nie widział tego oczyma, ledwie by temu wierząc podobna było. Ponieważ na dwa łokcie nad linę podskakiwał, kapriole robiąc, a
i nosem, i gębą wypuszczając, na tejże linie. Drugi zaś takiejże wielkości, jeno że murzyński, ponieważ sam niezwyczajnie kosmatej i długiej szerści, a głowę
miał gołą, jeno że czarniusieńką jako murzyńska człowiecza - ten także różne figle wyprawował, i na linie, i na ziemi.
W inszych zasie budach różne zwierzęta, jako to tygrysy srogie, prezentowano, różne komedie, uciechy. Między inszemi kędy na linie chłopcy tańcowali, różne balety, kapriole barzo dziwne, iż gdybym swemi nie widział tego oczyma, ledwie by temu wierząc podobna było. Ponieważ na dwa łokcie nad linę podskakiwał, kapriole robiąc, a
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 307
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
że sędzią Grabowskim przybyła. Bracia imoi, teraźniejszy pułkownik, i Wacław, który powrócił z Paryża, jako myśliwi, w Rasnej będąc polowaniem się bawili i mieli budy swoje na cietrzewie na polach doubniewskich panien brygidek brzeskich. Miał na tychże polach budy Czyż podskarbi, w Zwodach będący. Bracia moi, siedząc w budach swoich, gdy cietrzewi nie widzieli, pojechali do bud Czyżowskich i tam zasiedli. Parowiński, człek zuchwały, ten, co na mnie był otrzymał kondemnatę w grodzie Słonimskim, mając z sobą w kompanii Łyszczyńskiego i Bienieckiego szlachtę, jak oni powiedali, iż rozumiejąc, że tam Czyż siedzi, ale podobniej, że napastując braci
że sędzią Grabowskim przybyła. Bracia imoi, teraźniejszy pułkownik, i Wacław, który powrócił z Paryża, jako myśliwi, w Rasnej będąc polowaniem się bawili i mieli budy swoje na cietrzewie na polach doubniewskich panien brygidek brzeskich. Miał na tychże polach budy Czyż podskarbi, w Zwodach będący. Bracia moi, siedząc w budach swoich, gdy cietrzewi nie widzieli, pojechali do bud Czyżowskich i tam zasiedli. Parowiński, człek zuchwały, ten, co na mnie był otrzymał kondemnatę w grodzie Słonimskim, mając z sobą w kompanii Łyszczyńskiego i Bienieckiego szlachtę, jak oni powiedali, iż rozumiejąc, że tam Czyż siedzi, ale podobniej, że napastując braci
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 173
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Obaczył ten tumult brat mój, teraźniejszy pułkownik, i słyszał strzelanie. Przybiegł na koniu, brata mego odbił. Parowińskiego postrzelonego wyżej kolana, że śrzót poszedł in genitalia, odjechawszy leżącego, powrócili do Rasnej. Umarł we trzy dni Parowiński.
Poczynił Grabowski, sędzia ziemski, manifesta, jakoby bracia moi zasiedli się w tych budach na zabicie jego, co był wielki fałsz, a Parowińska wdowa prezentowała w grodzie brzeskim ciało męża swego, uczyniła obdukcją i manifest. Ja ni o czym nie wiedząc, pojechałem na święta z Łopacińskim, pisarzem trybunalskim, i z Swołyńskim, deputatem połockim, teraźniejszym podstolim połockim, z którymi wielką zabrałem przyjaźń,
Obaczył ten tumult brat mój, teraźniejszy pułkownik, i słyszał strzelanie. Przybiegł na koniu, brata mego odbił. Parowińskiego postrzelonego wyżej kolana, że śrzót poszedł in genitalia, odjechawszy leżącego, powrócili do Rasnej. Umarł we trzy dni Parowiński.
Poczynił Grabowski, sędzia ziemski, manifesta, jakoby bracia moi zasiedli się w tych budach na zabicie jego, co był wielki fałsz, a Parowińska wdowa prezentowała w grodzie brzeskim ciało męża swego, uczyniła obdukcją i manifest. Ja ni o czym nie wiedząc, pojechałem na święta z Łopacińskim, pisarzem trybunalskim, i z Swołyńskim, deputatem połockim, teraźniejszym podstolim połockim, z którymi wielką zabrałem przyjaźń,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 174
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mieli/ wskok do łańcucha znać dali/ a w tym Pan Burmistrz z niektórymi inszymi z Rady rozkazawszy być pogotowiu żołdakom/ którzy tudzież u łańcucha stali z muszkietami i alabardami/ skoczył do łańcucha/ a przynim niemało ich pospólstwa z toporami/ młotami/ puginałami/ kijmi/ kamieńmi (acz i po kamienicach i po budach/ miedzy którymi procesja iść miała) pełno ich z cegłami i kamieńmi było/ ci tak obstąpiwszy łańcuch na procesją czekali. Tu każdy baczny rozsądzi która się strona na tumult gotowała.wyszedł tedy dzwonik według rozkazania z dziećmi małymi/ wedle zwyczaju w procesjej uprzedzającymi: tam oni niedopuszczając dzieciõ dochodzić/ na dzwonika się porwali
mieli/ wskok do łáncuchá znáć dáli/ á w tym Pan Burmistrz z niektorymi inszymi z Rády roskazawszy być pogotowiu żołdakom/ ktorzy tudźiesz v łáncuchá stali z muszkietámi y álábardámi/ skoczył do łáncuchá/ á przynim niemáło ich pospolstwá z toporámi/ młotámi/ puginałámi/ kiymi/ kámieńmi (áćz y po kámienicách y po budach/ miedzy ktorymi procesya iść miáła) pełno ich z cegłámi y kámieńmi było/ ći ták obstąpiwszy łáncuch ná procesyą czekáli. Tu káżdy báćzny rozsądźi ktora się stroná ná tumult gotowáłá.wyszedł tedy dzwonik według roskazánia z dźiećmi małymi/ wedle zwyczáiu w procesyey vprzedzáiącymi: tám oni niedopusczáiąc dźiećiõ dochodźić/ ná dzwoniká sie porwáli
Skrót tekstu: NowTor
Strona: A3v
Tytuł:
Nowiny z Torunia
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
W którym takowy kruszec było naleziono. Był przy tym Markraf Gerzy Książę Branderburskie/ (Mając z sobą i Książę Janusa Opolskie) Przez którego na ten czas i te góry były Uwiedzione w porządek/ i rząd doskonały. Na ten czas tam jeno trzy liche domki były/ A drudzy tak lada gdzie pod drzewem mieszkali W budach darniem przykrytych/ wszakoż nic niedbali O rozkoszne mieszkanie kiedy kruszec mieli. Rybka chłop z Tarnowic. O kruszcach gór Tarnawskich. O nastaniu gór Tarnawskich.
Zatym Książę rozkazał aby wysiekano On łaska natym miejscu miasto zbudowano. A stąd ludzie (zszedszy się zewsząd) w krótkiej chwili Robiąc kruszce/ niemałe miast ozbudowali.
W ktorym tákowy kruszec było náleźiono. Był przy tym Márkráph Gerzy Xiążę Bránderburskie/ (Máiąc z sobą y Xiążę Iánusá Opolskie) Przez ktorego ná ten czás y te gory były Vwiedźione w porządek/ y rząd doskonáły. Ná ten czás tám ieno trzy liche domki były/ A drudzy ták ledá gdzie pod drzewem mieszkáli W budách darniem przykrytych/ wszákoż nic niedbáli O roskoszne mieszkánie kiedy kruszec mieli. Rybká chłop z Tarnowic. O kruszcách gor Tarnáwskich. O nástániu gor Tarnáwskich.
Zátym Xiążę roskazał áby wyśiekano On łáská nátym mieyscu miásto zbudowano. A stąd ludźie (zszedszy sie zewsząd) w krotkiey chwili Robiąc kruszce/ niemáłe miást ozbudowáli.
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: H2
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
wytrawiwszy krainę/ w której aż do tego czasu mieszkali/ przechodzili na szukanie paszej gdzie indziej. Lecz nie tracąc animuszu Ojcowie/ przełożyli na język Brasilski (w którym już byli niejako postąpili) niektóre artykuły nauki Chrześcijańskiej/ i przytym też i modlitwy zwyczajne: a za taką pomocą poczęli się pokazować po tamtych wsiach i budach. Niczego Barbarowie nie słuchali radniejszy i z więtszym podziwieniem/ jako tego co im powiadano o wszechmocności/ i o nieskończonej doskonałości Boskiej. Dziwowali się też nauce pisania i czytania/ i pokazowali chuć i uciechę swę/ aby się byli porównali z nami w Religii i w obyczajach/ tylko im przeszkadzała zastarzała dzikość i grubiaństwo.
wytrawiwszy kráinę/ w ktorey áż do tego czásu mieszkáli/ przechodźili ná szukánie paszey gdźie indźiey. Lecz nie trácąc ánimuszu Oycowie/ przełożyli ná ięzyk Brásilski (w ktorym iuż byli nieiáko postąpili) niektore ártikuły náuki Chrześćiáńskiey/ y przytym też y modlitwy zwyczáyne: á zá táką pomocą poczęli się pokázowáć po támtych wśiách y budách. Niczego Bárbárowie nie słucháli rádnieyszy y z więtszym podźiwieniem/ iáko tego co im powiádano o wszechmocnośći/ y o nieskończoney doskonáłośći Boskiey. Dźiwowáli się też náuce pisánia y czytánia/ y pokázowáli chuć y vćiechę swę/ áby się byli porownáli z námi w Religiey y w obyczáiách/ tylko im przeszkadzáłá zástárzáła dźikość y grubiáństwo.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 87
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Hungry, dzisiejsi Hungary wyszedłszy, Panonią opanowali, ją Hungariam nazwali, jako sam w Juhrze i w Hungaryj podobny, lub corruptissimâ dialectô wydaje język. EUORPA Rosyiskie Imperium.
LAPIA Kraina, nad Morzem Lodowatym od Pułnocy, a nad Białym od Wschodu leżąca, dziwnie zimna, gdzie ludzie w lasach i polach bez chałup w budach łubami okrytych mieszkają, z miejsca na miejsce sałasze swoje przenoszą, rybami i zwierzyną żyją, chleba nie znając i pieniędzy, bo za futra inne od Kupców per commutationem biorą towary. Są ludzcy dla Gości, etiã proprias im uxores prostituendo.
W Królestwie SYBERYJ bardzo zimnym, jest mnóstwo Sobolów; które Gubernator rezydujący w Tobolsku
Hungry, dźisieysi Hungari wyszedłszy, Pánonią opanowáli, ią Hungariam názwali, iako sam w Iuhrze y w Hungaryi podobny, lub corruptissimâ dialectô wydaie ięzyk. EUORPA Rosyiskie Imperium.
LAPPIA Kráina, nád Morzem Lodowátym od Pułnocy, á nad Białym od Wschodu leżąca, dźiwnie źimná, gdźie ludźie w lasach y polách bez chałup w budach łubami okrytych mieszkaią, z mieysca ná mieysce sałásze swoie przenoszą, rybami y zwierzyną żyią, chleba nie znáiąc y pieniędzy, bo zá futrá inne od Kupcow per commutationem biorą towáry. Są ludzcy dla Gości, etiã proprias im uxores prostituendo.
W Krolestwie SYBERYI bardzo zimnym, iest mnostwo Sobolow; ktore Gubernátor rezyduiący w Tobolsku
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 431
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
Zanfara kraina barzo nędzna: Mieszkańcy jej są barzo czarni/ i pojźrzenia podobnego małpom/ a obyczajów nie tylo grubych/ ale też bestialskich. Ku pułnocy względem ich kraju/ panuje król Guangare, który jest przecię znaczny: lecz nie ma osady ludzi znacznej oprócz jednej/ od której nazywają i krainę: mieszkają tam ludzie w budach i po dworkach. Minąwszy Zanfarę/ wjeżdża się do prowincji Mandyngi/ barzo bogatej we złoto: i przetoż barzo tam zagęścili się kupcy Arabscy/ i inszy rozmaitego narodu/ którzy wszelkim sposobem/ starają się/ jakoby dostawali ich bogactw. Przednie miasto tam jest/ Songo/ barzo znaczne: leży ku wschodowi od Caput
Zánfárá kráiná bárzo nędzna: Mieszkáńcy iey są bárzo czarni/ y poyźrzenia podobnego małpom/ á obyczáiow nie tylo grubych/ ále też bestyálskich. Ku pułnocy względem ich kráiu/ pánuie krol Guángarae, ktory iest przećię znáczny: lecz nie ma osády ludźi znáczney oprocz iedney/ od ktorey názywáią y kráinę: mieszkáią tám ludźie w budách y po dworkách. Minąwszy Zánfárę/ wieżdża się do prouinciey Mándingi/ bárzo bogátey we złoto: y przetoż bárzo tám zágęśćili się kupcy Arábscy/ y inszy rozmáitego narodu/ ktorzy wszelkim sposobem/ stáráią się/ iákoby dostawáli ich bogactw. Przednie miásto tám iest/ Songo/ bárzo znáczne: leży ku wschodowi od Caput
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 247
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
pułnocy od Mandyngi/ widzieć Cano/ główne miesto jednego królestwa/ obfitego w owce/ w ryże/ i w bawełnę. Tam mieszkają ludzie rzeczeni Fulli/ i Mozi/ którzy mają obyczaje Chrześcijańskie/ a zowią się po więtszej części imiony Apostołskiemi. Wyszedszy z Mandyngi/ wchodzi się do Guber krainy barzo nasiadłej/ ale w budach tylo/ i w osadach maluczkich mieszkają ludzie. Ma ku zachodowi jednę pustynią barzo wielką/ na której końcu leży Gago miejsce kupieckie; bo tam przyjeżdża wiele Nigritów/ którzy przywożą złota barzo wiele/ aby mogli dostawać na frymark towarów inszych z Barbarii/ i z Europy: a niemasz rzeczy droższej u nich nad sól
pułnocy od Mándingi/ widźieć Cano/ głowne miesto iednego krolestwá/ obfitego w owce/ w ryże/ y w báwełnę. Tám mieszkáią ludźie rzeczeni Fulli/ y Mozi/ ktorzy máią obyczáie Chrześćiáńskie/ á zowią się po więtszey częśći imiony Apostolskiemi. Wyszedszy z Mándingi/ wchodźi się do Guber kráiny bárzo náśiádłey/ ále w budách tylo/ y w osádách máluczkich mieszkáią ludźie. Ma ku zachodowi iednę pustynią bárzo wielką/ ná ktorey końcu leży Gágo mieysce kupieckie; bo tám przyieżdża wiele Nigritow/ ktorzy przywożą złotá bárzo wiele/ áby mogli dostáwáć ná frymárk towárow inszych z Bárbáriey/ y z Europy: á niemász rzeczy droższey v nich nád sol
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 248
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
w niej mieszkają ludzie przemyślni/ i poniekąd świadomi rzemiósł. Zda mi się iż bogactwa ich/ i majętności/ zawisły w futrach/ i w rybach: gdyż z tych rzeczy (jako też powiadali towarzysze Forcifiera) robią sobie pościeli/ obuwie/ odzienie/ nici/ żagle/ mieszkania/ i barki. Mieszkają w budach pokrytych skorami wielorybowemi. Żywią się z łowów/ i z rybactwa/ i z ziół/ które ziemia sama rodzi po polach. Nie zda się aby mieli insze wody słodkie/ oprócz z śniegów/ i z lodów rozpuszczonych. Przetoż pospolicie miasto napoju biorą sztuki lodu. Nie wiele mają drew/ co jest pospolita więtszej
w niey mieszkáią ludźie przemyślni/ y poniekąd świádomi rzemiosł. Zda mi się iż bogáctwá ich/ y máiętnośći/ záwisły w futrách/ y w rybách: gdyż z tych rzeczy (iáko też powiádáli towárzysze Forcifierá) robią sobie pośćieli/ obuwie/ odźienie/ nići/ żagle/ mieszkánia/ y barki. Mieszkáią w budách pokrytych skorámi wielorybowemi. Zywią się z łowow/ y z rybáctwá/ y z źioł/ ktore źiemiá sámá rodźi po polách. Nie zda się áby mieli insze wody słodkie/ oprocz z śniegow/ y z lodow rospusczonych. Przetoż pospolićie miásto napoiu biorą sztuki lodu. Nie wiele máią drew/ co iest pospolita więtszey
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 275
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609