/ joko i zstrony ciała. A z drugiej strony Perera miał do króla wielkie nagrody za dobrą wolą. Lecz pater Ksauerius, nie tracząc przecię dla tego animuszu/ prowadził swoją drogę z jednym ojcem Aleksim Ferrera/ i przybywszy do Sincoano wyspy Chińskiej/ kędy niejakim sposobem pozwolono było Portugalczykom przyjeżdżać/ zbudował tam jednę budkę dla Mszej/ przemyślawając we dnie i w nocy z pilnością o sposobie/ jakoby mógł wysieść in Terram firmam. Rzecz to była nie tylko trudna/ ale też niepodobna: abo wiem Portugalczykowie nie mogli przystąpić ad Terram firmam: gdyż Chinenczykom szło o gardło/ gdzieby byli wprowadzili do ojczyzny swej którego cudzoziemca/ bez pozwolenia
/ ioko y zstrony ćiáłá. A z drugiey strony Pererá miał do krolá wielkie nagrody zá dobrą wolą. Lecz pater Xauerius, nie trácząc przećię dla tego ánimuszu/ prowádźił swoią drogę z iednym oycem Alexim Ferrerá/ y przybywszy do Sincoáno wyspy Chinskiey/ kędy nieiákim sposobem pozwolono było Portogálczykom przyieżdżáć/ zbudował tám iednę budkę dla Mszey/ przemyśláwáiąc we dnie y w nocy z pilnośćią o sposobie/ iákoby mogł wyśieść in Terram firmam. Rzecz to byłá nie tylko trudna/ ále też niepodobna: ábo wiem Portogálczykowie nie mogli przystąpić ad Terram firmam: gdyż Chinenczykom szło o gárdło/ gdźieby byli wprowádźili do oyczyzny swey ktorego cudzoźiemcá/ bez pozwolenia
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 201
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
której od nie znających się tylko uniknąć może. Na poroszach tyż zimą podczas tęgich mrozów, nocy miesięcznych, przy błotach na dróżce stanąwszy, cichym prochem dobrze gościć może. Na wilków zaś i lisów przy płotach zasiadszy w wsi, przy której gęste swe mają przechadzki, nie jednemu dostanie się po skórze. Ile budkę gnojem obrzuciwszy, w której dwa okna być powinni, jedne na mróz, drugie na odwilż, by według pory jedno z nich mogło być otwarte, miarkując, by wiatr w nie bił, nie od okna na zwirza, rzecz trochy wprawdzie niewygodna dla czekającego strzelca, lecz srodze pożyteczna.
Drugi sposób wiedzieć, gdzie leży
której od nie znających się tylko uniknąć może. Na poroszach tyż zimą podczas tęgich mrozów, nocy miesięcznych, przy błotach na dróżce stanąwszy, cichym prochem dobrze gościć może. Na wilków zaś i lisów przy płotach zasiadszy w wsi, przy której gęste swe mają przechadzki, nie jednemu dostanie się po skórze. Ile budkę gnojem obrzuciwszy, w której dwa okna być powinni, jedne na mróz, drugie na odwilż, by według pory jedno ź nich mogło być otwarte, miarkując, by wiatr w nie bił, nie od okna na zwirza, rzecz trochy wprawdzie niewygodna dla czekającego strzelca, lecz srodze pożyteczna.
Drugi sposób wiedzieć, gdzie leży
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 206
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak